Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


28 maja 2011

ROZDZIAŁ 80

Obudziłam się około 7 i doszło do mnie, że już raczej nie zasnę, więc po prostu leżałam w łóżku karcąc siebie, że mogłam się lepiej przyłożyć. Trochę pocieszałam się tym, że zbyt dużo rzeczy wydarzyło się i miałam trochę za mało czasu. Musiałam powiedzieć to jeszcze Justinowi co nie było dla mnie zbyt łatwe, bo on zawsze był dla mnie panem never say never, never give up itp. Sama nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, więc przewalałam się po łóżku i w końcu wyjęłam spod poduszki iPoda. Muzyki słuchałam przez jakąś godzinę, bo potem odtwarzać padł. Zawsze tak było, bo nigdy nie pamiętałam go naładować, czasem  zasypiałam ze słuchawkami w uszach i leżąc pod poduszką nie zwracał na siebie uwagi. Później poszłam do kuchni gdzie siedziała już mama.
-Oj nie przejmuj się już-zaczęła-ja zdawałam na prawo jazdy chyba pięć razy-zaśmiała się-a teraz i tak tata mnie wozi.
-Nie mów o tym. Nie chcę o tym myśleć-odparłam trochę niemiło.
-Daj spokój. Prawo jazdy nie jest najważniejsze. Liczy się zdrowie.
Nie cierpiałam kiedy zaczęła pocieszać mnie w tym sposób. Denerwowało mnie to i nie potrafiłam miło jej odpowiedzieć. Wtedy ona lekko się obrażała i przez pewien czas nie odzywałam się do niej. Nie chodziło o to, że się obrażałam, ale wolałam pobyć z tym sama. Dzień doszczętnie stał się beznadziejny. Potem w kuchni dołączył do nas tata.
-Kasia obudziła się znowu nie w humorze-powiedziała mama ubarwiając swoją wypowiedź w dziwny sposób.
-Wszystko będzie dobrze-tata pocałował mnie w czoło.
Lubiłam kiedy przechodził, bo sprawiał, że czułam się bezpieczna od uwag ze strony mamy. Tata swoimi słowami skończył cały temat, bo zaczął mówić o tym, że jest głodny. Wspólnie z mamą zaczęli robić jakieś jedzenie, ale ja nie byłam głodna, więc poszłam do salonu.
-Jeżeli będzie taka cały czas to niech ją już ten Justin zabiera-powiedziała cicho mama, ale i tak ją usłyszałam.
Trochę się nawet uśmiechnęłam i rezygnując z salony poszłam na zewnątrz. Siedząc na porannym słońcu zaczęłam przyglądać się cudeńku na moim palcu. Dalej nie wierzyłam, że takie coś jest moje i oznacza miłość Justina Biebera. Byłam wielką szczęściarą i nie mówię o pierścionku, ale o narzeczonym oczywiście. Poczułam się znacznie spokojniej i myślałam tylko o otaczającej mnie letniej przyrodzie. Po dwudziestu minutach spokoju usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Pomyślałam, że to pewnie Justin, więc lekko zaczęłam obmyślać co mam mu powiedzieć. Szybko złapałam telefon i odebrałam.
-Halo?-zaczęłam.
-Cześć, tu Krystian-usłyszałam radosny głos.
-Ee.. hej-odparłam zdziwiona.
-Jak przygotowania do testu?-czułam radość w jego głosie.
-Właściwie, to.. przełożyłam to na czas bliżej nieokreślony. Chodzi o ty, że nie jestem przygotowana.
-Bliżej nieokreślony to znaczy jaki?
-Pewnie dość długo. Teraz nie mam jak o tym myśleć. Przed wrześniem wyprowadzam się do.. USA.
-Nie rób głupot!-wręcz krzyknął-ubieraj się, bo będę po ciebie za dwadzieścia minut-rozłączył się zanim zdążyłam coś odpowiedzieć.
Nie wiedziałam o co mu chodzi i kilka razy próbowałam do niego zadzwonić, ale nic z tego nie wyszło, bo nie raczył odebrać. Lekko zdezorientowana postanowiłam, że jednak się ubiorę, bo byłam pewna, że przyjedzie, a nie chciałam witać go w dresie. Za dużo nie myśląc poszłam powolnym krokiem do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubierając się usłyszałam, że tata już wyszedł. Włożyłam wygodne szorty i t-shirt z jakimś zespołem. Szybko suszyłam włosy, gdy usłyszałam głos Krystiana. Wyszło na to, że mama go wpuściła i jak zwykle zagadała. Szybko wyłączyłam suszarkę kiedy do pokoju wszedł nasz gość. Musiał się jakoś wyrwać mamie.
-Choć i lecimy-powiedział.
-Wezmę tylko klucze, telefon i idziemy-powiedziałam.
-Nie ma czasu.
On jakby nie usłyszał mnie i zaczął wyciągać mnie siłą. Opierałam się, ale w końcu wziął mnie na ręce. Trochę mnie to zdziwiło, ale jednocześnie przypomniała mi się zielona szkoła, na której wziął mnie tak samo na ręce i wrzucił do wody z pomostu. Mając tę scenę w głowie uśmiechnęłam się i nie opierałam więcej. Przekraczając próg krzyknęłam tylko 'wychodzę i mam klucze' do mamy i już chwilę później siedziałam w jego samochodzie.
-Pamiętasz zieloną szkołę kiedy wrzuciłeś mnie do wody?-zaśmiałam się.
-O tak-uśmiechnął się szeroko-koledzy byli pod wrażeniem, że to ja cię dorwałem.
-Czemu?
-Przyznajmy, że byłaś jedną z ładniejszych dziewczyn z klasy, a ja raczej takim chłopakiem, który stał z boku.
-Zawszę uważałam, że jestem bardzo inteligentny.
-Właśnie, a mając 12 lat nie chce się być uważanym za inteligentnego, ale fajnego.
-Ja cię lubiłam.
-Ty lubiłaś wszystkich, więc nie jest to jakieś wyznanie. Ej, co ty wyrabiasz?!
-Że co?-spytałam nie wiedząc o co chodzi.
-Miałem być stanowczy, bo za dwa dni musisz być mistrzem kierownicy.
Na tym skończyła się miła rozmowa. Przez najbliższe cztery godziny nic nie mówiliśmy za wyjątkiem prostych komend, że mam nacisnąć pedał gazu albo wstawić 'dwójkę' sprzęgłem. Trochę myślałam o tym co wcześniej mi mówił. Było to wyznanie tego, że na prawdę był moim szczerym kolegą i czuł się chyba przez ten czas odrzucony, bo przez ostatni czas wolałam spotykać się z osobami bardziej rozrywkowymi. Nie chodziło o to, że lubiłam samych imprezowiczów, ale byłam typem samotnika i kiedy chciałam wyjść, raz na miesiąc lub dwa z ludzmi wolałam bardziej zaszaleć i wybierałam wieczorne wyjście do baru, a nie popołudniowe spotkanie w parku. Czułam, że może rzeczywiście miał trochę racji, że takich pożądnych ludzi jak on odrzucałam dla takich bardziej efektownych, którzy mieli pomysły żeby zaszaleć z alkoholem. Jednak pomimo wszystko niczego nie żałowałam i byłam zadowolona z ostatnich lat mojego życia.
-Masz ochotę na McDonald's?-zapytał nagle przerywając moje zamyślenie.
-Taa..-odpowiedziałam-ale nie dałeś mi zabrać portfela-udałam obrażoną minę.
-To dziś ci postawię, ale następnym razem ty płacisz.
-Oczywiście-zaśmiałam się.
ludzmi. Wzięliśmy kupę cheeseburgerów i frytki z kechupem. Przysiedliśmy się do jakiś ludzi na dworze, bo nie było wolnych miejsc. Otwierając opakowanie z sosem wybuchnął mi w rękach i miałam całe ręce w kechupie co bardzo rozśmieszyło mojego towarzysza. Wesoło rozmawiając spędziliśmy tam około godzinę. Na drogę wzięliśmy jeszcze dwie cole i ruszyliśmy spowrotem na miejsce ćwiczeń. Szczerze mówiąc nie chciałam już jeździć, ale Krystian nie dał za wygraną. Muszę jednak przyznać, że zrobiłam wielki postęp i umiałam znacznie więcej. Byłam z siebie okropnie dumna. Zbliżała się 18 i stwierdziliśmy, że pora wracać.

3 komentarze:

  1. co do komentarza z r79--> nie było mnie w domu od niedzieli do wczoraj wieczór, więc nie mogłam pisać ani umieszczać nowych.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziwny ten rozdział. tzn. taki mało konkretny po prostu, ale czekam na nastepne. znacznie lepiej kiedy jednak są one o Justinie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby Ten cały Krystian nie zaszkodził jej i Justinowi!
    [justinbieber-clare.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń