Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


17 listopada 2012

ROZDZIAŁ 102


Kiedy się obudziłam paliło mnie trochę w nosie po „płaczliwym” katarze. Sen mnie uspokoił. Włączyłam sobie telewizor, jakąś głupotę. Wtedy telewizor zrobił się czarny i pomyślałam, że pewnie pilot z tysiącem przycisków jest dla mnie za bardzo nowoczesny. Spróbowałam innych, dokładniej wszystkich, ale nic to nie zmieniło. Kiedy padłam na łóżko obraz się pojawił. Drobne opóźnienie, stwierdziłam. Tyle że coś się nie zgadzało, bo pokazał się jakiś pokój i zaczęłam się nakręcać, że to pewnie jakiś durnowaty BigBrother. Chwilę mi zajęło, żeby zauważyć, że to ten sam dom, w którym teraz siedzę, mój dom, nasz dom, Justina. Wtedy pojawił się na ekranie z opuszczoną głową, co niezwykle rzadko można zobaczyć, bo jest nieźle nadmuchany pewnością siebie. Aż się zmartwiłam. Siedział na podnóżku fotela z gitarą. Zaczął uderzać w struny. Słabo było słychać, więc zlokalizowałam odpowiedni przycisk na pilocie, który zadziałał tak jak chciałam. Chwilę grał, jakby nastrajał, coś poprawiał.
Lie down with me
And hold me in your arms-
zaczął śpiewać.

Settle down with me
And I'll be your safety
You'll be my lady

I was made to keep your body warm
But I'm cold as the wind blows so hold me in your arms

Oh no
My heart's against your chest, your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet
And with this feeling I'll forget, I'm in love now

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love

Yeah I've been feeling everything from hate to love to lust
From lust to truth I guess that's how I know you
So I hold you close to help you give it up
Na koniec powtórzył jeszcze refren. Po odczekaniu kilku sekund podniósł głowę i spojrzał prostu w kamerę pytającym głosem. Ocierając policzki podeszłam do drzwi, jak najgłośniej przekręciłam zamek i otworzyłam drzwi na oścież. Zaczął się zbliżać, a im bliżej był moje nogi były mniej pewne. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
-Przepraszam-powiedział z przyciśniętym czołem do mojego ramienia.
-Doprowadzasz mnie do szaleństwa... Płaczę kiedy mi zagrażasz, płaczę kiedy dla mnie śpiewasz. Jesteśmy tacy niemądrzy, niedojrzali-szeptałam.
-Ja jestem głupi.
-Przestań. Cholernie cię kocham-pocałowałam jego szyję. Wyglądamy teraz jak licealiści z „Walentynek”. Przecież ja chodzę do liceum. Wszystko mi się już myli.
-I masz majtki w muffinki-zaśmiał się nieodrywając się ode mnie.
-Tak, i mam majtki w muffinki.
-Wysłuchałem wszystkich scen erotycznych z Greya*. Chciałem zrobić na tobie wrażenie, że jestem dojrzalszy i bardziej męski.
-O Boże. To tego tak zaciekle słuchałeś w samolocie. Mam nadzieję, że nie kupiłeś żadnych „zabawek”.
-Nie będę się przyznawał-zaśmiał się wprawiając w ruch całe swoje ciało.-Jeżeli staramy się już być inni powinniśmy pójść do jacuzzi. Zachód słońca się zbliża. Jak z kiepskiego filmu.
-Zgadzam się. Weźmy coś słodkiego i jeszcze zrobić pianę trzeba.
W kuchni wyjęłam z lodówki zmrożoną mieszankę owoców i dwie lemoniady w szklanych butelkach. Z takim ekwipunkiem wyszliśmy na zewnątrz. Wszystko postawiłam na ściance jacuzzi. Sama zdjęłam z siebie koszulkę, biustonosz i majtki. Nie czułam żadnego skrępowania. Zaczęłam wchodzić do wody. Usłyszałam, że drzwi domu się otwierają. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Justina, na którego twarzy pojawiało się zadziwienie. Puściłam mu oczko i weszłam do wody. Byłam do niego tyłem, ale dałam radę usłyszeć jak ściąga niezdarnie kąpielowe szorty. Usiadł naprzeciwko mnie i gapił się w pianę.
-Nalałaś chyba z pół buteleczki.
-Jest jej tak dużo, że nic nie zobaczysz. Nie musisz więc się tak wpatrywać. Usiądź bliżej.
Wspólnie zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Wszystko było tak swobodne jakby wcześniej nic się nie wydarzyło. Śmieliśmy się i wybieraliśmy z mieszanki maliny. Justin pijąc przykładał butelkę do mojego dekoltu i obserwował tworzącą się wtedy gęsią skórkę. Powtarzał, że to zabawne. Ja z drugiej strony widziałam, że to go lekko pobudza.
-Ta woda jest wrząca. Nie obniżyć temperatury? Siedzimy już tu ponad godzinę. Maliny aż się skończyły-zaśmiał się.
-Czy chciałbyś mnie zobaczyć?
Chwila ciszy.
-Tak, chciałbym.
Wysunęłam się na środek zbiornika i będąc do niego tyłem stanęłam na równe nogi, ręce rozłożyłam do góry jak ptak. Czułam, że woda z mojego ciała paruje. Z zamkniętymi oczami odwróciłam się do niego przodem. Nie pozbyłam się do końca wstydliwości, więc oczy miałam cały czas zamknięte oczy. Z nerwów moje serce było chyba ze dwa razy szybciej, a puls podskoczył do dwustu. Klatka piersiowa ruszała się jak oszalała. Nie podnosząc wzroku wróciłam na swoje miejsce.
-Uśmiechnij się. Jesteś piękna i bądź tego pewna-uniósł moją brodę i pocałował mnie w usta.
-Chciałabym zobaczyć ciebie.
Wstał wolno i zaczął robić śmieszne pozy, na sportowca, na siłacza, na dyskobola. Ja nie śmiałam się, ale przyglądałam z zaciekawieniem. Słońce już prawie zaszło, na niebie były pozostałości różu, purpura i zimny fiolet i granat. Na tym tle widziałam go w parze. Z każdego centymetra kwadratowego jego ciała unosiła się para. Wyglądał jak jakiś bożek-umięśnione plecy, brzuch i te opary wokół.
-Trochę mnie przerażasz-powiedział.
-Kocham cię.
-Też cię kocham. Może pójdziemy dzisiaj wcześniej spać? To był długi dzień.
-Chodźmy-złapałam go za rękę.
Justin wyszedł z wody i wyjął z szafki ręcznik, którym otoczył swoje wąskie biodra i szlafrok, który podał mi kiedy wyszłam z wody.
Poszliśmy objęci na górę gasząc po drodze wszystkie światła. Dom stawał się coraz ciemniejszy, ale czułam się bardzo bezpiecznie. W sypialni usiadłam na łóżku i zaczęłam czesać włosy, a potem dołączyłam do Justina, który mył zęby. Potem poszłam do swojej pięknej garderoby, nałożyłam luźne krótkie spodenki i koszulkę. Wsunęłam się pod kołdrę i przykleiłam do Justina.
-Skąd wiedziałeś, że lubię Eda?
-Bo wyświetla się na twoim iPodzie-zaśmiał się.
-Wszystko jakoś bardziej mi się teraz podoba. Raj na ziemi. 
-------
*chodzi o serię książek E.L.James
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia. Nie wiem kiedy uda mi się napisać kolejny rozdział. Będę się starać, ale nie wiem czy w przyszłym tygodniu się uda. Zostańcie ze mną :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz