Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


20 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 155


Kiedy zatrzymaliśmy się pod domem Hanny wszystko wyglądało jakoś normalnie. Nie wiem czy spodziewałam się masy ludzi przed wejściem, ale wydawało mi się to trochę za proste. Pożegnałam się z JB i ruszyłam do środka. Od razu zobaczyłam Phoebe, która musiała wejść do domu chwilę wcześniej. Sytuacja wyglądała tam już inaczej. Nie wiem jak można przenieść takie klimaty do zwykłego domowego wnętrza. Dom nie był zwykły jak na realia tej okolicy czyli był wielki i piękny.
-Robi wrażenie, prawda?-Hannah pocałowała mnie w policzek i mocno przytuliła.
-Bosko-zaśmiałam się.
-Kiedy będzie ciemno zrobi jest jeszcze lepiej-Phoebe powiedziała jakby w sekrecie.
W pokoju przy długim blacie swój ekwipunek wyjmował fryzjer, a przy nim krzątała się kosmetyczki. Tego się już spodziewałam. Nigdy nie sądziłam, że będę brała udział w przygotowaniach niczym świty z "Supersłodkich urodzin" MTV. Nagle pojawiła się kolejna osoba. Była to odrobinę mniejsza wersja Hanny. Dziewczyna szybko przywitała się ze wszystkimi i zaczęła ochoczo opowiadać o czymś jubilatce. Byłam pewna, że są takimi siostrami, które podbierają sobie ubrania kłócąc się co nie miara, ale kiedy jest czas nie mogą przestać ze sobą plotkować.
-Dylan jest-Phoebe zaczęła.
-Identyczna jak Hannah?
-Właśnie. Dwa lata młodsza, ale robią to samo. Ona po prostu wcześniej zaczyna.
-Ja nie miałam takiego wzorca i musiałam sama się wszystkiego uczyć. Ona ma łatwiej-daje jej moje stare sprawdziany, telefony do starszych chłopaków i rożne inne rzeczy. Przez to ma więcej czasu na szkołę i jest geniuszem matematycznym. Serio. Odrabia za mnie ścisłe przedmioty. Phoebe zaczęła się śmiać.
-Tobie też zawsze przesyłamy odpowiedzi-powiedziała Dylan.
-Wiem i dlatego to mnie śmieszy. A jak czujesz się z tym, że poznasz swojego byłego niedoszłego męża?
-To było dwa lata temu-Dylan wywróciła oczami z lekkim zdenerwowaniem.
-Dylan kochała się w twoim Justinie-Phoebe powiedziała z lekką wyższością.
-Wy też mówiliście, że był słodki. Wzięłyście mnie nawet na koncert w Stamples.
Zaczęło robić mi się odrobinę niezręcznie, bo nigdy nie wiem czy w takich chwilach powinno zacząć się śmiać i wyśmiać w ten sposób ich byłe uczucia czy udać, że się nie słyszało. Zaczęłam się bać czy mała Hannah nie będzie chciała się za bardzo przestawiać do Justina. W ten sposób udowodniłaby sobie, że ona z niego wyrosła i działa na niego tak jak on kiedyś na nią. To na pewno fajne uczucie, ale nie chciałabym żeby akurat on był w to zamieszany. Kiedy przestałam już zastanawiać się nad tym dziewczyny dawno zdążyły zacząć rozprawiać na inny temat. Ucieszyłam się i zaczęłam wciągać w rozmowę. Koło 20 wszystkie byłyśmy już prawie przygotowane. Ja siedziałam jeszcze w wałkach, bo dziewczyny stwierdziły, że dzisiaj będę wyglądać jak żona piłkarza z burzą ciemnych loków i skąpą sukienką. O 21 zaczęłyśmy się już ubierać. Szybko wyciągnęłam z torby sukienkę i naciągnęłam ją na siebie. Jak wyszło nikt się nikogo nie wstydził i wszystkie ubierałyśmy się obok siebie.
-Hej, do tej sukienki nie zakłada się już stanika, bo go widać-Dylan zwróciła się nagle do mnie.
-Jak ją kupowałam Hannah powiedziała, że wyglądała dobrze-zaczęłam się bronić, a właściwie swojego stanika.
-Masz jakieś tatuaże na piersiach, że nie chcesz go.
W tej chwili zadzwonił mój telefon. To Justin-mój wydawca. Phoebe jednak mnie wyprzedziła i sama odebrała.
-My się jeszcze szykujemy i macamy po biustach. Wiesz, jak to dziewczyny-zaśmiała się.-Teraz kolej Kate, więc nie ma jak odebrać. Aż ci zazdrościmy.
-Przestań-pisnęłam, ale nikt chyba tego nie zauważył.
-Wejdź do środka. Gdzieś tam powinien być Jake. Pogadajcie sobie.
Wiedziałam jaką minę musiał wtedy zrobić. Na pewno nie chciał siedzieć tam z Jacobem i spokojnie gadać. Było mi trochę głupio, ale bardzo mi to nie przeszkadzało. Może to przez to, że zrobiłam się trochę zazdrosna o Dylan i chciałam żeby Jake wpłynął tak samo na Justina. Kiedy wszystkie były już ubrane mogłam podziwiać trzy wspaniałe dziewczyny. Kiedy sama zobaczyłam się w lustrze byłam chyba bardziej odwalona niż na własnym ślubie, bo wtedy wyglądałam skromniej. Dylan poszła na zwiady żeby sprawdzić czy jest dostatecznie dużo osób. Kiedy wróciła powiedziała, że możemy już wychodzić. Były szerokie schody, po których miałyśmy wszystkie zejść. Hannah i Dylan wzięły się za ręce i dumnie zeszły na dół machając do jakiś znajomych. Ja z Phoebe poczekałyśmy aż wszyscy będą się na nie patrzeć by nikt nie zwracał na nas większej uwagi kiedy będziemy za nimi iść. W tłumie zobaczyłam Justina w lekko odgrodzonym kącie, o którym wcześniej mówiła Hannah. Phoebe wzięła mnie wtedy za rękę i pociągnęła w jego kierunku. Okazało się, że nadal jest z Jake'iem. Im bliżej byłyśmy tym silniejsze odczuwałam wrażenie, że się dogadują. Szybko cmoknęłam Jacoba w policzek czując w tym samym momencie rękę Justina, przy którym się pochyliłam. Kiedy usiadłam przy nim położył ramie za mną na oparciu, a drugą ręką trzymając mnie za podbródek złożył na ustach krótki pocałunek. Szepnął, że ładnie wyglądam, a potem z lekko dumną miną odwrócił się do Jake'a by kontynuować rozmowę.
-Przepraszamy, że tak długo, ale wiecie jak to jest-Phoebe uśmiechnęła się.
-Hannah zawsze powtarza, że to stresujące, to całe szykowanie-Jake udawał, że świetnie to rozumie.
-Ale ty zabawny-Phoebe spojrzała na niego spod mocno umalowanych rzęs.
-Siedzicie same i porównujecie swoje cycki i chłopaków. Taka prawda.
-Na twoim miejscu bym się tak nie cieszyła-uśmiechnęłam się.
-Piąteczka-Phoebe wystawiła rękę do przodu i klasnęłyśmy chłopakom przed twarzami.
-Widzisz Justin, chciałeś mieć miłą dziewczynę, świat dla niej objeździłeś, a te diabełki ją marnują.
-Na razie nie narzekam-poklepał mnie po udzie.
-Dobra, idę szukać Hanny, bo o nią to się boję.
Kiedy zostaliśmy we trójkę pogadaliśmy trochę na cudowny temat jakim była moja choroba. Potem omówiliśmy trochę imprezę i wysłałyśmy Justina po jakieś napoje. Powiedziała mi, że chyba bardzo spodobałam się Justinowi, bo cały czas na mnie zerka i nie może wyjść z zachwytu. Kiedy już do nas wracał dodała, że ma olbrzymi ten łańcuch. Zaśmiałam się i przesunęłam bliżej niej robiąc więcej miejsca Justinowi. Zapytał czy bardzo go obsmarowywałyśmy. Obie odpowiedziałyśmy śmiechem.
-Kocham tę piosenkę!-nagle krzyknęła.-Chodź Justin, zabaw się trochę.
-Pozwolisz jej na to?-chciał żebym go uratowała, bo ona już go ciągnęła.
Pokiwałam głową i na odchodne klepnęłam go w tyłek. Z daleka obserwowałam jak Phoebe podskakuje i fajnie się wygina. On na początku był nieśmiały, coś go powstrzymywało, ale kiedy ona nie chciała dać mu spokoju rozluźnił się i zaczął się bujać w rytm muzyki. Piosenki się zmieniały i towarzystwo wokół niego też. Niespodziewanie były tam same dziewczyny i prawie wiły się przy nim. Nie wiem kiedy skrzyżowałam ramiona i uśmiech zszedł z mojej twarzy. Byłam odrobinę zazdrosna, ale nie chciałam przyklejać się do jakiś typów żeby pokazać mu, że nie jestem gorsza. Albo w sumie chcę, stwierdziłam i ruszyłam w stronę parkietu od innej strony, gdzie przeważali chłopcy. Jakoś szybko wpasowałam się tam i zaczęłam tańczyć. Moja sukienka była za krótka żeby nie zwracano na mnie uwagi. Rozpoznałam kilku chłopaków ze szkolnej drużyny, którzy przyjaźnili się z Jacobem. Trochę przekrzykiwaliśmy muzykę żeby pogadać. Jeden stwierdził, że przez Justina stracił dziewczynę, bo wolała przy nim się pokręcić. Zaśmiałam się przepraszając. Poszłam z nimi się czegoś napić. Oczywiście mieli ze sobą trochę alkoholu, ale przez leki musiałam im odmówić.

3 komentarze:

  1. Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Poszukuję administratora/rki na mojego bloga z opowiadaniami

    opowiadania-sny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń