Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


6 października 2011

R o z d z i a ł 5

          Wiktoria jadąc w kierunku pętli autobusowej nie myślała za wiele. Przekładając nogę na nogę wyglądała przez okno i podziwiała spadające płatki śniegu, które tak uroczo błyszczały podświetlane światłami na przejściach, latarniami i całym miastem. Był już luty. Och, jak ta zima szybko się rozkręciła, myślała odczuwając lekkie dreszcze spowodowane prawie dwudziestostopniowym mrozem. W końcu autobus zatrzymał się i przetarłszy zaparowaną, przybrudzoną szybę zobaczyła sznur z autobusów. To już tu, stwierdziła, wyszła z pojazdu i zaczęła rozglądać się za Michałem. Było już bardzo ciemno, a wokół tylko jakiś dwóch mężczyzn z papierosami. Szczerze nie cierpiała takich chwil. Ciemno, zimno i do domu daleko, jak zawsze powtarzała jej babcia opisując stare przygody. Aby ogrzać chude nogi zaczęła tupać.
          -Hej-usłyszała za sobą zachrypnięty głos.
          -Nareszcie. Myślałam, że się już nie doczekam-powiedziała z uśmiechem i cmoknęła chłopaka w usta.
Z Miśkiem była już spokojniejsza. Usiedli na przystanku i czekali. Myślała, że nie będzie mieć to już końca. Jednak nareszcie pojazd nadjechał i po odstaniu dodatkowych dziesięciu minut odjechał. Nie można powiedzieć, że podróż trwała krótko, ale było przynajmniej cieplej, bo usiedli na końcu, tuż obok silnika. Pół godziny później szli piechotą między niedużymi osiedlami z domami jednorodzinnymi i „bliźniakami”. Nie mogła uwierzyć jak można mieszkać na takim „zadupiu” bez drogi i w ogóle wszystkiego. Modliła się już w myślach, żeby kolejny dom był ich miejscem docelowym. W końcu usłyszała jakąś muzykę.
           -Uff.-szepnęła, myśląc, że zrobiła to w myślach.
           -Sukienka jest za mała, że tak stękasz?-zapytał obojętnym tonem jej towarzysz.
           -Słucham?-spytała zlękniona.
           -Żartowałem. Muszę przyznać, że ostatnio się wyrabiasz-powiedział z odrobinę większym zainteresowaniem.
           -Dziękuję.-Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
W myślach Wiktorii panowała teraz prawdziwa burza. Czyż nie zaczynała być już niemal idealna? Michał pierwszy raz dał jej aż tak duży komplement. Chciała go już całego wycałować, ale w tej chwili weszli w sam środek imprezy. Był tam niesamowity tłum, ludzie byli wszędzie. Zazwyczaj cały jej świat był spokojny, panował wręcz błogi spokój, a tu nagle znalazła się w takim dziwnym miejscu. Wokół było pełno alkoholu, a w powietrzu wyczuwała dziwny zapach. Najbliższy był jakimś dziwnym, chińskim kadzidełkom i mieszance potu z czymś obrzydliwym. W czasie pierwszych piętnastu minut poznała chyba ze czterdzieści osób. Z wyglądu byli przeróżni, jedni ładni, drudzy brzydcy. Dopiero po godzinie zauważyła, że część imprezy, a w tym gospodarz siedzą pośrodku, ale tak jakby są zboku. Delikatnie pokazała na nich palcem, a wtedy Michał od razu szarpnął jej dłonią i powiedział jedynie, że są pod dużym wpływem. Ona nigdy nie widziała kogoś kto po alkoholu byłby właśnie taki.
           -To nie alkohol. Koniec z dziecinadą, tu się „bierze”-odrzekł i przyłączył się do kółka.
Zamurowało ją. Oni biorą, oni są... narkomanami, myślała powoli, oni są źli. Zaczęła bać się. Była sama, a wokół pełno pijanych albo tych „gorszych”. W pewnej chwili podeszła do niej dziewczyna. Wyglądała na miłą i różniła się wyglądem od innych. Do tej pory Wiki nie dojrzała nikogo ubranego w pastelowych barwach. W myślach zobaczyła siebie sprzed pewnego czasu. Wyglądała niewinnie. Od słowa do słowa zaczęły dyskutować o tej niewyobrażalnie beznadziejnej drodze, którą musiały tu dotrzeć i o innych rzeczach. Na samym początku zapytała ją czy wie, że tu są narkomani. Tama tylko przytaknęła głową i jakby posmutniała. Ona jest dobra, pomyślała. Lila, tak się przedstawiła, podała jej plastikowy kubeczek z napojem gazowanym.
           -To z alkoholem?-Wiktoria zapytała wąchając płyn.
           -No coś ty.-Uśmiechnęła się.
Potem pochłonęła je dalsza rozmowa. Nowo poznana koleżanka, zaczęła wypytywać ją o plany na ferie. Nagle nie ma nic.
Moja głowa eksploduje, wewnętrzny głos uderzał z echem w jej czaszkę.
           -Chcę mi się pić-powiedziała słabym głosem.-Może czerwonej herbaty.
Nagle usłyszała jakieś zamieszanie. Ktoś kogoś wołał. Chcąc sprawdzić co się dzieje otworzyła oczy. Było jakoś dziwnie jasno, światło miało mleczną barwę.
           -Ocknęła się-usłyszała dziwny krzyk, który w istocie był dużo cichszy.
           -Wiktoria? Wszystko dobrze?-Dziewczyna dojrzała swojego brata.
Potem znowu zrobiło się ciemno.
           Paweł zobaczył ponownie tę samą drogę. To całe bagno. Nie ma to jak śliski lód na brudnej zamarzniętej ziemi, stwierdził. W myślach liczył jedynie, że znajdzie tam siostrę. W jego skroniach buzowała krew. Chciał dotrzeć tam jak najszybciej, więc zaczął biec. Wszedł bez pukania. Zaczął rozglądać się. Klara, Johnny, świrnięta Luiza, Michał... Michał! Zawiesił na nim wzrok. Tuż za nim leżała ona. Nie ruszała się, a jej ciemne rajstopy były całe podarte. W jednej chwili był już przy niej. Właściwie nikt nie zwracał na niego uwagi. Nie chciał robić zamieszania, więc wezwał karetkę na adres innego budynku. Wziął dziewczynę na ręce tuląc ją mocno i wyszedł z tego śmierdzącego miejsca. Cały czas starał się zachować zimną krew i pocieszał siebie na głos. Kiedy sam przestał się trząść dostrzegł głębokie wdechy Wiktorii. Żyła. Nie czekali nawet pięciu minut i karetka była już na miejscu.
           -Co się stało?-rzucił mocnym głosem sanitariusz.
           -Spowolnione tętno, ale żyje-powiedziała kobieta badając Wiki.
           -Była na imprezie. Mogła wziąć..-Przełknął ślinę.-narkotyki.
           -Znowu to samo. Czy te dzieciaki nie mają w ogóle rozsądku-odezwał się ktoś inny.
Jadąc do szpitala Paweł trzymał cały czas głowę między kolanami. Bał się, cholernie się bał. Będąc na miejscu czuł się już lepiej. Lekarze zajęli się jego siostrą. Po upływie jakiejś pół godziny przyjechali dziadkowie. Babcia była roztrzęsiona. Dziadek zaczął dyskutować z doktorem. Powiedział, że on zajmuje się dziećmi, bo ojciec jest zagranicą, a matka nie żyje. Wszystko było takie smutne, takie przygnębiające. Chłopak cały czas siedział na korytarzu i czekał na jakikolwiek ruch ze strony pielęgniarki lub dziadków. Po chwili u boku dziadka ponownie pojawił się lekarz. Paweł wsłuchiwał się w jego głos.
           -Ktoś podał jej pigułkę gwałtu-powiedział wysoki mężczyzna oglądając kartę chorej.-Nic jej nie będzie. Za jakąś godzinę powinna być już w pełni świadoma....
Mówił i mówił bez końca, a w chłopaku rosło zdenerwowanie. Czy to znaczyło, że ktoś ją zgwałcił?, czy to był Michał?, A może ktoś jeszcze?, męczył pytaniami sumienie i karcił siebie za to, że pozwolił jej spędzić noc poza domem.
           -Paweł!-krzyknął nagle dziadek.
Chłopak od razu podszedł do nich.
           -Byłeś z nią tam?-spytał lekarz.
           -Nie.
           -Jak mogłeś ją tam samą puścić?! Postradałeś zmysły?-babcia dołączyła do dyskusji.
           -Mogło być znacznie gorzej. Na całe szczęście nie została zgwałcona i wygląda dobrze. Może wzięła to sama. Młodzież robi teraz różne rzeczy-mężczyzna starał się rozluźnić atmosferę.-Już dziś będzie mogła wrócić do domu. Nie zrzucajcie winy na wnuka. Wszystko będzie dobrze.-Posłał delikatny uśmiech.
Dziadków jednak nie udobruchał. Babcia znowu płakała i przeklinała swojego syna za to, że zostawił dzieci same, a sam pojechał „spełniać marzenia mężczyzny w średnim wieku”. Paweł już jej nie słuchał. Myślał jedynie o Hope, małej, biednej Hope.
Jakąś godzinę później wszyscy weszli do małej sali. Dziewczyna wyglądała tak spokojnie. Nie wierciła się i była cały czas w tej samej pozycji. Na sobie miała niebieską piżamę. Nie chciałaby siebie teraz zobaczyć, pomyślał i mimowolnie na jego twarzy pojawił się uśmiech, nie cierpi niebieskiego. Nagle zaczęła się ruszać. Wszyscy zamarli. Powiedziała coś o herbacie czy czymś równie idiotycznym. Chłopak zaczął coś do niej mówić. Jednak dziewczyna znowu była nieprzytomna. Dziadek zawołał pielęgniarkę.
           -Spokojnie. Jest teraz bardzo zmęczona, ale to silna dziewczyna. Niech się państwo nie denerwują-młoda kobieta w zielonkawym fartuchu uśmiechnęła się i podłączyła nową kroplówkę do wenflonu w drobnej ręce Wiktorii.

Cześć:) Przepraszam za te przerwy między umieszczaniem nowych rozdziałów i obiecuję, że to się już więcej nie powtórzy. Serdecznie dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem. Mam szczerą nadzieję, że ten również Wam się spodoba. Co do Biebera, będzie i dużo tu jeszcze pozmienia. Jednak musimy poczekać, bo takie rzeczy nie zdarzają się ot tak.
xoxo,
J.
Jeszcze drobne pytanie: Czy mógłby mi ktoś powiedzieć gdzie na stronie Zapytaj ktoś dodał link do pierwszej notki bloga? Mam stamtąd dużo oglądających i chciałam podziękować:)

3 komentarze:

  1. Hej ;)
    Hahahhaha ! dobra jesteś ;)
    nie ma to jak słuchać swoich czytelników, którzy są napaleni na Biebera XD
    Pozdrawiam Caroline !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, ah ech .. dzięki, że się posłuchałas i niedługo będzie Bieber ;D haha ;) nie moge się doczekać ;) XD
    Ania

    OdpowiedzUsuń