W sumie nic nie robiłam, ale i tak byłam zmęczona i
zasnęłam. Kiedy obudziłam się czułam się nadal wspaniale. Wciąż
było mi zajebiście dobrze. Nigdy nie używałam tego słowa, ale
tego nie dało rady inaczej nazwać. Było mi głupio, ale chciałabym
więcej. To straszne. On doprowadził mnie chyba właśnie tego
stanu, który określa się słowem na „o”. Nie potrafię go
nawet powiedzieć w myślach. Nie chciałam mówić tego Justinowi,
bo było mi trochę wstyd. Przez malutką chwilę zaczęłam myśleć
czy przypadkiem nie chciał on tego wtedy zrobić na stole. Po tym
już bym mu nie robiła chyba aż takich afer. Chciałam aby zrobił
to jeszcze raz, nawet przez ułamek sekundy. Obrzydlistwo, ale za to
jakie przyjemne. Cały czas przekładałam prawą nogę na lewą i
odwrotnie. Justin miał cały czas zamknięte oczy. Mówił, że
chciałby żebyśmy zawsze wstawali w tym samym momencie, bo inaczej
któreś z nas może czuć się samotne. Po tym ci mi czy tam dla
mnie zrobił nie mogłam nagle wyjść. Ale nie mogłam wytrzymać
sama myśl o tym jak mi to robił była zabójcza.
-Justin, śpisz?
-Tylko udaję-uśmiechnął się.
-Ja już nie mogę tak leżeć.
-Na pewno wszystko było ok?
Czasem na prawdę nie wiedziałam co mu odpowiadać na
takie pytania. Czy on mówił na serio czy się zwyczajnie ze mnie
nabijał, bo wie, że mi się podobało. Teraz jego każde słowo
wzbudzało we mnie ten moment.
-Tak.
-Na pewno?-uśmiechnął się.
-Błagam.
Powoli zaczął przesuwać swoją dłonią po moim
udzie. Zrobiło mi się znowu gorąco. Chciałam aby zawędrował nią
wyżej, ale z drugiej strony nie mogłam znieść tego, że uśmiecha
się do mnie i jest taki pewny siebie.
-Czytałam na stronie szkoły, że potrzebuję paru
rzeczy. Jakieś segregatory i no wiesz inne rzeczy.
Wyrwałam się spod kołdry i z pewnej odległości
zmuszałam go wzrokiem do wstania. Nagle odkrył kołdrę i okazało
się, że był nagi. W takim „stanie” wstał i przeczesując ręką
włosy wszedł do łazienki. Kiedy drzwi się zamknęły oparłam się
plecami o drugie drzwi i zaciskając oczy osunęłam się po nich na
podłogę. Czemu teraz odważniej patrzyłam na jego ciało.
Straszne. Serio. Jakoś się ogarnęłam z tego transu i poszłam do
swojej garderoby. Tam wzięłam spodnie w kwiaty i białą luźną
koszulę. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie założyć
spódnicy, bo wtedy może zrobiłby mi to w samochodzie. „Przestań
o tym myśleć”, karciłam się w myślach.
Kiedy wyjeżdżaliśmy za bramę zastanawiałam się czy
naprawdę coś mi się przyda do szkoły, bo tamto wymyśliłam na
poczekaniu. Wyciągnęłam z kieszeni swojego iPhone'a i weszłam do
internetu. Na stronie miła wiadomość „Jutro szkoła...”, a
poniżej wypisane wszystko o rozpoczęciu nowego, wspaniałego roku
szkolnego. Najtrudniej było odpowiedzieć na pytanie czego ja
potrzebuję. Wychodziło na to, że niczego nie potrzebowałam.
Zajechaliśmy do centrum handlowego Macy's Plaza.
-Przepraszam, ale nie wyjdę teraz z tobą. Za dużo
ludzi. Zadzwoń jak skończysz, ok?-powiedział.
Zrobiło mi się trochę smutno, że mnie zostawia, ale
nie chciałam żeby miał jakieś nieprzyjemne incydenty. Kiedy
wysiadłam pocałowałam jeszcze go w policzek. On wcisnął mi wtedy
do ręki kilka banknotów. Stwierdziłam, że dziwnie to wyglądało.
Nie chciałam już nic mówić o tym, że nie miałam pojęcia co i
gdzie jest. W końcu dotarłam do takiego sklepu ze wszystkim, gdzie
spędziłam chyba ponad godzinę wybierając jakieś podstawowe
rzeczy. Głupiałam od ilości tych wszystkich kolorów i ładnych
wzorów. Wszystkie rzeczy były bardzo ładne, ale też dziesięć
razy droższe niż w przeciętnym sklepie w Polsce. Ludzie brali
wszystko nie zwracając uwagi na ceny czy coś takiego. Postanowiłam
robić to tak jak oni. Wzięłam sobie nie wiedząc czemu dwa
segregatory, jakieś długopisy, ołówki itp. Postanowiłam
przespacerować się po kilku sklepach z ubraniami. W końcu
zdecydowałam się na wejście do Victoria's Secret. Ich bielizna
jest bardzo ładna. Wybrałam sobie kilka rzeczy, bo są po prostu
śliczne i nie mogłam ich tam zostawić. Kupiłam tam też etui na
telefon, które było bardzo różowe i bardzo świecące. Poszłam
jeszcze do sekcji gastronomicznej. Usiadłam w jakiejś kawiarni i
zamówiłam sobie lody. Siedząc zadzwoniłam do Biebera, aby po mnie
przyjechał. Było mi źle wiedząc, że nie mógł teraz siedzieć
koło mnie. Kiedy opuszczałam lokal kupiłam małe opakowanie lodów
w ulubionym smaku Biebsa i dla siebie jeszcze jedno, bo okazały się
niesamowicie dobre. Wychodząc wpadłam na grupkę ludzi w moim
wieku. Potknęłam się, ale zachowałam równowagę. Spojrzeli na
mnie niemiło. Pewnie tak będzie wyglądać moja nowa szkoła,
pomyślałam. Nie wiem czemu byłam od razu na nie. Przecież szkoła
nie zdążyła się jeszcze zacząć.
-Dobrze się bawiłaś?-zapytał otwierając drzwi.
-Niesamowicie-zaśmiałam się.
W drodze powrotnej staliśmy w jakimś dziwnym korku.
Minęło trochę czasu i byliśmy już w domu. Lody nie rozpuściły
się aż tak bardzo, więc usiedliśmy koło domu na leżakach.
Wcześniej założyłam kostium aby móc się trochę poopalać.
Późne słonce jest chyba najlepsze. Jedliśmy lody słuchając
muzyki z radia.
-Dobre?-zapytałam.
-Bardzo. A mógłbym je zjeść inaczej?
-Jedz jak chcesz.
Nagle wyrzucił zawartość swojego opakowania na mój
brzuch i biust. Nie mogłam uwierzyć. Zrobiło mi się nagle zimno.
Śmiałam się wesoło kiedy pojawił się nade mną. Pochylił się
i przeciągnął językiem od mojego pępka do mostka. Znowu lekkie
ciepło. Istne szaleństwo. Ssał cmokał, podgryzał. Było to lekko
obrzydliwe, ale i przyjemne. Wtedy opadł na mnie i zaczął całować
po ustach. Wykonywał przy tym takie ruchy, że aż przyklejał się
do mnie.
-Co ci się stało?-zapytałam kiedy przerzucił się
na moją szyję.
-Chcę uczcić ostatni dzień wakacji. Nie wypuszczę
cię dzisiaj. Tym razem ci się podoba. Czuję to. Już wiem po czym
to poznać-zaśmiał się.
Zaczęłam się zastanawiać po czym niby to poznaje.
Znowu było mi głupio po tym jak powiedział, że wie jak się
czuję. Chyba tego dnia zaczął się dowiadywać co na mnie działa.
Brzmi strasznie.
-Muszę iść pod prysznic-wyrwałam się.
Szybko pobiegłam na górę do łazienki. Przez chwilę
zastanawiałam się czy nie pójść do innej żeby nagle on tam nie
wszedł. Pod prysznicem ściągnęłam kostium i zmywałam z siebie
resztki lodów. Nie wiem w jaki sposób, ale teraz każda myśl o
Bieberze doprowadzała mnie do małego szaleństwa. Wszystko przez to
co wydarzyło się rano. Miałam nadzieję, że jakoś to przejdzie,
ale ogólnie nakręcałam się coraz bardziej. Ten sposób w jaki
wymawiał moje imię i wciskał palec. Wychodząc spod prysznica
zadecydowałam, że w czasie tygodnia szkoły musimy zachowywać
wstrzemięźliwość, bo inaczej nie uda mi się wysiedzieć w
szkole.
-Kasiu, zamówimy coś do jedzenia?-zapytał kiedy
wróciłam.
Czemu znowu wymówił moje imię? Ciepło, kiedy go
widzę. Cieplej, kiedy ściągnął okulary przeciwsłoneczne i
spojrzał na mnie przymykając powieki.
-Ale tym razem użyjesz talerza i sztućców,
prawda?-zaśmiałam się.
-Spaghetti z twojego biustonosza? Zjemy, bo musimy.
Bawić się będziemy potem.
-W co?-wyrwało mi się cicho.
-Słucham?-podszedł do mnie.
Chyba zrobiłam się lekko czerwona, bo Justin
uśmiechnął się szeroko.
Pół godziny później jedliśmy chińszczyznę na
werandzie. Zupełnie nie umiałam używać pałeczek, więc było
trochę śmiesznie. Kiedy skończyliśmy dochodziła 19. Jakimś
cudem przestałam myśleć o pewnych sprawach i po prostu poszłam
wyrzucić wszystkie opakowania do śmietnika. Wtedy nagle się
pojawił. Wepchnął mnie na kuchenną wyspę, gdzie usiadłam, a on
stał między moimi nogami i zaczął całować.
-Możemy dzisiaj?-zapytał.
-Tak.
Po jakiejś dłuższej chwili wziął mnie na ręce i
zaniósł do sypialni. Na wielkim łóżku było strasznie wygodni. Z
kolei jego oczy świeciły się cudownie czekoladowym blaskiem.
Całował mnie cudownie. Rozpiął guzik moich szortów i zsunął je
trochę. Zrobił to samo ze swoimi i przycisnął się do mnie mocno.
Było trochę zabawnie, bo kiedy rozszerzałam nogi spodenki wracały
na swoje miejsce, a on wszystko powtarzał. Ściągnęłam z niego
koszulkę i podciągnęłam się oplatając rękami jego szyję.
Kiedy oboje byliśmy już półnadzy zarzucił na nas „kołderkę”,
jak ją nazwał. Przez chwilę jeszcze mnie całował, ale zaczął
schodzić niżej. Pod kołdrą ściągnął mi stanik i troszeczkę
mnie podgryzał. Następnie ściągnął mi ostatnią rzecz, którą
miałam na sobie i znowu to samo. Znieruchomiałam i tylko
przyglądałam się jak jego głowa porusza się pod kołdrą. Było
mi dobrze, nawet bardzo. Ale jakoś w takiej sytuacji dużo nie
myślałam. Byłam jakby w transie. Wszystko mnie paliło. W końcu
wyszedł i całował mnie za uchem. Moja głowa była maksymalnie
odchylona do tyłu. Zrobił ze mną jeszcze parę innych rzeczy, a na
koniec to ostatnie. Pierwszy raz było tak jak powinno chyba być.
-Kasiu...
-Juustin...-mruczałam z zamkniętymi oczami.-Twój
język tam na dole...-przeszedł mnie dreszcz.
Limit 'erotycznych' wątków na dłuższy czas zakończony.
hahah limit hahaha ;) Wiesz, co brakuję mi ludzi,którzy zwracają uwagę na Kasię w inny sposób, jako dziewczynę Justina, bo to takie nierealne, że nikt o niej nie wie ! :p Twoja wierna fanka
OdpowiedzUsuńMyślimy podobnie :) niedługo nie będzie juz tak bajkowo
OdpowiedzUsuńSuuuper rozdział ! Ostatnie zdanie najlepsze :) czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńNie mogę sie już doczekać następnego rozdziału X,X
OdpowiedzUsuńzajebiste czekam na kolejny
OdpowiedzUsuń