Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


17 listopada 2012

ROZDZIAŁ 101

-->
Garderoba, do której weszliśmy była pełna ubrań. Wszystko idealnie poukładane kolorystycznie. Najbardziej niesamowita była liczba butów. Były wszędzie i wszystkie wyglądały jak nowe i nienoszone. Tu Conversy, dalej Supry chyba we wszystkich wzorach i kolorach, potem jeszcze adidasy Nike, Adidas i trochę jakiś marek, których nie kojarzyłam. On zupełnie nie był tym przytłoczony po prostu przeszliśmy przez pokój do następnego. Był zapełniony w dwudziestu pięciu procentach.
-To od geja Paula-powiedział.
-To moje?-zapytałam otępiała.
-No chyba nie moje-zaśmiał się.
Pomalutku, żeby niczego nie pominąć, zaczęłam przyglądać się każdej półce i wieszakowi. Ubrania były takie śliczne. W myślach skarciłam Justina za to, że mi wcześniej tego nie pokazał. W większości były to rzeczy podstawowe-rurki, proste sukienki i spódnice, koszule i bluzki. Wszystko z metkami o jakich nigdy nie myślałam. Miałam ochotę wszystko od razu mierzyć i przeglądać się w wielkim lustrze, które wisiało na jednej ze ścian. Przez te wszystkie niesamowite nowości byłam aż tym zmęczona. Czułam się tym zawstydzona. Tak jakbym była Kopciuszkiem czy coś takiego. Czym sobie niby na to zasłużyłam?
-Gdyby czegoś ci było trzeba to mów. Pójdziemy razem po rzeczy. Twoją kartę musimy wyrobić jakoś w tygodniu żebyś miała cały czas pieniądze. Teraz będziesz radzić sobie z gotówką.
-Ale to jest nienormalne. Czuję się jakbyś był moim sponsorem.
-Daj spokój. Utrzymuję cię, bo jestem twoim mężem. Rozumiesz, pieniądze są wspólne. Ja idę wziąć prysznic i pojedziemy do sklepu.
Nic już nie mówiłam, bo nie wiedziałam nawet co. Wybrałam jasnofioletowe rurki, białą luźną koszulę i baletki. Ubrałam się i czekałam na Justina w salonie. Kiedy wszedł znowu wyglądał zachwycająco. Zwyczajnie zapytał czy jestem gotowa, a ja zaczęłam się rozpływać. Jego oczy, roztrzepane włosy i koszulka opinająca lekko klatkę piersiową. Właściwie to odechciało mi się jeść chociaż było już prawie południe i żadne z nas nic nie jadło. Jednak powstrzymałam się, byłam silna. Pojechaliśmy do marketu, który znajdował się jakieś dwadzieścia minut od domu. Było tam stosunkowo nie dużo osób. Wszyscy byli chyba wykończeniu pogodą, bo nikt nie zwracał na nas większego znaczenia. Bieber brał wszystko jak leci. Ja tylko dokładałam produkty, które lubię. Pewnie gdyby nie jego tępo spędziłabym tam ze dwie godziny. Wszystko zapakowaliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Na miejscu zajęłam się przygotowaniem śniadania. Cały czas pytałam Justina gdzie jest patelnia, talerze, sztućce. Pierwszy raz w życiu spróbowałam zrobić pancakesy. Wyszły nawet dobre. Byłam pełna energii, chciałam czymś się zająć, porobić coś ciekawego. No ale nie wiedziałam co możemy robić.
-Mamy na dziś jakieś plany?
-Możemy przejechać się tak jak wczoraj, ale zatrzymamy się w kilku miejscach, zjemy coś na mieście. Potem posiedzimy przy basenie.
-Świetnie!
Około 15 wsiedliśmy do Porsche i pojechaliśmy na wycieczkę. Byliśmy na różnych znanych plażach, np. tej w Santa Barbara. W równie bogatym miejscu zjedliśmy obiad. Musiałam przyznać, że centrum LA nie jest takie wspaniałe jak jego okolice typu Hollywood czy Beverly Hills. Wręcz przeciwnie, jest tam średnio przyjemnie i niebezpiecznie. Ludzie tam głównie pracują i miasto zasypia dość wcześnie. Około 22 ostatni klienci wychodzą z barów, knajp i wracają do domów. Wszystko zawsze się równoważy, tam ładniej, tam już mniej. Oczywiście, wszystko ma jakiś swój własny urok. LA niezaprzeczalnie też. W drodze powrotnej Justin pokazywał mi kto gdzie mieszka. Tyle tam sławnych ludzi! Mieszkaliśmy w bardzo doborowym towarzystwie. Wieczorem byliśmy już w domu. Nie wiem czym się niby tak zmęczyłam będąc wiezioną przez Biebsa, ale padłam na sofę jak nieżywa.
-Dzwonił do mnie tata-zaczął Justin.
-Twój czy mój?
-Mój. Mają jakiś remont i wielki bałagan, bo niedawno się przeprowadzali. Pytał czy nie moglibyśmy zająć się dzieciakami przez trzy albo cztery dni tak żeby mogli wyszykować ich pokoje czy coś takiego. Mówił, że Jazmin i Jaxon chcą trochę z nami posiedzieć przed rozpoczęciem szkoły.
-Ale to oni wszyscy przyjadą? No i właściwie jak?
-Nie. Same dzieciaki samolotem pod opieką stewardessy.
-Aha. OK.
-Powiedz szczerze czy ci to w żaden sposób nie przeszkadza? Mi wydaję się to trochę głupie. Mają jechać tylko na kilka dni akurat do nas, a nie do rodziny matki.
-Trochę tak. No ale one cię kochają i w sumie jesteś fajniejszy od jakiejś ciotki.
-W sumie?-uśmiechnął się rozbawiony.-Czym się od niej różnię?
-Po pierwsze żadna ciotka nie bierze na kolana takich dużych dziewczynek jak ja-usiadłam na niego.-Po drugie żadna ciotka nie chwali się tak brzuchem jak ty-podciągnęłam mu koszulkę.-Po trzecie całujesz lepiej od przeciętnej ciotki-pocałowałam go w policzek.
Myślałam, że od razu przejdzie przez niego ten prąd, ale nie zareagował na nic. Siedział jak siedział, tylko się zaśmiał. Byłam lekko zdezorientowana.. Przecież zawsze zaczynał się prężyć czy coś, a teraz zero oznak. Postanowiłam zsunąć się z jego kolan. W niecałą sekundą zwalił wszystko ze stołu, i rzucił mnie na niego. Powietrze zatrzymało się w moich płucach i nie mogłam go wypuścić. Położył się na moim bezwładnym ciele i zaczął całować moją szyję. Jego ręka chciała dostać się pod moje spodnie, ale zapięty guzik nie pozwalał na to. Byłam lekko przestraszona, bo nic do mnie nie mówił, a jego ruchy nie były delikatne. Cały czas na mnie napierał, wszystko zaczęło mnie boleć. Nie wiedziałam co robić. Zaczęłam się wiercić i wyrywać. Wydało mu się chyba, że to wszystko pozytywnie, ale tak nie było. Ręka w końcu weszła pod moje spodnie. Dalej nią napierał i chciał wsadzić we mnie palec. W końcu zaczęły cieknąć mi łzy. Zatrzymał się, a ja wykorzystałam sytuację i wycisnęłam się spod niego.
-Nie wiem co sobie wyobrażałeś, ale nie jestem dziewczyną, którą się pieprzy.-powiedziałam drżącym głosem i pobiegłam schodami na górę.
Wleciałam do gościnnej sypialni i zaczęłam mocniej płakać. Nie mogłam sobie wytłumaczyć czemu to zrobił. Pewnie nie miał złych zamiarów, ale co go podkusiło żeby udawać jakiegoś sadystę. Pewnie zaraz sam ściągnąłby spodnie i na siłę zaczął wpychać we mnie swoją męskość.
Normalnie był delikatny i nie chciał sprawiać mi żadnego bólu, a teraz był nachalny i nie wydał z siebie nawet pół słowa. Czy nie przeszło mu chociaż przez myśl, że ja nie lubię takich rzeczy. I to jeszcze na stole?!
-Kasiu, wpuść mnie. Bardzo cię przepraszam. Nie chciałem zrobić ci krzywdy.-dobijał się do drzwi.
Nie odzywałam się ani słowem,a w myślach powtarzałam tylko „spier*alaj” chociaż nie przeklinam. Chciałam sama się uspokoić. Po jakiejś chwili przestać się dobijać, a wtedy przestałam tak mocno płakać.
Pewnie gdyby taką historię jakaś fanka Justina zaczęłaby się śmiać czy coś. Przecież to mogło być takie podniecające dla obu stron. Która dziewczyna nie chciałaby być taką pożądaną przez Justina Biebera. Byłyby w stanie dać mu wszystko nie myśląc o własnym poczuciu wartości i jakiejś moralności. Naprężona gwiazda chcąca zaznać z tobą przyjemności. Ja też czytając taki opis byłabym trochę inaczej nastawiona, ale taka sytuacja nie jest wspaniała, bardzo poniża dziewczynę. Czuje się bezbronna, bo nie jest tak silna fizycznie jak chłopak, a on to wykorzystuje by poczuć się lepszym i wyładować się seksualnie. Ja nie chciałam być uległą i zgadzać się na takie rzeczy. Kojarzyło mi się to z jakimś gwałtem. Wiem, że nie chciał abym tak to odebrała, ale dlaczego nie powiedział mi o swoich zamiarach? Nie odczuwaliśmy wielkiej satysfakcji z naszego współżycia, ale nie musiał od razu próbować czegoś takiego. Myślał, że to mi się spodoba? Czy ciągając go co kościoła i czekając ze wszystkim do ślubu dałam mu znać, że chciałabym żeby mnie zerżnął. W żadnym razie od obraziłam się na niego, chciałam tylko posiedzieć trochę sama i przemyśleć sytuację. Ściągnęłam spodnie i wcisnęłam się pod kołdrę, którą przykryłam się pod szyję. Myślałam i myślałam, a potem zasnęłam. 

Przepraszam, że tyle czekaliście, ale nie miałam czasu i jakiś pomysłów. Nie wiem co się stało, ale moj licznik zwariował. Jak wczoraj mogłu tu przyjść ponad 250osób? A dziś już 100. Widziałam, że gdzieś na Facebooku jest link, ale nie wiem na jakiej stronie. Może Wy macie info? Bardzo dziekuję za zainteresowanie i wszystko inne :) Pozdrawiam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz