Kiedy zatrzymaliśmy się pod domem
Hanny wszystko wyglądało jakoś normalnie. Nie wiem czy
spodziewałam się masy ludzi przed wejściem, ale wydawało mi się
to trochę za proste. Pożegnałam się z JB i ruszyłam do środka.
Od razu zobaczyłam Phoebe, która musiała wejść do domu chwilę
wcześniej. Sytuacja wyglądała tam już inaczej. Nie wiem jak można
przenieść takie klimaty do zwykłego domowego wnętrza. Dom nie był
zwykły jak na realia tej okolicy czyli był wielki i piękny.
-Robi wrażenie, prawda?-Hannah
pocałowała mnie w policzek i mocno przytuliła.
-Bosko-zaśmiałam się.
-Kiedy będzie ciemno zrobi jest
jeszcze lepiej-Phoebe powiedziała jakby w sekrecie.
W pokoju przy długim blacie swój
ekwipunek wyjmował fryzjer, a przy nim krzątała się kosmetyczki.
Tego się już spodziewałam. Nigdy nie sądziłam, że będę brała
udział w przygotowaniach niczym świty z "Supersłodkich
urodzin" MTV. Nagle pojawiła się kolejna osoba. Była to
odrobinę mniejsza wersja Hanny. Dziewczyna szybko przywitała się
ze wszystkimi i zaczęła ochoczo opowiadać o czymś jubilatce.
Byłam pewna, że są takimi siostrami, które podbierają sobie
ubrania kłócąc się co nie miara, ale kiedy jest czas nie mogą
przestać ze sobą plotkować.
-Dylan jest-Phoebe zaczęła.
-Identyczna jak Hannah?
-Właśnie. Dwa lata młodsza, ale
robią to samo. Ona po prostu wcześniej zaczyna.
-Ja nie miałam takiego wzorca i
musiałam sama się wszystkiego uczyć. Ona ma łatwiej-daje jej moje
stare sprawdziany, telefony do starszych chłopaków i rożne inne
rzeczy. Przez to ma więcej czasu na szkołę i jest geniuszem
matematycznym. Serio. Odrabia za mnie ścisłe przedmioty. Phoebe
zaczęła się śmiać.
-Tobie też zawsze przesyłamy
odpowiedzi-powiedziała Dylan.
-Wiem i dlatego to mnie śmieszy. A
jak czujesz się z tym, że poznasz swojego byłego niedoszłego
męża?
-To było dwa lata temu-Dylan
wywróciła oczami z lekkim zdenerwowaniem.
-Dylan kochała się w twoim
Justinie-Phoebe powiedziała z lekką wyższością.
-Wy też mówiliście, że był
słodki. Wzięłyście mnie nawet na koncert w Stamples.
Zaczęło robić mi się odrobinę
niezręcznie, bo nigdy nie wiem czy w takich chwilach powinno zacząć
się śmiać i wyśmiać w ten sposób ich byłe uczucia czy udać,
że się nie słyszało. Zaczęłam się bać czy mała Hannah nie
będzie chciała się za bardzo przestawiać do Justina. W ten sposób
udowodniłaby sobie, że ona z niego wyrosła i działa na niego tak
jak on kiedyś na nią. To na pewno fajne uczucie, ale nie chciałabym
żeby akurat on był w to zamieszany. Kiedy przestałam już
zastanawiać się nad tym dziewczyny dawno zdążyły zacząć
rozprawiać na inny temat. Ucieszyłam się i zaczęłam wciągać w
rozmowę. Koło 20 wszystkie byłyśmy już prawie przygotowane. Ja
siedziałam jeszcze w wałkach, bo dziewczyny stwierdziły, że
dzisiaj będę wyglądać jak żona piłkarza z burzą ciemnych loków
i skąpą sukienką. O 21 zaczęłyśmy się już ubierać. Szybko
wyciągnęłam z torby sukienkę i naciągnęłam ją na siebie. Jak
wyszło nikt się nikogo nie wstydził i wszystkie ubierałyśmy się
obok siebie.
-Hej, do tej sukienki nie zakłada się
już stanika, bo go widać-Dylan zwróciła się nagle do mnie.
-Jak ją kupowałam Hannah
powiedziała, że wyglądała dobrze-zaczęłam się bronić, a
właściwie swojego stanika.
-Masz jakieś tatuaże na piersiach,
że nie chcesz go.
W tej chwili zadzwonił mój telefon.
To Justin-mój wydawca. Phoebe jednak mnie wyprzedziła i sama
odebrała.
-My się jeszcze szykujemy i macamy po
biustach. Wiesz, jak to dziewczyny-zaśmiała się.-Teraz kolej Kate,
więc nie ma jak odebrać. Aż ci zazdrościmy.
-Przestań-pisnęłam, ale nikt chyba
tego nie zauważył.
-Wejdź do środka. Gdzieś tam
powinien być Jake. Pogadajcie sobie.
Wiedziałam jaką minę musiał wtedy
zrobić. Na pewno nie chciał siedzieć tam z Jacobem i spokojnie
gadać. Było mi trochę głupio, ale bardzo mi to nie przeszkadzało.
Może to przez to, że zrobiłam się trochę zazdrosna o Dylan i
chciałam żeby Jake wpłynął tak samo na Justina. Kiedy wszystkie
były już ubrane mogłam podziwiać trzy wspaniałe dziewczyny.
Kiedy sama zobaczyłam się w lustrze byłam chyba bardziej odwalona
niż na własnym ślubie, bo wtedy wyglądałam skromniej. Dylan
poszła na zwiady żeby sprawdzić czy jest dostatecznie dużo osób.
Kiedy wróciła powiedziała, że możemy już wychodzić. Były
szerokie schody, po których miałyśmy wszystkie zejść. Hannah i
Dylan wzięły się za ręce i dumnie zeszły na dół machając do
jakiś znajomych. Ja z Phoebe poczekałyśmy aż wszyscy będą się
na nie patrzeć by nikt nie zwracał na nas większej uwagi kiedy
będziemy za nimi iść. W tłumie zobaczyłam Justina w lekko
odgrodzonym kącie, o którym wcześniej mówiła Hannah. Phoebe
wzięła mnie wtedy za rękę i pociągnęła w jego kierunku.
Okazało się, że nadal jest z Jake'iem. Im bliżej byłyśmy tym
silniejsze odczuwałam wrażenie, że się dogadują. Szybko
cmoknęłam Jacoba w policzek czując w tym samym momencie rękę
Justina, przy którym się pochyliłam. Kiedy usiadłam przy nim
położył ramie za mną na oparciu, a drugą ręką trzymając mnie
za podbródek złożył na ustach krótki pocałunek. Szepnął, że
ładnie wyglądam, a potem z lekko dumną miną odwrócił się do
Jake'a by kontynuować rozmowę.
-Przepraszamy, że tak długo, ale
wiecie jak to jest-Phoebe uśmiechnęła się.
-Hannah zawsze powtarza, że to
stresujące, to całe szykowanie-Jake udawał, że świetnie to
rozumie.
-Ale ty zabawny-Phoebe spojrzała na
niego spod mocno umalowanych rzęs.
-Siedzicie same i porównujecie swoje
cycki i chłopaków. Taka prawda.
-Na twoim miejscu bym się tak nie
cieszyła-uśmiechnęłam się.
-Piąteczka-Phoebe wystawiła rękę
do przodu i klasnęłyśmy chłopakom przed twarzami.
-Widzisz Justin, chciałeś mieć miłą
dziewczynę, świat dla niej objeździłeś, a te diabełki ją
marnują.
-Na razie nie narzekam-poklepał mnie
po udzie.
-Dobra, idę szukać Hanny, bo o nią
to się boję.
Kiedy zostaliśmy we trójkę
pogadaliśmy trochę na cudowny temat jakim była moja choroba. Potem
omówiliśmy trochę imprezę i wysłałyśmy Justina po jakieś
napoje. Powiedziała mi, że chyba bardzo spodobałam się Justinowi,
bo cały czas na mnie zerka i nie może wyjść z zachwytu. Kiedy już
do nas wracał dodała, że ma olbrzymi ten łańcuch. Zaśmiałam
się i przesunęłam bliżej niej robiąc więcej miejsca Justinowi.
Zapytał czy bardzo go obsmarowywałyśmy. Obie odpowiedziałyśmy
śmiechem.
-Kocham tę piosenkę!-nagle
krzyknęła.-Chodź Justin, zabaw się trochę.
-Pozwolisz jej na to?-chciał żebym
go uratowała, bo ona już go ciągnęła.
Pokiwałam głową i na odchodne
klepnęłam go w tyłek. Z daleka obserwowałam jak Phoebe podskakuje
i fajnie się wygina. On na początku był nieśmiały, coś go
powstrzymywało, ale kiedy ona nie chciała dać mu spokoju rozluźnił
się i zaczął się bujać w rytm muzyki. Piosenki się zmieniały i
towarzystwo wokół niego też. Niespodziewanie były tam same
dziewczyny i prawie wiły się przy nim. Nie wiem kiedy skrzyżowałam
ramiona i uśmiech zszedł z mojej twarzy. Byłam odrobinę
zazdrosna, ale nie chciałam przyklejać się do jakiś typów żeby
pokazać mu, że nie jestem gorsza. Albo w sumie chcę, stwierdziłam
i ruszyłam w stronę parkietu od innej strony, gdzie przeważali
chłopcy. Jakoś szybko wpasowałam się tam i zaczęłam tańczyć.
Moja sukienka była za krótka żeby nie zwracano na mnie uwagi.
Rozpoznałam kilku chłopaków ze szkolnej drużyny, którzy
przyjaźnili się z Jacobem. Trochę przekrzykiwaliśmy muzykę żeby
pogadać. Jeden stwierdził, że przez Justina stracił dziewczynę,
bo wolała przy nim się pokręcić. Zaśmiałam się przepraszając.
Poszłam z nimi się czegoś napić. Oczywiście mieli ze sobą
trochę alkoholu, ale przez leki musiałam im odmówić.
Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńYay, dzięki ;)
UsuńPoszukuję administratora/rki na mojego bloga z opowiadaniami
OdpowiedzUsuńopowiadania-sny.blogspot.com