Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


5 lipca 2012

ROZDZIAŁ 96

Mimo wszystko trochę wstydziłam się po wszystkim. Owszem, było cudownie, ale jakoś nie byłam pewna swojego ciała. Nie chciałam żeby oglądał mnie nago. Powiedziałam, że sama sobie poradzę w łazience i owinięta prześcieradłem poszłam pod prysznic. Materiał pomału nasiąkał ciepłą wodą. Po chwili zrzuciłam je na ziemie. Woda stała się wrząca, a na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Podziwiałam jak moje ciało pomału staje się czerwone. Naprzeciwko wisiało wielkie lustro, w które się patrzyłam. Czy rzeczywiście tak mi się ten seks podobał? Wcześniej cały czas jakbym wmawiała sobie, że jest idealnie i przyjemnie. Istotnie to chyba jedno z gorszych wspomnień. Czułam się przeżuta i wypluta. Wiedziałam, że on mnie szanuje i kocha, ale coś mi się wydawało, że w tej sferze zupełnie nie przypasowaliśmy. Staraliśmy się obydwoje, ale kiedy ja bardziej w prawo to on w lewo, ja tu, a on tam. Stwierdziłam, że wystarczy mi już wody. Naciągnęłam na siebie koszulkę i wyszłam z łazienki. Z lekkim obrzydzeniem spojrzałam na łóżko. Pościel była wymięta i w połowie leżała na ziemi. Cały pokój wydał mi się brzydki. Justina nie było. Uciekł, pomyślałam. Po dziesięciu minutach postanowiłam go znaleźć. Był na końcu apartamentu w oddzielonej części salonu i oglądał telewizor. Bez słowa usiadałam na bocznej sofie i przycisnęłam kolana do brody obejmując je rękami. Chciałam żeby coś powiedział, ale nic. Oczywiście cały czas udawał usatysfakcjonowanego, ale gdyby naprawdę tak było to już pałaszowałby ananasy z wózka, który przyprowadziła obsługa. To co było nam już najbardziej potrzebne to panujące napięcie.
-Planujesz coś na dziś?-zapytałam nie odrywając oczy od telewizora.
-Ubierz się i pójdziemy się przejść, coś pooglądać.
Chyba gorzej tego nie mógł powiedzieć. Ale posłusznie poszłam znaleźć jakiś odpowiedni strój. Na zewnątrz było okropnie gorąco, więc postawiłam na średniej długości sukienkę lekko w stylu lat 50. i koturny. Szybko się pomalowałam i ułożyłam włosy. Justin siedział jeszcze w łazience, więc poszłam coś zjeść. Większość już ostygła, ale i tak zjadłam zimnego naleśnika.
Po kwadransie przyszedł po mnie Bieber i oboje opuściliśmy pokój. Szłam chyba metr za nim, bo skubany nieźle zasuwał. Poszliśmy w kierunku plaży, która znajdowała się jakieś osiemset metrów od hotelu. Cieszyłam oczy wszystkim dookoła, niesamowitymi drapaczami chmur, ludźmi i palmami. Rozluźniłam się. Próbowałam też robić jakieś zdjęcia, ale Justin w ogóle na mnie nie czekał.
-Gdzie ci się tak śpieszy?-spytałam z uśmiechem łapiąc go za rękę.
-A ty chcesz robić zdjęcie każdemu budynkowi?
-Daj spokój-zaczęłam iść przy nim trzymając go za rękę.
Biebs zrobił się trochę milszy i zaczął opowiadać mi różne głupie historyjki i żartować. Czuła się dużo lepiej. W końcu dotarliśmy do plaży. To była chyba najpiękniejsza plaża jaką kiedykolwiek widziałam. Taka szeroka i jasna. A woda? Szkoda gadać, raj na ziemi. W oddali widać było ludzi na motorach wodnych.
-Chcesz jutro pojeździć?-spytał obejmując mnie w pasie.
-Pod takim warunkiem, że następnego dnia polecimy tym-wskazałam palcem do góry.
-Polecisz balonem?-nie dowierzał.
Przez pięć minut powtarzałam, że bym się nie bała itp. Nie wiedziałam czym on się tak niby martwi. Gdyby było to niebezpieczne to tyle osób by nimi nie latało. On przecież skoczył na bungee, a to jest dopiero straszne.
Na trochę usiedliśmy na piasku. Była taka wspaniała pogoda. Potem poszliśmy coś zjeść. Dubaj jest na tyle dziwnym miejscem, że Justin nie był jakoś bardzo rozpoznawalny i spokojnie mogliśmy wejść do każdej restauracji i spokojnie usiąść. Jedliśmy coś zupełnie zwykłego, ale i tak było dobre.
Następnie trochę jeszcze chodziliśmy i tak minął nam dzień.
Kiedy byliśmy już po kolacji usiedliśmy na balkonie i jak dzieci podziwialiśmy zmieniający się kolor nieba, zapalające się światła miasta. Nie chciało mi się spać, a już na pewno leżeć w łóżku udając, że to robię.
-Wiesz, my też możemy trochę z tego skorzystać...-powiedział Justin trzymając mnie w tali.
-Co masz na myśli?-zaciekawiłam się.
-Trochę potańczyć. Kluby są w każdym hotelu, nawet tutaj. Ukrywanie się idzie nam do tej pory bardzo dobrze, więc można spróbować-uśmiechnął się szeroko.
Trafił w „dziesiątkę”. Chciałam trochę się pobawić, wyszaleć. Przecież były wakacje i nasz wyjazd. Szybko pobiegłam do szafy, w której wcześniej poukładałam swoje rzeczy i wyciągnęłam czarną mini. Spytałam go czy może być, a on tylko przytaknął. Szybko przebrałam się i uczesałam włosy. Ale wyglądałam i tak nieporównywalnie do niego. On był w czarnej koszulce i marynarce.
-Czy ty możesz czasem wyglądać gorzej ode mnie?-spytałam kiedy byliśmy w windzie.
-Niestety nie.
-Ale ty zabawny-poczochrałam jego włosy, co zawsze go denerwuje.
Nie wiedziałam, że w jednym budynku mogą być tak różne pomieszczenia. Klub, który znajdował się na poziomie -1 był ogromny, ciemny i z muzyką, której nigdy bym się nie spodziewała w takim eleganckim hotelu. Ludzi była ogromna ilość, ciało przy ciele i to dosłownie. Na początku usiedliśmy na jednej z kanap, które były na podwyższeniu. Stamtąd wszystkiemu się przyglądałam. Justin zamówił dla nas dwa drinki, aby się rozluźnić. Nigdy nie uważałam, że alkohol jest niezbędny do zabawy, ale wzięliśmy je na spróbowanie. Warto było, bo dobre to one były. Biebs wyciągnął mnie potem na parkiet. Jakoś udało nam się tam wcisnąć i zaczęliśmy tańczyć. Ocieraliśmy się o siebie każdym skrawkiem ciała. Nie było innej opcji, bo klub był pełny. Lubiłam kiedy tak jeździł rękoma po moim ciele. Było skakanie, tańce przodem i tyłem. Niesamowita zabawa. Rosnąca liczba drinków, które przynosił Justin bardzo na mnie wpłynęła i zaczęłam przechodzić samą siebie. Nie lubię być aż tak wyluzowana, ale było mi gorąco i wypijałam wszystko duszkiem. Dochodziła już 2, a ja zaczęłam mało elegancko się do niego przystawiać. Rzucałam się na niego. Byłam zupełnie do siebie niepodobna. Moje ręce całkowicie same dotykały jego pośladków. Potem poszliśmy do stolika i w zasadzie nie wiem co stało się potem.
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy, naga i sama. Byłam przykryta po szyję i tylko głowa mi sterczała.
-Justin!-krzyknęłam zachrypniętym głosem.
-O, jakoś żyjesz?-zaśmiał się wchodząc do pokoju.
Od razu podał mi szklankę zimnej wody z cytryną, którą szybko wypiłam. Już chciałam iść do szafki po tabletki na ból głowy, ale przypomniało mi się, że jestem goła. Nie miałam pojęcia dlaczego jestem rozebrana.
-Nie wiesz co robiliśmy po przyjściu do pokoju?-zapytał śmiejąc się.
-Upiłeś mnie i, i. I nic nie pamiętam.
-No wiesz...-przesłał dwuznaczne spojrzenie.
Upił i wykorzystał?!
A może przynajmniej na trupa jestem w tym lepsza, pomyślałam. Ale i tak się skrzywiłam.
-Powiedziałem ci, że musimy iść spać i żebyś się rozebrała. Nie zdążyłem zdjąć butów, a ty już we mnie zaczęłaś rzucać stanikiem. Poszedłem na chwilę do łazienki, a ty już spałaś.
-Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłam. Żartujesz pewnie.
-No coś ty. Ale trzeba ci przyznać, że po kilku drinkach masz bardzo ciekawą osobowość. Mówiłaś tylko „tańczyć”, „pić”, „całować” i „teraz”.
-A ty czemu jesteś taki żywotny?
-Bo wypiłem dwa drinki, a ty dużo, dużo więcej. Ale nie dałaś się przekonać, że masz dość.
Dobił mnie ostatecznie. Bałam się, że zrobiłam coś jeszcze gorszego. Ale chyba to był koniec. Nigdy tyle nie wypiłam żeby tak się czuć. Głowa mi pękała i wszystko mnie bolało. Justin obiecał, że nie będzie patrzył i teatralnie zasłaniając oczy ręką zaprowadził mnie do łazienki i wsadził do wanny pełnej ciepłej wody i piany. Potem usiadł obok na krawędzi wanny i zaczął głaskać mnie po głowie, po tej mojej głupiej pijanej głowie.

2 komentarze:

  1. SUPER ! naprawdę piszesz bardzo ciekawie :) Jestem twoją fanką :) Czekam czekam i wreszcie jest post :) Ach tęskniłam za twoim opowiadaniem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. EKSSSSSSTTTTTTTRRRRRRRRRRAAAAAAAAAA

    OdpowiedzUsuń