Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


15 lutego 2013

ROZDZIAŁ 113


W domu ruszyłam od razu do kuchni.
-Witaj słoneczko-usłyszałam za sobą Justina.-Czemu mnie tak zbyłaś jak dzwoniłem? Słyszałem, że nieźle się bawiłaś z jakimiś dziewczynami.
-No tak.
-Dzwoniłem, bo mam coś dla ciebie. Gotowałem-zaśmiał się.
-Jaki jesteś kochany-objęłam jego szyję i cmoknęłam w usta.-Chce mi się tylko jeść i spać. Stajesz się kurą domową-znowu go cmoknęłam.-Ale za to masz seksowny głos-szepnęłam.
-Może i seksowny, ale do śpiewania się nie nadaje- nagle usłyszałam czyjś głos.
Okazało się, że Harry znowu tu jest. Szybko odskoczyłam od Justina i chyba się zarumieniłam. Nie lubiłam kiedy ktoś widział jak patrzę w jego oczy i w nich się rozpływam. Okazało się, że przyszedł, bo razem coś tam majstrują w studiu. Niestety głos Biebsa odmawiał posłuszeństwa i trochę pograli, a potem stwierdzili, że coś ugotują. Nie wiem skąd taki pomysł, ale zrobili przepyszny sos do makaronu i makaron też był idealny. Szczerze mówiąc nawet nie wierzyłam, że sami to zrobili. Jedząc co i raz zerkałam na Harrego. Doszło do mnie, że go kojarzę. Moje spostrzeżenie było takie głupie, że zdecydowałam go nie ujawniać. Pewnie Justin i Harry myśleli, że doskonale wiem kim jest nasz gość.
-Jeśli tak gotujesz Harry to możesz częściej wpadać-uśmiechnęłam się.
Harry zaśmiał się i spojrzał w talerz. Okazało się, że to mój mąż umie zrobić coś więcej niż tosty i jajka na kilka sposobów. Do tej pory nie ujawnił się ani razu i kiedy ja coś robiłam mówił, że może coś pokroić albo wstawić wodę. Przyglądałam się mu lekko mrużąc oczy.
-Dobra. To ja będę już leciał-uśmiechął się Harry.
-Możesz zostać z nami. Pewnie będziemy potem oglądać jakiś film czy coś-namawiałam go.
-Jesteś za słodka do trójkąta.
Justin spojrzał na niego mając w oczach zdziwienie i ogień. Ja byłam lekko zdezorientowana, ale zaśmiałam się lekko.
-Żartowałem-przeczesał ręką włosy.-Zobaczymy się w piątek, ok?
-Tak-Justin wrócił do siebie.-Wyjedziesz sam?
W odpowiedzi Harry pomachał tylko i zniknął nam z oczu. Zostaliśmy sami. W pewnym momencie Biebs zaśmiał się lekko pochylając głowę. Też uśmiechnęłam się do niego i puściłam oczko.
-On jest takim zboczeńcem czy to był żart? Bo nie załapałam-zapytałam.
-Jest Brytyjczykiem. Nie rozumiem ich poczucia humoru. Chociaż rozumiem go lepiej niż twoją rodzinę. Nigdy nie wiem czy twój tata żartuje, czy mówi poważnie.
-A mnie rozumiesz?
-Zazwyczaj.
-Jesteś okropny.
-Możesz powtórzyć?-ściągnął brwi.
-Idę zmywać-zabrałam ze stołu talerze i ruszyłam do kuchni.
Wiedziałam, że za mną pójdzie. Ledwo zdążyłam wsadzić naczynia do zlewu i już trzymał mnie na rękach jak małą dziewczynkę. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Chcesz pooglądać jakiś film księżniczko? Tylko proszę nic czarno-białego.
Po chwili położył mnie na łóżku, bo wolałam oglądać na leżąco. Poszłam jeszcze na chwilę do łazienki żeby założyć coś wygodniejszego. Potem położyłam się na kołdrze na brzuchu twarzą do telewizora. Film był straszny, ale jakoś dotrwaliśmy do końca. Zaczęłam myślami wracać do szkoły i analizowałam to co się wydarzyło. Czepiałam się szczegółów i pewne rzeczy nie dawały mi spokoju. Wzięłam na kolana laptopa i włączyłam internet. Justina miałam przed sobą żeby nie widział co oglądam. Wyszukałam jakieś plotkarskie strony i zaczęłam wszystko przeglądać. Ostatni raz takie plotki czytałam kiedy rozstaliśmy się z Justinem i jakoś mnie do nich nie ciągnęło. Witaj LA, Witaj szkoło-przyszła pani Bieber rozpoczyna nowe życie(zdjęcia); Justin Bieber złapany przez policję; Polska Kate szykuje się na gorący wieczór w Victoria's Secret; Nowy skandal-Biebs przekupuje; Upss... Justin wpadł?; JB wraca do domu i to nie sam -przeżyłam szok. Wszędzie były jakieś zdjęcia.
-Co oglądasz?-zapytał mnie nagle.
-Nic.
-Nie wygląda na to.
Odwróciłam komputer w jego stronę. On szybko rzucił okiem, a następnie zamknął go i odłożył na stolik.
-Posłuchaj mnie-zaczął trzymając mnie za ręce.-Ludzie będą pisać te bzdury i, choć próbowałem, nie da rady tego powstrzymać na stałe. Te zwierzęta nie mające oporu, nic ich nie powstrzymuje. Obiecaj mi, że nie będziesz tego przeglądać ani o tym myśleć. To do niczego nie prowadzi. Ty wiesz i ja wiem jacy jesteśmy i nic tego nie może zmienić.
-Chodzi o to, że ja nie widziałam żadnych aparatów. Nie pomyślałabym, że ktoś robi mi zdjęcia.
-Całe szczęście. Nawet jak zauważysz coś dziwnego nie patrz na nich. Udawaj jakby ich nie było jeśli to możliwe.
-Dobra-uśmiechnęłam się.
-Mówię poważnie. Najważniejsze żebyś nie oglądała tych stron i nie męczyła się takimi „nowinkami”. Obiecasz mi to?
-Tak.
W tamtej chwili nie czułam się z tym źle, ale byłam zdziwiona, że ktoś robi takie zdjęcia. Justina bardzo już wymęczyły te wszystkie flashe, ale ja jakoś nie byłam załamana pojawieniem się moich zdjęć w internecie. Nie chodzi o to, że nagle poczułam się gwiazdą. Po protu pomyślałam, że jest mi to obojętne. Było mi aż głupio, bo Justin stał się jakiś przybity i nawet na mnie nie patrzył. Był już taki do końca dnia.
-A co będzie w sobotę?-zapytałam kiedy położyliśmy się spać.
-Coś w telewizji?
-Nie. Harry coś mówił o sobocie.
-Aaa. Urządza jakąś imprezę. Mówił, że przyjechał na wakacje, ale postanowił zostać jeszcze na trochę i zaprasza jakieś tłumy żeby zabawić się przed powrotem.
-I pójdziemy?
-Jeśli chcesz.
-Przepraszam, że dziś weszłam na tę stronę. Przejąłeś się.
-Denerwuje mnie to, że wpieprzają się jeszcze w twoje życie. Teraz zastanawiam się tylko czy jutro cię gdzieś nie zaatakują pod szkołą.
-Nie myśl o tym. Nic mi nie będzie-uśmiechnęłam się.
Przytuliłam się do jego torsu i pocałowałam delikatnie w usta.
-Przeze mnie tracisz prywatność...
-W tej chwili jakoś tego nie odczuwam.
-To nie jest zabawne. Martwię się o każdy twój krok. Najchętniej zamknąłbym cię w domu i tak spędził resztę życia. W dom jesteśmy sobą, a na zewnątrz jest już inaczej.
-I know it's hard babe to sleep at night. Don't you worry, cause everything's gonna be alright. Kiedyś gdzieś to usłyszałam.
-Nie żartuj sobie.
-To ty o tym nie myśl i śpij.
Nie mogłam spać słysząc, że on nie może spać. Ciężej oddychał i wiercił się kiedy chyba pomyślał, że ja już śpię. O co mu chodzi,pomyślałam. Przecież nic się nie stało. Czy on coś ukrywał czy coś. Szturchnęłam go nogą pod kołdrą.
-Włącz telewizor, a ja idę po coś do jedzenia-powiedziałam wstając.
Wyciągnęłam z szafki wszystkie przekąski i jeszcze lody z zamrażalnika. To był mój sposób na wszystkie stresy i choroby, które nie dawały mi spać. Już kiedy byłam mała mama brała mnie do salonu i oglądałam z nią kreskówki do 5 nad ranem. Wtedy jakoś się odprężałam. Będąc w sypialni rzuciłam do Justina torebkę żelków i usiadłam przy nim.
-Nie wyśpisz się-powiedział spokojnie.
-Nie martw się. Znajdź jakiś kanał z głupimi programami albo kreskówki.
Chyba do 3 oglądaliśmy maraton z „Ekipą z New Jersey” jedząc czekoladowe i waniliowe lody wymieszane z żelkami. Mało mówiliśmy, ale przynajmniej nikt nie był smutny. Co jakiś czas nawet śmialiśmy się.

1 komentarz: