Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


16 października 2011

R o z d z i a ł 6

          Następnego dnia dziewczyna czuła się już o niebo lepiej. Z samego rana odwiedził ją lekarz. Był z niego naprawdę fajny facet, a do tego całkiem przystojny. Należał do tych ludzi, którzy potrafią opowiedzieć całe swoje życie w zaledwie kilkadziesiąt minut. Już dawno mózg Wiktorii nie zderzył się z taką liczbą informacji. Zdało jej się, że wie chyba o nim już więcej niż o własnym ojcu. A jeśli porównywać by to z wiedzą o matce... Zdecydowanie porządne kilka razy. Po pewnym czasie dr Herański został wezwany do jakiegoś nagłego wypadku i nie było już czasu na pogaduchy. Nastolatka nie musiała jednak długo czekać, bo zaraz przyszła babcia ze słoikami wałówki. Słyszała, że bardzo możliwy będzie wilczy apetyt, ale nie zdawała sobie sprawy, że właściwie od tak zje trzy wielkie gołąbki. Jadła, jadła i nie mogła w ogóle przestać. W porównaniu z tym co zazwyczaj zjadała w ciągu całego dnia była to przeogromna ilość. Ani chwili nie poświęciła na liczeniu kilokalorii, które od pewnego czasu „nawiedzały” ją bardzo często. Chwilę zagapiła się na amarantową bransoletkę oplatającą nadgarstek. Zawieszka-motylek spokojnie chwiała się i bujała na wszystkie strony. Nie, dziś jakby cię nie było, powiedziała w myślach i poprosiła babcię, aby pomogła jej zdjąć rzemyk. Inaczej zrobiłaby to sama, ale wenflon bardzo ograniczał. Po skończeniu posiłku zaczęła prowadzić swobodną rozmowę z babcią. Właściwie rozmawiały o niczym. Kobieta musiała jednak wracać już do domu, bo coś już stękał do telefonu, że on również ma żołądek, który jest pusty. Dziewczynę chwyciła melancholia. Na zewnątrz ziemię pokrywała warstwa świeżego puchu, którą duże spadające płatki śniegu cały czas pogrubiały. Dziewczyna, która leżała na sąsiednim łóżku była sporo od niej młodsza, a do tego rzadko leżała na sali, bo była po wypadku samochodowym, który nie był groźny, ale wszystkie prześwietlenia trzeba było zrobić. Wiktoria spędziła leżąc resztę popołudnia. Wczesnym wieczorem nie wiadomo skąd pojawiła się ciocia Helena. W całym pomieszczeniu można było już poczuć jej duszące perfumy. Przez głowę Wiki przeszła myśl, że tak ostro pachnących ludzi nie powinni chyba wpuszczać do szpitala, który powinien być przecież w miarę sterylny.
          -Cześć, cześć-powiedziała szybko i pocałowała dziewczynę w środek czoła.-Słyszałam, że jakiś chłopak cię zgwałcił. Jak się czujesz?
Nastąpiła chwila zastanowienia. Paweł powiedział przecież, że nikt jej nie zgwałcił, bo wspólnie uświadomili sobie, że tabletkę wypiła razem z napojem, który dała jej Lila, która tak naprawdę nazywała się Luiza, była ostro walnięta i brata wcale nie zdziwił jej gest. Ale co jeśli było inaczej? Jeżeli ktoś naprawdę zrobił jej coś złego, a ona nic nie pamięta, denerwowała się. Przecież dziadkowie mogli tak samo powiedzieć lekarzowi, żeby nic jej nie mówił.
           -Język straciłaś?-rzuciła ciotka.-Zresztą nie wyglądasz źle. A może powiesz mi kiedy przyjdzie do ciebie lekarz?
           -A która jest godzina?
           -Dwadzieścia po 18.
           -Zaraz powinien być.
Nie minęło pięć minut i pan doktor przyszedł do sali. Był ubrany w ciemny garnitur, bo Wiktoria była już jego jedyną pacjentką na dziś. Ciocia w dziwny sposób zaczęła się do niego wdzięczyć. O Boże, tylko nie to, Wiki pomyślała. Przez następne pięć minut biedny doktor był wręcz napastowany przez tę dziwną kobietę. Ruszała tułowiem w bardzo nienaturalny sposób i pytała o jakieś głupoty dotyczące stanu zdrowia dziewczyny. Ta w myślach błagała by któreś z nich nareszcie sobie poszło, bo wtedy lekarz miałby spokój. W końcu wyszedł. Teraz zaczął się jeszcze większy koszmar, tym razem dla nastolatki. Ciotka nie skąpiła pytań i masy uwag na temat „uroczego pana doktorka”.
           -Żonaty?-spytała kobieta.
           -Tak, od pięciu lat.
           -Dzieciaty?
           -Dwuletni syn.
Ten dziwny wywiad nie miał końca. Poranne rozmowy z „panem uroczym” na coś się przydały, stwierdziła. Na szczęście ciotka stwierdziła, że już na nią czas, bo ma jeszcze plany. Ciekawe jakie...
Nadchodziła noc. Samotność. Nie wiadomo czemu musiała zostać w szpitalu na następną noc. Pielęgniarki mówiły, że po prostu przy okazji zrobią jej wszystkie badania, na które zazwyczaj nie ma czasu itp. Takie chwile są jakieś przytłaczające. Była już 23, światła zgaszone. W tle słychać jedynie oddech dziewczynki z sąsiedniego łóżka. Sen jakoś nie przychodził, a brzuch czuł się przepełniony. Mdły zamach tylko pomógł nadchodzącej fali nudności. Łyk śliny i od razu następny. Musiała pójść do łazienki. Powoli wsunęła dziwne, tanie kapcie i biały szlafrok, który poprzedniego dnia przywiózł jej Chris. Delikatnie nacisnęła klamkę i ostrożnie uchyliła drzwi. Na korytarzu świeciła się brzęcząca świetlówka. Nikogo nie widziała, więc już spokojniejsza poszła do pomieszczenia z okręgiem na drzwiach. Zapach był nieprzyjemny, mieszanka moczu i płynu do mycia o zamachu zielonego jabłuszka. Osunęła się na podłogę i stało się.

Dni bez Hope w domu były dziwne. Paweł był już zupełnie sam i nie miał na nic ochoty. Najgorsze było jednak dopiero przed nim. Od razu po szkole pojechał zobaczyć co słychać u siostry. Wyglądała już znacznie lepiej. Tak normalnie, bez podkrążonych oczu i innych. Miał dla niej niespodziankę. Po usłyszeniu w skrócie historii z poprzedniego dnia wyjął z plecaka laptopa. Trzy kliknięcia i już na ekranie pojawił się ojciec.
           -Cześć tato!-rzuciła radośnie dziewczyna.-O rany, zmieniłeś się chyba ostatnio.
Tata uśmiechnął się delikatnie i widać było takie iskierki szczęścia w jego oczach.
Kiedy Paweł powiedział mu wszystko od razu po „wypadku” Wiktorii rodzic był w strasznym nastroju. Chłopak przepraszał go, że nie dopilnował siostry, ale ten nie był zły, bo wiedział, że to nie była wina syna. Takie rzeczy niestety się teraz zdarzają, powiedział wtedy. W międzyczasie wyjawił on również wszystko o Michale, tym z pozoru „miłym chłopaku”. Ojciec był prawdziwie wstrząśnięty i dziesiątki razy powtarzał, że już nigdy nie wpuści go do swojego domu.
           -Może nie będziesz miał już okazji-odrzekł Paweł.
           -Ja naprawdę wrócę do Polski-powiedział ojciec i zaczął przeczesywać sobie włosy dłonią.
           -Nie w tym rzecz.
           -Coś się stało?
           -Dał sobie ten tzw. „złoty strzał”-rzucił chłopak pochylając głowę, bo już widział mieszankę emocji na twarzy rozmówcy.
           -Ale przecież widziałeś go jak zabierałeś stamtąd Wiktorię. Wtedy żył.
           -Nadal żyje. Kiedy chciałem go ochrzanić za wszystko jego matka mi wszystko powiedziała. Jakoś popołudniu przesadził i doszło do niedotlenienia mózgu. Wszystko dziwnie się poukładało i jest cały czas nieprzytomny. Lekarze mówią, że może już nigdy nie być taki jak dawniej, normalny.
           -Czy ona o tym wie?
           -Dzisiaj już nic do niej nie dochodziło, ale nie dam rady z nią o nim porozmawiać.
           -Będziesz musiał to zrobić. Mimo wszystko nie możemy tego przed nią ukrywać.
           -Wiem, ale nie potrafię.
           -Weź się w kupę i to zrób. Jutro możesz dać jej jeszcze trochę odpocząć, ale we wtorek już musisz.
           -Dobrze.
           -A jak w szkole?-tata uśmiechnął się.
           -To bardzo dziwne pytanie w tej sytuacji.-stwierdził chłopak.
           -Prawda. Muszę już iść z tego Skype, ale jutro jakoś się zbierzemy jeszcze.
           -Trzymaj się tam tato.
           -Oczywiście-powiedział i rozłączył się.
Paweł cały poniedziałek myślał o tym co może właściwie powiedzieć Hope. „Twój chłopak, ten ch*j, przedawkował i będzie do końca życia warzywem”chyba nie byłoby najodpowiedniejsze. No ale cóż, coś trzeba było wymyślić.
Teraz rozmowa między tatą, a Wiki już się kończyła i trzeba było ujawnić wszystkie sekrety. To już czas.
          -Wiktoria, muszę ci coś jeszcze powiedzieć...-zaczął.
Część!!! Strasznie przepraszam za brak nowych rozdziałów, ale nie miałam weny...
xoxo,
Jnn

8 komentarzy:

  1. Hej ;)
    jestem mile zaskocznona ;)
    Jak zawsze ciekawie ;)
    Nie no do niczego nie moge się doczepić ;)
    haha .. :D nie martw się, że nie masz weny .. ja za to już nie mam od ok. 2 miesięcy więc spoko :D
    Pozdrawiam cię ! Caroline .

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że na Bieber będzie ;D !

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjdzie Ci Caroline. Coś musi na Ciebie po prostu wpłynąć. Ja mam nagłe przypływy jak coś się stanie. Ostatnio coś mnie walnęło jak jeden chłopak gryzł zapiekankę. O Boże, jak ona wyglądał... I od razu dziesięć myśli na hm. różne sceny haha.
    Na niego pewnie będzie :P Chociaż boję się, że będzie różnie, bo moje Bieber Fever sięga teraz zera.

    OdpowiedzUsuń
  4. swietny rozdzial, czekam na kolejny :D

    http://the-chooser.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha .. spoko :) weny od zapiekanki ;D twoje fanki Bieber Fever się widać już niepokoją :p hahah Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. hej! dodałam prolog do mojego opowiadania, więc jeśli jesteś ciekawa wpadnij :)
    xx ℰm.

    OdpowiedzUsuń
  7. zalozylam w koncu nowa zakladke, pt bohaterowie, wiec jesli ciekawia cie bardziej postacie wejdz i przeczytaj :) znajdziesz ja na samej gorze po prawej stronie. serdecznie zapraszam :D
    xx Em.
    www.the-chooser.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. sorry ze znowu xd nowy rozdzial, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń