-Jezu,
już 18! Dlaczego mnie nie obudziłeś?! Wiesz, że w przyszłym
tygodniu mam egzaminy! Muszę się uczyć!
-Kasiu,
nie przesadzaj. Przecież czasem też musisz się odprężyć-Justin
odparł z uśmiechem obejmując moją nogę.
-Tak
ogólnie to zastanawiałam się czy na ten czas do egzaminów nie
powinnam przenieść się do gościnnej sypialni. Nikt by mi tam nie
przeszkadzał-powiedziałam żartem czekając na jego reakcję.
-No
chyba sobie kpisz-prawie krzyknął.-Może jeszcze się wyprowadź!
-Żartowałam-zaśmiałam
się wychodząc z łóżka.
-Bardzo
śmieszne... A myślałem, że dam Ci dzisiaj prezent.
Na słowo
„prezent” troszkę się ożywiłam. Szybko wróciłam do Justina
i uśmiechnęłam się do niego jak najszerzej. Chłopak troszkę się
zaśmiał, ale pokręcił głową. Miałam iść się uczyć, ale
chciałam dowiedzieć się jaką ma dla mnie niespodziankę. Zaczęłam
go bardziej zaczepiać. On był jakby nieugięty. Wsunęłam się pod
kołdrę i położyłam się na nim obejmując go kolanami. Kilka
razy cmoknęłam go w usta trochę to wszystko przedłużając. Co
chwilę odsuwałam się sprawdzając czy już wystarczy. On jednak
tylko oblizywał się i czekał na więcej. Po pięciu minutach
wywróciłam oczami i jeszcze raz się do niego zbliżyłam żeby
pocałować go troszkę bardziej namiętnie. Kiedy on zaczął się
wczuwać przerwałam i uniosłam brwi.
-Sprawdź
moją szufladę z zegarkami-powiedział z lekkim uśmiechem.
Szybko
pobiegłam do jego garderoby i zaczęłam przeszukiwać szufladę.
Szczerze mówiąc myślałam, że chodzi o jakąś biżuterię i
zaczęłam otwierać kolejne pudełka, w których były tylko kolejne
zegarki. W końcu znalazłam złotą kopertę, która wydała mi się
trochę podejrzana.
-Chodź
tutaj-chłopak krzyknął.
Otwierając
kopertę weszłam do sypialni i wyciągnęłam jej zawartość. W
środku był plan wycieczki i bilety lotnicze. Czytając na głos
kolejne miejsca wszystko stawało się coraz mniej realne. Wskoczyłam
na łóżko i zaczęłam uśmiechać się do niego znowu wszystko
powtarzając.
-Chiny,
Japonia, Australia!!!
-I
Singapur-dodał z uśmiechem.-Będzie w sumie tylko dziesięć dni,
bo wracając zajedziemy do twoich rodziców tak jak planowałaś.
-Jesteś
niesamowity-przytuliłam się do niego.-Zobaczę kangury na wolności!
-Tak
króliczku-uśmiechnął się.
Świąteczny
prezent Justina zapowiadał wycieczkę dookoła świata, ale nie
wiedziałam, że pierwsze wyprawy będą tak szybko. Byłam
przeszczęśliwa, bo on naprawdę chciał spełniać moje marzenia.
Tak doładowana pozytywną energią wzięłam się za naukę.
Pierwszy raz chyba aż tak uśmiechałam się do zeszytów. Koło
północy położyłam się spać i tak skończył się ten dzień.
Następnego
ranka do szkoły odwiózł mnie sam Justin, bo Chaz i Phoebe chyba
nie byli zainteresowani wspólną jazdą. Na miejscu od razu
zobaczyłam Jacoba i uśmiechnęłam się do niego przez szybę.
Justin spojrzał na niego trochę zirytowany.
-Ty
zazdrośniku-uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek na
pożegnanie.
Z
Jacobem czekał nas naprawdę długi dzień. Biologii i chemii nie
było końca. Na zajęciach dodatkowych wszystko zaczęło mi się
już mieszać. Nasze żarciki też już jakoś nas nie rozweselały,
bo oboje byliśmy naprawdę zestresowani. Wiadomo, egzaminy ma się
tylko raz i wpływają one na całe życie. Właściwie z Jacobem
spędzałam najwięcej czasu, bo w szkole mieliśmy bardzo dużo
wspólnych zajęć i nawet zostawaliśmy czasem jeszcze dłużej, bo
wcześniej rozłożyliśmy sobie na dwoje materiał powtórzeniowy.
Kilka razy wykorzystałam fakt, że Justina nie ma w domu i chodziłam
do niego też po lekcjach. Chaz obiecał mnie kryć żeby Justin się
nie denerwował.
Tego
dnia musiałam wziąć jeszcze kilka rzeczy z domu Jacoba, więc
zadzwoniłam do Justina żeby powiedzieć mu, że Jake mnie odwiezie
do domu. Oczywiście nie był zbyt zadowolony z tego faktu. U Jake'a
zawsze staram się załatwić wszystko jak najszybciej, bo czasem
czuję się niezręcznie będąc z nim sam na sam w jego pokoju. Jego
tata chyba dwa razy powiedział mi, że chyba zna mnie już lepiej
niż Hannę i zażartował z jakiejś zamiany partnerów. Może to
były błędne odczucia, ale chyba jego tata mnie lubił. Zawsze coś
do mnie zagadywał, pytał co u mnie. Tym razem też się zagadaliśmy
i znowu byłam tam dłużej niż planowałam. Zjadłam nawet z nimi
jakiś podwieczorek czy coś takiego, co było już lekką przesadą.
Było mi głupio poganiać Jacoba żeby mnie odwiózł, ale w końcu
sam zauważył, że zrobiło się późno. Kiedy byliśmy już pod
moim domem zaczęłam się bać, że gdzieś czai się Justin, ale na
szczęście nigdzie go nie było. Przed bramą pożegnałam się z
kolegą i skierowałam do domu. W środku nikogo nie było, co mnie
trochę zdziwiło. Wyciągając z lodówki jakieś resztki obiadu
wybrałam w telefonie numer do Justina.
-Gdzie
jesteście?-zapytałam.
-Zabraliśmy
Pawła do Six Flags. Nie wiem jeszcze o której wrócimy.
-Ok.
Bawcie się dobrze. Naprawdę jestem ci wdzięczna, że się nim tak
zajmujesz.
-Spoko.
To cześć Kasiu.
-Cześć.
Niby
czasem jest fajnie zostać samej w domu, ale tym razem zdecydowanie
wolałabym, żeby Justin też tam był. Dodatkowo nie byłam pewna
czy nie jest na mnie zły za te kontakty z Jacobem. Tego dnia nic nie
powiedział o tym, że do niego jadę itd. Nie wiedziałam czy
powinnam się bać czy cieszyć się z tego, że może faktycznie
trochę mu przeszło z tą dziwną zazdrością. Nie chcąc się tym
za bardzo przejmować wzięłam się za naukę. Był ledwo środek
tygodnia, a ja już miałam wszystkiego dosyć. Położyłam się
naprawdę wcześnie spać.
Rano
wstałam wyjątkowo wcześnie, bo byłą dopiero 6:30. Szybko
przysunęłam się do Justina, który leżał wyjątkowo daleko.
Pocałowałam go w delikatnie w szczękę i przytuliłam się do jego
ciepłego ciała. Chłopak mruknął przez sen i przytulił mnie
wytatuowanym ramieniem. W takiej pozycji zasnęłam spokojnie i
obudziłam się dopiero godzinę później. Uśmiechnęłam się, bo
pierwszym widokiem, który zobaczyłam były ciemne oczy Justina.
Bieber wciągnął mnie na siebie i objął mnie na wysokości pasa.
-Naprawdę
chciałbym żebyś miała te egzaminy za sobą.
-Uwierz
mi, ja też. Ale w kolejny czwartek będzie już po wszystkim i
pojedziemy oglądać kangury-uśmiechnęłam się.
-Naprawdę
cię kocham.
-A ja
kocham ciebie-pocałowałam go delikatnie w usta.-A teraz muszę
zacząć się zbierać do szkoły. Dzisiaj kolejny super dzień! Ale
ekstra! Naprawdę nie mogę się doczekać tych wszystkich wolnych
dni. Będziemy mogli robić tyle rzeczy. Chodzi mi też o te
łóżkowe-dodałam ze śmiechem.
-Och,
masz na myśli więcej spania?
-Tak, o
to mi chodzi. Ostatnio się nie wysypiam.
Pozwoliłam
sobie na dziesięć minut wspólnego leżenia, a potem ruszyłam do
łazienki. W lustrze od razu zauważyłam nieco zmęczoną twarz i
kilka razy powtórzyłam w głowie, że już niewiele mi zostało i
niedługo wszystko będzie za mną. Przed wyjściem zjadłam z
Justinem szybkie śniadanie, a potem chłopak odwiózł mnie do
szkoły w towarzystwie psiaka.
Na
miejscu znowu czekał mnie maraton moich ulubionych przedmiotów,
które w ostatnim czasie nie było już przeze mnie tak lubiane.
Jedynym miłym akcentem było spotkanie z koleżankami. Na długiej
przerwie plotkowałyśmy ile wlezie i ani razu nie padło słowo
„egzamin”. Wypiłyśmy jeszcze po jednym smoothie i chwilę
później odezwał się dzwonek. Kiedy szłam do sali mój telefon
zaczął strasznie ujadać. Zobaczyłam na ekranie, że to mama i
chociaż miałam zerową ochotę na rozmowy z nią odebrałam żeby
potem nie było gorzej.
-Rozmawiałaś
z ciotką?-szybko zapytała.
-Paweł
miał przecież z nią pogadać.
-Ale
tego nie zrobił i ta cały czas tu wydzwania, bo chyba dopiero teraz
do niej doszło gdzie on jest. Już nie wytrzymuję. Ma jeszcze do
nas przyjechać. Wyobrażasz sobie jak wtedy mi nagada?
-Mamo,
ale przecież wiesz, że ja go nie zapraszałam. Justin mu kiedyś
tam powiedział, że może wpaść, ale miał na myśli jakiś
tydzień w wakacje czy coś. Zrobiła się niezła afera.
-Ale ty
musisz to załatwić, bo on u was siedzi. Ciotka mnie wypytuje, a ja
przecież nawet nie wiem gdzie wy dokładnie mieszkacie. Co ja mam
jej gadać?
-Dobra,
to ja dzisiaj przypilnuję, żeby Paweł do niej zadzwonił i przy
mnie wszystko będzie wyjaśniał.
Po
rozmowie z mamą byłam trochę zdenerwowana, bo co zacznę się
trochę rozluźniać to nagle znowu zaczynam myśleć o wszystkich
swoich stresach. Paweł mógł przyjechać kiedy indziej. Jaką to mu
niby robiło różnicę. Ale nie, musiał tuż przed moimi
egzaminami. Naprawdę wszystko tak okropnie się skumulowało.
Po
zajęciach wyszłam zmarnowana ze szkoły i od razu zobaczyłam na
skwerku Justina z psem. Mimowolnie się uśmiechnęłam i
przyspieszyłam. Biebs uśmiechnął się szerzej kiedy mnie
zauważył. Witając się delikatnie cmoknęłam go w policzek.
Otworzył mi drzwi i spokojnie sobie usiadłam. Jednak był to tylko
chwilowy przypływ wewnętrznego spokoju.
-Cześć
Kaśka-usłyszałam Pawła z tylnej kanapy.
-Nie
gadam z tobą. Dzisiaj dzwoniła moja mama i to nie wygląda dobrze.
Naprawdę-powiedziałam szybko.
-Oj
Kasiu, dlaczego znowu jesteś taka nerwowa?-wtrącił się Justin.
-Po
prostu Paweł w dalszym ciągu nie powiedział mamie o swojej
wycieczce.
-Ona po
prostu mnie pewnie nie do końca zrozumiała-bronił się.
-No
pewnie tak. Ale cieszę się, że za bardzo się tym nie przejmujesz.
Dzisiaj razem z Justinem, twoim nowym opiekunem i przyjacielem
zadzwonicie do twojej mamy i wszystko dokładnie jej powiecie. Justin
opowie jak długo cię do tego namawiał, a ty jak nie potrafiłeś
mu odmówić.
-Przecież
ja się z nią nie dogadam-zaczął bronić się Justin.
-Mama
Pawła bardzo dokładnie gestykuluje. Na pewno ją zrozumiesz. I
niech tylko któryś z was spróbuje mi przeszkadzać w ciągu tych
kilku dni do egzaminów i oczywiście w trakcie. Przenoszę się do
gościnnej sypialni i chcę mieć tam spokój.
Tą
krótką przemową dobiłam ich obu. Byli okropnie skołowani i żaden
przez dłuższą chwilę nic nie powiedział. Justin od razu zrobił
tą minę, że niby jest ponad tym. Wiedziałam, że jemu się to nie
należy aż tak bardzo, bo w sumie nie zrobił nic złego. Jednak z
drugiej strony miał załatwić tylko jedną rzecz – dopilnować
żeby Paweł porozmawiał z mamą. Zamiast tego zaczął już mu
tutaj urządzać wycieczki i najlepsze wakacje. Super, że w ten
sposób się nim zajął chociaż dla niego też była to dobra
zabawa, bo sam mógł się trochę od wszystkiego oderwać.
W domu
zjedliśmy razem obiad, który kupiliśmy po drodze. Potem poszłam
się przebrać i zaczęłam rozkładać swoje notatki na łóżku w
gościnnej sypialni. Byłam już przemęczona, ale wiedziałam, że
już naprawdę mało zostało i to dodawało mi odrobinę energii.
Spędziłam nad zeszytami kilka godzin aż byłam już tak
nieprzytomna, że postanowiłam pójść spać. Było wtedy dopiero
po 21, ale czułam, że dalsza nauka nie ma sensu. Wzięłam prysznic
i ułożyłam się w łóżku.
-No ty
chyba sobie żartujesz-nagle w drzwiach pojawił się
Justin.-Pozwalam ci się na wszystkich wyżywać, bo wiem, że
denerwujesz się egzaminami, ale to już przesada.
-Daj mi
spokój. Chcę po prostu się wyspać, a ty mi właśnie w tym
przeszkadzasz.
-Nie
będziesz tutaj spała. Masz iść ze mną do naszego łóżka w
naszej sypialni i tam normalnie spać.
-Tam
bardziej się stresuje, a tutaj mam spokój, więc mógłbyś mi już
odpuścić.
-Okay.
Skoro masz z tym taki problem to dobrze. Śpij tu sobie sama chociaż
to naprawdę nienormalne-wyszedł trzaskając drzwiami.
Oczywiście
chwilę o tym wszystkim myślałam. Myślałam o nim i trochę mi go
brakowało, ale nie potrafiłam inaczej. Musiałam się trochę od
tego wszystkiego odciąć, bo nie wyrabiałam. Ta moja zmiana miejsca
spania była małą przesadą, ale jakoś przez to wszystko nie
chciałam na nikogo patrzeć. Nawet na Justina.
Kocham tego bloga <333
OdpowiedzUsuń