Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


3 marca 2012

ROZDZIAŁ 92

Po ceremonii naszą całą rodziną poszliśmy robić zdjęcia. Przez chwilę było nawet zabawnie, bo JB był przyzwyczajony raczej do innego rodzaju zdjęć i wyglądał śmiesznie. Jednak potem było lepiej i na koniec fotograf zrobił zdjęcie całej naszej gromadzie. Wchodząc do pałacyku wszystkiemu się przyglądałam. Znalazły się też moje wstążki.
    -Jesteś straszny. Dlaczego nic nie wiedziałam?-uśmiechnęłam się do męża.
    -Naoglądałem się za dużo programów o tych strasznych pannach młodych, które wyją i wrzeszczą na przemian. Od ślubów są specjalni ludzie. A ciebie wolę w takiej wersji-pocałował mnie w usta.-Wyglądasz przepięknie.
    -Dzieciaki! Pora na zabawę-krzyknęła mama.
    -Wiesz, już chyba tak nie wypada-poprawił ją tata.
    -Nie przesadzaj. Chyba nie chcesz się teraz kłócić. Zasuwaj do stołu, bo wódkę ci wypiją.
Rodzice powoli kierowali się do głównej sali, a my szliśmy za nimi. Dopiero teraz przyglądając się wszystkim zauważyłam kilka osób ze światka gwiazd. Rozkład gości był dość ciekawy i przez chwilę przyglądałam się jak ludzie zerkają na siebie z niepewnymi minami. Gdy tylko pojawiliśmy się, wszyscy zaczęli krzyczeć itp.  Biebs od razu rzucił się do całowania. Przez pierwszą godzinę ludzie podchodzili do nas, życzyli wszystkiego najlepszego, dawała dobre rady oraz koperty. Po raz pierwszy zobaczyłam dziadków Justina. Byli strasznie mili i wycałowali nas. Kiedy zobaczyłam zbliżającego się producenta muzycznego nie byłam pewna jak się zachować, ale nie musiałam się martwić, bo też był miły.
    -Niech wasze pierwsze dziecko będzie płci męskiej i nazwijcie je Ryan-podszedł do nas drużba.
    -Ryan, to nie ojciec chrzestny-zaśmiałam się.
    -Nieważne. Mam nadzieję, że będziecie żyć długo i szczęśliwie. I zabierzecie mnie w walizce na miesiąc miodowy. Nie mam dużo wymagań.
    -Nie licz na to-Justin pacnął go w ramie.
Na chwilkę zrobiło mi się smutno, że jednak pierwsze dni małżeństwa spędzimy osobno. Postarałam się jednak o tym nie myśleć. Tego wieczoru miałam się przecież bawić. Na sam koniec podeszli nasi rodzice. Tata zaprosił mnie do „pierwszego tańca”. Jestem pewna w siedemdziesięciu procentach, że jego oczy robiły się szkliste choć cicho mówił mi, co mam robić gdyby Kanadyjczyk miał problemy.  Po skończonym tańcu zaczęły się zabawy. Wszystkie panny ustawiły się w półkolu. Chciałam jak najmocniej rzucić i się udało. Od razu pochwaliłam się kiedy zobaczyłam kto jest zdobywcą symbolu. Pattie trzymając bukiet z szerokim uśmiechem. Potem to samo dotyczące przyszłego pana młodego i reszta zabaw. Było naprawdę zadziwiająco elegancko jak na moją rodzinę. Ale oczywiście do czasu. Dziadek z babcią pobiegli(tak, pobiegli) na scenę. Wiedziałam, że dobrze to się nie skończy.
    -Mamy tu taki mały prezent-przemówił dziadek, a tłum przyjął zaciekawione miny.
    -Dla nowożeńców chcemy zapowiedzieć zespół, który wszyscy znacie-krzyknęła babcia.
Myślałam, że się załamię kiedy na scenę wyszedł zespół w pstrokatych strojach, a z głośników poleciało disco-polo. Oparłam na kilka sekund głowę na ramieniu Justina myśląc, że kiedy ponownie spojrzę w tamtym kierunku już ich nie będzie.
    -Dziadek mówił, że zaprosili zespół, ale szczerze mówiąc nie wiedziałem, że aż tak się postarają-zaśmiał się klepiąc mnie po ramieniu.-Nie martw się, mają tylko pół godziny.
Obejrzałam wszystkich zgromadzonych i w sumie, nie licząc kilku osób, które nadal były wstrząśnięte, zabawa nawet się rozkręciła. Justin razem z Ryanem zaczęli nieźle wywijać. Próbowali nawet wziąć babcię do towarzystwa, ale dziadek na to nie pozwolił. Przez to pół godziny nawet dobrze się bawiłam, ale kiedy wokalista Mariusz pożegnał się i opuszczał scenę kamień spadł mi z serca. Zaczęła lecieć lepsza muzyka i wszystko się uspokoiło.
    -Ryan, widziałeś Justina?
    -Na scenie.
    -Na scenie?!
Rzeczywiście tam był. Posłał mi ten wspaniały uśmiech. Pozdrowił wszystkich i podziękował za wspaniały wieczór. Troszkę posmutniałam, bo nie wierzyłam, że zrobiło się już tak późno i przyszedł na niego czas. Szybko znalazło się dla mnie krzesło pośrodku parkietu. Nie była to znana piosenka. Na chwilę przed powiedział, że napisał ją z pomocą kilku znajomych muzyków. Chyba pierwszy raz usłyszałam tak dojrzałą piosenkę w jego wykonaniu. Jego głos nie przypominał już tego z czasów, gdy się poznaliśmy. Nie było żadnych slangów ani przesłodzonych zwrotów. Wszystko wydawało się naprawdę prosto z serca. Moje nastawienie na jego karierę muzyczną i utwory, które przedstawiał nie pokrywało się z tymi fanek, ale ta mnie urzekła. Zaczęłam ryczeć jak głupia. Nie mogłam uwierzyć, że przetrwałam całą ceremonię, a występ małżonka mnie tak wzruszył. Było jak z kiepskiego filmu, ale nic nie mogłam poradzić. Kończąc drugą zwrotkę podszedł do mnie i z uśmiechem zaczął wycierać mi te głupie łzy. Gdy ledwo już siedziałam pomógł mi wstać i biorąc mnie na ręce „na pannę młodą”. Zakręcił się dwa razy wokół osi i wyniósł mnie z sali. Zaniósł mnie do pokoju na drugim piętrze. Aż dziwię się, że mnie tam doniósł po wypiciu kilku kieliszków polskiej wódki.
    -Koszam ćje-powiedział stawiając mnie na podłodze.
Zaniemówiłam.
    -Pocałuj mnie-powiedziałam z zaciśniętym gardłem.
Zaczął mnie całować w głębieniu za uchem. Myślałam, że tam zwariuję i normalnie padnę trupem. Jeden dzień, a ja doświadczyłam już chyba tysiąca uczuć. Zawiesiłam ręce na jego szyj i nagle nogi mi się ugięły. Niemal runęłam na ziemię, ale utrzymał mnie i jedynie spytał czy dobrze się czuję. A jak ja miałam się czuć?! Nigdy wcześniej nie czułam się lepiej. Cały czas mnie całował, a ja zaczęłam rozluźniać jego krawat. Marynarka po chwili spadła. Przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam.
    -Mamy czterdzieści minut-powiedział.-Chyba nie będziemy kochać się na ostatnią chwilę...
    -Wiem. Ja-wieczna dziewica-zaśmiałam się.
    -Obiecuję, że postaram się to zmienić-delikatnie pocałował mnie w kącik ust.
Mimo braku korzystania z łóżka w inny sposób weszliśmy na łóżko. Musiał odrobinę mi pomóc, bo sukienka trochę ograniczała moje ruchy. Położyłam głowę na jego piersi i czułam tylko ruchy jego klatki piersiowej. Delikatnie gładził moją doskonale wcześniej ułożoną fryzurę, która rozpadła się już kompletnie. Było mi gorąco i znowu zaczęłam płakać. Właściwie nie płakałam, łzy leciały mi same. Jego koszula robiła się z każdą chwilą coraz bardziej mokra. Czy wspominałam już, że to był dzień wrażeń? Nie chciałam żeby to wszystko widział, ale nie mogłam nic poradzić. On też coś poczuł i sam błyskawicznie przetarł kąciki swoich oczu.
    -Pani Bieber, jest pani niesamowita-powiedział.
Przeturlałam się na niego tak, że trzymając prosto głowę patrzyłam mu w oczy. Nawet nie myślałam o tym, że mogę go przygniatać. Cmokał mnie jakby wesoło po twarzy i schodząc niżej po szyi, piersiach.
Czas płynął niewyobrażalnie szybko i wkrótce się skończył. Zegarek Justina piknął dwa razy. Nagle zaczął wsuwać dłoń bez moją sukienką od dołu. Nie wiedziałam co właściwie robi, ale głupio było mi przerywać. Może chciał tylko dotknął czy coś. W połowie uda zatrzymał ją i cofnął.
    -Zawsze chciałem to zrobić. Teraz jesteś moja żoną-mówił bez sensu.
Pomógł mi usiąść i lekko podwinął moją suknię. Sam zszedł z łóżka i przyklęknął na podłodze. Powoli zaczął jechać ustami do góry. Bałam się trochę, bo nie miałam pojęcia co ma zamiar zrobić. Im był wyżej, tym bardziej używał języka... i zębów. Będą w połowie uda stało się to niemal nie do zniesienia. Cała drżałam i nawet nie patrzyłam co on tam robi. Językiem robił małe kółeczka i nagle poczułam jego zęby. W końcu dorwał się do mojej podwiązki i powoli zaczął ją ściągać. Gdy miał już ją w swoich rękach wcisnął wstążeczkę do kieszeni.
    -Czemu ja nie mogłam ci jej dać?
    -Nie lubisz dodatkowych doznań?
    -Będę tęsknić za twoimi „doznaniami”.
    -Proszę, nie mów tego słowa. Ono było zawsze między nami. Ale to koniec. Nawet nie odczujesz mojej nieobecności. Niech się pani pilnuje pani Bieber.
Chyba zdecydował, że już cały czas będzie tak do mnie mówić. Miał rację, że rozłąka zawsze nam się wszędzie wciskała. Obiecał jednak, że to już ostatni raz. Uwierzyłam mu. Chwilę później zaczął poprawiać swój strój. Na pożegnanie mocno mnie pocałował w usta. Kończąc zaczął jeszcze w śmieszny sposób kręcić głową aż zrobiło się mokro. Uśmiech zszedł mu z twarzy i wyszedł za próg. Jednak jeszcze na chwilę przyciągnęłam go i cmoknęłam. Wyszedł ponownie zamykając już za sobą drzwi. Ja jeszcze raz wszystko powtórzyłam i dałam sobie spokój. Ledwo wyszedł, a rozległo się pukanie.
    -Chciałem tylko przypomnieć, że kocham panią, pani Bieber-uśmiechnął się i uciekł, bo ponownie się nie wracać.

1 komentarz: