Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


22 stycznia 2012

R o z d z i a ł 14

    Odrobinę odpłynęłam i z hotelu wyszłam dopiero o 14. Miałam nadzieję, że się bardzo nie spóźnię, bo może i wypada się trochę spóźnić, ale nie chciałam tego robić niezamierzenie. Wsiadając do taksówki wciągnęłam chłodne powietrze. Jadąc non stop poprawiałam moją sukienkę Miu Miu. Wiedziałam, że ona jest na specjalną okazję, ale nie miałam pomysłu na strój. Istotnie, była odrobinę za szykowna, ale przełamałam to okryciem i wyszło mniej zobowiązująco. W całym aucie było czuć moje perfumy YSL, które dostałam przy okazji świąt w poprzednim roku. Uwielbiałam ten zapach, bo dodawał mi pewności siebie. W tamtej chwili było mi to potrzebne, bo nie zapowiadało się, że prędko tam dotrę. Miałam już łzy w oczach, bo myśli mi w głowie buzowały. Na szczęście wpół do trzeciej byłam na miejscu. Szybkim krokiem, na jaki pozwalały mi obcasy poszłam do restauracji. Szukałam go wzrokiem po całym wnętrzu, ale nigdzie go nie było. Odpręż się, mówiłam do siebie, przecież gdzieś tu siedzi i właśnie śmieje się z ciebie. Dałam sobie jeszcze jedną szansę i bardzo powoli zaczęłam ponownie rozglądać się. Ponownie nie przyniosło to skutku. Może uznał, że mam go gdzieś i nie przyjdę, zastanawiałam się, lub on mnie wystawił. Więc po co była mi ta sukienka, cały makijaż, bolące stopy...
    -Victoria?-usłyszałam czyjś baryton.
Szybko odwróciłam się. Przed sobą zobaczyłam wysokiego ciemnoskórego mężczyznę w samej bluzie. Miał około dwudziestu kilku lat. Nie miałam pojęcia kim jest i wolałam jakoś na niego nie reagować. Był on jednak bardziej nieustępliwy. Powiedział, że Drew czeka na mnie w innym miejscu. Zdziwiło mnie to i powiedziałam, że nigdzie z nim nie pójdę, bo Drew miał być tu i jeśli ma on jakikolwiek z nim kontakt to może mu przekazać, że wracam do siebie i nie widzę powodów, abyśmy się spotkali w najbliższej przyszłości. Byłam zawiedziona, ale tak zdecydowałam i nie oglądając się wyszłam na zewnątrz. Wtedy wpadłam na spóźnialskiego. Byłam trochę rozdarta, bo ucieszyłam się na jego widok, ale czułam niesmak po jego dwudziestominutowym spóźnieniu. Dumę pokonało pragnienia spędzenia z nim czasu i poddałam się jego urokowi. Powiedział, że zdecydował się na alternatywę dużej, znanej restauracji, w których pewnie bywam cały czas na rzecz czegoś przytulniejszego. Zabawne. Zaprowadził mnie do średniej wielkości restauracyjki ulokowanej między dwoma gigantami w dziedzinie gastronomi. Szczerze to marzyła mi się wizyta w czymś innym, ale postanowiłam nie nastawiać się na „nie” zaledwie po dwóch minutach. Partner zaprowadził mnie do stolika na samym końcu. Osiedliśmy naprzeciwko siebie na ratanowych fotelach z grubymi poduchami w kolorze karmelu. Na początku byłam spięta, ale z minuty na minuty robiło się lepiej.
    -Właściwie dlaczego mnie zaprosiłeś?-zapytałam.
Normalnie nigdy nie zadałabym takiego pytania, bo jak dla mnie jest mało kulturalne. Jednak poczułam, że wszystko mi wolno i słowa wypłynęły z mych ust szybciej niż zdążyłam ugryźć się w język. Na jego twarzy zawitało lekkie przerażenie. Wyglądał jakby nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Do tej pory był taki pewny siebie, a tu nagle sprawiłam, że się spiął. Chciałam dodać szybko, że to pytanie nie na miejscu, ale wydało mi się, że wtedy poniżyłabym go. Wiele chłopców nie lubią, gdy dziewczyny ich tłumaczą. On na pewno do nich należał. Szczypałam sobie uda pod stołem za to, że wyciszyłam naszą dobrze rozwijającą się konwersacje. Jego telefon zaczął dzwonić. No to koniec, pomyślałam, zaraz odbierze, pogada i powie, że musi już iść. Wszystko przeze mnie. Ale on nie odbierał i tylko odrzucił połączenie. Potem podniósł głowę znad ekranu iPhone'a, kiedy ja cały czas się na niego gapiłam. Spojrzenia ponownie się spotkały i oboje obdarowaliśmy siebie miłym spojrzeniem. Powietrze rozcieńczyło się i nasza rozmowa powróciła na właściwe tory.
    -Wyglądasz wyjątkowo-powiedział nagle przerywając tym samym mini dyskusję na temat żółtych taksówek.
Nareszcie moje starania zostały docenione. Właściwie nie powiedział, że wyglądam ładnie. Nazwał mnie wyjątkową, co wywołało u mnie mały rumieniec, który chyba był na mojej twarzy cały czas, bo chyba użyłam za dużo różu. Nieważne. W każdym razie zrobiło mi się niesamowicie miło.
    -Dzięki. Ty również-odbiłam piłeczkę.
Wzięliśmy się za jedzenie. Było tak samo idealne jak całe spotkanie. Dawno nie bawiłam się tak dobrze. Niby nic, ale tak niesamowicie. Dowiedziałam się też trochę o nim. Mówił, że brakuje mu tu jedynie śniegu. Zaczął opowiadać o długich zimach w kanadyjskim miasteczku, metry białego puchu i długie zabawy na mrozie. Skąd ja to znam? U mnie było zawsze tak samo. Tata ciągnął moje drewniane sanki, a Paweł ganiał za nami i mówił, z której strony górki najlepiej zjeżdżać. Wtedy to wszystko było łatwe...
    -Przepraszam, że cię zanudzam-posłał mi miły uśmiech.
    -To ciekawe. Po prostu się zamyśliłam.
    -Dla ciebie to pewnie coś nie do pomyślenia. Biegające dzieciaki w odblaskowych kurtkach. Jedliśmy śnieg, robiliśmy narty ze starych sztafet sąsiadów.
Tu pożałowałam, że udaję kogoś kim nie jestem. Nie byłam pewna czy mówi prawdę, bo coś mi się nie zgadzało, ale jednak brzmiał tak szczerze. Wyglądał jakby za tym tęsknił.
    -Ale to było bardzo dawno temu. Jestem teraz w zupełnie innym miejscu i czasie. Pomieszkuję trochę tu, trochę tam. Dużo podróżuję. Spoważniałem i jestem...-nie wiedział jak to zakończyć-dobrym kandydatem na chłopaka. Nawet dla takiej nowojorskiej damy-zaśmiał się.
Czułam, że tu nie był tak prawdziwy. Było mu jakby głupio, że powiedział mi coś dla niego zbyt osobistego. A ja nie mogłam nic mu powiedzieć o sobie. Nie chciałam dać mu okropnego kłamstwa, aby jakoś pokazać mu, że też jestem człowiekiem. Trochę to głupie, ale jeśli zaczęłam się już tak bawić i musiałam się tego trzymać. Choć już żałowałam. Dokończyliśmy jedzenie i kiedy na zewnątrz było już strasznie ciemno, zdecydowaliśmy się na powrót.
    -Jesteś sympatyczny-powiedziałam z uśmiechem.-Gdzie masz następny przystanek?
    -Europa. Byłaś kiedyś?
    -Zdarzyło się. A gdzie konkretnie?
    -Paryż.
    -Tam mogłabym się wybrać nawet z tobą. Oczywiście jeżeli zrezygnowałbyś na stałe z tamtej czapki.
    -To propozycja?
    -Za wysoko siebie cenisz.
Lekko flirtowaliśmy jadąc samochodem do hotelu. Było przyjemnie. Kiedy wysiadaliśmy zapytałam go kiedy opuszcza Nowy Jork. „Jutro”, odpowiedział. Ja lekko zamarłam. Dla niego się trzymałam, ale nie było mi miło. Nie wiem jak mogłam poczuć coś do nieznajomego. Dodatkowo, skoro ja go okłamywałam, było duże prawdopodobieństwo, że on również to robi. W windzie śmieliśmy się, ale tak dziwnie. W pewnej chwili zaczął mnie całować. Nie spodziewałam się tego. Mogło mi się tylko wydawać, że coś go do mnie też ciągnie. Właściwie może zrobił to od tak, ale czułam coś przyjemnego, coś lepszego od innych pocałunków. Moje ciało nagle było jak struna. Zesztywniałam, ale nie chciałam żeby przestawał. Wyczułam, że chce, abym też wciągnęła się w to, ale nie mogłam. Nie chciałam myśleć o Michale, ale zaczęły się porównania. Michał całował mnie inaczej tak bardziej leniwie, jakby był lekko pijany lub upalony. Może faktycznie był. Drew jednak... Z nim było inaczej. Całował mnie delikatnie, ale jednocześnie czułam twardość ust i szczęki, gdy lekko przechylał głowę. Niby nieznajomy, ale robił wszystko tak, jakby czytał w moich myślach. Kończył tak wolno, że całe moje ciało się najeżyło. Spojrzałam w jego oczy o takim niesamowitym kolorze.
    -Spotkamy się jeszcze kiedyś?-zapytał z lekko niepewną miną.
    -Nie-odpowiedziałam.
Nawet w marzeniach tego nie widziałam, a co dopiero naprawdę. Kiedy miało się to zdarzyć? On uniósł kąciki ust. Nie widziałam żadnych odczuć na jego twarzy. Po prostu spotkaliśmy się w nieodpowiednim momencie. Na wyświetlaczu pojawiła się ta pechowa „piętnastka” i pożegnaliśmy się jedynie lekkim uśmiechem. Zaczęłam płakać, wręcz wyć.

9 komentarzy:

  1. Co do komentarzy w poprzednim poście:
    W zasadzie wtedy czułam się w nim lepiej, ale rozczarowałam się kiedy przeczytałam to po roku. Jakieś za proste było. Chciałam więc spróbować czegoś innego, co wydawało mi się bardziej wartościowe. Jednak chyba nie umiem myśleć jak inna osoba. Może faktycznie powinnam do tamtego wrócić...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie tak ... Hm , ale szczerze mówiąc te "proste" ,jak to ujęłaś, opowiadanie było znacznie ciekawsze ... Bardzo jestem zawiedziona ,że już tego nie ma . Nie dawno znalazłam twojego bloga ,a tu nagle koniec . A to nowe (wybacz) ale jakoś ciężko mi się czyta . Może najpierw skończ to co zaczęłaś na początku ( ale nie w jednym rozdziale ,tak szybko , jak wtedy ) było takie wciągające , lekkie i przyjemne ... A kiedy już skończysz ( co mam nadzieję nastąpi nie szybko ) wróć do tego ,skoro chcesz . Wybacz ,że się rozpisałam ,chciałam napisać na g-g ,ale nie miałam odwagi .

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam ,że wszystko tak zagmatwałam .
    Jagoda

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda było prostsze, a ciekawsze .. niestety to opowiadanie jest pisane tak jakby bez wciągającego wątku, trochę na siłę. Rób co chcesz! Powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli Drew -> będzie miał coś współnego z J.B oprócz tego ze tak ma na drugie to będe w szoku .. jeśli nic a nic to szkoda ;( ! DZIEWCZYNY TEŻ TESKNIE ZA TYM PROSTYM OPOWIADANIEM !

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest nas coraz więcej ,ale jednak jeśli autora sama tego nie będzie chciała to nie namawiajmy jej ,bo nic z tego nie wyjdzie . Pisanie na siłę nigdy nie wychodzi . Ale w głębi serca mam nadzieję ,że jednak chcesz do tamtego wrócić . Kiedy będziesz w pełni przekonana proszę Cię - DOKOŃCZ PIERWSZE OPOWIADANIE ... I oby się nie skończyło szybko .
    Pozdrawiam .
    Po raz 3 pisała ,Jagoda + wybacz ,że się tak narzucam ,ale bardzo mi zależy .

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam to opowiadanie od niedawna. Czemu po rozdziale 14 jest 88 ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludziom nie podobalo się to opowiadanie, wiec wróciłam do poprzedniego

      Usuń