Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


29 marca 2013

ROZDZIAŁ 119


Chwyciłam kawałek pizzy z kurczakiem i ananasem.
-Bez przesady. Możesz trochę zjeść-powiedziałam do przełykającego ślinę Justina, który od kilku dni trzymał się postanowienia dotyczącego niejedzenia fast foodów.
Przyłożyłam mu kawałek do ust. Nieśmiało wziął kęsa. Kolejne brał już szybciej. Uwielbiał pizzę. W pewnym momencie zauważyłam, że Phoebe jest półprzytomna i bezwładnie opiera się na oparciu fotela. Szukałam wzrokiem Annie. W końcu ją zlokalizowałam i podeszłam do niej.
-Wszystko ok z Phoebe? Chyba powinna wrócić do domu-powiedziałam.
-Upiła się trochę, ale nic jej nie jest. Śpi na kanapie.
-Może ja ją odwiozę skoro ty chcesz się jeszcze bawić?
-Za kilka godzin jakoś wrócimy, bo ogólnie powiedziała rodzicom, że śpi u mnie.
-To może odwieźć ją do ciebie?
-Lepiej nie. Rób z nią co chcesz-powiedziała i odeszła.
Wróciłam do Justina, który jadł kolejny kawałek pizzy i opowiedziałam mu wszystko. Nie mogłam jej tak zostawić. Bałam się, że coś jej się stanie. Jakiś chłopak będzie chciał ją wykorzystać czy coś takiego. Było tam przecież pełno osób, które pewnie się jakoś wślizgnęły. Chwilę musiałam przekonać do tego Justina, ale w końcu zgodził się na mój plan. Na początku pożegnaliśmy się z Harrym, a potem podeszłam do Phoebe. Przebudziłam ją i powiedziałam, że z nami pojedzie. Pomogłam jej wstać i jakoś udało mi się zaprowadzić ją do samochodu. Usiadłam przy niej na tylnym siedzeniu.
-Nie mogliśmy tak jej zostawić-powiedziałam do JB, którego niezadowolona mina odbijała się w lusterku kiedy wycofywał spod domu.
-Lubię to twoje nastawienie, ale tobie pewnie by nie pomogła w takiej sytuacji. Jeszcze będziemy mieć przez nią problemy.
Po drodze zatrzymała nas policja, która koniecznie chciała sprawdzić czy Justin nie pił alkoholu. Wszyscy policjanci byli chyba na niego zawzięci i tylko w ciągu tego tygodnia zatrzymali nas kilka razy bez większego powodu.
Przed domem Justin wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni na dole. Ja pobiegłam od razu na górę, przebrałam się i wzięłam koszulkę dla naszego gościa.
-Przyniósłbyś szklankę wody i jakąś miskę?-zapytałam.
Sama pomogłam jej ściągnąć sukienkę i buty, a potem naciągnęłam na nią koszulkę. Następnie położyłam ją i przykryłam kołdrą. Justin wrócił po chwili i postawił wodę na stoliku nocnym. Przed wyjściem powiedziałam jej, że jest u nas w domu, gdzie jest łazienka i życzyłam jej miłej nocy. Chyba zasnęła zanim wyszliśmy z pokoju.
-Nie bądź na mnie zły-powiedziałam zamykając drzwi.
-Nie jestem. Po prostu nie wiem czemu mieszamy się w tę sprawę. Mogliśmy zająć się sobą, a mamy obcą pijaną dziewczynę w gościnnej sypialni.
-Dziękuję ci-pocałowałam go w policzek.
Justin poszedł pod prysznic, a ja zajęłam się zmywaniem makijażu. Potem ja wzięłam szybki prysznic. Kiedy wycierałam się ręcznikiem zrobiło mi się zimno, bo było już późno i byłam zmęczona. Nałożyłam jedwabną koszule nocną i wręcz biegłam do łóżka. Szybko ułożyłam się pod kołdrą.
-Chodź bliżej-powiedział cicho.
Podsunęłam się do Justina leżącego na plecach i wtuliłam się w jego bok. Pogłaskał mnie po głowie i pocałował w głowę.
-Dobranoc.
Rano wyciągnęłam się w łóżku i szukałam wzrokiem Justina. Leżał na boku tyłem do mnie, więc przysunęłam się do niego i położyłam rękę na jego brzuchu. Pocałowałam go jeszcze w kark i pomyślałam, że przydałoby się zobaczyć co z Phoebe. Założyłam rozpinaną bluzę i zeszłam na dół. Lekko uchyliłam drzwi i zobaczyłam, że jeszcze leży. Cicho wypowiedziałam jej imię, ale nie zareagowała. Cicho zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni czegoś się napić. Zaparzyłam sobie herbatę i czekałam aż trochę ostygnie wyglądając przez okno. Jak zwykle była piękna pogoda. W Polsce robiło się już żółto i chłodniej, a tutaj cały czas ciepło. Trochę oparzyłam się w język, ale udało mi się wypić kubek naparu. Na zegarze wyświetlała się dopiero 9, więc postanowiłam wrócić jeszcze na trochę do łóżka, bo dzień później był już ten ulubiony dzień uczniów czyli poniedziałek. Wzięłam jeszcze jedną mrożoną herbatę dla Justina gdyby już wstał i poszłam na górę. Wcisnęłam się pod kołdrę i z zamkniętymi oczami ułożyłam się wygodnie.
-Kasia, nasza lokatorka już się przemieszcza na dole-obudził mnie jego głos.
-Już do niej idę-powiedziałam lekko przecierając oczy.
Oparłam się jego o jego tors i delikatnie pocałowałam w czubek nosa. W odpowiedzi cmoknął mnie w usta. Wychodząc powiedziałam mu, że jeśli będzie schodził na dół ma coś na siebie założyć, a nie chodzić półnagi. Szybkim krokiem zeszłam ze schodów i zapukałam do gościnnej sypialni.
-Proszę-usłyszałam niepewny głos.
-Cześć-powiedziałam z uśmiechem.
-Jestem u ciebie?
-Byłaś w średnim stanie na imprezie, a Annie powiedziała, że nie możesz wrócić do siebie, więc pomyślałam, że mogłabyś się tutaj przespać.
-Znowu mnie olała. Dzięki, że mnie tam nie zostawiłaś i bardzo przepraszam za wszystko.
-Spokojnie-uśmiechnęłam się pogodnie.-Jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj. Ja idę zrobić coś na śniadanie. Justin jest na górze, więc się go nie obawiaj.
Tak jak powiedziałam poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać jedzenie. Dobrze się z tym czułam, że jej pomogłam. Bardzo ją polubiłam i miałam nadzieję, że ona mnie też. Wydawała mi się normalniejsza od Morgan i myślałam, że chciałabym przyjaźnić się z kimś tak miłym. Pobiegłam jeszcze na chwilę na górę żeby wziąć jakieś ubranie dla Phoebe. Była nieco szczuplejsza ode mnie, więc wzięłam dla niej prostą sukienkę. Zaniosłam ją do łazienki na dole i powiedziałam o tym dziewczynie. Znowu zaczęła mi dziękować. Z wielkim uśmiechem zadowolenia wróciłam do kuchni. Nagle po schodach zaczął schodzić Biebs ze spodniami opuszczonymi do połowy tyłka. Podbiegłam do niego zanim zszedł z ostatniego stopnia.
-Miałeś się ubrać-skarciłam go wzrokiem.
-I zrobiłem to. Mam spodnie.
Chwyciłam go za te spodnie i podciągnęłam je do góry. Roześmiał się i ściągnął z siebie moje ręce. Weszłam dwa schodki wyżej od niego i pociągnęłam go za sobą.
-Na koncertach tak występuję i nikomu to nie przeszkadza.
-To nie moja wina, że urządzasz tam takie striptizy.
-Jestem u siebie. Mogę tu chodzić jak chcę.
-A chciałbyś żebym ja przyjmowała twoich kolegów w bieliźnie albo pokazywała na telebimach swój brzuch albo biust? Następnym razem będę przy nich tak chodzić-ściągnęlam z siebie bluzę.-I będę dużo się pochylać.
Głośno się roześmiał. Ja też nie mogłam wytrzymać i zachichotałam. Śmiejąc się ruszyłam po schodach ciągnąc za rękę Justina. Kiedy byliśmy przed drzwiami podniósł mnie, a ja przyczepiłam się do niego nogami i objęłam go za szyję. Opierając się o ścianę zaczął na niej się osuwać. W końcu usiadł na podłodze, a ja siedziałam na nim. Zaczął od razu mnie całować podciągając moją koszulę do pasa. Zaczęło mi się robić ciepło, a moje ciało wyginało się w dziwny sposób. Znowu poczułam, że Justin się uśmiecha. Prawie już na sobie leżeliśmy.
-Coś się tutaj pali-usłyszałam krzyk.

1 komentarz: