Czułam się jakoś
wyjątkowo nieswojo. Szczególnie kiedy rozpoznałam wśród
dziewczyn dwie, które chodziły do mojej klasy. Jak łatwo zgadnąć
te „fajne”.
-Chodzisz do
naszej szkoły, prawda?-dziewczyna pokazała rząd śnieżnobiałych
zębów.-Jeszcze nie miałyśmy okazji się poznać. Jestem Pheobe.
-A ja
Annie-powiedziała druga już z nie tak dużym uśmiechem.
Inne dziewczyny też
się przedstawiły, ale nie zdołałam zapamiętać ich imion.
Zaprosiły mnie abym z nimi usiadła i zrobiłam to. Nie wiedziałam
właściwie co mam mówić, ale ich rozmowy nie były skomplikowane i
śmiało dodawałam coś od siebie. Byłam strasznie sceptycznie
nastawiona, ale one były bardzo miłe. Może udawały, ale były w
tym tak dobre, że nie odczułam tego.
-Przepraszam jeśli
cię jakoś urażę, ale zawsze myślałam, że Polska jet na końcu
świata i nie macie nawet internetu bezprzewodowego-zaśmiała się
serdecznie Pheobe.-Ja mieszkam w LA i nigdy nie poznałam kogoś tak
znanego jak Justin Bieber. Ty się z nim spotykasz i jeszcze Harry
Styles nazwał cię swoją przyjaciółką.
Zaśmiałam się i
wytłumaczyłam, że Harrego poznalam kilka dni wcześniej, a z
Justinem jakoś tak wyszło. Razem poszłyśmy się czegoś napić, a
potem zaczęłyśmy trochę tańczyć przy głośnikach. Nie byłyśmy
same, ale chyba najbardziej zwracałyśmy na siebie uwagę. Nie
mogłam uwierzyć, że czuję się z nimi tak swobodnie. Mogłam
nawet trochę sobie żartować, a one śmiały się razem ze mną.
Potem podeszli do nas jeszcze jacyś chłopcy i jakoś podobieraliśmy
się w pary. Naprawdę dobrze się bawiłam. Okazało się, że są
oni kolegami Harrego z Anglii. Razem z dziewczynami co chwila
mówiłyśmy im, że ich akcent jest niesamowity. Razem wróciliśmy
na kanapy i zaczęliśmy rozmawiać. Pheobe wypytywała ich co myślą
o Los Angeles itp. Trochę mnie zastanawiało gdzie podział się
Justin i nigdzie go nie widziałam, ale pomyślałam, że pewnie jest
gdzieś z Harrym. Po jakimś czasie wróciliśmy na parkiet. W
trakcie piątej piosenki ktoś raptownie chwycił mnie od tyłu.
-Można?-usłyszałam
jego głos.
-Taa-ak-powiedział
z zająknięciem chłopak, z którym właśnie tańczyłam.
-Słyszałem, że
kręci się tu jakaś dziewczyna, która chyba chce się dzisiaj
zabawić. Podobno najlepiej kręci tutaj dolną partią ciała-zaczął
mówić mi do ucha kiedy oplotłam jago szyję rękoma.-Chyba chodzi
o ciebie.
-Och,
ciekawe-zaśmiałam się.
-Jestem Justin.
-Kate.
Zaczęliśmy
dostosowywać do siebie nasze ruchy. Miałam opuszczony wzrok, bo
byłam trochę zawstydzona uwagą ze strony otaczających ludzi. Moje
włosy zaczęły mu trochę przeszkadzać, więc odgarnął mi je za
ucho. Poczułam jego oddech na szyi. Kiedy skończyła się piosenka
poszliśmy do barmana. Cały czas trzymał mnie w pasie dając
wszystkim znać, że jestem z nim. Z drinkami dosiedliśmy się do
jakiejś obcej pary na kanapie w rogu.
-Więc skąd się
tu wzięłaś?-zapytał.
-Wkradłam się z
koleżankami-powiedziałam pociągając łyk mojito.
-Lubisz się
bawić?
-Zależy z kim.
-Ze mną?-szepnął
mi do ucha.
Podałam mu swoją
szklankę i wstałam z kanapy. Zaczęłam wracać na parkiet i w
połowie drogi odwróciłam się do niego i spojrzałam wymownie.
Chwilę potem znowu był przy mnie i dalej tańczyliśmy. Właściwie
to było bardziej bujanie się, ale nieważne. Cały czas próbował
docisnąć swoje czoło do mojego, ale trzymałam sztywno głowę.
Nie chciałam całować się z nim po środku na oczach wszystkich.
Nie przepadałam za tym kiedy Justin nosił okulary w
pomieszczeniach, a już szczególnie w nocy. Trochę zagapiłam się
w te jego oczy. Wyglądał cudownie jak zawsze.
-Muszę przyznać,
że jesteś seksowny.
-Więc może
pójdziemy gdzieś, gdzie będziemy sami?
-Nie robię takich
rzeczy na imprezach.
-Chcesz iść do
mnie?
Zachichotałam
przyciskając czoło do jego barku.
-Nie mogę już
udawać, że cię nie znam. Zaczynam się denerwować, bo się w to
wciągnęłam i chcę ci się przypodobać.
Na jego twarzy
pojawiło się uśmiech zadowolenia. Delikatnie cmoknął mnie w usta
i znowu się wyszczerzył. Ja też nie mogłam się powstrzymać i
uniosłam kąciki ust.
Przeprosiłam go na
chwilę, bo musiałam pójść do łazienki. Była kolejka, więc
musiałam trochę poczekać. W pewnym momencie zauważyłam, że
Pheobe wychodzi z jakiegoś pokoju w towarzystwie chłopaka, z którym
wcześniej tańczyła. Posłała mi zawstydzony uśmiech.
Odwzajemniłam go, ale zrobiło mi się trochę dziwnie, bo nigdy nie
mogłam zrozumieć jak można całować się albo robić coś więcej
z chłopakiem, którego poznało się chwilę wcześniej. Nie
oceniałam jej, bo była dla mnie bardzo miła. Zaczęłam się
natomiast zastanawiać jak właściwie ludzie w moim wieku spędzają
weekendy. Szkolne elity cudem znajdują się na imprezach
organizowanych przez znane osoby i ogarniają się z innymi. Czyli
jednak nie tak bardzo różnili się od polskiej młodzieży. Tylko
oczywiście tutaj wszystko było większe, bo gwiazdy są
międzynarodowe, domy ogromne i naprawdę można poczuć się jakby
było się w centrum świata. Chyba ta minimalna ilość alkoholu,
którą wypiłam zaczęła działać, bo zaczęłam szybko myśleć,
ale za mądre te myśli nie były. W łazience szybko spojrzałam w
lustro i trochę pozbyłam się ukruszonego tuszu z policzków z
pomocą mokrej chusteczki. Poprawiłam trochę sukienkę i wyszłam.
Kiedy znalazłam Justina usiadłam przy nim i chwilę przysłuchiwałam
się jego rozmowie z jakimś chłopakiem. Rozmawiali o muzyce, więc
za bardzo nie miałam jak się wtrącić.
-Kate, czas na
taniec z gospodarzem-podszedł do mnie nagle Harry i wyciągnął
rękę.
Tańczyliśmy
bardziej klasycznie tzn. jedną ręką trzymał mnie w pasie, a drugą
trzymał moją. Kilka razy mnie obrócił po czym zawsze szybko mnie
przyciągał. Nie czułam się pewnie na szpilkach, ale czułam, że
nie pozwoliłby mi upaść. Był wyższy od Justina o kilka
centymetrów, więc nawet w wysokich butach musiałam zadzierać
głowę do góry, żeby spojrzeć mu w oczy. Wyglądały zabawnie, bo
były lekko zamglone od alkoholu.
-Dobrze się
bawicie?-zapytał.
-Zdecydowanie-uśmiechnęłam się.
-Zdecydowanie-uśmiechnęłam się.
-Widziałaś co
jest z tyłu?
-Nie.
-Weź Justina i
idźcie zobaczyć.
Tak jak powiedział
zlokalizowałam Justina i ruszyliśmy w stronie drzwi wyjściowych.
Na zewnątrz nikogo nie było, więc widoki mieliśmy tylko dla
siebie. Dom wychodził prosto na plażę i ocean. Było znacznie
chłodniej niż w środku, a na niebie było pełno gwiazd. Harry
miał racje, było pięknie. Justin objął mnie od tyłu w pasie,
odgarnął moje włosy i położył brodę na moim obojczyku.
-Kocham cię
shawty-powiedział niskim głosem.
Wplotłam palce w
jego dłonie. Lubiłam kiedy tak do mnie mówił, bo sama za żadnym
razem nie umiałam dobrze wymówić tego słowa. Zaczął całować
mnie po szyi, a ja lekko przymknęłam oczy i wciągnęłam
powietrze. Czułam, że jego usta wykrzywiają się w uśmiech. Potem
znowu zassał moją skórę. Kiedy się odczepił poczułam zimno w
tym miejscu, a potem ogarnął całe moje ciało i zatrzęsłam się.
Tym razem usłyszałam jego śmiech.
-To będzie długa
noc-powiedziałam cicho.
-Masz na mnie aż
taką ochotę? Myślałem, że trochę cię rano wymęczyłem.
-To mi jakoś
wynagrodzisz jutro, bo nadal czuję te kafelki na plecach.
-Już dzisiaj
doprowadzę cię do takiego stanu, że będziesz unosić się nad
ziemią.
-Kochanie, czasem
mógłbyś już sobie odpuścić-powiedziałam odwracając się do
niego.
Spojrzałam w te
karmelowe oczy i odbijające się w nich światło. Pocałowałam go
delikatnie w policzek. Zjechał rękoma na moją pupę i przypatrywał
mi się z przygryzioną wargą.
-Bieber-lekko
warknęłam.-Nie rób mi tak. Rozbierasz mnie wzrokiem.
-Nie bądź taka
cwana pani Bieber-uśmiechnął się.-Nie wyglądasz tak niewinnie,
więc takiej nie udawaj.
-Nie nakręcaj się
tak. Niektóre rzeczy trzeba robić stopniowo, a nie od razu
strzelać-złapałam go za klamrę paska w jego spodniach.
-Kochanie, ja po
prostu nie ukrywam, że mam na to ochotę. Wydaję mi się czasem, że
masz jeszcze ciekawsze fantazje od moich. Możemy poeksperymentować.
-Przestań-lekko
tupnęłam nogą no co on się roześmiał.
-Nie wiedziałam,
że jesteś taka zadziorna Kate-nagle pojawił się
Harry.-Przyjechała pizza, więc jakbyście mieli ochotę coś zjeść
to chodźcie albo możecie iść też na górę-mrugnął
porozumiewawczo-bo trochę tu chłodno.
Kiedy wrócił do
środka skrzywiłam się trochę i oparłam czoło o jego klatkę
piersiową.
-Już nie będę
mogła spojrzeć mu w oczy i to twoja wina-tupnęłam.
-Strasznie
przepraszam-mówił ze śmiechem.-Kradniemy pizzę i jedziemy do
domu.
Piszesz tak zmysłowo, że to wręcz niesamowite! Byłaś na koncercie? Jeśli tak, to jak było? OPOWIADAJ!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Koncert był niesamowity. Dodam o nim oddzielny post i wszystko opowiem.
OdpowiedzUsuńCzekam !
OdpowiedzUsuń