Nie będę kłamać,
że wyspałam się. Obudziłam się ze strasznym bólem głowy i tym
nieprzyjemnym posmakiem w ustach. Ku mojemu zdziwieniu Justin też
wstał i towarzyszył mi w porannych przygotowaniach. Razem jedliśmy
tosty i piliśmy kawę żeby trochę się pobudzić. Szczerze mówiąc
było ciężko, ale dałam radę. Powoli nakładałam bluzkę i
podskakując naciągałam dżinsy, co bardzo rozśmieszyło Justina.
Potem chociaż dziesięć razy powtarzałam mu, że nie ma sensu, aby
mnie odwoził i potem przyjeżdżał, ale uparł się. Skoro przez
dwa dni wszystko było ok to niby czemu teraz miało mi się coś
stać. Poganiałam go, bo robił wszystko wolno, a nie chciałam się
spóźnić.
-Serio?-powiedziałam
kiedy nareszcie wyszedł przed dom, gdzie na niego czekałam.
Miał na sobie
bordowe adidasy, ciemne spodnie, jasną koszulkę i czapkę z
daszkiem do tyłu. Wyglądał jakby wybierał się na jakieś
spotkanie, a nie na przejechanie się samochodem. Jeszcze te okulary,
które wziął tylko dlatego, żeby ukryć zmęczenie. Jak to jest,
że ja jakbym się nie starała to po średnio przespanej nocy od
razu było to po mnie widać, bo miałam opuchnięte oczy, a on wciąż
wyglądał tak pociągająco i dobrze. Kiedy prowadził samochód
bawiąc się jedną ręką czapką nie mogłam spuścić z niego
oczu. Miał cały czas rozchylone usta i wysunięty język od
skupienia. Jeszcze skubaniec co chwilę je oblizywał. Jak to się
stało, że ostatnio jego widok od razu mnie podniecał. Przecież
kiedyś nawet kiedy w jakiś sposób się do mnie dobierał i chciał
pocałować moją szyję zaczynałam się śmiać i go odganiałam.
Teraz to co działo się ze mną w środku aż mnie zawstydzało.
Cokolwiek by nie robił, jakkolwiek był ubrany... A jak nawet się o
mnie oparł czy musnął to dla mnie był już koniec.
Chciałam go
poprosić żeby wysadził mnie gdzieś dalej, bo nie chciałam
zwracać na siebie uwagi szczególnie, że Biebs uparł się na
Porsche. Kto normalny podjeżdża pod szkołę takim samochodem?
Pomyślałam jednak, że znowu mógłby się źle poczuć, więc nic
nie mówiłam i cicho liczyłam, że sam do tego dojdzie. Tak się
jednak nie stało. Bliżej podjechać nie mógł. Wysiadłam z auta w
tłum ludzi i szybkim krokiem z opuszczoną głową ruszyłam do
wejścia. No ale byłoby to i tak za mało rzucające się w oczy.
Usłyszałam za sobą trąbienie i odwróciłam się. Wróciłam się
do samochodu uzmysławiając sobie, że zapomniałam telefonu.
Zapadałam się pod ziemie. Wtedy nagle przede mną pojawiła się
Morgan. Po prostu nagle pojawiła się. Przywitałam się z nią, a
ona dołączyła do mnie i szła ze mną. Justin opuścił szybę i
podał mi iPhone'a.
-Jestem
Morgan-szybko do niego rzuciła.
-Justin-odpowiedział
spokojnie.
Czułam jakby ta
chwila trwała kilka minut, a nie sekund. Zauważyłam, że kilkoro
osób robi zdjęcia telefonami. Ktoś nawet krzyknął „Yo Justin”.
-Jakoś potem
zadzwonię kiedy masz przyjechać-powiedziałam spokojnie.
-Dobra. Miłego
dnia kochanie.
Zaczęłam szybko
się oddalać i tym razem to Morgan nie mogła za mną nadążyć.
Jeszcze znowu się rozgadała. Nie wiem jak ona to robi, że rozmawia
w taki sposób z poznaną dwa dni wcześniej dziewczyną. Znowu
zaczęła coś gadać o moim związku i wypytywała dlaczego nie
przyjechałam sama. Właściwie nie musiałam nic odpowiadać, bo ona
sama przedstawiała kilka opcji i nie dawała mi dojść do słowa.
Tego dnia miała związane włosy w niechlujny kok dzięki czemu
mogłam zobaczyć jej tatuaż na karku. Miała tam znak wieczności.
Była jedną z tych dziewczyn, których zdjęcia można znaleźć na
Tumblr. Chuda, jaśniutkie długie włosy, ciemne ubranie i makijaż.
Sama nie wiem czy cieszyłam się z jej towarzystwa. Miłe było to,
że kiedy tylko mnie zobaczyła od razu do mnie podeszła, ale może
chciała zobaczyć Justina. Na angielskim miałam nieprzyjemną
sytuację. Nauczyciel był po 50 i mówił w sposób, którego nie
rozumiałam. Zaczął gadać, że w jaki sposób mogę uczyć się w
liceum skoro nic nie rozumiem. Zadał mi dodatkową pracę domową,
bo chciał sprawdzić czy sobie poradzę z pisaniem. Temat był jakiś
fatalny, ale z szeroko otwartymi oczami kiwałam tylko głową. W tle
słyszałam jakieś chichoty tej klasowej elity. Nie wiem czy śmiały
się ze mnie czy wykorzystywały chwilę na jakieś ploteczki. Po
lekcji poszłam do łazienki żeby ochlapać twarz woda, bo czułam,
że aż zrobiły mi się wypieki od zdenerwowania. Znikąd pojawiła
się Morgan i zapytała czy płaczę. Wytłumaczyłam jej o co
chodzi, ale ona chyba nie uwierzyła. Pozostałe przedmioty poszły
już dobrze. Na lunchu znowu siedziałam ze znajomymi Morgan. A ona
ponownie plotkowała o mnie tak jakby mnie tam nie było. Nigdy nie
byłam w takim centrum zainteresowania siedząc obok i nic nie
mówiąc.
-Jak tam w waszym
raju nocnych uciech?-zapytała.
Nie mogłam
uwierzyć, że o to pyta.
-Gryzie cię?
Jakie lubicie pozycje?
-Nie chcę o tym
gadać.
-Przestań
Morgan!-wtrącił się Ian.-Co się tak tym interesujesz. A może się
zjarałaś wczoraj gdzieś na ulicy?
Morgan wkurzyła
się i odeszła. Ian z kolei szybko za nią pobiegł i złapał przy
wejściu do szkolnej kawiarni. Zostałam z Nessą i Jessicą, które
zaczęły mówić o jakiejś imprezie. Nic się nie odzywałam i
tylko przysłuchiwałam się im pijąc kawę.
-A ty masz jakieś
szalone plany na weekend Kate?-zapytała Nessa.
-Chyba pójdziemy
w sobotę na imprezę do znajomego Justina.
-Powiedziałaś
„my”. Justin zarządza całym twoim czasem?-zapytała tym razem
Jessica.-Wczoraj od razu do ciebie dzwonił, dziś przywiózł cię
do szkoły. Tak cię pilnuje?
-Nie, tak tylko
wyszło. Nie zamyka mnie w domu.
-To
fajnie...-pokiwała lekko głową.
Tak skończyła się
nasza rozmowa, bo zadzwonił przeddzwonek na lekcje. Miałam jeszcze
dwie lekcje, na których siedziałam z Morgan, ale nie odzywała się
ani jednym słowem. Nie wiedziałam co się z nią stało. Jakoś
dużo nad tym tez nie myślałam, bo przyjęłam, że jest dziwna.
Wysłałam SMSa do Biebsa z godziną kiedy kończę lekcje. Szłam
razem z Morgan, która była jakaś smutna i zaczęła narzekać na
zachowanie Iana. Trochę go wyzywała itp. Chyba się ze sobą
spotykali, ale był to raczej otwarty związek.
-Przez tego debila
będę musiała jechać do domu autobusem, bo dziewczyny już
pojechały-kiedy czekałyśmy na ostatnią lekcję. Może mogłabyś
mnie podwieźć?
-Ale dziś nie
jestem samochodem.
-No ale przecież
Bieber po ciebie przyjedzie.
Przez chwilę
zastanawiałam się jaką znaleźć wymówkę. Nie chciałam żeby
Morgan wypytywała o coś Justina. No i wtedy wyszłoby na jaw jakie
to ja mam nowe „koleżanki”.
-Dobra-w końcu
powiedziałam.
Morgan nawet nie
podziękowała.
Po lekcji wyszłyśmy
przed szkołę. Ludzie patrzyli w jeden punkt-parking. O,
nie,powtarzałam w myślach. Słońce jakby też skupiło się tylko
na samochodzie i nim. Justin stał oparty o samochód i robił coś w
telefonie. Morgan zaśmiała się. Ja nie mogłam zrozumieć czemu
tak świetnie wygląda i tak się wystawia. Przebrał się w coś
jeszcze lepszego. Włosy miał dalej lekko roztrzepane, ale to
dodawało mu tylko uroku. Kiedy mnie zobaczył ściągnął okulary i
zmarszczył nos, bo słońce świeciło mu w oczy.
-Podwieziemy
Morgan, dobrze?-uśmiechnęłam się do niego.
-Ok. Co tylko
chcesz.
Nie chciałam żeby
teraz był dla mnie taki milutki. Chciał mnie pocałować, ale ja
szybko cmoknęłam go w policzek i stanęłam po drugiej stronie
auta. Był trochę zdezorientowany, ale nic nie mówił.
-Ale ty
eksponujesz ten swój Swag-powiedziała Morgan poprawiając się na
tylnym siedzeniu.-Nie ma to jak trochę się trochę powozić, co
nie?
Waliła takie
teksty przez całą drogę. Justin nie wiedział czy ona żartuje czy
naprawdę go tak zjeżdża. Próbowałam jakoś zmienić temat, ale
bezskutecznie. Całe szczęście Morgan kazała siebie wysadzić na
jakimś skrzyżowaniu. Wtedy mogłam już spokojnie odetchnąć.
świetny <333 *.*
OdpowiedzUsuńMEGA :D
OdpowiedzUsuń