Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


16 maja 2011

ROZDZIAŁ 77

Długo nie czekałam. Ciągnęłam Justina za rękę aż do samochodu. Z trudem pożegnał się z moimi rodzicami. Cieszyłam się, że nareszcie byliśmy już sami.
-Czy to było odpowiednie?-zapytał kiedy włączał silnik.
-A chciałeś tam siedzieć?
-W końcu, po ślubie nie będziesz z nimi tylko ze mną. To ważna rzecz. Im nie jest łatwo. Kiedy rozmawialiśmy wcześniej to twoja mama cały czas płakała. To jest życiowa decyzja. Spędziłaś z nimi osiemnaście lat, całe życie. Czy w ogóle jesteś przekonana, że chcesz za mnie wyjść? To z twojej strony ogromne poświęcenie. Wiesz kim jestem, a z moim zawodem łączą się dosyć częste wyjazdy, wywiady, paparazzi na każdym kroku.. Nie obrażę się jeśli powiesz, że potrzebujesz czasu. Będę na ciebie czekał ile będzie trzeba. Nie będziesz często widywała się z rodzicami. Tzn. jeśli będą chcieć to niech przylatuję kiedy chcą, ja to zrozumiem, ale to nie jest inne miasto, kraj, to zupełnie inny kontynent. Czy jesteś gotowa na takie zmiany? Dla mnie było to bardzo ciężkie...
Zaczęłam jeszcze raz nad wszystkim myśleć. Miał całkowitą rację, to byłą bardzo ważna decyzja. Jednak wiedziałam, że nie pragnę niczego bardziej jak zamieszkać z nim i żyć.
-Jestem tego pewna, jak niczego innego. Kocham cię nad życie i chcę z tobą być-położyłam rękę na jego kolanie.
-Kasiu, weź rękę, bo prowadzę-zaśmiał się-udaj, że tego nie powiedziałem, ale okropnie nie chciało mi się tam siedzieć. Nie chodzi o to, że nie lubię twoich rodziców, bo twój ojciec jest wzorem dla innych, ponieważ okropnie cię kocha. Zdać u niego test i dostać twoją rękę to był nie lada wyczyn, ale było warto-uśmiechnął się uroczo.
-No ja myślę, haha.
Przyszła mi do głowy jedna myśl. Nie miałam pojęcie jak to ma być z nami ogólnie. Miałam być znowu zaprezentowana dla wszystkich i cała otoczka zwiąże z moim 'powrotem'? Nie wiedziałam czego właściwie chcę, więc byłam gotowa zgodzić się na wszystko. W tamtej chwili nie chciałam go jednak nękać i stwierdziłam, że zrobię to następnego dnia. Chwilę później byliśmy w hotelu.
-Chcesz żebym ci wszystko teraz powiedział?-zapytał kiedy tylko znaleźliśmy się w pokoju.
-Nie chodzi o to, że nie chcę wiedzieć i mnie to nie interesuje, ale kurczę, daj mi się nacieszyć moim najseksowniejszym narzeczonym. Ty tego nie chcesz? A może myślisz, że dałeś mi pierścionek i to wystarczy? Tak nie ma, masz mnie w tej chwili pocałować.
-Okej-powiedział i całował mnie przez jakieś cztery sekundy.
-Chyba sobie żarty robisz. Masz mnie doprowadzić do wariacji-powiedziałam podburzona.
-No to lecimy.
Wstał i pociągnął mnie w pasie. Był mało delikatny. Pchnął mnie na ścianę, a właściwie byliśmy wtedy w rogu. Tak dawno nie czułam jego bliskości. W międzyczasie ściągnęłam kurteczkę i byłam tylko w obcisłej bluzce na ramiączkach. Justin zaczął delikatnie całując mnie w usta, a ja w tym czasie bawiłam się jego włosami. Później skończył z tymi cukierkowymi pocałunkami i zaczął mocniej doprowadzać moje usta do szaleństwa. Jednocześnie usta mnie łaskotały i wręcz bolały. Tak cudownie się czułam. Na chwilę  przerwał i posłał mi spojrzenie, które pytało "tak jest dobrze?". Szybko przejechałam rękami po jego klatce piersiowej i pocałowałam w usta. Zaczął być coraz bardziej zadziorny i zaczął bawić się moimi ramiączkami od bluzki. Całował mnie po ramionach i przygryzał je doprowadzając mnie do lekkiego szaleństwa. Przejechał rękami po moich plecach i miał ręce na moim tyłku. Pierwszy raz to mi nie przeszkadzało. Delikatnie podciągnął mnie, a ja oplotłam nogi wokół niego. W takiej formacji skierowaliśmy się na łóżko. Przez jakąś chwilę całowaliśmy się jeszcze zażarcie, ale potem z minuty na minutę zwalnialiśmy. Każdemu potrzebna jest przerwa. Wtuliłam się w jego ciało i leżeliśmy tak przez pewien czas. Potem włączyłam telewizor i wgapialiśmy się w wiadomości.
-Chyba będę cię zaraz odwoził, już 20-powiedział przerywając błogą ciszę.
-Czuję się jak zwierze, które potem się odsyła i masz spokój...
-No coś ty. Niedługo będę cię nękał dwadzieścia cztery godziny przez siedem dni w tygodniu. Miałaś rację, że za sobą tęskniliśmy.Brakowało mi ciebie. Kocham cię.
-Zaraz się rozpłynę. Po ślubie też będziesz mi tak ciągle mówił?
-Wtedy jeszcze bardziej. Teraz naciągaj kurtkę i lecimy. Jutro też jest dzień i dodatkowo twój tata pracuje...
-Podoba mi się twoje myślenie. Przyjeżdżaj jak tylko wstaniesz.
-Raczej nie, bo znów będę czekał aż ty wstaniesz.
-Obudź mnie i tyle.
Naciągnęłam kurtkę i wyszliśmy. W samochodzie jeszcze trochę się poprzytulaliśmy, oczywiście tylko na czerwonych światłach. JB odprowadził mnie pod drzwi i odjechał. W domu rodzice znowu się na mnie rzucili i powiedzieli, że musimy porozmawiać.
-Kasiu, wszystko tak szybko się zmienia-zaczęła mama-rozumiemy, że go kochasz, ale jesteś tego wszystkiego pewna? Powiedz prawdę, Justina nie ma.
-Mamusiu, ja na prawdę nie chcę bardziej niczego innego jak tego, żeby to wszystko się wydarzyło. Czuję się jak w bajce, ale wiem, że to prawda i rozumiem to co się dzieje.
-Jedna rzecz, czy chcesz się już ustabilizować w wieku 18 lat? Chcesz być już taka dorosła? Oczywiście rozumiem, że nie bierzesz tego jak inne związki gwiazd Hollywood, które są ze sobą niecały rok, a potem biorą rozwody i wszystko jest w gazetach-odparł tata.
-Jestem tego pewna. Chcę żeby tak wyglądało moje życie. Będę za wami bardzo tęsknić, ale dam rade. Bardzo dziękuję za to co dla mnie robicie. Jesteście najwspanialszymi rodzicami na świecie-przytuliłam ich.
Później pogadaliśmy jeszcze o drobnych rzeczach. Mama znowu oglądała mój pierścionek i się nim bardzo zachwycała. Potem poszłam do swojego pokoju i zaczęłam rozmyślach. Wszystko układało się tak idealnie, tak perfekcyjnie. Dodatkowo jutro czekał mnie kolejny wspaniały dzień z mężczyzną moich snów. Poszłam spać w świetnym nastroju, a wcześniej wysmarowałam się jeszcze prawie całym opakowaniem mojego ulubionego balsamu. Nastawiłam sobie budzik, żebym, kiedy przyjdzie JB, znowu nie wyszła na strasznego śpiocha.

2 komentarze:

  1. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czemu tak rzadko umieszczasz teraz rozdziały? nie rozumiem.. kiedyś były codziennie, szkoda.. bo wpadam tu codziennie i sprawdzam czy dodałaś coś nowego, jestem rozczarowana

    OdpowiedzUsuń