Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


16 czerwca 2011

ROZDZIAŁ 86

Spokojnym krokiem poszliśmy w kierunku pierwszego salonu. To był dobry wybór, bo były tam same drogie modele znanych marek, w których gustował. Wydawało mi się, że przez to oszczędzimy dużo czasu. Na początku zaczęliśmy od kilku modeli Mercedesów. Sama wsiadłam do jednego z nich i uśmiechnęłam się do Justina otwierając szybę. Był ogromny, ale nie podobał mi się. On uznał jednak, że są za bardzo damskie, z czym się zgodziłam. Następnie chodziliśmy wokół Land Roverów. Były bardzo duże, ale nie tak jak ten, który widziałam kiedyś u Kennego. Cudem wdrapałam się do środka, bo koturna omsknęła mi się ze schodka. Jednak w końcu się udało. Kiedy tak siedziałam oglądając go od środka podszedł do nas sprzedawca i zaczął pytać czego szukamy, a przy tym przyznał, że mam bardzo wyrafinowany gust, bo wsiadłam do jednych z najdroższych modeli w całym salonie. Wspólnie zaśmiali się z Justinem, że nie ma on łatwo mając taką narzeczoną. Później oglądaliśmy masę innych samochodów. Nie wiedziałam dlaczego, ale on wyglądał jakby nie chciał nic kupować ani nawet oglądać. Ja chodząc wokół samochodów wsiadałam do wszystkich próbując bawić się najlepiej jak w takim miejscu można, a on chodził mało zainteresowany i tylko czytał jakieś informacje techniczne, które nie były wcale znaczące. Chodziliśmy i chodziliśmy, a ja coraz bardziej się nudziłam. W końcu zapytałam czy może już pójdziemy, ale on stwierdził, że podobają mu się dwa modele i chce się nimi przejechać. Dobrze wiedziałam, że mu się nie podobają, bo wolał trochę inne. Nic już nie mówiłam i obojętnie przejechałam się z nim oboma. Miałam cały czas skwaszoną minę i dobrze o tym wiedziałam. On też ją widział, ale nic nie mówił. W końcu byliśmy znowu w salonie.
-Justin, jeśli znowu mamy łazić tutaj i oglądać samochody, które ci się nie podobają to zostawaj tu sam, a ja jadę do domu i będę na ciebie czekać-w końcu wybuchłam.
-Okay-odparł obojętnie-jeden samochód i jedziemy nad wodę.
-Błagam. Koniec z samochodami na dziś. I jedzmy prosto do domu, bo jestem za bardzo zmęczona na wodę.
-Umówmy się tak, oglądamy ostatnie auto i pojedziemy coś zjeść.
-Dobra.
Wyszliśmy za hale salonu. Pośrodku stał jeden samochód, który był bardzo duży i ładny. Tym razem to on wsiadł do środka z uśmiechem. Ja cały czas tylko stałam i się patrzyłam.
-Wsiadaj-powiedział.
Zrobiłam jak powiedział. W środku samochód był przepięknie wykończony czarną skórą. Nagle Justin odpalił silnik i ruszyliśmy z wielką szybkością. Popatrzyłam na niego, a on miał ten swój uśmiech. Wtedy doszło do mnie, że te ponad dwie godziny w salonie były zbędne, bo to był ten samochód, po który przyjechaliśmy. Mimowolnie się uśmiechnęłam i położyłam głowę na kolanach mówiąc jak bardzo go nienawidzę. Chciałam jechać już do domu i położyć się. Mówiłam, że chcę wracać, ale on się nie zgadzał i mówił, że mieliśmy przecież w planie wypad nad wodę i obiad. Trochę ponarzekałam, ale i tak pojechaliśmy do małej knajpy. Jedząc powtarzałam, że mam już dość całego dnia, ale on ponownie postawił na swoim. W głowie miałam pyśli o ślubie i naprawdę chciałam rozmawiać ze wszystkimi w domu, a nie jechać nad rzekę. Po dobrym posiłku ruszyliśmy w kierunku wody. Jechaliśmy i jechaliśmy, a ja robiłam się coraz bardziej zmęczona. Oparłam głowę o szybę, która jeszcze pachniała nowością. W zasadzie cały samochód pachniał mieszanką mięty, wanilii i naszych perfum. Po czterdziestu minutach byliśmy na miejscu. Justin wziął naszykowane rzeczy i wspólnie usiedliśmy przy samym brzegu. W sumie było tam bardzo ładnie i przyjemnie, bo nie było już tak gorąco. Justin zaczął się podnosić i rozbierać.
-Woda nie jest tutaj za ciepła-powiedziałam.
-Nie przesadzaj-uśmiechnął się ściągając koszulkę-idziesz ze mną.
Już miałam powiedzieć "nie", kiedy nagle Justin wziął mnie gwałtownie na ręce i wrzucił do zimnej wody. Wydawała się lodowata, bo moje ciało nagrzało się przez cały dzień. Byłam trochę zła, bo ja zanurzyłam się po głowę, a on ledwo do kolan. Jednak nie chciałam się już kłócić i podpłynęłam do połowy odległości między nami. Zaczęłam machać żeby do mnie podszedł, ale on wprost rzucił się na wodę i sekundę później obejmował mnie w pasie. Przybrał minę znaczącą, że znowu coś wymyślił. Powtarzałam ze śmiechem żeby nic mi nie robił, ale nie posłuchał mnie. Na początku zanurzył się i w ogóle nie wiedziałam gdzie jest. W końcu poczułam, że podpłynął z tyłu i wsunąwszy głowę między moje nogi znalazłam się na jego barkach. Bałam się, bo nie lubię być na jakimkolwiek ruchomym podłożu. On zaczął jeszcze mną machać sprawiając, że bujałam się na prawo i lewo. Krzyczałam jak opętana, a on doskonale się bawił. W końcu powiedział, że mnie puści i gwałtownie zrzucił mnie do tyłu. Naleciało mi sporo wody do nosa i zaczęłam się krztusić. Udając obrażoną wyszłam z wody i usiadłam na trawie. Z mojej sukienki cały czas leciała woda. Dziesięć minut później również wyszedł na suchy ląd i poszedł do samochodu, a następnie nakrył mnie suchym ręcznikiem.
-Przepraszam skarbie-przytulił mnie.
-Nic się nie stało-uśmiechnęłam się-było fajnie. Wziąłeś może dla mnie jakieś ubranie na zmianę?
-Wszystko jest w samochodzie. Posiedzimy chwilkę i będziemy lecieć.
-Nareszcie! A tak właściwie to skąd go wytrzasnąłeś?-pokazałam na samochód.
-Sprowadziłem go ze Stanów żeby mieć tu coś swojego. Mamy nawet polskie tablice.
-Wiedziałam, że go tu nie kupiłeś. Ładny to on jest, ale nie rozumiem po co rozwalać tak pieniądze. Ciekawe co powiedzą rodzice.
Tak jak obiecał, na piaseczku posiedzieliśmy jakieś dziesięć minut, a potem przebraliśmy się w suche ubranie. W zasadzie to nie wiem czy robiło mi to jakąś różnicę, bo bieliznę miałam mokrą, a bez niej wolałam nie jechać. Kiedy chowaliśmy rzeczy Justin pokazał mi bagażnik, który był tak ogromny jakbyśmy mieli przewozić tam trzy telewizory i lodówkę. Co jak co, miał chłopak gest. Chociaż byłam zadowolona z dnia to i tak byłam nim już nieźle zmęczona, bo cały czas byłam poza domem. Kiedy nareszcie usłyszałam silnik byłam poczułam, że niedługo będę już leżeć we własnym łóżku i spać. W niecałą godzinę byłam w domu. Jeszcze w aucie z przymykającymi się oczami pocałowałam delikatnieBiebera w policzek. Obejmując mnie na wysokości bioder odprowadził mnie do drzwi z rzeczami w drugiej ręce. Po tym jak rodzice zagadali go w przedpokoju, pożegnał się z nami i odjechał. Idąc do siebie słyszałam, że mama coś jeszcze do mnie mówi, ale mój mózg odpłynął i nic do mnie nie dochodziło. Na pięć minut weszłam pod gorący prysznic, a potem, w mojej ulubionej, różowej piżamie, weszłam pod kołdrę i zasnęłam dosłownie w chwili, kiedy zamknęłam oczy.

2 komentarze: