Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


13 czerwca 2011

ROZDZIAŁ 85

Była dopiero 15 czyli środek dnia. Poszłam na chwilę do swojego pokoju i wniosłam na dół moje pamiątkowe pudło.
-Gdzie mam je odłożyć?-zapytałam mamę.
-Postaw w salonie to potem pogonię tatę żeby wszystko pozanosił-odpowiedziała mieszając zupę.
-Mamusiu, a kiedy ja właściwie będę pakować swoje rzeczy?-zapytałam kiedy wróciłam do kuchni.
-Po ślubie-odpowiedziała wręcz z lekką irytacją.
-Mamo, będę za wami tęsknić, ale to najlepsza rzecz w moim życiu-położyłam głowę na jej ramieniu.
-Jesteś bardzo młoda. Cały świat jest dla ciebie, a ty już się określasz...
-Nie lubisz go?
-Lubię, ale i tak myślę, że to wcześnie. Może na początku powinniście ze sobą razem zamieszkać i zobaczyć co z tego wyjdzie?
-Nie chcę żyć na kocią łapę tymbardziej ze względu na wiek. Wiesz co by na przykład taka Lasocka powiedziałam...
-A co ci tam Lasocka.
-Mamo, Justin jest gwiazdą. On ma dziesiątki milionów osób, które się takimi rzeczami interesują.
-Aż tyle?-powiedziała wręcz nie dowierzając.
-Jak nie więcej.
Mama liczbą była oszołomiona. Mnie też przerażała. Jeżeli wyjdziemy w końcu na jaw oni wszyscy będą na mnie się gapić i oceniać. Te wszystkie oczy. Będąc z nim w trasie doświadczyłam trochę tego, ale byłam wtedy jego dziewczyną, zwykłym pachołkiem, a teraz miałam być żoną, a to do czegoś zoobowiązuje. Przez resztę dnia przygotowywałam się do zaczęcia ślubnych przygotowań. To było szalone, bo miałam tylko 17 lat! Wieczorem zadzwoniła Pattie. Chwilę podsłuchiwałam rozmowę mam, ale w tym czasie do mnie zadzwonił JB. Nie mówił nic specjalnego. Powiedział tylko, że chce jutro pojechać do salonu z samochodami. Zgodziłam się, bo w tych salonach zawsze panuje taki ciekawy klimat kiedy jesteś zachęcany do kupienia wszystkich samochodów na raz. Pamiętałam jak kilka lat wcześniej byłam w kilku z nich z tatą i dostałam kilka naklejek reklamowych z logami firm od samochodów, benzyny itp. Zapytałam jednak czy mamy czegoś nie planują, ale rzekł, że jutro spotykają się sami rodzice. Byłam trochę zdziwiona, bo przecież to my braliśmy ślub, a nie rodzice, ale przytaknęłam. Reszta dnia minęła okropnie szybko i już był następny dzień. Tym razem czułam się trochę spięta, tak jak przez następne dni aż do wydarzenia. Gapiłam się w sufit godząc się z nowym życiem. Wtedy usłyszałam z dołu rozmowy. Wszystko po angielsku i głos Pattie. Nakryłam głowę poduszką, bo znowu byłam ostatnia i nie gotowa. Po pięciu minutach poczłapałam do łazienki i doprowadziłam się do pożądku. Założyłam ładną sukienkę bez ramiączek, niewysokie koturny i uśmiech. Zgrabnie zeszłam na dół i od razu rzuciła się na mnie mama Justina. Zaczęła pokrzykiwać jak bardzo się cieszy, że będziemy razem, ściskała mnie i całowała. Byłam odrobinę zdziwiona jej zachowaniem, bo między nami było różnie, właściwie, albo było doskonale, albo miałam wynosić się z życia Justina. W końcu z objęć Pattie wyswobodził mnie mój rycerz. Uśmiechnęłam się i delikatnie pocałowaliśmy się na przywitanie. Tata pochylił głowę żeby na nas nie patrzeć, a Pattie wręcz zaklaskała w ręce. Było to wręcz zabawne. Usiadłam przy Justinie, a właściwie na jego kolanach i tak przesiedziałam prawie dwie godziny. Nie rozmawialiśmy o niczym konkretnym, tylko trochę ogólnie o ślubie, bo 'jak to będzie fajnie' itp.. Bieber szeptał mi też do ucha jak ładnie wyglądam, a ja w międzyczasie zjadłam trochę musli z jogurtem i razem ze wszystkimi piłam kawę z mlekiem. W końcu moje 'kszesło' zaczęło się wiercić. W końcu powiedział, że na nas już czas, bo samochody nie będą czekać. Uśmiechnęłam się tylko i oboje wyszliśmy z domu. Będąc już w aucie zapytałam dlaczego właściwie jedziemy do salonu kiedy przyjechała jego mama. Było to trochę głupie, bo leciała taki szmat godzin, a my pierwszego dnia ją zostawiamy. Odpowiedział, że po prostu tak mu było wygodniej. Dalszą drogę przejechaliśmy w ciszy. Było mi bardzo gorąco i bawiłam się włosami otwierając okno.
-Jesteś śliczna-JB zagapił się na mnie kiedy staliśmy na światłach.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się z widocznym zadowoleniem-ale dziś ciepło.
-Racja. Może później pojedziemy gdzieś się pomoczyć?
-Nie wiem czy dobrze byłoby narażać się na jakiś gapiów na basenie.
-To może jakaś rzeka czy coś takiego. Opowiadałaś, że ze trzydzieści kilometrów od Warszawy jest coś odpowiedniego.
-No dobrze. To jak obejrzymy te wszystkie samochody to pojedziemy do domu i wezmę jakieś rzeczy.
-Ale po co? Mam w samochodzie ręcznik to wystarczy. Pomoczymy się tylko lekko dla ochłody.
-No dobrze-odpowiedziałam lekko zdziwiona.
-Często mówisz 'no dobrze'-zaśmiał się.
-Nie prawda-uśmiechnęłam się.
-Jesteśmy już. Wysiadaj kochana.
-No dobrze-odparłam i uświadomiwszy, że znowu się powtórzyłam posłałam mu spojrzenie żeby już się nie śmiał.

3 komentarze:

  1. Hej!! Super ten BLOOG!! Trafiłam na niego przypadkiem i przeczytałam wszystkie rozdziały. Aż tyle ich napisałaś...szok. Zapraszam do mnie...pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję:)Większość trafia tu przypadkiem, bo chyba ze 2 razy podałam adres. Jednak wszystkich serdecznie zapraszam i bardzo ucieszyłabym się, gdyby ktoś podpowiedział mi jak zdobyć więcej czytelników:) Co do rozdziałów, faktycznie trochę ich wyszło... Sama nie wiem, ale chyba w wakacje dojdzie kolejna historia, nad którą teraz myślę, a ta zostanie poprawiona i przepisana.
    Pozdrawiam,
    Jo

    OdpowiedzUsuń
  3. dalej mam problem z reakcjami.. ale czytam zawięcie

    OdpowiedzUsuń