Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


21 września 2011

R o z d z i a ł 3

Fragment zapisków Weroniki:Jest środek lutego, pierwszy miesiąc bez taty. Chciałabym podać konkretną datę, ale nie jestem jej pewna. Bez taty wszystko jest inne. Pierwsze dwa tygodnie były dziwne, ale pomimo nagłego braku ojca, było naprawdę fajnie. W pierwszy weekend zrobiliśmy z Chrisem nawet małą imprezę. Wszystko się udało, bo dziadkowie oglądali przez pół nocy jakiś maraton telewizyjny z filmami Hitchcocka i nie mieli okazji sprawdzać nas co półtorej godziny. Serio, ich głuche telefony są dziwaczne. Dzisiaj już dwa razy po moim „halo” nikt się nie odezwał. W sumie to słodkie, bo nie przyszło im jeszcze do głowy, że mamy wykrywacz numeru i zawsze wiemy, że to oni. Impreza była bardzo udana, bo bawiliśmy się w małym gronie. Wspólnie posłuchaliśmy trochę muzyki z płyt winylowych taty, obejrzeliśmy dwa filmy i pobiliśmy kolejny rekord w Rock Band. Koniec był jedynie odrobinę nieprzyjemny. Paweł, jakby był jasnowidzem, początkowo nie chciał zapraszać Michała. Wydało mi się to niedorzeczne, bo przecież jest on moim CHŁOPAKIEM. Jakoś po północy poszliśmy do mojego pokoju. Nagle położył się na mnie! To zdarzyło się pierwszy raz. Poczułam od niego zapach alkoholu, obrzydliwy zapach wódki. Miałam w ustach wafelek i zakrztusiłam się. To go zdenerwowało i znowu nazwał mnie... hefalumpem. Już wtedy przyrzekłam sobie w myślach, że przez kolejne trzy dni nie tknę jedzenia. Teraz trzydniowe głodówki praktykuję co tydzień. Jednak ta obraza była dopiero małym przedsmakiem. Już dawno tak mocno nie złapał mnie za tyłek. Fizycznie rzadko jest delikatny, ale tym razem siniak trzyma się już chyba ponad tydzień. Wiem, że tego nie chciał, ale przez moment odniosłam wrażenie, że tej nocy mnie zgwałci. To była głupia myśl, ale miałam wtedy przypływ lęku. Nie rzucałam się lecz pozwoliłam mu dalej mnie poniżać. Z każdą minutą całował mnie coraz mocniej. Chyba stopniowo się pobudzał i doznawał podniecenia, którego ziarnka nie poczułam, choć usilnie chciałam doświadczyć radości z powodu bliskości ciała chłopaka, którego kocham. Znieruchomiałam kiedy wsadził rękę pod moją bluzkę. Gładził ręką mój biust co mi nie pasowało. Nie chciałam wydać mu się małolatą i przez zaciśnięte zęby kryłam swoje odczucia. Nie pamiętam jak do tego doszło, ale zobaczyłam Pawła, mojego kochanego brata, który oderwał ode mnie Michała. Z jednej strony ucieszyłam się, ale znacznie łatwiej było okazać niezadowolenie. Kiedy Misiek odchrząknął coś, że nie robiliśmy nic złego, Chris przywalił mu prosto w twarz. Łzy zaczęły mi lecieć jakbym miała tam wielkie krany, a nie małe kanaliki. W jednej chwili byłam przy swoim chłopaku i głaskałam go po ciemnych włosach. Pomimo mojej czułości, odepchnął mnie i uciekł z mieszkania. Naprawę uciekł! Rzuciłam się na oprawcę i zaczęłam w niego walić przez łzy. Widząc tę scenę goście wyszli. Została jedynie Ania, która załagodziła sytuację. Jest mi bardzo, a nawet cholernie głupio, ale od tamtej nocy traktuję brata jak powietrze. Najgorsze jest to, że jestem wdzięczna za to co zrobił, a i tak nie chcę tego okazać i pogodzić się z nim. To nawet nie sprawa honoru, ale coś dziwnego. Nie wiem jak to nawet nazwać. Łatwiej byłoby gdyby to on wyciągnął rękę, ale zachowuje się tak, jakby miał wszystko gdzieś. Kurczę, mam tylko nadzieję, że mu to przejdzie, że to nie jest trwały stan. Jeżeli znowu spędzimy osobno kolejny weekend, nie przeżyję tego. Coś chyba ogólnie się ze mną stało w ostatnim czasie, zaczęłam się zmieniać. Wiem, że wszyscy mnie kochają, ale nagle zostałam sama. Kontakt z Michałem jakoś przygasł po tej nocy, taty nie ma, brat jest nieobecny, a Ania wyjechała na dwa tygodnie do Rosji, bo ma występy baletowe. To, że i ona mnie opuściła wprost mnie dobija. Taniec bardzo dużo dla niej znaczy i rozumiem ją, ale mam teraz taki straszny moment w życiu. Boję się tego, ale śmierć zbliżyła się jakoś do mnie. Jeszcze dwa miesiące temu, kiedy wszystko było sielanką żyłam jak król, a teraz żebrzę po jakąkolwiek uwagę ze strony innych. Dziś, dosłownie kilka minut temu spróbowałam się ciąć. Przeraża mnie to. Nożyczki, z którymi zamknęłam się w łazience były jednak tępe jak nigdy i zrobiłam sobie tylko kilka zadrapań. Znowu powróciły do mnie myśli, że wolałabym pojechać do taty. Wiem, że to niemożliwe, ale nie chcę tu tak siedzieć. Nawet wizja ferii zimowych jakoś na mnie nie działa. Może dlatego, że spędzę je wyłącznie z dziadkami... A jeśli będą fajne, co wtedy? Nie, nie ma takiej opcji, bo już dziś wiem, że tak nie będzie.
Trację ochotę na pisanie tego czegoś. Pójdę zjeść trochę ciastek z mlekiem i potem zasnę. Nie mogę jeść ciastek!!! Nie zjem dziś już nic. Czasem po czymś takim nawet lepiej śpię. Te drobne skurcze działają nawet kojąco, bo wiem, że jestem pusta i już niedługo mój ukochany zapomni, że kiedyś zwracał się do mnie „pączusiu”.
Paweł czuł się zupełnie inaczej niż siostra. Pierwszy tydzień był ciężki, bo jakoś nie mógł przyzwyczaić się, że wracając do domu spotykał tylko Wiktorię. Była jakaś nieobecna i dużą część czasu, do dnia imprezy, spędzała w towarzystwie Michała. Coraz bardziej go to denerwowało, bo ostatnio przyjaciel wplątał się w dziwne towarzystwo. Spotkał go kilka razy z chłopakami, którzy znani są przede wszystkim z dobrych dojść do narkotyków.
We wrześniu Michał namówił Pawła do gry. Był tym pomysłem bardzo zdziwiony, bo obaj od kilku lat poświęcali prawie cały wolny czas na treningi koszykówki. Nie był do tego przekonany, ale w końcu zgodził się i mając opanowane podstawowe akordy zaczęli wynajmować sale w niedaleko położonej kamienicy. Chyba żaden z nich nie spodziewał się, że da im to aż taką radość. Chodząc tam kilka razy w tygodniu poznali innych nastolatków o podobnych zainteresowaniach. Byli inni, ale w jakiś sposób przyciągali. Półtora miesiąca później jeden z nich, nazywany Johnnym, zaprosił ich na małą „imprezę”. Nie była ona jednak tak mała jakiej się spodziewali. Rodzice Johnny'ego byli dość bogaci i mieli duży dom trzydzieści kilometrów za miastem. Czując ekscytację Michał od razu wyraził chęć, ale Paweł postanowił mu towarzyszyć. Dom był wypełniony chyba osiemdziesięcioma osobami. Czegoś takiego jeszcze nikt nie widzieli. Do 23 bawili się niemal znakomicie, bo pod dostatkiem było alkoholu i ładnych dziewczyn. Będąc bardziej rozluźnieni, chłopaki wyjęli instrumenty i zaczęli grać stare rock'owe hity. Cały dom aż się trząsł, ale zabawa była wspaniała. Później gospodarz powiedział, że czas na finał wieczoru. Nagle wszystkie kubki i talerze zostały zrzucone z czarnego stolika pośrodku salony. Na ich miejscu znalazł się trzy niewielkie woreczki. Po ich uchyleniu nikt nie miał już złudzeń. Michał i Paweł nie znali się na „towarze”, ale już po chwili zostali poinformowani co kryje się w torebkach. W ich oczach pojawiło się zaniepokojenie i lęk.
-Mamy tu chyba prawiczków-zaśmiał się Karol, którego znali również ze studia.
-Spokojnie.-Johnny uśmiechnął się lekko.-Wszystko jest czyste i nikt z nas nie daje prosto w żyłę. Przecież nie jesteśmy głupi i w najbliższych czasach nie planujemy śmierci. Byłoby szkoda.-Mówiąc to macał dziewczynę, która siedziała na jego kolanach i była już kompletnie upita.
Przez parę minut byli tylko obserwatorami, ale potem zostali poczęstowani tym dobrem. Nakłoniony przez innych Paweł sięgnął po skręta z haszyszu. Chciał się jedynie chronić przed tymi naładowanymi heroiną i amfetaminą ludźmi, bo wiedział, że są teraz nieobliczalni. Wybrał zioło, bo tu mógł się ukryć. Palił jak najmniej wciągając dym, którym zakrztusił się już po kilkunastu sekundach. Było to dziwne, ale po jakimś czasie poczuł jakieś niewyjaśnione rozluźnienie. Chwilami chciało mu się wziąć jeszcze odrobinę, ale powstrzymał się. Z Michałem było gorzej. Chciał się odrobinę popisać i sięgnął po LSD. Nie zauważył nawet ostrzegającego spojrzenia kolegi. Ten zaczął się o niego martwić i co chwila patrzył na niego z niepokojem. Przez godzinę zachowywał się normalnie. Potem zaczęły dziać się z nim dziwne rzeczy. Wszyscy śmiali się z niego, bo zaczął mieć halucynacje i opisywał wszystko nagłos.
-Mam płomienne skrzydła-krzyczał z szeroko otwartymi oczami cały czas machając rękami jak dziwny afrykański ptak.
Później było coraz gorzej. Michał widział wszystko niewyraźnie i nie mógł patrzeć nawet na najsłabsze światło. Informował otoczenie, że słyszy kolory i widzi muzykę. Paweł chciał zabrać go jak najszybciej do domu, ale nie mógł zaprowadzić go tam w takim stanie. Musiał poczekać aż narkotyk przestanie działać, a chłopak będzie zachowywać się w miarę normalnie. Wyszło na to, że wyjść mogli dopiero o 4 nad ranem.
-Stary, czy ty do reszty oszalałeś?!-krzyczał kierując się na przystanek autobusowy.
-Nie krzycz. Łeb mi pęka-odparł niewyraźnie Michał.
-To po co brałeś ten kwas?! No kurwa.
Po jakimś czasie Paweł dostrzegł, że dalsze karcenie kompana nie ma sensu. Choć był na niego strasznie zły, powstrzymał się od dalszych uwag.
Kilka dni później przyjaciele spotkali się ponownie i uzgodnili, że już nigdy nie spotkają się z tamtymi narkomanami, bo mogą wyniknąć z tego tylko problemy. Obiecali sobie również nawzajem, że żaden z nich nie ruszy już nigdy żadnych dragów. Nie chcieli przestać chodzić do studia, ale spotykani tam „koledzy” byli bardzo niezadowoleni, że już się nie widują i mówili, że towar nie jest za darmo. Cudem udało im się wszystko pogodzić, ale lepiej było już ich nie spotkać, więc zmienili lokal.
To, że w ostatnim czasie Michał znowu się z nimi widywał wzbudzał w Pawle mieszane uczucia. Dodatkowo doszedł do tego incydent z imprezy. Obawiał się o dobro siostry i tylko dlatego wszedł wtedy do jej pokoju bez wcześniejszego pukania. Bał się, bo w oczach Michała dostrzegł to samo spojrzenie z tamtej imprezy sprzed kilku miesięcy. Teraz jego siostra też dziwnie się zachowywała. Czy to znaczy, że ona bierze?, zaczął zastanawiać się. Niby było to niemożliwe, bo jest taka niewinna. Ale czy nie nakrył jej na prawie stosunku? Chyba zaczynała się zmieniać. Bardzo chciał z nią o tym porozmawiać, ale bał się, bał się, że jego obawy okażą się niebezpodstawne. Zaczął więc nie zwracać na nią uwagi, kiedy patrzyła w jego kierunku. Było mu głupio, że zachowuje się tak niedojrzale, ale nie mógł pokonać w sobie lęku.
Heyka:) Przepraszam, że nie dodałam go wcześniej, ale nie miałam czasu. Liceum mi doskwiera... Co do komentarza spod poprzedniego rozdziału, na niego trzeba będzie poczekać. Jeszcze na pewno ze trzy rozdziały jak nie więcej. Początkowo miało go tu w ogóle nie być, ale jakoś się tu wkręci:P
xoxo,
Jnn

2 komentarze:

  1. Niesamowicie piszesz ;) .. Myślę, że Bieber na długo zagości w twoim opowiadaniu .. może jako jeden z głównych bohaterów .. lub drugoplanowych ;) !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nadal nie wiem gdzie tutaj jest Justin o.O
    To trochę bez sensu /Ola

    OdpowiedzUsuń