Wszystko zrobiłam tak jak ustaliliśmy.
Kiedy wylądowaliśmy od razu wyszłam z samolotu, szybko przeszłam
przez wszystkie bramki i ruszyłam do samochodu. Czemu wszyscy mają
tam wielkie czarne samochody? Szukanie tego właściwego trochę
zajęło, bo było tam pełno podobnych. Wreszcie udało mi się
zlokalizować ten właściwy i wsiadłam do niego. Siedziałam i
siedziałam, a po Biebsie ani śladu. Może trochę przesadzałam,
ale mi zajęło to dużo krócej. Wreszcie widzę, że ktoś się
zbliża.
-Czemu tak długo?-zapytałam.
-Demi Lovato leci do Europy i pełno
tam tych bestii. Musieli pomóc mi wyjść, bo do mnie też się
uczepili. Ale nieważne. Teraz jedziemy do domu.
Od razu poczułam, że otocznie się
zmieniło. Były okropne korki, duże budynki i upał. Wyjechaliśmy
ze ścisłego centrum i ruszyliśmy w zupełnie inną stronę niż
myślałam.
-To to mieszkanie jest gdzieś dalej
od centrum? To w sumie dobrze. Nie będzie aż tak dużo ludzi i
hałasu.-uśmiechnęłam się.
No muszę przyznać, że byłam
maksymalnie podekscytowana. Ale podróż dłużyła się i dłużyła.
Zaczynałam już wątpić, czy on wie gdzie mamy właściwie jechać.
Kiedy byliśmy już w połowie drogi donikąd Justin kazał mi
zawiązać przepaską oczy. Byłam za bardzo przemęczona na
dodatkowe atrakcje. Chciałam tylko zobaczyć ten apartament. Od
kolejnych zakrętów robiło mi się już niedobrze. W końcu
samochód zwolnił, znowu przyśpieszył i nareszcie zatrzymał się.
Justin pomógł mi wyjść z samochodu, a potem prowadził za rękę.
Nagle wziął mnie na ręce i wykonywał kilka dziwnych ruchów.
Wreszcie zaczął próbować zdjąć z moich oczu bandamkę. Cały
czas miałam zamknięte oczy.
-Otwieraj oczy-powiedział.
Przed oczami zobaczyłam gigantyczną
przestrzeń.
-Nieee!-krzyknęłam.
Stojąc już na własnych nogach
obróciłam się wokół własnej osi. To nie było trzypokojowe
mieszkanie. Zaniemówiłam.
-Powiedz coś-nakłaniał Justin.
-Czemu ty mi to robisz? Oszukujesz na
każdym kroku.-obejmując jego szyję i mówiłam prosto w
oczy.-”Nieduże mieszkanie, dobre na
początek”-zacytowałam.-Człowieku! Oszalałeś!
-Chciałem żeby twoi rodzice
traktowali mnie poważnie. Kiedy powiedziałam twojemu tacie, że
kupiłem dom z sześcioma sypialniami, on spojrzał na mnie jak na
idiotę, więc powiedziałem, że to był żart. W mieszkanie
uwierzyli, więc pomyślałem, że mogę trochę nagiąć prawdę.
-Sześć sypialni? Sześć...
Rozumiem, na każdy dzień roboczy plus weekend? Justin, ty jesteś
idiotą.
Był taki szczęśliwy, że uśmiech
nie schodził mu z ust. Od razu pocałował mnie i ciągnąc za rękę
zaczął oprowadzać mnie po całym domu. Na początku wielki salon,
ogromny z szarymi kanapami, kominkiem i kolorowymi ramkami na jednej
ze ścian. Zdjęć w sumie jest czterdzieści osiem, osiem na sześć.
Są to nasze zdjęcia od urodzenia aż do ślubu. Na innej ścianie
są książki, filmy i płyty. Książek jest stanowczo za dużo
jeśli chodzi o Justina, bo nie ma na nie czasu. Na trzeciej są
jakieś inne meble, wielki telewizor i projektor. Mimo wszystkich
rzeczy całość wygląda nawet minimalistycznie, bo pokój ma ze sto
metrów kwadratowych. Potem kierujemy się do kuchni, która jest
cała biała z szarymi blatami, maksymalnie nowoczesna. Od razu
słyszę w głowie głos mamy, że to głupota bo od razu będzie
brudno. Po środku jest wyspa ze zlewem i trzema deskami do krojenia.
Przez ściankę oddzielona jest jeszcze jadalnia ze stołem za
dwanaście osób, która jest już trochę w cieplejszych kolorach.
Następnie Justin pokazuje mi trzy sypialnie dla gości z dwoma
łazienkami. Wszystkie są tak schludne jak te hotelowe. Duże
drewniane łóżka, lampki nocne. Potem kierujemy się na górę
gdzie są kolejne dwie. No i na koniec główna sypialnia. Łózko ma
ze trzy metry szerokości i tyle samo długości, jest olbrzymie. Nie
mogę patrzeć na te niesamowitości. Łazienka również zapiera
wdech w piersiach. Jest marmurowa z olbrzymią, owalną wanną po
środku i kabiną prysznicową 4x2 metry. Oczywiście dwie umywalki i
toaleta, która wygląda na równie niesamowitą. Jak domy mogą tak
wyglądać? Wpakowałam się do wanny i przyglądałam się
wszystkiemu. Bieber oparł się o jedną z szafek i przyglądał mi
się z założonymi rękoma i satysfakcją w oczach. Przez okno
wyjrzałam na zewnątrz. Po chwili tam ruszyliśmy. Na tyłach domu
znajdowało się miejsce na imprezy z grillem, stołami itp. Zaraz
pojawił się też basen z wydzielonym jacuzzi. Oczywiście basen nie
wyglądał normalnie, miał kształt podwójnej laguny. Nie
wytrzymałam i wskoczyłam jak stałam do wody. Myślałam, że zaraz
zemdleję albo będę mieć atak serca. Nie wiedziałam co ze mną
się dzieje. Wszystko było takie surrealistyczne, bo przecież
jeszcze kilkanaście godzin wcześniej żegnałam się z hotelowym
pokojem, który wydawał mi się taki magiczny, a tu się okazuje, że
mam mieszkać w takim pałacu.
Dalej nie wierzyłam, że ludzie tak
mieszkają. Człowiekowi wystarcza przecież skromny materac żeby
się jako tako wyspać, a tu jej do dyspozycji ich aż sześć, z
których każde pomieści ze trzy osoby. Po gapieniu się przez
dziesięć minut na sam dom podpłynęłam do granicy basenu, która
wychodziła na piękny widok jeziora. Nie powiem, że od zawsze
marzyłam o takim basenie, który kończy się i dalej wszystko idzie
w dół. O takich rzeczach nawet się nie marzy.
-Chyba ci się podoba, co nie?-zapytał
Justin z uśmiechem.
-Weź ty mnie nawet nie pytaj.
-A to jeszcze nie koniec. Nie
myślałem, że wskoczysz do basenu.
-Ja myślałam, że będę mieszkać
trochę inaczej. Do prawie osiemnastki mieszkałam na
siedemdziesięciu metrach, a tutaj chyba ta główna sypialnia jest
niewiele mniejsza z łazienką.
-Będziemy tutaj super żyć, uwierz
mi.-podał mi rękę i pomógł wyjść z basenu.
W jego ręce nagle pojawił się
ręcznik nie wiadomo skąd, który zarzucił mi na kark. Rozpoczęła
się część druga wycieczki. Na początek domowe SPA z dwoma
łóżkami do masażu i sauną. Potem siłownia. A na sam koniec
weszliśmy do ciemnego pomieszczenia. Bieber zapalił słabe światło
i pokazał się rząd foteli. Kolejny guzik i z sufitu zjeżdża
olbrzymi ekran.
-A to jest nasze kino-uśmiechnął
się szeroko.
-Tobie to chyba wszystko mogę
wcisnąć. Po co nam własne kino?-zaśmiałam się i rozsiadłam w
jednym z foteli.-Czy bardziej nie przydałoby ci się może studio
nagraniowe?
-Masz świętą rację. Nie pomyślałem
o tym.
-Pewnie gdzieś tu jest, prawda?
-No tak-zaśmiał się na cały głos.
Musiał być równie podekscytowany co
ja. Nie dziwiłam się mu już tak bardzo, że chciał jak
najszybciej jechać do LA. Justin żeby wszystko mi bardziej pokazać
wyświetlił na komputerze w studiu plan całego domu. Oczywiście
wszystko można sterować komputerowo i w paru miejscach są kamery.
Przykładowo pozapalał światła koło basenu i pozaciągał zasłony
w salonie. Na całe szczęście kamer w łazienkach i sypialniach nie
było. Czułabym się jak w Bigbrotherze. Pokazał mi jak całość
wygląda z lotu ptaka. Wszędzie były podpisy, z których
dowiedziałam się ciekawych informacji. Uwaga, uwaga! Miałam
mieszkać na wzgórzach Hollywood w domu z widokiem na jezioro
Hollywood. No i jak tu nie zwariować. Dodatkowo Justin w tym swoim
studio powystawiał swoje wszystkie nagrody i płyty. Nie wiedziałam,
że jest ich aż tyle. Okazało się, że tylko ja tu jestem od
czapy. Świat jest szalony.
-Wiem, że pewnie cię to bardzo nie
interesuje, ale jest jeszcze garaż. Chcesz się przejść i
zobaczyć?
Sama nie wiem czego się spodziewałam,
ale stało tam pięć samochodów.
-Opowiedz o nich jak w MT
Cribs-poleciłam.
-A więc stoi tutaj Porsche 997 Turbo.
Może osiągnąć 200 km/h w niecałe 13 sekund. Dalej Ferrari
430, Lamborghini
Gallardo od mojego serdecznego przyjeciala P.Diddiego. Tutaj, te
połyskujące cudo to hybryda Fisher Karma. Następnie Batmobile
czyli Cadillac CTS-V Coupe. Na koniec mój Ducati 848 Evo, na którym
można rozpędzić się do 276 km/h. Oczywiście na zewnątrz stoi
jeszcze Range Rover Eoque, którym przyjechaliśmy i jeszcze jedno
maleństwo.
Wyszliśmy
przed dom, a tam stoi jeszcze Mercedes z czerwoną, wielką kokardą.
-O
nie-szepnęłam.
-O
tak-zaśmiał się.- To jest twój pierwszy samochód. Myślę, że
ci się spodoba. Chyba jest dość dziewczęcy.
Czemu
on musi tak wydawać pieniądze. Czy jest już tak bogaty, że kupuje
co mu stanie na drodze. Przecież ja nie potrafię nawet dobrze
jeździć. Cisnęło mi się na język żeby zapytać ile kosztuje to
czy to. Jednak wolę nie wiedzieć. Samochód był jak marzenie.
Wsiadłam do niego i chwyciłam kierownicę. Justin wyjął kluczyki
i nakazał mi odpalić. Silnik miło zawarczał. Zaniemówiłam na
kolejne dziesięć minut.
super kocham cię dziewczynoooooooo kiedy następny odpisz
OdpowiedzUsuńDziasiaj wstawiłam dwa, więc następny będzie jakoś w połowie tygodnia(maksymalnie). Muszę się trochę zająć promocją bloga :)
OdpowiedzUsuńspoko
OdpowiedzUsuńzajebity czekam na nn
OdpowiedzUsuńkiedy następny?
OdpowiedzUsuńjest :)
OdpowiedzUsuń