Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


16 listopada 2010

ROZDZIAŁ 2

Wpadłam do domu jak burza. Dostałam mały ochrzan od mamy, ale zawsze tak mam, bo zawszę i wszędzie się spóźniam. Mam super mamuśkę, ale bardzo się mną martwi i zawsze chce wiedzieć gdzie i z kim jestem.
-Jak ja jej powiem o dzisiejszym obiedzie z tym chłopakiem?-pomyślałam-przecież nie puści mnie z nieznajomym i to po ciemku, bo koło 17 robi się już ciemno -jednym słowem nie wiem jak to zrobię, chyba zostanę ninja. Postawiłam wszystko na jedną kartkę i zaczęłam się przygotowywać da kolacje. Z szafy wywaliłam wszystkie rzeczy, a i tak nic nie wydało się odpowiednie. Mówi się trudno... Założyłam prostą sukienkę i czarne rajstopy, a na to naciągnęłam dżinsy i podkoszulek, no bo to byloby dziwne, że idę do koleżanki w takiej sukience. Nie maluję się w ogóle, więc w ramach wielkiego święta wytuszowałam rzęsy. Co do butów to schowałam w torbę botki mamy. Tak wyszykowana siedziałam przez pół godziny i trzęsłam się ze stresu, no bo jak ja się z nim dogadam skoro jeśli chodzi o rozmowę po angielsku to słabo jest. No, a teraz misje czas zacząć.
-Mamo, mogę iść do Kasi?-krzyknęłam z pokoju.
-Oj, a nie jest za późno, zaraz się ściemni i jak będziesz wracać po nocy?- odkrzyknęła
-Ona nie mieszka daleko, proszę-powiedziałam.
-No dobrze, ale to idź szybko, bo zaraz będzie ciemno jak nie powiem gdzie u murzyna- udało się.
-Oczywiście, już wychodzę.- powiedziałam i wyszłam.
Normalne ciuchy zdjęłam w windzie i schowałam do torby. Podróż na miejsce strasznie mi się dłużyła, ale w końcu
dojechałam.
-O fuck, już 5- powiedziałam do siebie i biegiem ruszyłam do wejścia.
W środku było pięknie. Nigdy tu nie byłam, więc wnętrze zrobiło na mnie duże wrażenie.
-Dzień dobry, przepraszam bardzo, ale mógłby pokazać mi pan gdzie jest restauracja?- grzecznie zapytałam
sztywnego faceta co sprawiło, że poczułam się jak w filmie.
-Dobry wieczór panienko, proszę za mną-powiedział i zaczął mnie prowadzić.
Przy wejściu stał kolejny sztywniak.
-A panienka do kogo?- zapytał, a ja kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, bo przecież ten fajny chłopak się mi nie przedstwił.
Stałam tam i myślałam co mam zrobić... a wtedy poczułam, że ktoś chwycił mnie pod rękę. Odwróciłam się.
-Yo shawty-powiedział, a mi kopara opadła, bo był to Justin Bieber!
-Ten ładny chłopak, z którym się zderzyłam to JB?? Ale jak to? To niemożliwe. W sumie mogło tak być ale jak?-myślałam.
-Hi-powiedziałam i razem ruszyliśmy do środka, bo kiedy przyszedł nikt juz nas nie pytał o rezerwacje.
Przy stoliku siedziała jeszcze jakaś kobieta, co mnie zdziwiło. Justin zaczął z nią rozmawiać, a ja musiałam znów minę strzelić, bo oboje na mnie spojrzeli i zaśmiali lekko.
-To moja mama, a to jest ta dziewczyna, z którą dziś miałem okazje się zderzyć na ulicy- powiedział Biebs.
-Dzień dobry-powiedziałam wlaściwie równocześnie z jego mamą i obie się roześmiałyśmy.
-Jestem Kasi i bardzo miło mi panią poznać-powiedziałam jak najmilej.
-Oj, proszę nie mów do mnie pani, jestem Pattie-powiedziała-nie jestem już chyba taka stara
-Dobrze, a więc Pattie, masz bardzo ładne kolczyki-odpowiedziałam uśmiechając się i przyglądając w jej piękne srebne kolczyki z różowymi kamieniami.
-Dziękuję, dostałam je od Justina-powiedziała, a ja przypomniałam sobie, że przecież obok siedzi Justin Bieber i zaczęłam na niego patrzeć.
-To może ja pójdę, nie będę Wam tu przeszkadzać w kobiecych rozmowach-odpowiedział lekko zirytowany.
-Justin, proszę cie, nie bądź niegrzeczny-skarciła go Pattie.
-Po prostu, zaprosiłem dziewczynę na obiad, a ty mi ją tu zagadujesz-syknął.
-Przepraszam-powiedziałam cicho.
-Kochanie nie musisz przepraszać. Justin ma rację. Zostawię was samych- powiedziała i zaczęła się zbierać.-Kasiu, bardzo miło było mi cie poznać. Życzę wam miłego wieczoru.
-Do zobaczenia-rzuciłam.
Justin uśmiechnął się miło i widać było, że odrobinę cieszy się, że jego mama się oddala. Zagapiliśmy się chwilę w siebie.
-Nie lubisz mnie?-zapytał, a mnie zamurowało.
-Eee, znamy się od 3 godzin-powiedziałam spuszczając wzrok-A dlaczego pytasz?
-Bo od początku spotkania wolałaś gadać z moją mamą niż ze mną. Nigdy tak nie miałem, dziewczyny zawsze rzucają się na mnie, a ty siedzisz tak jakbyś miała mnie gdzieś-zrobiło mi się strasznie głupio i zaczerwieniłam się.
-Przepraszam-jęknęłam-masz bardzo miłą mamę, a ty, jesteś...
-Jaki?-zapytał.
-Nierzeczywisty.
-Haha, jesteś słodka. Taka spokojna. Rozluźnij się, ja jestem normalnym 16-latkiem- powiedział, a ja znowu się zaczerwieniłam.
-Postaram się.
-Dobra, to może opowiesz mi coś o sobie?
Kurczę, co ja mam mu o sobie powiedzieć? Mam 15 lat i jestem z Polski, nic ciekawego.
-Nie jestem jakoś interesująca... Mam 15 lat, lubię muzykę i aktorstwo.
-Nie mów tak, uważam, że jesteś interesująca-powiedział, a ja się zaczerwieniłam-i ślicznie wyglądasz kiedy się rumienisz.
-On powiedział, że jestem fajna?-zastanawiałam się.
-Aktorstwo? Też je lubie-powiedział.
-To tak amatorsko, czasem gram w teatrze, małe reklamówki, ale wiesz to nic w porównaniu z twoim życiem gwiazdy.
-Tego wieczoru zamieńmy się miejscami, ty będziesz gwiazdą, a ja tobą.-powiedział-takie nasze małe przedstawienie.
-OK-zaśmiałam się.
-Jesteś taka cudowna, widziałem wszystkie twoje filmy po kilka razy. Zawsze odtwarzałem sceny miłosne po kilka razy.-rozwalił mnie tym
-Dziękuję? Przepraszam, ale dziwnie się czuję w takiej sytuacji. Jest tu tak pięknie, że czuję się jak w filmie i do tego jestem tu z tobą-powiedziałam.
-OK. To prawda, jest tu bardzo ładnie. A jak mi poszło?-powiedział
-Świetnie, prawie poczułam się jak gwiazda i uwierzyłam w twoje słowa o mojej osobie.
-Fajnie, ale..-powiedział, ale ja mu przerwałam, bo złapałam go za nadgarstek i zobaczyłam, że już 7.
-Muszę lecieć, mama na mnie czeka w domu-powiedziałam.
-Aaa, dobrze.-odpowiedział i trochę posmutniał, ale nie myślałam o tym tylko zaczęłam się zbierać.
-Miło było cię poznać.
-Jest już bardzo ciemno, może odwiozę cię z Kennym samochodem, bo może ci się coś stać.-zaproponował, a ja dziwnie się poczułam i nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo będzie to dość dziwne, ale co tam. Raz się żyje.
-Nie chcę ci robić kłopotu...
-Będzie mi bardzo przyjemnie, więc zgódź się.
-No dobrze-uśmiechnęłam się.
-To chodźmy.-rzucił i zaczęliśmy wychodzić.
Po drodze Justin napisał do kogoś SMS-a i po chwili u jego boku pojawił się goryl. Poszliśmy przed wejście, a tam stał
wielki terenowy samochód.
-Łał- powiedziałam.
-Podoba ci się?-powiedział goryl.
-Tak, wygląda jak samochód szpiegowski-powiedziałam.
-Bo jesteśmy ninja-powiedzieli jednocześnie i się zaśmiali.
Kiedy byliśmy już w środku pokazałam na GPS gdzie mieszkam i ruszyliśmy. Trochę gadaliśmy, ale cały czas byłam bardzo oszołomiona. Poprosiłam Biebsa o karteczkę i długopis. Napisałam swojego skype'a i podałam jemu kartkę.
-Może kiedyś jeszcze pogadamy?Często jestem w necie, więc...-powiedziałam.
-Dziękuję, na pewno się odezwę-uśmiechnął się.
W końcu dojechaliśmy.
-Pa, bardzo dobrze się bawiłam-rzuciłam wychodząc.
-Do zobaczenia, ten wieczór był...- powiedział, ale nie dokończył.
Samochód ruszył, ale po chwili się zatrzymał i z szyberdachu wychylił się Justin i pomachał mi. Potem weszłam do domu, znów przebrałam się w windzie i weszłam do domu. Przywitałam się z mamą i poszłam do swojego pokoju. Oparłam się o ścianę i nie mogłam uwierzyć, że byłam na obiedzie z Bieberem.
Zbudziłam się w środku nocy i stwierdziłam, że to był sen, no bo to nie mogło być na prawdę. Uświadomiłam to sobie i znowu zasnęłam.

4 komentarze:

  1. Skoro proqdzisz bloga od 2010 jesteś wspaniała Belieber <3 /Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki <3 Belieber od 5 lat, ale jak to mówią Once a belieber always a belieber :)

      Usuń
  2. czemu nagle gadali po polsku? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo już nie było sensu pisać tego po angielsku, jest tak jakby zaczęli wszyscy mówić po angielsku ;p

      Usuń