Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


21 września 2015

ROZDZIAŁ 174

-Jezu, już 18! Dlaczego mnie nie obudziłeś?! Wiesz, że w przyszłym tygodniu mam egzaminy! Muszę się uczyć!
-Kasiu, nie przesadzaj. Przecież czasem też musisz się odprężyć-Justin odparł z uśmiechem obejmując moją nogę.
-Tak ogólnie to zastanawiałam się czy na ten czas do egzaminów nie powinnam przenieść się do gościnnej sypialni. Nikt by mi tam nie przeszkadzał-powiedziałam żartem czekając na jego reakcję.
-No chyba sobie kpisz-prawie krzyknął.-Może jeszcze się wyprowadź!
-Żartowałam-zaśmiałam się wychodząc z łóżka.
-Bardzo śmieszne... A myślałem, że dam Ci dzisiaj prezent.
Na słowo „prezent” troszkę się ożywiłam. Szybko wróciłam do Justina i uśmiechnęłam się do niego jak najszerzej. Chłopak troszkę się zaśmiał, ale pokręcił głową. Miałam iść się uczyć, ale chciałam dowiedzieć się jaką ma dla mnie niespodziankę. Zaczęłam go bardziej zaczepiać. On był jakby nieugięty. Wsunęłam się pod kołdrę i położyłam się na nim obejmując go kolanami. Kilka razy cmoknęłam go w usta trochę to wszystko przedłużając. Co chwilę odsuwałam się sprawdzając czy już wystarczy. On jednak tylko oblizywał się i czekał na więcej. Po pięciu minutach wywróciłam oczami i jeszcze raz się do niego zbliżyłam żeby pocałować go troszkę bardziej namiętnie. Kiedy on zaczął się wczuwać przerwałam i uniosłam brwi.
-Sprawdź moją szufladę z zegarkami-powiedział z lekkim uśmiechem.
Szybko pobiegłam do jego garderoby i zaczęłam przeszukiwać szufladę. Szczerze mówiąc myślałam, że chodzi o jakąś biżuterię i zaczęłam otwierać kolejne pudełka, w których były tylko kolejne zegarki. W końcu znalazłam złotą kopertę, która wydała mi się trochę podejrzana.
-Chodź tutaj-chłopak krzyknął.
Otwierając kopertę weszłam do sypialni i wyciągnęłam jej zawartość. W środku był plan wycieczki i bilety lotnicze. Czytając na głos kolejne miejsca wszystko stawało się coraz mniej realne. Wskoczyłam na łóżko i zaczęłam uśmiechać się do niego znowu wszystko powtarzając.
-Chiny, Japonia, Australia!!!
-I Singapur-dodał z uśmiechem.-Będzie w sumie tylko dziesięć dni, bo wracając zajedziemy do twoich rodziców tak jak planowałaś.
-Jesteś niesamowity-przytuliłam się do niego.-Zobaczę kangury na wolności!
-Tak króliczku-uśmiechnął się.
Świąteczny prezent Justina zapowiadał wycieczkę dookoła świata, ale nie wiedziałam, że pierwsze wyprawy będą tak szybko. Byłam przeszczęśliwa, bo on naprawdę chciał spełniać moje marzenia. Tak doładowana pozytywną energią wzięłam się za naukę. Pierwszy raz chyba aż tak uśmiechałam się do zeszytów. Koło północy położyłam się spać i tak skończył się ten dzień.

Następnego ranka do szkoły odwiózł mnie sam Justin, bo Chaz i Phoebe chyba nie byli zainteresowani wspólną jazdą. Na miejscu od razu zobaczyłam Jacoba i uśmiechnęłam się do niego przez szybę. Justin spojrzał na niego trochę zirytowany.
-Ty zazdrośniku-uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek na pożegnanie.
Z Jacobem czekał nas naprawdę długi dzień. Biologii i chemii nie było końca. Na zajęciach dodatkowych wszystko zaczęło mi się już mieszać. Nasze żarciki też już jakoś nas nie rozweselały, bo oboje byliśmy naprawdę zestresowani. Wiadomo, egzaminy ma się tylko raz i wpływają one na całe życie. Właściwie z Jacobem spędzałam najwięcej czasu, bo w szkole mieliśmy bardzo dużo wspólnych zajęć i nawet zostawaliśmy czasem jeszcze dłużej, bo wcześniej rozłożyliśmy sobie na dwoje materiał powtórzeniowy. Kilka razy wykorzystałam fakt, że Justina nie ma w domu i chodziłam do niego też po lekcjach. Chaz obiecał mnie kryć żeby Justin się nie denerwował.
Tego dnia musiałam wziąć jeszcze kilka rzeczy z domu Jacoba, więc zadzwoniłam do Justina żeby powiedzieć mu, że Jake mnie odwiezie do domu. Oczywiście nie był zbyt zadowolony z tego faktu. U Jake'a zawsze staram się załatwić wszystko jak najszybciej, bo czasem czuję się niezręcznie będąc z nim sam na sam w jego pokoju. Jego tata chyba dwa razy powiedział mi, że chyba zna mnie już lepiej niż Hannę i zażartował z jakiejś zamiany partnerów. Może to były błędne odczucia, ale chyba jego tata mnie lubił. Zawsze coś do mnie zagadywał, pytał co u mnie. Tym razem też się zagadaliśmy i znowu byłam tam dłużej niż planowałam. Zjadłam nawet z nimi jakiś podwieczorek czy coś takiego, co było już lekką przesadą. Było mi głupio poganiać Jacoba żeby mnie odwiózł, ale w końcu sam zauważył, że zrobiło się późno. Kiedy byliśmy już pod moim domem zaczęłam się bać, że gdzieś czai się Justin, ale na szczęście nigdzie go nie było. Przed bramą pożegnałam się z kolegą i skierowałam do domu. W środku nikogo nie było, co mnie trochę zdziwiło. Wyciągając z lodówki jakieś resztki obiadu wybrałam w telefonie numer do Justina.
-Gdzie jesteście?-zapytałam.
-Zabraliśmy Pawła do Six Flags. Nie wiem jeszcze o której wrócimy.
-Ok. Bawcie się dobrze. Naprawdę jestem ci wdzięczna, że się nim tak zajmujesz.
-Spoko. To cześć Kasiu.
-Cześć.
Niby czasem jest fajnie zostać samej w domu, ale tym razem zdecydowanie wolałabym, żeby Justin też tam był. Dodatkowo nie byłam pewna czy nie jest na mnie zły za te kontakty z Jacobem. Tego dnia nic nie powiedział o tym, że do niego jadę itd. Nie wiedziałam czy powinnam się bać czy cieszyć się z tego, że może faktycznie trochę mu przeszło z tą dziwną zazdrością. Nie chcąc się tym za bardzo przejmować wzięłam się za naukę. Był ledwo środek tygodnia, a ja już miałam wszystkiego dosyć. Położyłam się naprawdę wcześnie spać.
Rano wstałam wyjątkowo wcześnie, bo byłą dopiero 6:30. Szybko przysunęłam się do Justina, który leżał wyjątkowo daleko. Pocałowałam go w delikatnie w szczękę i przytuliłam się do jego ciepłego ciała. Chłopak mruknął przez sen i przytulił mnie wytatuowanym ramieniem. W takiej pozycji zasnęłam spokojnie i obudziłam się dopiero godzinę później. Uśmiechnęłam się, bo pierwszym widokiem, który zobaczyłam były ciemne oczy Justina. Bieber wciągnął mnie na siebie i objął mnie na wysokości pasa.
-Naprawdę chciałbym żebyś miała te egzaminy za sobą.
-Uwierz mi, ja też. Ale w kolejny czwartek będzie już po wszystkim i pojedziemy oglądać kangury-uśmiechnęłam się.
-Naprawdę cię kocham.
-A ja kocham ciebie-pocałowałam go delikatnie w usta.-A teraz muszę zacząć się zbierać do szkoły. Dzisiaj kolejny super dzień! Ale ekstra! Naprawdę nie mogę się doczekać tych wszystkich wolnych dni. Będziemy mogli robić tyle rzeczy. Chodzi mi też o te łóżkowe-dodałam ze śmiechem.
-Och, masz na myśli więcej spania?
-Tak, o to mi chodzi. Ostatnio się nie wysypiam.
Pozwoliłam sobie na dziesięć minut wspólnego leżenia, a potem ruszyłam do łazienki. W lustrze od razu zauważyłam nieco zmęczoną twarz i kilka razy powtórzyłam w głowie, że już niewiele mi zostało i niedługo wszystko będzie za mną. Przed wyjściem zjadłam z Justinem szybkie śniadanie, a potem chłopak odwiózł mnie do szkoły w towarzystwie psiaka.
Na miejscu znowu czekał mnie maraton moich ulubionych przedmiotów, które w ostatnim czasie nie było już przeze mnie tak lubiane. Jedynym miłym akcentem było spotkanie z koleżankami. Na długiej przerwie plotkowałyśmy ile wlezie i ani razu nie padło słowo „egzamin”. Wypiłyśmy jeszcze po jednym smoothie i chwilę później odezwał się dzwonek. Kiedy szłam do sali mój telefon zaczął strasznie ujadać. Zobaczyłam na ekranie, że to mama i chociaż miałam zerową ochotę na rozmowy z nią odebrałam żeby potem nie było gorzej.
-Rozmawiałaś z ciotką?-szybko zapytała.
-Paweł miał przecież z nią pogadać.
-Ale tego nie zrobił i ta cały czas tu wydzwania, bo chyba dopiero teraz do niej doszło gdzie on jest. Już nie wytrzymuję. Ma jeszcze do nas przyjechać. Wyobrażasz sobie jak wtedy mi nagada?
-Mamo, ale przecież wiesz, że ja go nie zapraszałam. Justin mu kiedyś tam powiedział, że może wpaść, ale miał na myśli jakiś tydzień w wakacje czy coś. Zrobiła się niezła afera.
-Ale ty musisz to załatwić, bo on u was siedzi. Ciotka mnie wypytuje, a ja przecież nawet nie wiem gdzie wy dokładnie mieszkacie. Co ja mam jej gadać?
-Dobra, to ja dzisiaj przypilnuję, żeby Paweł do niej zadzwonił i przy mnie wszystko będzie wyjaśniał.
Po rozmowie z mamą byłam trochę zdenerwowana, bo co zacznę się trochę rozluźniać to nagle znowu zaczynam myśleć o wszystkich swoich stresach. Paweł mógł przyjechać kiedy indziej. Jaką to mu niby robiło różnicę. Ale nie, musiał tuż przed moimi egzaminami. Naprawdę wszystko tak okropnie się skumulowało.
Po zajęciach wyszłam zmarnowana ze szkoły i od razu zobaczyłam na skwerku Justina z psem. Mimowolnie się uśmiechnęłam i przyspieszyłam. Biebs uśmiechnął się szerzej kiedy mnie zauważył. Witając się delikatnie cmoknęłam go w policzek. Otworzył mi drzwi i spokojnie sobie usiadłam. Jednak był to tylko chwilowy przypływ wewnętrznego spokoju.
-Cześć Kaśka-usłyszałam Pawła z tylnej kanapy.
-Nie gadam z tobą. Dzisiaj dzwoniła moja mama i to nie wygląda dobrze. Naprawdę-powiedziałam szybko.
-Oj Kasiu, dlaczego znowu jesteś taka nerwowa?-wtrącił się Justin.
-Po prostu Paweł w dalszym ciągu nie powiedział mamie o swojej wycieczce.
-Ona po prostu mnie pewnie nie do końca zrozumiała-bronił się.
-No pewnie tak. Ale cieszę się, że za bardzo się tym nie przejmujesz. Dzisiaj razem z Justinem, twoim nowym opiekunem i przyjacielem zadzwonicie do twojej mamy i wszystko dokładnie jej powiecie. Justin opowie jak długo cię do tego namawiał, a ty jak nie potrafiłeś mu odmówić.
-Przecież ja się z nią nie dogadam-zaczął bronić się Justin.

 -Mama Pawła bardzo dokładnie gestykuluje. Na pewno ją zrozumiesz. I niech tylko któryś z was spróbuje mi przeszkadzać w ciągu tych kilku dni do egzaminów i oczywiście w trakcie. Przenoszę się do gościnnej sypialni i chcę mieć tam spokój.
Tą krótką przemową dobiłam ich obu. Byli okropnie skołowani i żaden przez dłuższą chwilę nic nie powiedział. Justin od razu zrobił tą minę, że niby jest ponad tym. Wiedziałam, że jemu się to nie należy aż tak bardzo, bo w sumie nie zrobił nic złego. Jednak z drugiej strony miał załatwić tylko jedną rzecz – dopilnować żeby Paweł porozmawiał z mamą. Zamiast tego zaczął już mu tutaj urządzać wycieczki i najlepsze wakacje. Super, że w ten sposób się nim zajął chociaż dla niego też była to dobra zabawa, bo sam mógł się trochę od wszystkiego oderwać.
W domu zjedliśmy razem obiad, który kupiliśmy po drodze. Potem poszłam się przebrać i zaczęłam rozkładać swoje notatki na łóżku w gościnnej sypialni. Byłam już przemęczona, ale wiedziałam, że już naprawdę mało zostało i to dodawało mi odrobinę energii. Spędziłam nad zeszytami kilka godzin aż byłam już tak nieprzytomna, że postanowiłam pójść spać. Było wtedy dopiero po 21, ale czułam, że dalsza nauka nie ma sensu. Wzięłam prysznic i ułożyłam się w łóżku.
-No ty chyba sobie żartujesz-nagle w drzwiach pojawił się Justin.-Pozwalam ci się na wszystkich wyżywać, bo wiem, że denerwujesz się egzaminami, ale to już przesada.
-Daj mi spokój. Chcę po prostu się wyspać, a ty mi właśnie w tym przeszkadzasz.
-Nie będziesz tutaj spała. Masz iść ze mną do naszego łóżka w naszej sypialni i tam normalnie spać.
-Tam bardziej się stresuje, a tutaj mam spokój, więc mógłbyś mi już odpuścić.
-Okay. Skoro masz z tym taki problem to dobrze. Śpij tu sobie sama chociaż to naprawdę nienormalne-wyszedł trzaskając drzwiami.
Oczywiście chwilę o tym wszystkim myślałam. Myślałam o nim i trochę mi go brakowało, ale nie potrafiłam inaczej. Musiałam się trochę od tego wszystkiego odciąć, bo nie wyrabiałam. Ta moja zmiana miejsca spania była małą przesadą, ale jakoś przez to wszystko nie chciałam na nikogo patrzeć. Nawet na Justina.


1 komentarz: