Po końcu
zjedzonym śniadaniu, które zawiasem mówiąc zostało trochę
spalone, oglądaliśmy telewizję. Byłam trochę obolała i
rozkojarzona po tym dziwacznym poranku. Było w nim jednak coś co
przypominało mi nasz związek sprzed jakiegoś roku, może półtora
roku. Znowu działy się rzeczy kompletnie od czapy, on się nagle
pojawiał, ja nie wiedziałam co robić, nie byliśmy zgrani choć
oboje się staraliśmy. W tamtej chwili było już inaczej, byliśmy
małżeństwem.
-Przepraszam, że
wyjechałam-powiedziałam nagle.
-To była moja
wina.
-Nie mów takich
bzdur-ścisnęłam jego koszulkę.-Postąpiłam jak niedojrzała
suka.
-Nie nazywaj tak
siebie. To ja w nas wątpiłem-objął mnie ramieniem.-Jesteśmy
razem, mamy na to nawet dokument, więc nic złego już się nie
stanie. Myślę, że już wierzysz w szczerość moich uczuć. Już
nigdy nie pozwolę ci odejść.
-Wiesz, czasami
nie wiem gdzie kończy się twoja wrażliwość, a zaczynają teksty
z piosenek-zachichotałam.
Popołudnie
spędziliśmy na robieniu niczego. Dopiero o 16 zaczęłam
przygotowania do wyjścia. Pół godziny spędziłam w garderobie
przeglądając wszystkie sukienki. Mama zawsze powtarzała, że na
taki imprezki najlepsza jest jakaś mała czarna. Nie byłam pewna
czy to będzie właśnie taka imprezka, ale nie miałam pomysłu na
coś innego. Poszłam szybko wziąć prysznic, umyć włosy itp. W
turbanie z ręcznika i koszulce poszłam szukać butów i rajstop, bo
nie lubiłam chodzić gdzieś na imprezy z gołymi nogami. Nigdzie
nie było pieprzonych rajstop. Szybko naciągnęłam dżinsy i
zbiegłam po schodach na dół.
-Już jesteś
gotowa?-zapytał siedząc przy iBooku w kuchni.
-Bardzo
zabawne-powiedziałam ściągając z głowy ręcznik.-Muszę kupić
rajstopy. Myślisz, że w tym sklepie przy końcu ulicy będą?
-Zwolnij trochę.
Tutaj nie będzie chyba rajstop, to bardziej warzywniak. Odpuść
sobie te rajstopy, one są dla starszych kobiet, którym wisi to co
nie powinno.
-Przestań. Masz
może gdzieś pod ręką trochę pieniędzy? Zostawiłam torbę na
górze.
-W tamtej misce
pod kamykami coś powinno być-instruował pokazując palcem.
Było tam chyba
trochę ponad czterysta dolarów. Powybierałam jakieś drobne.
-Naprawdę nie
wiesz, gdzie masz porozrzucane pieniądze?-zapytałam poprawiając
mokre włosy.-Pewnie są wszędzie jak kondomy.
Justin wzruszył
ramionami uśmiechając się. Pomachałam mu na pożegnanie i szybkim
krokiem wyszłam z domu. Okazało się, że w tym „warzywniaku”
jest wszystko, bo to zupełnie normalny sklep. Ekspedientki nie są
za miłe, ale pomagają w wyborze. Jedna z nich była chyba mniej
więcej w moim wieku i chyba widziałam ją w szkole. Rajstopy też
się znalazły.
-Ratujesz mi
życie-uśmiechnęłam się uradowana podając dziewczynie kilka
dolarów.
Do domu niemal
biegłam czując jak moja koszulka nasiąka wodą z włosów.
Modliłam się żeby nie było widać mojego stanika, bo z rozpędu
założyłam mocno różowy, a na niego biała koszulkę z głupim
napisem. Justin przeniósł się z komputerem do sypialni. Kiedy
weszłam rozmawiał z kimś przez telefon. Stając z boku szybko
ściągnęłam dżinsy i poszłam zmienić majtki, bo Paul nawet
napisałam mi karteczkę przy tej sukience dotyczącą jakie mam
założyć. Pewnie bał się, że będzie je widać, a to mi się
czasem zdarzało i chodziłam z idealnie odznaczonymi gaciami.
Siadając na krzesełku w garderobie i naciągnęłam rajstopy.
Trochę musiałam się pogimnastykować zanim udało mi się dobrze
je ułożyć. Szybko sprawdziłam w lustrze, czy przypadkiem nie mają
jakiejś dziurki ani nie zaciągnęłam ich. Nałożyłam od razu
szpilki żeby chodząc po pokoju nie naciągnąć ich dziesięć
razy. Sprawdziłam czy Justin cały czas rozmawia, bo nie chciałam
przeszkadzać mu suszarką. Telefon miał jeszcze cały czas
przyciśnięty do ucha, więc postanowiłam podłączyć się w
garderobie i przymknęłam drzwi. Nie wiem czy jestem jakaś
nienormalna, ale zawsze podśpiewuję sobie pod nosem kiedy suszę
włosy. Moja technika nie jest jakaś profesjonalna, bo pochylam do
dołu głowę i suszę ją od góry przetrzepując co chwila włosy
palcami. W lustrze odbijała się twarz Justina. W pewnej chwili
odłożył telefon nie spuszczając ze mnie oczu. Lekko się
zaniepokoiłam i wychyliłam się z garderoby. Przerwałam śpiewanie
i wyłączyłam suszarkę.
-Coś się stało,
że masz taką minę-zapytałam.
-Seksownie suszysz
włosy.
Usiadł na łóżku,
położył dłonie na moich udach i przejechał nimi na wysokość
bioder. Nakłaniał mnie bez żebym na niego opadła. Odchylił się
do tyłu, a ja położyłam się na nim podciągając nogi. Lekko
uniosłam się na rękach i spojrzałam na niego z góry. Jedną rękę
trzymał moją talię, a drugą ściskał obcas mojego buta, którego
trzymałam obok jego ciała trochę poniżej jego miednicą.
-Pozbyłaś się
tych majtek z krową-uśmiechnął się lekko.
Pocałowałam go
lekko ocierając się o niego.
-Muszę się
szykować-powiedziałam wstając.
Musiał mi w tym
trochę pomóc, bo nie mogłam się ruszyć. Poszłam do łazienki
ogarnąć moją szopę z włosów, a potem wzięłam się za
malowanie. Troszkę mocniej zaznaczyłam oko, a usta przejechałam
jasnoróżowym błyszczykiem. Potem wróciłam do garderoby gdzie
założyłam krótką, czarną, bandażową sukienkę. Była
strasznie obcisła, ale i wygodna. Czułam się trochę jak jakaś
gąsienica przez poziomo zszyte paski materiału. Najlepiej
wyeksponowała mój biust, który nieśmiało zza niej wyglądał.
Widząc się w lustrze zaczęłam się zastanawiać czy to
przypadkiem nie za dużo. Trudno, pomyślałam i weszłam do
sypialni. Tam popsikałam się jeszcze ulubionymi perfumami i biorąc
małą torebkę zeszłam na dół uważając na wysokie buty. Justin
wyglądał niby całkowicie normalnie, ale i tak przygryzłam wargę
widząc go stojącego do mnie tyłem kiedy pił sok. Czy ja właśnie
powiedziałam do siebie, że Justin wygląda seksownie pijąc sok?,
pomyślałam i szybko odpowiedziałam sobie w myślach. Słysząc
stukanie obcasów odwrócił się i wytarł wierzchem dłoni usta.
-Przesadziłam?
-Nie.
Pół godziny potem
byliśmy już w samochodzie.
-Wysadziłbyś
mnie na chwilę przy jakimś sklepie? Kupiłabym gumę do żucia.
-W schowku powinna
jeszcze jedna być.
-Ale nie ma. Ja
tak szybko wyskoczę na pół sekundy.
-Co ty chcesz tak
uciekać ode mnie? Sam ją kupię.
Pod sklepem wyszłam
za nim z samochodu, bo potrzebowałam jeszcze mokrych chusteczek.
Sprzedawca był lekko zszokowany kiedy nas zobaczył, ale dwie minuty
potem już nas tam nie było. Jednak na parkingu złapał nas jakiś
fotograf i zaczął robić pstrykać zdjęcia. Justin zawsze mi mówił
żeby trzymać głowę nisko i spokojnie iść do samochodu, ale sam
robił coś odwrotnego. Zaczął mówić do reportera żeby schował
aparat, dał nam spokój i trochę go obrażał. W samochodzie
przeprosiłam JB za to, że chciałam gumę. Powiedział, że
przecież nie było w tym nic złego i dodał jak nienawidzi tych
wszystkich hien.
Jechaliśmy jeszcze
jakieś dziesięć minut, a potem znaleźliśmy się pod dużym
domem. Stało tam dużo samochodów, ale udało nam się wcisnąć.
Zaczęłam przyglądać się wszystkiemu dookoła.
-Gdyby ci się nie
podobało to od razu mi to mów. Nie musimy tu być. W domu możemy
się tak samo dobrze bawić, a nawet lepiej-powiedział wyłączając
silnik.
-Dobrze-odpowiedziałam
spokojnie.
Dom wewnątrz był
bardzo jasny i wydawał się idealnym miejscem na imprezę. Kiedy
weszliśmy do środka sporo osób odwróciło wzrok w naszym kierunku
i zaczęło mówić coś pod nosem. Harry pojawił się po chwili
przy nas. Było od niego czuć, że już coś dziś pił. Z szerokim
uśmiechem podał rękę Justinowi. Mnie natomiast pocałował w
policzek, ale coś mi się wydawało, że zrobił to za blisko ust i
nawet kąciki naszych ust się spotkały. Justin był lekko zmieszany
i mocniej przyciągnął mnie do siebie.
-Mamy kolejną
piękną dziewczynę-krzyknął Harry.
-Dziękuję-powiedziałam
skromnie.
Nie wiem jak to się
stało, ale Harry odciągnął mnie od Justina i zaciągnął do
grupki dziewczyn, która siedziała na dwóch kanapach przy wyjściu
na patio.
-Dziewczęta, to
moja przyjaciółka z Europy – Kate. Życzę wam świetnej zabawy.
Jakby co to krzyczcie-powiedział z uśmiechem i odszedł.
Wow! Jestem ciekawa co będzie dalej! Mam nadzieje, że wydarzy się coś ciekawego *.*
OdpowiedzUsuńkiedy następny :c
OdpowiedzUsuńkiedy nastęopny ? blagam pisz dalej : c
OdpowiedzUsuń