Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


10 czerwca 2011

ROZDZIAŁ 84

-Witaj nowe życie-powiedziałam w myślach-witaj Justin-powiedziałam do niego.
-A więc kiedy będzie Pattie?-zapytałam pogodnym głosem.
-Samolot przylatuje o 16 czyli na miejscy będziemy po 17, bo trzeba doliczyć opóźnienia, bagaże itd. itd...
-Czemu się tak uśmiechasz?-zobaczyłam, że ma minę jakby zobaczył coś dziwnie śmiesznego.
-Bo patrzę na ciebie-powiedział czyli znowu wyszłam na wybryk natury.
Szybko podniosłam się z łóżka opierając na jego kolanie i wzięłam ze stolika lusterko. Okazało się, że wszystkie włosy mi sterczą i każdy w innym kierunku. Poczułam się głupio, bo on jak zwykle wyglądał idealnie w tej swojej czapeczce i równo obciętych włosach, a ja siedziałam na łóżku w starej koszulce i szopie na głowie. Stwierdziałam w myślach, że powinnam się lepiej starać, bo stanę przy ołtarzu sama. Chociaż w tej chwili chciałam tylko na niego opaść o obiąć go nogami, stwierdziłam, że nawet takie zachowanie nie zmieni faktu jak wyglądam. Szybko wstałam z łóżka i biegiem zachaczając po drodzę o szafę, biegiem ruszyłam do łazienki. Spojrzałam na siebie w lustro i przywitałam się z tym ptakiem z Ulicy Sezamkowej, który tam był. Szybko rozebrałam się i ubierając bieliznę zaczęłam robić coś z włosami. Nawet kiedy je uczesłam, nadal sterczały. W końcu przynałam, że nic im nie pomoże i lekko zmoczyłam je wodą żeby się tak nie puszyły.
-Mogę?-usłyszałam jego głos zza drzwi.
-Proszę-odpowiedziałam bez wyrazu.
-Ubierz się-teatralnie zasłonił sobie oczy.
-Daj spokój. Sam mnie podglądasz w łazience.
-Kiedyś...
-Zacząłeś drugiego czy trzeciego dnia naszej znajomości-zaśmiałam się naciągając leniwie szorty.
-Ale ja okropny-przytulił mnie tak, że nasze ciała przylegały do siebie od stóp do mniej więcej mojego pasa.
-I tak cię lubię-uśmiechnęłam się, a on przejeżdżając ręką po moich plecach odczepił jedno ramiączko mojego biustonosza-jest ktoś poza nami w domu?-zapytałam psikając się perfumami.
-Minąłem się z twoją mamą w drzwiach. Mówiła coś o dużych zakupach-zawiesił głowę patrząc się centralnie w mój biust.
-Czyli mamy dwie godziny dla siebie. Nie gap się tak-uśmiechnęłam się pocałowałam go w usta.
On delikatnie wsadził rękę do tylnej kieszeni moich spodenek i wtedy zaczęła się zabawa. Chciałam go podotykać, po prostu chciałam. Wsunęłam powoli ręce pod jego koszulkę i ponownie mocno się pocałowaliśmy. Tak przyjemnie smakował. W łazience było dość ciemno, bo paliła się tylko mała żarówka nad lustrem. Nie wiem co mnie tak wtedy wzięło, ale chciałam pokazać mu, że warto mnie poślubić. Odchyliłam się i chciałam coś powiedzieć, ale wtedy on mocno mnie pocałował. Szepnęłam mu do ucha żeby podał mi rękę, a wtedy on głęboko wciągnęł zapach mojego YSL. Trzymając go za rękę ciągnęłam go tyłem do sypalni. Położyłam go na łóżku, a sama usiadłam chwilę potem na wysokości jego bioder. Patrząc na niego dostrzegłam, że oboje mamy przygryzione wargi. Posłałam mu szalony uśmiech i zaczęłam delikatnie wodzić palcem po jego guziku od spodni. On mocno szarpnął mnie i już leżałam na nim. Obdarował mnie tym wspaniałym pocałunkiem. Poczułam to o czym myślicie. Od pasa przeszedł mnie promienny dreszcz. Zatopiona w tych jego cudnych ustach sięgnęłam ręką pod łóżko i znalazłam to czego szukałam. Fizycznie byłam gotowa już dawno, a psychicznie poczułam to kiedy się zaręczyliśmy. Nie było to jakieś nagłe, ale wiedziałam, że za te niecałe trzy tygodnie będziemy małżeństwem. Nie miało już dla mnie takiego znaczenia czy wydarzy się to w tamtej chwili czy w noc poślubną. Mogliśmy zrobić taką małą próbę. Podparłam się lekko na jego klatce piersiowej i zębami otworzyłam plastikowe opakowanie. Byłam jak w transie i znów zaczęłam go całować przerzucając się, po raz pierwszy, na jego szyję. Było wspaniale, a on nagle zacisnął wszystkie mięśnie. Popatrzyłam na niego lekko zbita z tropu. Przecież on zawsze tego chciał. Czemu zrobił się taki obojętny?
-Czy coś nie tak?-zapytałam szepcząc do jego ucha.
-Nie zrobimy tego teraz.
-Nie chcesz?-zaczęłam powoli robić palcami kroczki po wewnętrznej stronie jego uda do góry.
-Kasiu..-zacisnął szczęki i lekko oczy-zapomniałaś o swoich postanowieniach?-złapał raptownie za moją dłoń kierując ją na poduszę.
Zdałam sobie sprawę, że do niczego nie dojdzie i przetoczywszy z niego położyłam się na drugiej części łóżka. Nie chciał mnie, no bo z jakiego normalnego powodu nie chciał uprawiać seksu. Nie odzywałam się.
-Czekam na to od kiedy cię poznałem, ale chcę żebyś dotrzymała swoich postanowień i niczego nie żałowała. Trzy tygodnie przy tych prawie trzech latach nie robią już olbrzymiej różnicy dla mnie, ale dla ciebie i owszem-mówił, a ja zaczynałam się rozluźniać-szczerze to nie wiedziałem, że masz takie grzeszne rączki cmoknął mnie w ramię.
Mimowolnie się zaśmiałam i wybaczyłam to, że nie chciał wtedy tego ze mną robić. Odwróciłam się do niego przodem i przytuliłam. Sama nie jestem pewna ile czasu tak leżeliśmy, ale było tak przyjemnie, że straciłam poczucie czasu. Oboje usłyszeliśmy, że mama jest już w domu i zaczęła nas szukać. Spojrzałam szybko na niego i na moją rozebraną sylwetkę. Słysząc kroki mamy na schodach szybko naciągnęłam koszulkę, która była najbliżej i usiadłam przy biurku. Justin też poprawił t-shirt i usiadł na rogu łóżka.
-Cześć mamo-prawie krzyknęłam radośnie
-Cześć, cześć-powiedziała patrząc się na rozwalone łóżko-co porabialiście?
-Nic, tylko siedzieliśmy na komputerze, ale właśnie wyłączaliśmy go i mieliśmy w planie pójść na dół-zaczęłam trajkotać.
-Dobrze. Ja pójdę pochować zakupy-powiedziała i wyszła.
Oboje odetchnęliśmy, ale nasze spojrzenia automatycznie przeniosły się na otworzoną prezerwatywę leżącą na łóżku.
-Widziała?-spytałam trochę zakłopotana.
-Nie-pocieszył mnie uśmiechając się Biebs.
-Mam nadzieję-odwzajemniłam uśmiech.
W głębi byłam prawie pewna, że jeśli mama będzie miała okazję zaprosi mnie na którką rozmowę. Już widziałam jak mówi, że nie życzy sobie żebym robiła z jej domu burdelu. Nie dostałabym jakiegoś wielkiego ochrzanu, ale nie wiedziałam, że jeszcze nie do końca pogodziła się z tym, że miałam się wyprowadzić z daleka od niej i mieszkać z kimś prawie dla niej nieznanym. Pewnie myślała, żeby mi powiedzieć o co chodzi w seksie itp., ale jeszcze o tym nie wspominała i miałam delikatną nadzieję, że się za to nie zabierze. Lubiłam rozmawiać z mamą o wszystkim, czasem nawet o "tenteges', ale kiedy wiedziała już z kim to trochę głupio. Dla nie robienia jej dobrej podstawy do rozmyśleń razem z Justinem poszliśmy do niej. Pomogłam trochę rozpakować torby i potem zrobiłam dla nas wszystkich coś do picia. Mama cały czas uśmiechała się i nie robiła dziwnych min, więc wyszło na to, że nie widziała. Od razu zrobiło mi się lżej. Potem zostaliśmy jednak przegodnieni, bo zbyt ją zagadywaliśmy podczas robienia obiadu. Chciałam zaciągnąć narzeczonego na zewnątrz, ale wtedy Biebs stwierdził, że musi się zbierać, bo przed odebraniem mamy z lotniska musi trochę u siebie posprzątać. Nie byłam pewna o co właściwie chodzi, przecież nie miała z nim spać w pokoju, bo było tam tylko jedno łóżko. Nie chciałam jednak nic wspominać żeby nie odebrał tego tak, że niby uważam go za maminsynka. Kiedy wychodził mama rzuciła do niego, żeby przekazał Pattie, że jak będzie miała czas to niech zadzwoni do niej. Pożegnałam go drobnym całusem w usta, a on obdarzył mnie tym swoim zabójczym spojrzeniem od stóp do głów i zaśmiał się zapewne przypominając moje dzisiejsze próby dojścia z nim do czegoś. Delikatnie odpowiedziałam uśmiechem i wypchnęłam go za drzwi.

5 komentarzy:

  1. heyka:) Dziś dodałam do postów 'reakcje' i od tej pory, bardzo proszę żebyście w ten sposób oceniali rozdziałby, bo będzie to prostsze od pisania komentarzy(chociaż zawsze chętnie przeczytam). Zrobiłam to, bo widząc jeden komentarz pod postem odnoszę wrażenie, że właśnie tylko jedna osoba to czyta i nie wiem czy jest sens umieszczać je dalej.
    Pozdrawiam,
    Jo

    OdpowiedzUsuń
  2. ja czytam każdy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. i nie mogę dodać reakcji bo nie jestem zalogowana..

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiedziałam, że to ma takie ograniczenie. Ktoś z Was wie czy można udostępnić reakcje dla wszystkich??

    OdpowiedzUsuń
  5. piszę z czekoladowejfikcji , Twój blog należy do czytanych często lecz ja nie mogę wyłapać czytelników i myślę jak mogę zachęcić dziewczyny do czytania ...

    OdpowiedzUsuń