Rano, konkretnie o 8 dzieciaki się przebudziły i
zaczęły skakać po łóżku. Chwilę udawałam, że dalej śpię,
ale po pięciu minutach poddałam się chociaż miałam wielką
ochotę na sen.
-Co wy wyrabiacie?-udałam lekką irytację.
-Skaczemy-odpowiedzieli równocześnie ze śmiechem.
Po chwili Jaxon wylądował na Justinie, a Jazzy na
mnie. Bieber zaczął pokrzykiwać żeby nie skakała po moim
brzuchu, bo może mi to zaszkodzić. Nie wierzyłam w jego słowa.
Myślałam, że te wcześniejsze gadki o ciąży były luźną
sugestią, ale okazało się, że nie.
-Nic się przecież nie stało-powiedziałam.
-Przecież nie mamy pewności....-odparł cicho.
-Daj mi spokój.
-Tata mówił, że mama też już od początku była
rozdrażniona.
-Dzieciaki, pędem myć zęby i zabierajcie Justina, bo
inaczej...-powiedziałam stanowczo.
Miałam dość tego gadania. Czy każdy chłopak tak
obawia się ciąży mimo, że dziewczyna dziesięć razy powtarza, że
to jest niemożliwe. Jakim cudem on ma mieć rację? Chyba takie
rzeczy się czuje. Po dziesięciu minutach przyszedł do mnie Jaxon
i zaciągnął mnie na dół do kuchni. Zaczęli już sypać płatki
czekoladowe. Dla mnie miseczka też była już gotowa. Jazzy zajęła
się nalewaniem mleka podlewając przy okazji blat i owoce w misce.
Pedantyczny Justin nawet tego nie zauważył, bo cały czas się na
mnie gapił. Myślałam, że wybuchnę. Wyciągnęłam go na chwilę
z kuchni.
-Trochę przesadzasz.
-Po prostu się martwię-objął moją twarz w dłonie.
-Tak chciałbyś żebym była w ciąży?
` -Byłoby to niesamowite.
-Jesteś rozbrajający-wtuliłam się w niego.-Ale to
jeszcze nie czas na dzieci, przecież wiesz. To, że tak wcześnie
się pobraliśmy nie oznacza, że równie szybko mamy mieć dzieci.
-Zacząłem o tym myśleć i to wydało mi się
świetne.
-Oboje nie jesteśmy nawet jeszcze tu pełnoletni. Nikt
nie sprzeda nam alkoholu, a ty myślisz o roli tatuśka-zaśmiałam
się i cmoknęłam go w usta.
-Dalibyśmy radę. Ja, ty i maleństwo.
-Nie wierzę, że to powiedziałeś-zachichotałam cały
czas przyklejona do jego klatki piersiowej.-Idę się jeszcze
położyć, bo jestem niewyspana, a nie dlatego, że dziwnie się
czuję. Wierzę, że zaczniesz się już wczuwać w rolę opiekuna i
zajmiesz się dwojgiem rozrabiaków, które właśnie coś potłukło.
Powodzenia.
Pobiegłam schodami na górę i zamknęłam się w
sypialni. Postanowiłam dla spokoju Justina zrobić ten cholerny
test. Jego obecne nastawienie było przesłodkie. Pewnie gdybym na
serio była w ciąży nosiłby mnie na rękach i zamykał w pokoju
aby nic mi się przypadkiem nie stało. Świat jest przecież taki
niebezpieczny... Otworzyłam pudełeczko i robiłam wszystko zgodnie
z instrukcją. Zostawiłam go na półeczce w łazience, bo czas
oczekiwania na wynik miał wynosić więcej niż dałabym radę
wysiedzieć. Położyłam się i nakryłam ciepłą kołdrą. Od razu
zasnęłam.
Kiedy obudziłam się był koło mnie Justin i głaskał
mnie po karku, a w drugiej ręce bawił się testem ciążowym.
-Odłóż to. Ja tam sikałam. To obrzydliwe-mówiłam
z lekko rozchylonymi oczami.-Gdzie się podziały maluchy?
-Śpią. Pojechaliśmy się trochę przejechać, potem
znowu chciały się kąpać w basenie i padły.
-To ile ja właściwie śpię?
-Cztery godziny-uśmiechnął się.
-O rany. Czemu cały czas to trzymasz?
-Są dwie kreski.
Jakie kurwa dwie kreski, pomyślałam. Szybko
podciągnęłam się na łokciach i wyrwałam mu z rąk plastikowe
coś. Kilka razy mrugnęłam powiekami żeby wyraźniej widzieć.
-Jest jedna kreska. Wynik negatywny-powiedziałam.
-Przyjrzyj się. Są dwie. Ta druga jest jasna, ale
widoczna. Pozytywny.
-To jasne jest zawsze. Negatywny-rzuciłam plastik do
kosza.
Justin szybko po to pobiegł i wręcz na mnie
nakrzyczał, że to może być pamiątka i dziecko w moim brzuchy
mówi, że tam jest. Chyba pięć razy powiedział, że to cudowny
moment. Nie wiedziałam czemu jest taki nakręcony. Nie mogło go
przekonać żadne moje tłumaczenie. Wiedział lepiej. Po pół
godzinie spierania przekonałam go, że test nie jest w 100%
pozytywny. Potem powstawały dzieciaki i zajmowaliśmy się nimi cały
dzień. Robili wszystko. Były z nich prawdziwe wulkany energii.
Wieczorem latały do późna i nie wiadomo kiedy poukładały się na
naszym łóżku i w piżamkach słodko spały. Chyba wydawało im
się, że już tak będziemy sypiać. Z Justinem uznaliśmy, że dla
własnej wygody przeniesiemy się do innej sypialni. On na początku
trochę się burzył, ale w końcu stanęło na moim. Leżąc w łóżku
przeglądałam magazyn, a on siedział zatopiony w laptopie. Nie
rozmawialiśmy ze sobą, zajmowaliśmy się każde sobą. Oczywiście
nie byliśmy jacyś pokłóceni. Przecież nie da rady rozmawiać ze
sobą non stop.
-Właśnie tata napisał na Twitterze „Dobra robota
synu”. Nie mam pojęcia o co chodzi.
Po godzinie, jakoś tak o północy zadzwonił telefon.
To była Pattie. Kazała wziąć się na głośnik.
-Bardzo się cieszę i to cudowne, ale jak wy to sobie
wyobrażacie?-zapytała miłym, radosnym głosem.-Będę mogła do
was przyjechać czy coś, ale nie chcę się też jakoś narzucać.
-Mamo, o co ci chodzi?-zapytał Justin.
-Będziecie mieć dziecko.
-A skąd to niby wiesz?-zapytał zdezorientowany.
-Tata do mnie dzwonił.
-A on skąd to wie?
-Jazzy widziała test. Mówiła, że Kasie mdli i dużo
śpi. Wszystko z tobą dobrze kochanie?
-Pattie, powiedz, że nie dzwoniłaś jeszcze do moich
rodziców-wtrąciłam się.
-Nie. Pomyślałam, że sama im powiesz.
-Nie jestem w ciąży.
-Jak to?
-Jeszcze nie jesteśmy pewni-poprawił mnie Justin.
-Nie jestem w ciąży-powtórzyłam.
Przez dwadzieścia minut mówiliśmy Pattie własne
wersje. Nieźle nią musieliśmy zakręcić, bo na koniec nic nie
powiedziała, tylko się pożegnała. Justin zadzwonił też do
swojego taty. Tamten zanim dał mu dojść do głosu gadał jak
katarynka o tym jaka to dla niego radość. Dowiedzieliśmy się, że
Jazzy nagadała mu tych bzdur. Z ukrycia zadzwoniła z tą
wiadomością. Podobno znalazła test po samym przyjeździe kiedy był
jeszcze w pudełku i bardzo ją to zainteresowało. Powiedziała
Jeremiemu, że Justin cały czas dotyka mojego brzucha jakby chciał
coś wyczuć i o moim mdłościach. Miałam wrażenie, że wszyscy
mnie obserwują i nie dają mi spokoju. Justin wyszedł na chwilę, a
ja na niego krzyczałam, że też chcę posłuchać. To go jednak nie
przekonało.
-Kupimy jutro więcej testów-stwierdził.
-Nie. Więcej nie będzie. Przecież nie jestem w
ciąży. Nie męcz mnie już tym
-To zapiszemy cię i pójdziemy do lekarza.
-I też będziesz gapił mi się w krok?
-Nie przesadzaj.
-Mam dość. Nie mów już do mnie. Idę
spać-odwróciłam się do niego plecami.
-Kasiu-pogłaskał mnie po głowie.
-Nawet mnie nie dotykaj-warknęłam.
aaaaaaaa dawaj nn
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadanie! jestem fanką numer 1 ! :D kiedy następny?:)
OdpowiedzUsuńMam ogólnie dużo nauki w szkole, ale staram się codziennie coś pisać. Myślę, że nn będzie dziś lub jutro, Bardzo dziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuń