Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


24 października 2012

ROZDZIAŁ 100

-->
O 15 wyruszyliśmy na przejażdżkę. Czułam adrenalinę już kiedy wspinałam się na motor trzymając ramiona Biebera. Pierwszy raz wyglądał jak nie on. Spodnie nie były już takie luźne, a na górze miał czarną kurtkę bez ozdobników. Sama ubrałam obcisłe rurki i kurtkę skórzaną. Oczywiście wszystko byłoby za mało lanserskie jak dla Justina, bo przecież Ducati to dla niego za mało. Na jego kasku był wielki napis „SWAG”, który od razu rzucał się w oczy.
-Nie uważasz, że gdyby nie ten kask nikt z daleka nie pomyślałby, że to ty?-zapytałam.
-Pewnie masz rację, ale nie mogłem się powstrzymać-powiedział i odpalił silnik.
Wszystkie mięśnie na trzy sekundy zastygły, a wtedy ruszyliśmy. Na początku zerkałam na wszystkie strony oglądając najbliższą okolicę. Wszystko wyglądało miło i sympatycznie, ale kasa wręcz wypływała z każdego miejsca. Samochodów nie było tam jakoś dużo, więc Justin swobodnie się rozpędzał. Bałam się, że spadnę, bo zauważałam tylko odgłos silnika i nacisk powietrza. Trzymałam się jak najmocniej klatki Justina. Przejechaliśmy też do centrum, gdzie pochłaniałam widok sklepów i ludzi. Stojąc na światłach przyglądałam się jeszcze uważnej. Jakieś bogate dziewczyny mniej więcej w moim wieku przechodziły z zarozumiałymi twarzami przez przejście kierując się do kolejnym butików. Pomyślałam, czy np. właśnie z takimi będę się uczyć. Miałam nadzieję, że nie. Czułam się jakbym oglądała 90210 tylko w jakiejś technologicznej wersji gdzie czuję się jakby wszystko było naprawdę. W drodze powrotnej nagle usłyszeliśmy syreny.
-Wiedziałem, że to pan-stwierdził policjant, który nas zatrzymał.
-Przekroczenie prędkości?-zapytał spokojnie Justin.
-Nie dziś. Chciałem tylko sprawdzić czy się nie mylę. Miłego dnia i szerokiej drogi . Mam nadzieję, że będzie pan ostrożny.
-Jak to miło z pana strony-powiedział Justin i błyskawicznie odpalił silnik.
Nawet nie zdążyłam się dobrze złapać i lekką mną zatrzęsło. Szybko ścisnęłam kierowcę w pasie. Po dziesięciu minutach byliśmy już w domu. Padłam na kanapę i zaczęłam na nowo podziwiać nasze fotografie. W salonie czułam się nawet dobrze. Justin przysiadł się do mnie i oplótł ramieniem. Jego fryzura była w nieładzie, włosy lekko mokre od potu. Wyglądał bardzo fajnie. Bez tych jego ulubionych rurek i adidasów za kostkę wyglądał na starszego. W tej niesamowitej chwili zadzwonił telefon. Justin odebrał go i przywitał się z Pattie. Zaczął opowiadać o naszej pierwszej przejażdżce i moich wrażeniach co do domu. Kiedy była na głośnomówiącym pozdrowiłam ją i powtórzyłam, że dom jest niesamowity ze trzy razy. Po jej telefonie od razu zadzwoniła moja mama. Zaczęła od tego, czy coś jedliśmy. Powiedziałam, że jedliśmy na mieście. Obiecałam, że potem pogadamy na Skypie i wtedy wszystko pokażę w kamerce.
-Co będziemy robić?-spytałam.
-Jest trochę możliwości. Basen, kino, sauna.
-Boże, czemu tu jest tak nienormalnie?
-Wszystko będzie coraz normalniejsze. Po miesiącu będziesz czuła się już idealnie. Do szkoły masz jeszcze całe dwa tygodnie, a ja tydzień do rozpoczęcia pracy.
-Czy teraz będziemy już prowadzić takie dorosłe życie? Wiesz ja będę prała i zmywała, a ty będziesz no robił swoje? Jesteśmy małżeństwem, teraz mamy dom. Jesteśmy tu od pięciu godzin, tyle rzeczy na raz.
-Nie myśl tyle. Będzie świetnie. Popatrz. Włączam telewizor i mamy już rodzinną atmosferę. To już dobry początek.
Jakoś przed północą kiedy programy zrobiły się tak głupie, że nie dało się ich oglądać. Poszłam do łazienki wykąpać się. Napuściłam pół wanny, na co czekałam z piętnaście minut. Rozebrałam się, ale pojawił się pewien problem. Naciągnęłam z powrotem koszulkę i zawołałam Biebera. Jak miałam siedzieć tutaj goła jeśli są tu wielkie okna? On zaczął się żywo śmiać i powiedział, że nikt mnie tutaj nie zobaczy. Uwierzyłam i wypchnęłam go z łazienki. Woda była ciepła, ale nie za gorąca. Przyglądałam się z niej wszystkiemu. Wszystko było takie ładne, dopasowane. Umyta weszłam do sypialni i ułożyłam się na łóżku. Po jakimś czasie dołączył do mnie Biebs. Gwałtownie podparłam się łokciami.
-Powiedz mi czy to wszystko jest dla ciebie w stu procentach normalne? Nie czujesz się dziwnie?
-Kasiu, dla ciebie też wszystko będzie „normalne”. Musisz przywyknąć. Ja pierwsze 14 lat swojego życia spędziłem w dziurze z niepełną rodziną, a mój pokój był jeszcze mniejszy od twojego. Potem był wybuch i teraz mam wszystko. Chcę żebyś też z tego korzystała i się tym cieszyła. Nigdy nie będziesz wielkim snobem, więc nie czuj się głupio. Wszystko jest dla ludzi. Mamy trochę więcej pieniędzy dlatego, ale wydajemy je na to samo co inni ludzie. On też chcą mieć dobry samochód i wydają na niego trochę więcej, niż prawdopodobnie jest wart. Też czasem jest mi dziwnie, że wydaję drugie tyle wartości samochodu na wyposażenie, ale cieszę się potem z jego możliwości, a na koncie nie widzę wielkiej różnicy.
-Nie jesteś dobry w takich tekstach-zaśmiałam się.-Ale wiem o co chodzi. Chyba.
-Umówmy się, że to ty jesteś dla mnie za mądra.
Rano wstałam o 7. Zawsze mam tak w nowych miejscach, po prostu nie mogę długo spać. Justin niemal chrapał, co wydało mi się słodkie. Od razu pomyślałam, kiedy takie rzeczy przestają być „słodkie”, bo na przykład moja mama potrafiła zacząć krzyczeć na tatę w środku nocy, żeby tak nie chrapał. Wysunęłam się spod kołdry i usiadłszy na brzegu łózka zapatrzyłam się w widok za wielką szybą. Miałam ciągłe wrażenie, że to jakiś plan filmowy czy coś takiego z doklejonym plakatem w oknie. Po schodach zeszłam na początku do kuchni. Usiadłam na stołku barowym i spędziłam tak jakąś chwilę. Sprawdziłam też lodówkę, która była niemal pusta. W środku był tylko zapas RedBulli, sałata w plastikowym opakowaniu i jajka. Stwierdziłam, że trzeba zrobić zakupy. Uznałam, że byłoby miło gdybym zrobiła zakupy i wróciła zanim wstanie Biebs. Jak pani domu, prawie. Było jednak kilka problemów, bo po 1. w portfelu miałam niecałe 50 dolarów i po 2. nie miałam pojęcia gdzie tu jest jakiś market. Znalazłby się też 3. powód-bałam się wsiadać do samochodu. Tak więc mimo szczerych chęci zostałam w domu. Przeniosłam się na kanapę w salonie, gdzie rozglądałam się po pułkach. Mimo pierwszego wrażenia, że wygląda przytulnie wydał mi się jak taki pokazowy. Zdjęcia były, nawet bardzo dużo, ale stanowczo panował za duży porządek. Pewnie Justinowi to pasowało. Pedant jeden, stwierdziłam. Czułam się lekko samotna, ale takie już są początki. Wtedy usłyszałam telefon i pędem pobiegłam go odebrać.
-Halo?
-Cześć Kasiu-usłyszałam damski głos.
-Pattie! Jak miło cię słyszeć. Co u ciebie?
-Co u mnie? Lepiej mój jak się macie z Justinem. Podoba ci się wystrój? Wiem, jest trochę surowy, ale z czasem jakoś się pourządzasz, a dom ma potencjał.
-Dom jest ogromny. Nawet nie wiem co można robić z taką powierzchnią. Jest nas tylko dwoje, a pomieszczeń ponad dziesięć. To szalone. Jest bardzo ładnie, szczególnie widoki i basen.
-To świetnie. Dobra, nie będę zawracała ci głowy. Chciałam tylko sprawdzić czy żyjecie.
-Okay. Trzymaj się-pożegnałam się.
Na zegarze zbliżała się 9. Zastanawiałam się nad budzeniem Justina, ale widocznie był zmęczony, bo spał jak zabity. Udało mi się podłączyć do internetu. Weszłam na chwilę na Facebooka, na którym nie było mnie od wyjazdu z Polski. Odpisałam na kilka wiadomości i przejrzałam nowości u znajomych. Potem poprzeglądałam strony plotkarskie, co było jakieś silniejsze ode mnie. Od razu wyskoczyły fotki „Bieber back in town” z poprzedniego dnia. Wzdrygnęłam się, już został namierzony. Poczułam, że ktoś chwyta mnie od tyłu. Szybko przełączyłam karty przeglądarki na stronę startową przyszłej szkoły. Justin złapał mnie za brodę i podciągnął ją do góry, by złożyć na moich ustach pocałunek. Wiedziałam, że zauważył, ale nic nie powiedział.
-Wyspałeś się?
W odpowiedzi pokiwał głową góra-dół i ponownie mnie pocałował. Był cały czas za mną. Delikatnie przyciągnęłam jego głowę rękami do swojej.
-Trzeba zrobić zakupy-szepnęłam mu do ucha.
-Załatwione.
-Lodówka. Jest. Pusta.
-Zakupy. Przyjadą. Same.-powiedział zmuszając mnie do wstania.-Bo już zamówiłem.
Jego ręce zjechały na moją pupę. Zachichotałam. Pocałował mnie raz, drugi. Zaczął nas przemieszczać. On robił krok do przodu, ja do tyłu. Kiedy trafiliśmy na schody nie udało mi się podnieść wystarczająco wysoko stopy i powoli osunęłam się na stopnie. Trafił między moje nogi, które rozłożyły się mimowolnie jakby na zachętę. Całował moją szyję, a ja trzymałam jego wąskie biodra kolanami. Wtedy jego ciało zaczęło powoli falować. Nagle poczułam wibracje w jego kieszeni, a po chwili zaczął rozchodzić się dzwonek.
-Halo?-odebrał oddalając swoją twarz od mojej o piętnaście centymetrów.-My? Nic ciekawego. Oglądamy telewizor. Tak, już podaję.
-Cześć tato-powidziałam do słuchawki czując ręce Biebera w tali.-Tu pogoda jest chyba zawsze ładna. Tak. Tak. Pozdrów mamę. Pa. No tak. Cześć.-pożegnałam się i podałam słuchawkę Justinowi.
Nim zdążył wznowić swoje „działania” wysunęłam się spod niego i zaczęłam iść po schodach na górę.
-Czemu twój tata zawsze dzwoni w dobrych momentach?
-Powrócimy do tego, kiedy zrobisz coś z tą kamerą skierowaną centralnie na schody i kiedy zrobimy zakupy, którymi się nie zająłeś-rzuciłam w niego koszulką.- Pokaż mi lepiej gdzie są moje ubrania, bo nigdzie ich nie mogę znaleźć.

2 komentarze: