Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


20 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 110


Budzik miałam nastawiony na 6, żeby spokojnie wstać, wziąć prysznic i wyszykować się, by wyglądać ładnie, ale bez szaleństw. Kiedy zaczął dudnić byłam pełna energii i w sekundę byłam już na nogach i leciałam do łazienki. Wtedy Justin pociągnął mnie za rękę i wylądowałam na nim.
-Nie chciałam cię obudzić-odgarnęłam włosy z jego czoła.
-Dobudź mnie jak będziesz wychodzić.
-Dobrze.
Chciałam już wstawać, ale przyciągnął mnie na chwilę żebym go cmoknęła. Potem nareszcie się umyłam i wysuszyłam włosy. Jak zwykle nie były idealne i sterczały jakbym specjalnie elektryzowała całą głowę. Przyszedł czas na ubranie. W końcu zdecydowałam się na coś normalnego, dżinsy i koszulka. Jeżeli chodzi o szkołę zawsze stawiałam na wygodę i nic się nie zmieniło. Z ekscytacji trzęsłam się i zdecydowałam obudzić Justina żebyśmy razem zjedli albo by chociaż ze mną siedział. Poszłam do kuchni i zrobiłam wafle czyli jakby gofry, które nie są zbyt dobre, ale robi się je w jedną chwilę. Poszłam na górę z dwoma talerzami i stawiając je na stoliku nocnym zaczęłam cicho mówić do Justina. Coś tam mruczał, ale nie budził się. Usiadłam więc na łóżku i jadłam przy śpiącym Biebsie. Cały czas mówiłam coś do niego i coś do niego dochodziło. Później poszłam do garderoby dobrać torebkę. Krzyczałam, która lepsza, ale nic nie mówił. Kiedy wyszłam miał już otwarte oczy, ale jeszcze je mrużył.
-Która jest godzina?-zapytał.
-Prawie 8. Zaraz muszę wychodzić. Boję się, że po drodze się zgubię.
-Już zapomniałem jakie są uroki szkoły. Masz GPS, nie masz jak się zgubić.
-Co jesteś taki zmarnowany?
-Wszystko mnie boli i chce mi się spać.
Chwilę później zabierałam swoje rzeczy i udałam się do swojego samochodu. Jeszcze raz sprawdziłam czy na pewno wszystko mam. Wyjechałam z posesji i udał się tam, gdzie kierowała mnie miła pani z GPS. Mijałam kolejne wille, budynki i inne. W końcu zobaczyłam po jednej ze stron wypasiony budynek. Był nowoczesny, miał ciekawy dach i wielką nazwę nad głównym wejściem. Wokół pełno było ludzi, ale jakimś cudem znalazłam miejsce do zaparkowania. Postanowiłam poczekać aż ludzie zaczną wchodzić do środa żebym nie musiała stać jak odludek. Po pięciu minutach miałam już dość i wyszłam z samochodu. Udałam się prosto do szkoły. Korytarz też był pełen osób. Zapytałam samotnie stojącą dziewczynę gdzie jest sekretariat. Ona nic nie odpowiedziała tylko wskazała palcem na tabliczkę „Sekretariat”. Szybko podziękowałam się i pochylając głowę poszłam do pomieszczenia obok. Przywitałam się i zapytałam co powinnam zrobić. Kobieta prawie bez słowa kartkę z rozpiską, którą chwilę wcześniej wydrukowała. Mniej więcej ogarnęłam gdzie powinnam iść i udałam się w okolicę drzwi z numerem 302.
-Witaj. Jesteś Kate?-zapytała jakaś kobieta niewiele starsza ode mnie-Widziałam cię na zdjęciu-uśmiechnęła się.-Jestem panią Johns i jestem opiekunem twojej nowej klasy. Wejdź do klasy. Opowiem ci wszystko w skrócie. Pewnie nikt się nie pojawi, są zajęci opowiadaniem o wakacjach.
Wspólnie weszłyśmy do klasy, w której był duży projektor, interaktywna tablica i dużo pojedynczych ławek. Usadowiłam się w drugiej od biurka. Pani Johns zaczęła opowiadać jak mniej więcej wygląda życie licealne w tej szkole. Miałam mieszane uczucia, ale starałam się być pozytywnie nastawiona. Była na prawdę miła i cieszyłam się, że nie trafiłam na jakiegoś egocentrycznego faceta w średnim wieku. Nagle do sali weszła jakaś dziewczyna.
-Witaj Morgan-powiedziała pani Johns.-Jak wakacje?
-Okay. W klinice poznałam fajnych ludzi.
-I wyglądasz wspaniale!
-Dzięki pani Johns.
-A to jest Kate, nasza nowa uczennica. Muszę zaraz iść na swoją lekcję, ale może ty oprowadzisz ją mniej więcej?
-Okay-powiedziała i wyszła.-Idziesz?-cofnęła się.
Morgan była chudą blondynką ze śnieżnobiałymi zębami. Jeśli chodzi o ubranie, miała na sobie czarną spódniczkę, prostą koszulkę i narzuconą skórzaną kamizelkę. Szła szybko i pewnie, a ja musiałam co chwilę podbiegać żeby dotrzymać jej kroku. Po drodze witała się przelotnym uśmiechem z różnymi osobami.
-Dawno przyjechałaś?-zapytała.
-Niecałe dwa tygodnie temu. Jeszcze przyzwyczajam się do tej zmiany.
-Nie lubię być aż taka niegrzeczna, ale jak to jest być na czyimś utrzymaniu? Poleciałaś na pieniądze czy uważasz, że Bieber jest twoim księciem, który zabrał cię z biednej Europy wschodniej i jest twoją miłością życia?
Nic nie odpowiedziałam. Zrobiło mi się okropnie przykro. Czemu ta dziewczyna tak o mnie mówiła? Przecież zobaczyła mnie pięć minut wcześniej i już od razu takie oskarżenia. Robiło mi się zimno i gorąco na przemian, a wszytko trwało kilka sekund.
-Nie chcę cię oceniać. Po prostu różnie można na to spojrzeć-powiedziała.-Ktoś nazwie cię prostytutką, a ktoś... eee, kimś bardziej pozytywnym.
-Nie muszę ci się tłumaczyć.
-Ja to przynajmniej docenię i wezmę pod uwagę. Ktoś wstawił wczoraj na Facebooka, że szkoła schodzi na psy, bo przyjmują tanie dziewczynki Biebsa. O dziwo nie wyglądasz tak tanio. No i teraz wszyscy nie mogą się doczekać jak cię zobaczą. Oczywiście część ludzi udaje, że mają to gdzieś, ale i tak będziesz miała ciekawy początek szkoły.
-Dziękuję za informację.
-Dobra. Tu będziemy mieć zaraz lekcję. Powodzenia Kate.
W tej chwili chciałam uciekać. Bałam się już każdej osoby na korytarzu. Myślałam, że będę mieć zaraz jakieś załamanie nerwowe. Wszyscy mówią, że w liceum jest tak super i wszystko jest fajne, ale do tamtej pory spodobał mi się tylko budynek. Morgan powoli oddaliła się w stronę toalety. Teraz widziałam, że ledwo trzyma się na nogach. Była niezdrowo chuda.
-Czekasz na lekcję Wilsona?-zapytał nagle jakiś chłopak.
Spojrzałam szybko na moją rozpiskę. Wyszło na to, że tam miałam mieć lekcję, ale poważnie zastanawiałam się nad wyjściem ze szkoły, powrotem do Justina i zamknięciu się w łazience.
-Tak.
-Jesteś tą nową uczennicą z Europy?
-Tak.
-Mówisz po angielsku?
-Tak.
Oboje zaśmialiśmy się.
-Powiedzmy, że ci wierzę. Ogólnie nikt dziś na lekcjach nie zostaje, bo nic się nie dzieje no i fajnie byłoby gdybyś ty też już nie szła, bo wtedy wychodzą zawsze jakieś problemy.
-Czyli to już koniec pierwszego dnia?
-Już masz dosyć?-wyszczerzył się.-Ludzie przyszli tylko po rozpiski, a potem rozjechali się po kawiarniach. Ja też już jadę. Do zobaczenia jutro.
Skoro wszyscy pojechali ja też to zrobiłam. Lekko zdezorientowana po tej godzinie spędzonej w szkole mocno naciskałam pedał gazu i droga powrotna zajęła mi chyba dwa razy krócej niż w tamtą stronę. Chciałam jak najszybciej zobaczyć Justina i zapytać co jest grane, że wszyscy wiedzą kim jestem.
Już w progu ściągnęłam buty i walnęłam nimi niechcący w ścianę. Właściwie ściągałam je potrząsając nogą, więc wcale nie było to takie „niechcący”. Położyłam się na kanapie i docisnęłam twarz do poduszki. Wołałam Justina, ale nie przychodził. Wysłałam mu jeszcze smsa, ale nie odpisywał. Pomyślałam, że gdzieś na chwilę wyszedł. Sama nie wiedziałam gdzie, ale przecież wychodzi się czasem np do sklepu. Pozostało mi tylko gdzieś się ulokować i przeżywać moją małą szkolną depresję. W Los Angeles robi się to trochę inaczej, bo możliwości są inne. Dlatego przebrałam się w kostium i poszłam położyć się w palącym słońcu na materacu w basenie.

14 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 109


W sumie nic nie robiłam, ale i tak byłam zmęczona i zasnęłam. Kiedy obudziłam się czułam się nadal wspaniale. Wciąż było mi zajebiście dobrze. Nigdy nie używałam tego słowa, ale tego nie dało rady inaczej nazwać. Było mi głupio, ale chciałabym więcej. To straszne. On doprowadził mnie chyba właśnie tego stanu, który określa się słowem na „o”. Nie potrafię go nawet powiedzieć w myślach. Nie chciałam mówić tego Justinowi, bo było mi trochę wstyd. Przez malutką chwilę zaczęłam myśleć czy przypadkiem nie chciał on tego wtedy zrobić na stole. Po tym już bym mu nie robiła chyba aż takich afer. Chciałam aby zrobił to jeszcze raz, nawet przez ułamek sekundy. Obrzydlistwo, ale za to jakie przyjemne. Cały czas przekładałam prawą nogę na lewą i odwrotnie. Justin miał cały czas zamknięte oczy. Mówił, że chciałby żebyśmy zawsze wstawali w tym samym momencie, bo inaczej któreś z nas może czuć się samotne. Po tym ci mi czy tam dla mnie zrobił nie mogłam nagle wyjść. Ale nie mogłam wytrzymać sama myśl o tym jak mi to robił była zabójcza.
-Justin, śpisz?
-Tylko udaję-uśmiechnął się.
-Ja już nie mogę tak leżeć.
-Na pewno wszystko było ok?
Czasem na prawdę nie wiedziałam co mu odpowiadać na takie pytania. Czy on mówił na serio czy się zwyczajnie ze mnie nabijał, bo wie, że mi się podobało. Teraz jego każde słowo wzbudzało we mnie ten moment.
-Tak.
-Na pewno?-uśmiechnął się.
-Błagam.
Powoli zaczął przesuwać swoją dłonią po moim udzie. Zrobiło mi się znowu gorąco. Chciałam aby zawędrował nią wyżej, ale z drugiej strony nie mogłam znieść tego, że uśmiecha się do mnie i jest taki pewny siebie.
-Czytałam na stronie szkoły, że potrzebuję paru rzeczy. Jakieś segregatory i no wiesz inne rzeczy.
Wyrwałam się spod kołdry i z pewnej odległości zmuszałam go wzrokiem do wstania. Nagle odkrył kołdrę i okazało się, że był nagi. W takim „stanie” wstał i przeczesując ręką włosy wszedł do łazienki. Kiedy drzwi się zamknęły oparłam się plecami o drugie drzwi i zaciskając oczy osunęłam się po nich na podłogę. Czemu teraz odważniej patrzyłam na jego ciało. Straszne. Serio. Jakoś się ogarnęłam z tego transu i poszłam do swojej garderoby. Tam wzięłam spodnie w kwiaty i białą luźną koszulę. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie założyć spódnicy, bo wtedy może zrobiłby mi to w samochodzie. „Przestań o tym myśleć”, karciłam się w myślach.
Kiedy wyjeżdżaliśmy za bramę zastanawiałam się czy naprawdę coś mi się przyda do szkoły, bo tamto wymyśliłam na poczekaniu. Wyciągnęłam z kieszeni swojego iPhone'a i weszłam do internetu. Na stronie miła wiadomość „Jutro szkoła...”, a poniżej wypisane wszystko o rozpoczęciu nowego, wspaniałego roku szkolnego. Najtrudniej było odpowiedzieć na pytanie czego ja potrzebuję. Wychodziło na to, że niczego nie potrzebowałam. Zajechaliśmy do centrum handlowego Macy's Plaza.
-Przepraszam, ale nie wyjdę teraz z tobą. Za dużo ludzi. Zadzwoń jak skończysz, ok?-powiedział.
Zrobiło mi się trochę smutno, że mnie zostawia, ale nie chciałam żeby miał jakieś nieprzyjemne incydenty. Kiedy wysiadłam pocałowałam jeszcze go w policzek. On wcisnął mi wtedy do ręki kilka banknotów. Stwierdziłam, że dziwnie to wyglądało. Nie chciałam już nic mówić o tym, że nie miałam pojęcia co i gdzie jest. W końcu dotarłam do takiego sklepu ze wszystkim, gdzie spędziłam chyba ponad godzinę wybierając jakieś podstawowe rzeczy. Głupiałam od ilości tych wszystkich kolorów i ładnych wzorów. Wszystkie rzeczy były bardzo ładne, ale też dziesięć razy droższe niż w przeciętnym sklepie w Polsce. Ludzie brali wszystko nie zwracając uwagi na ceny czy coś takiego. Postanowiłam robić to tak jak oni. Wzięłam sobie nie wiedząc czemu dwa segregatory, jakieś długopisy, ołówki itp. Postanowiłam przespacerować się po kilku sklepach z ubraniami. W końcu zdecydowałam się na wejście do Victoria's Secret. Ich bielizna jest bardzo ładna. Wybrałam sobie kilka rzeczy, bo są po prostu śliczne i nie mogłam ich tam zostawić. Kupiłam tam też etui na telefon, które było bardzo różowe i bardzo świecące. Poszłam jeszcze do sekcji gastronomicznej. Usiadłam w jakiejś kawiarni i zamówiłam sobie lody. Siedząc zadzwoniłam do Biebera, aby po mnie przyjechał. Było mi źle wiedząc, że nie mógł teraz siedzieć koło mnie. Kiedy opuszczałam lokal kupiłam małe opakowanie lodów w ulubionym smaku Biebsa i dla siebie jeszcze jedno, bo okazały się niesamowicie dobre. Wychodząc wpadłam na grupkę ludzi w moim wieku. Potknęłam się, ale zachowałam równowagę. Spojrzeli na mnie niemiło. Pewnie tak będzie wyglądać moja nowa szkoła, pomyślałam. Nie wiem czemu byłam od razu na nie. Przecież szkoła nie zdążyła się jeszcze zacząć.
-Dobrze się bawiłaś?-zapytał otwierając drzwi.
-Niesamowicie-zaśmiałam się.
W drodze powrotnej staliśmy w jakimś dziwnym korku. Minęło trochę czasu i byliśmy już w domu. Lody nie rozpuściły się aż tak bardzo, więc usiedliśmy koło domu na leżakach. Wcześniej założyłam kostium aby móc się trochę poopalać. Późne słonce jest chyba najlepsze. Jedliśmy lody słuchając muzyki z radia.
-Dobre?-zapytałam.
-Bardzo. A mógłbym je zjeść inaczej?
-Jedz jak chcesz.
Nagle wyrzucił zawartość swojego opakowania na mój brzuch i biust. Nie mogłam uwierzyć. Zrobiło mi się nagle zimno. Śmiałam się wesoło kiedy pojawił się nade mną. Pochylił się i przeciągnął językiem od mojego pępka do mostka. Znowu lekkie ciepło. Istne szaleństwo. Ssał cmokał, podgryzał. Było to lekko obrzydliwe, ale i przyjemne. Wtedy opadł na mnie i zaczął całować po ustach. Wykonywał przy tym takie ruchy, że aż przyklejał się do mnie.
-Co ci się stało?-zapytałam kiedy przerzucił się na moją szyję.
-Chcę uczcić ostatni dzień wakacji. Nie wypuszczę cię dzisiaj. Tym razem ci się podoba. Czuję to. Już wiem po czym to poznać-zaśmiał się.
Zaczęłam się zastanawiać po czym niby to poznaje. Znowu było mi głupio po tym jak powiedział, że wie jak się czuję. Chyba tego dnia zaczął się dowiadywać co na mnie działa. Brzmi strasznie.
-Muszę iść pod prysznic-wyrwałam się.
Szybko pobiegłam na górę do łazienki. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie pójść do innej żeby nagle on tam nie wszedł. Pod prysznicem ściągnęłam kostium i zmywałam z siebie resztki lodów. Nie wiem w jaki sposób, ale teraz każda myśl o Bieberze doprowadzała mnie do małego szaleństwa. Wszystko przez to co wydarzyło się rano. Miałam nadzieję, że jakoś to przejdzie, ale ogólnie nakręcałam się coraz bardziej. Ten sposób w jaki wymawiał moje imię i wciskał palec. Wychodząc spod prysznica zadecydowałam, że w czasie tygodnia szkoły musimy zachowywać wstrzemięźliwość, bo inaczej nie uda mi się wysiedzieć w szkole.
-Kasiu, zamówimy coś do jedzenia?-zapytał kiedy wróciłam.
Czemu znowu wymówił moje imię? Ciepło, kiedy go widzę. Cieplej, kiedy ściągnął okulary przeciwsłoneczne i spojrzał na mnie przymykając powieki.
-Ale tym razem użyjesz talerza i sztućców, prawda?-zaśmiałam się.
-Spaghetti z twojego biustonosza? Zjemy, bo musimy. Bawić się będziemy potem.
-W co?-wyrwało mi się cicho.
-Słucham?-podszedł do mnie.
Chyba zrobiłam się lekko czerwona, bo Justin uśmiechnął się szeroko.
Pół godziny później jedliśmy chińszczyznę na werandzie. Zupełnie nie umiałam używać pałeczek, więc było trochę śmiesznie. Kiedy skończyliśmy dochodziła 19. Jakimś cudem przestałam myśleć o pewnych sprawach i po prostu poszłam wyrzucić wszystkie opakowania do śmietnika. Wtedy nagle się pojawił. Wepchnął mnie na kuchenną wyspę, gdzie usiadłam, a on stał między moimi nogami i zaczął całować.
-Możemy dzisiaj?-zapytał.
-Tak.
Po jakiejś dłuższej chwili wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Na wielkim łóżku było strasznie wygodni. Z kolei jego oczy świeciły się cudownie czekoladowym blaskiem. Całował mnie cudownie. Rozpiął guzik moich szortów i zsunął je trochę. Zrobił to samo ze swoimi i przycisnął się do mnie mocno. Było trochę zabawnie, bo kiedy rozszerzałam nogi spodenki wracały na swoje miejsce, a on wszystko powtarzał. Ściągnęłam z niego koszulkę i podciągnęłam się oplatając rękami jego szyję. Kiedy oboje byliśmy już półnadzy zarzucił na nas „kołderkę”, jak ją nazwał. Przez chwilę jeszcze mnie całował, ale zaczął schodzić niżej. Pod kołdrą ściągnął mi stanik i troszeczkę mnie podgryzał. Następnie ściągnął mi ostatnią rzecz, którą miałam na sobie i znowu to samo. Znieruchomiałam i tylko przyglądałam się jak jego głowa porusza się pod kołdrą. Było mi dobrze, nawet bardzo. Ale jakoś w takiej sytuacji dużo nie myślałam. Byłam jakby w transie. Wszystko mnie paliło. W końcu wyszedł i całował mnie za uchem. Moja głowa była maksymalnie odchylona do tyłu. Zrobił ze mną jeszcze parę innych rzeczy, a na koniec to ostatnie. Pierwszy raz było tak jak powinno chyba być.
-Kasiu...
-Juustin...-mruczałam z zamkniętymi oczami.-Twój język tam na dole...-przeszedł mnie dreszcz.

12 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 108


Dwa dni później już tuż po wstaniu byłam zestresowana. Dzieciaki były już dawno w domu, więc nie miałam się czym zająć. Miałam już myśli, żeby zrezygnować z edukacji i dać sobie spokój ze szkołą. Odprawiłam swój rytuał czyli umyłam zęby, z kuchni wzięłam coś do jedzenia i poszłam przed telewizor, gdzie skrzywiona przez smak pasty w ustach jadłam musli z owocami.
-Witaj piękna-za plecami usłyszałam głos Justina.-Musimy przedyskutować sprawę wstawania. Po pierwsze nie mam pojęcia w jaki sposób zaczęłaś wstawać wcześniej ode mnie, a po drugie chciałbym budząc się widzieć twą piękną twarz.
Usiadł koło mnie, a po kilku sekundach położył na moich kolanach głowę i zaczął mi się przyglądać.
-Coś się stało?-zapytał.
-Stresuję się szkołą.
-Przecież jeszcze się nawet nie zaczęła.
-O to właśnie chodzi. Boje się, że będzie strasznie. Tylko nie mów, że będzie fajnie i poznam nowych ludzi.
-Możemy odpuścić sobie szkołę. Skończysz ją w góra dwa miesiące w domu z prywatnym nauczycielem.
-Miałeś mi powiedzieć, że będzie fajnie i poznam nowych ludzi.
-Ale powiedziałaś żebym tego nie robił.
-Powinieneś powiedzieć mi, że w szkole jest ok.
-Będziesz miała fajne sprawdziany, fajne ranne wstawanie, fajne książki...-zaśmiał się.-Nie wiem co tam jest takie fajne, ale ty lubisz takie klimaty. Dla mnie to męczarnia, ale tobie nauka przychodzi łatwo, masz miłe usposobienie i dobre kontakty z ludźmi. Szkoła może być dla ciebie naprawdę dobrym miejscem.
-Dobra, zmieńmy temat. Powiedz co ty masz właściwie na sobie.
Leżał na kanapie w jednoczęściowym dresie z kapturem na suwak. Wyglądał trochę jak pajacyk dla dorosłych. Na chwilę wstał i pokazał mi się w całej okazałości. Stwierdziłam, że jest on tak duży i spokojnie jeszcze ja bym się w niego zmieściła. Postanowiłam spróbować. Oboje śmialiśmy się kiedy wsuwałam swoje nogi w jego strój. Nie wiadomo kiedy Justin zasunął mnie. Ręce miałam na jego klatce piersiowej, a suwak był na moich plecach, więc nie mogłam wyjść. Nagle przechylił się do tyłu i legliśmy na kanapie. Zaczął mnie całować. Czułam jeszcze w jego ustać pastę do zębów. W takim kokonie nie było zbyt wygodnie, więc podwijałam nogi, aby mieć większą swobodę. Jego ręce powędrowały na moja pupę. Powtarzałam żeby mnie wypuścił, ale mówił, że mu się podoba.
-Jeżeli mnie uwolnisz przeniesiemy się do wanny-powiedziałam kiedy całował moją szyję.
W tej samej chwili suwak zaczął się rozpinać. Kiedy zobaczył mój uśmiech już wiedział, że był to żart. Z resztą jeden z jego ulubionych. Dwa razy powtórzył, że jestem okropna.
-A ty kiedy wracasz do swojej pracy?-zapytałam.
-Też jutro. A czuję, że nieźle spieprzył mi się głos. Będę musiał znowu wracać do trzymania diety. Zero smażonego, tylko cała masa obrzydliwych napoi.
-Ty się nigdy niczego nie trzymałeś, więc już nie przesadzaj.
-Ale teraz będę musiał. Wszystko przez to, że cały czas rozmawiam z tobą. Nie dajesz mi chwili odpoczynku.
-Bardzo przepraszam. To już cię ode mnie uwolnię i idę do wanny.
Do tej pory nie udało mi się wypróbować naszej super wypasionej wanny, więc uznałam, że to odpowiedni dzień, bo kiedy zacznie się szkoła to nie mam już na to czasu. Zaczęłam nalewać wody, a potem soli i płynu do piany. Związałam włosy i zanurzyłam się. Kiedy tak sobie siedziałam stwierdziłam, że pora pobawić się tymi guzikami do hydromasaży i innych wodnych 'cudów'. Pierwszy sprawił, że wszędzie pojawiły się bąbelki, który delikatnie łaskotały moje ciało. Nagle zgasły światła, a okna zrobiły się czarne. Nie widziałam kompletnie nic, co lekko mnie przerażało. Myślałam, że to jakieś spięcie i Justin zaraz coś z tym zrobi, bo przecież wszystko jest na pilota. Potem włączyła się muzyka, która była na tyle głośna, że pewnie Justin nie słyszał mojego wołania. Po trzech minutach, które trwały dla mnie chyba piętnaście postanowiłam wyjść z wanny i sprawdzić co się dzieje. Klęłam pod nosem z powodu tego zajścia. Dodatkowo co chwilę na coś niespodziewanie wpadałam. Stałam goła i nie wiedziałam co się dzieje. Po prostu fantastycznie. Nagle tajemniczy ktoś zaszedł mnie od tyłu.
-Czemu mi to robisz?-zapytałam.
Nic nie mówiąc zaczął całować mnie po szyi. Robił to w taki jakby inny sposób niż wcześniej. Może to przez tę ciemność wszystko wydawało mi się niezwykłe. Potem dotarł do moich ust, którym nie dawał chwili wytchnienia. Ściągnął z moich włosów gumkę i roztrzepał je palcami, a następnie wplątał w nie rękę na stałe. Drugą dłonią przyciskał mnie do siebie w talii. Byłam w takim stanie, że ledwo stałam. Wtedy pozwolił mi się na niego wspiąć. Małymi kroczkami doszedł do wanny gdzie ułożył mnie na sobie. Nagle jego ręka odkleiła się od mojej skóry i w tej samej chwili za obok mojej głowy pojawił się ogień. Płomienie odbijały się w jego oczach. Zapatrując się w nie myślałam jak doprowadził mnie do takiej sytuacji. Było mi gorąco i wewnątrz i na zewnątrz. Aby dać sobie chwilę wytchnienia zaczęłam doprowadzać się do pozycji siedzącej. On mnie powstrzymał, właściwie popchnął bardziej do tyłu zabezpieczając moją głowę i położył się na mnie. Zanurzając głowę zaczął całować mnie po dekolcie, a potem innych miejscach.
-Justin...
Chwilę później jego głowa zaczęła wracać. Ręka natomiast ściskała moje udo, a potem jego kciuk był we mnie. Robił tam bardzo dziwne rzeczy, ale sama nie wiem co czułam, bo byłam w dziwnym stanie.
-Justin...
-Kasiu...-wciskał mocniej.
Nie mogłam już mówić, bo szczęki zacisnęły się jakbym nie mogła już nigdy otworzyć ust.
Jakiś czas potem wszystko się skończyło. Czułam się spocona pomimo tego, że byłam w wodzie. Jego oczy płonęły.
-Muszę ochłonąć-szepnęłam mu do ucha.
Nic nie mówiąc wstał i podając mi rękę pomógł wyjść z wanny. Poszliśmy pod wielki prysznic gdzie w jednej sekundzie odkręcił zimną wodę, która nagle spadła na nasze głowy. Od razu pojawiła się u mnie gęsia skórka i wbiłam paznokcie w jego kark. Znowu w mgnieniu oka zarzucił mi na plecy najmilszy w dotyku szlafrok na świecie. Drugie drzwi łazienki prowadziły prosto do naszej sypialni. Kiedy otworzył je promienie słońca zaatakowały moje oczy. Szybko je zamknęłam i oparłam głowę na jego ramieniu. Wziął mnie na ręce i wsadził pod kołdrę na łóżku. Przysłonił okna i umiejscowił się obok mnie.
-Powiedziałabym, że jesteś okropny, bo robisz takie 'niespodzianki', ale nie mogę tego zrobić-powiedziałam.
-Właśnie się dziwiłem. Bałem się, że uciekniesz.
-A tu taka niespodzianka.
Chociaż oczy mi się już przyzwyczaiły cały czas miałam je zamknięte.
-Muzyka była ok?
-Idealna.
-Ogień?
-Świetnie zaplanowany.
-Nie chcę niegrzecznie pytać o jeszcze jedną rzecz.
-Powiem ci, że teraz świadomie mogłabym założyć koszulkę Klary. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.