Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


20 maja 2011

ROZDZIAŁ 79

Przez kolejne półtorej godziny oglądałam szkołę i przeglądałam różne informacje. Justin opowiadał mi dodatkowo jakieś rzeczy, tłumaczył jak to będzie w skrócie wyglądać itp. Zbliżała się 18 czyli niedługo miał pojawić się tata. Mnie to specjalnie nie obchodziło, ale Bieber uznał, że lepiej będzie jeśli się już będzie zbierać. Stwierdził, że nie chcę pokazać tacie, że cały czas u mnie przesiaduje. Trochę było mi smutno, ale jakoś to zniosłam. Pożegnał się ze mną, a później z mamą. Po pięciu minutach od jego wyjścia pojawił się tata. Zaczęliśmy rozmawiać o szkole, bo zaczęłam temat. Oni wiedzieli jeszcze więcej, bo najwidoczniej wszystko posprawdzali. Okazało się, że ledwo się dostałam, ale jednak wymagania mieli spore. Justin był taki obrotny myśląc o mojej edukacji co podobało się nawet mojemu tacie, który dodatkowo był zadowolony z tej szkoły, bo budynek był używany w czasie wojny. Było jeszcze dość wcześnie żeby gdzieś wyjść, więc około 19.30 powiedziałam, że pojadę na chwilę do Justina. Tata zaczął coś mówić, że już późno i że lepiej bym sobie poodpoczywała, ale postawiłam na swoim. Chciałam zrobić mini niespodziankę, więc nie uprzedzałam Justina. Wzięłam tylko telefon i bilet w kieszeń i wyszłam z domu. Na dworze było bardzo przyjemnie. Szłam ulicą cała uśmiechnięta, wręcz podskakując. Nagle ktoś zawołał mnie po imieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Majkę, z którą chodziłam do gimnazjum.
-Witaj Kaśka-zaczęła i ucałowała mnie w policzek, co było trochę dziwne.
-Cześć Maja. Dawno się nie widziałyśmy-uśmiechnęłam się.
-A wszystko dobrze. Mam jedno pytanie... Czy to prawda, że spotykałaś się z Bimberem?
-Ach, o to ci chodzi. Nawet go nie znam-skłamałam-wszyscy mnie o to zaczepiają-zaśmiałam się.
-Nie zgrywaj się, bo wiem, że to prawda. Dobrałaś się do jego instrumentu? Gruby, duży, a może maleńki?
-Może i go kiedyś spotkałam, ale do niczego nie doszło.
-No niech ci będzie-wybuchła śmiechem-tylko żartowałam.
Szczerze mówiąc nic nie wydało mi się jakoś bardziej zabawne, ale odwzajemniłam śmiech. Była nawet miła, ale po prostu za nią nie przepadałam, bo poznałam ją dość dobrze w szkole i wiedziałam jak chamska potrafi być w stosunku do innych. Byłam w stu procentach pewna, że zagadała do mnie ze względu na Justina, ale z drugiej strony nie mogłam jej tego wypomnieć, bo chyba sama bym tak zareagowała, gdyby którakolwiek dziewczyna, którą znam, spotykała się z kimś tak znanym. W sumie nawet dobrze mi się z nią gadało, bo czasem była skłonna do bycia miłą i przyjemną. Pożegnałyśmy się tylko i poszłam dalej. Idąc myślałam, że wszystko jest jak pierwszego dnia kiedy spotkałam Biebsa, bo na początku była Maja, a potem idąc sama na niego wpadłam. Niespodzianki, które daje nam życie są wspaniałe. W końcu dotarłam do hotelu. W recepcji powiedziałam, że przyszłam do Justina Biebera, ale nie chcieli udzielić mi informacji na ten temat. Kilka razy przekonywałam ich, że musiało im się coś pomylić, ale nic nie pomagało. Z planu nic nie wyszło, więc zadzwoniłam do niego na telefon. Wyjaśnił, że zaraz zadzwoni do recepcji i doradził żebym usiadła sobie w hallu co zrobiłam. Cały czas obserwowałam recepcjonistkę i rzeczywiście po piętnastu minutach podeszła do mnie i podała mi klucz. Zdziwiłam się trochę, bo nie był to ten sam pokój co poprzedniego dnia, ale nie myślałam o tym za długo. Szukałam go po całym pokoju, ale nigdzie go nie było. Już chciałam do niego znowu dzwonić, ale nagle stanął w drzwiach.
-Przepraszam za kłopoty, ale zmienili mi pokój, a teraz byłem na mieście-tłumaczył się.
-Spokojnie, rozumiem. To moja wina, bo powinnam wcześniej zadzwonić.
-Ogólnie to dawno się nie widzieliśmy-spojrzał na zegarek-jakieś dwie godziny. Stęskniłaś się?-zaśmiał się.
-Chodzi o to, że jutro nie będziemy mogli się spotkać, bo mam te próbne jazdy i jakieś papierki muszę popodpisywać, więc chciałam wykorzystać dzień dzisiejszy-uśmiechnęłam się-a może to ty masz mnie dość?
-Pokażę ci jak mam ciebie dość-zbliżał się do mnie.
Po chwili leżeliśmy oboje na łóżku. On delikatnie mnie obejmował i całował w ramie. Czułam się bardzo zadowolona. Trwało to jakąś godzinę może dwie, bo musiałam wracać do domu. Trochę się denerwowałam, bo im później było tym bardziej stresował mnie egzamin na prawo jazdy. Do domu wracałam sama i myślałam jak to będzie. W domu od razu się położyłam i błagałam żebym spała jak najdłużej, bo wtedy miałabym wymówkę, że zaspałam, ale znając moje szczęście, obudziłam się o 9. Od razu zadzwoniłam do mojego znajomego, który pracuje w szkole jazdy. Krystian przyjechał pod mój dom punktualnie o 10. Ucieszyłam się, bo mama go zagadała i miałam więcej czasu na emocjonalne przygotowanie. Niestety przyszedł czas na wyjście. W aucie powiedziałam mu, że tak na prawdę nigdy nie prowadziłam samochodu. On ni był za szczególnie z tego zadowolony. Ogólnie znamy się od dawna i dosyć dobrze się znamy, ale miałam do niego mały respekt, bo czasem trochę zadzierał nosa, ale po prostu miał do tego powody, bo był świetny we wszystkim do czego się zabierał. Dotarliśmy do dużego placu pod miastem, gdzie były poustawiane pachołki. Wtedy szybko wysiadł z samochodu, a ja nie za bardzo wiedziałam o co chodzi.
-Kasia! Przesiadaj się!-lekko krzyknął.
Obudziłam się i szybko przesiadłam się na miejsce kierowcy. Zaczął mi szybko mówić co mam robić. Ogólnie  mi się pomieszało i ruszyłam pedałem od zmiany biegów. Było mi okropnie wstyd, ale po prostu okropnie się zestresowałam. Krystian tylko uśmiechnął się delikatnie i pocieszył mnie mówiąc, że dopiero zaczynamy i wszystko będzie dobrze. Było to miłe, ale w nauce nie pomogło. Przez dwie godziny 'jeździłam', ale tak na prawdę byłam okropna. Cały czas tylko nami zarzucało, bo nie byłam wprawiona w zmianę biegów. W końcu zatrzymałam się i walnęłam głową w kierownice, a wokół rozszedł się dźwięk klaksonu. Załamałam się.
-Spokojnie. Pomyśl, że to twój narzeczony. Delikatnie zacznijmy od początku. Naciśnij tamten pedał, zmień bieg środkowym i powolutku ruszamy-mówił spokojnym głosem.
wykorzystywania Krystiana jak na jeden dzień. Byłam z siebie zadowolona, bo jednak zrobiłam duże postępy. W drodze do domu zmieniliśmy temat i było nawet fajnie.
-Krystian, a skąd wiesz o tym, że się zaręczyłam?-zapytałam.
-Twoja mama mi powiedziała, bo zaczęła coś mówić, że możesz być 'trochę' rozkojarzona-zaśmiał się.
-O rany-uśmiechnęłam się-to po prostu przyszło bardzo szybko, a teraz jeszcze ten egzamin...
-Ale jesteś pewna, że chcesz mając 18 lat wyjść za mąż? Nie obraź się, ale to przecież jakaś kwarta życia.
-Tak. On jest na prawdę niezwykły.
-A może chodzi ci o jego kasę? A może on cię wykorzystuje?
-To ty wiesz kim on jest?!
-Nie jestem głupi i widziałem wszystko w necie itp.
-Ja go kocham szczerym uczuciem i on mnie też. Jesteśmy młodzi, ale jestem w stu procentach pewna, że to właśnie to.
-Spokojnie, rozumiem-uśmiechnął się-znamy się dość długo, żebym wiedział, że jesteś okej i on pewnie też jest w miarę.
Na to już nic nie odpowiadałam i tylko się uśmiechnęłam. Doszło do mnie, że chyba ludzie z mojego najbliższego otoczenia, koledzy itp. wiedzą, że jednak cały czas jestem z Justinem i nie ma potrzeby by ich okłamywać. Bałam się, że mogą to jakoś wykorzystać, ale tych osób do których miałam szacunek nie miałam ochoty okłamywać. Po tym dniu spędzonym z Krystianem byłam bardzo zadowolona. Odprężyłam się i uspokoiłam. Kiedy byliśmy już pod moim domem bardzo mu za to podziękowałam i obiecałam, że  kiedyś mu się odwdzięczę. Zdążyłam akurat na wiadomości, więc obejrzałam je razem z rodzicami. Potem opowiedziałam im jak mi dziś szło. Nie skrywałam, że było średnio. Była to bardzo ciężka decyzja, ale wspólnie zdecydowaliśmy, że jednak na egzamin jest jeszcze za wcześnie. Było mi smutno i prawie się popłakałam, ale taka była prawda. Zadzwoniłam tam i powiedziałam, że muszę to przełożyć na czas bliżej nieokreślony. Na szczęście zgodzili się i powiedzieli, że jedynie przyślą mi pocztą zaświadczenie  potwierdzające opłatę i poinformowali mnie, że kiedy będę już gotowa wystarczy zadzwonić. Trochę się przybiłam i źle spałam w nocy.

4 komentarze:

  1. Pozwolę sobie napisać, że rozdział jest, był i będzie: "Zajebisty!!"
    [justinbieber-clare.blog.onet.pl & ann676.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  2. obietnice bez pokrycia trochę... co do częstotoliwości

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu już nie piszesz?

    OdpowiedzUsuń