Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


15 listopada 2010

ROZDZIAŁ 1

Był chłodny listopadowy dzień i na szczęście nie było lekcji, bo całą klasą poszliśmy na wycieczkę. Wracając oderwałam się od grupy, bo znowu słyszałam dziwne komentarze pod moim adresem od Majki z mojej klasy. Dzięki bogu, moja wychowawczyni, a właściwie już była wychowawczyni nie miała nic przeciwko. Szłam z lekko zeszklonymi oczami, często tak miewam kiedy nie mogę sobie wszystkiego poukładać w głowie. Szłam przez najbardziej zabytkową ulicę warszawy, skręciłam w bok i nagle bum. Wpadłam na kogoś. Upadłam na ziemię i poczułam, że coś leci mi z nosa. Dotknęłam szybko twarzy i zobaczyłam, że krwawię. Popatrzyłam jeszcze na tego kogoś z kim się zderzyłam i oniemiałam. Ładny chłopak, nie ukrywając w moim typie, drogo ubrany wpadł w kałużę. Kiedy na niego tak patrzyłam właśnie opierał się na jakimś facecie o budowie goryla
i próbował oczyścić trochę swoje spadnie, które były delikatnie obsunięte na tyłku i cały czas pokrzykiwał 'fuck!'.
-Are you OK?- goryl spojrzał na mnie i zapytał. Na początku nie doszły do mnie te słowa, ale po chwili mój mózg ożył.
-Wszystko dobrze- powiedziałam i uświadomiłam sobie, że przecież on gada po angielsku.
-Jaka ja czasem jestem tępa-pomyślałam.
-Yea, everything is fine- odpowiedziałam i chyba nawet mnie zrozumiał,pomimo mojego angielskiego, bo się delikatnie uśmiechnął.
Po chwili spojrzałam na tego chłopaka, który właśnie poprawiał czapkę i nagle spojrzał na mnie, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo miał ciemne okulary.
-Po kij mu okulary w listopadzie?! Musi z niego niezły banan-pomyślałam
-OMG! Your nose..-powiedział, a ja pokazałam mu tylko dwa kciuki w górę, żeby pokazać, że wszystko jest dobrze.
Potem coś do siebie gadali, ale nic nie zrozumiałam, bo mówili strasznie szybko, a z angielskiego nie jestem jakaś świetna.
-I'm so sorry. I didn't see you.- powiedział ładny, a ja zrobiłam się czerwona jak zawsze w dziwnych sytuacjach. Cały czas na niego patrzyłam, on tylko zerkał.
-Hey, Would you like eat dinner with me?-w końcu powiedział.
-What?- odpowiedziałam.
-Dinner with me in the hotel's restaurant.- próbował mi wyjaśnić, a ja nie mogłam uwierzyć, no bo on powiedział, że chce ze mną zjeść obiad?
-When?- starałam się udawać taką obytą, ale nigdy nie byłam na obiedzie z chłopakiem, a co dopiero z poznanym 10min wcześniej. chciałam pokonać trochę swoją nieśmiałość, więc czemu nie...
-5p.m. will be OK?- powiedział, a ja nie dosłyszałam i chyba zrobiłam na serio głupią minę,bo pokazał mi na palcach '5'. Ale przypał...
-hmm. OK, but which hotel?- zapytałam, wiedziałam, że gadam średnio po angielsku nawet kiedy jestem spokojna, ale w takiej chwili to już zupełne dno.
-Bristol or something like this- odpowiedział, a ja zaczęłam sobie przypominać, który to hotel... O kurczę, to ten jeden z najdroższych w Warszawie.
-OK, I'll be there- powiedziałam i spróbowałam jak najładniej się uśmiechnąć, a on ten uśmiech odwzajemnił i to jak...
Wtedy poczułam, że dzwoni mój telefon. Szybko go wyjęłam i zobaczyłam, że to mama.
-Kurczę, miałam wrócić od razu po wycieczce, puszę biec do domu-pomyślałam i zaczęłam iść w kierunku metra.
-Bye-odwróciłam się tylko na chwilę do chłopaka i goryla i zaczęłam biec.

---------------------------------------------------------------------------
Rozdziały będą krótkie, ale b.często umieszczane.

5 komentarzy:

  1. Ty mnie pytasz o zdanie ? Ja nie jestem jakąś ekspertką na temat pisania blogów haha
    Co do twojego ;P Fajnie się zaczyna ;) Zobaczymy co bd dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział zaczęłam go przed chwilą czytać. pierwsze uczucie to oniemiałam. 110 rozdziałów ?!?! myślałam na początku, że ci się cyferki pomyliły :pp

    OdpowiedzUsuń
  3. Mhm mnóstwo rozdziałów ^^ mam zajęcie na wakacje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłego czytania. Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz :)

      Usuń