Po jakimś czasie stwierdziłam, że
wypadałoby odnaleźć Hannę. Jednak to ona mnie ubiegła.
-Jezu, ale ten Justin tańczy i
zabawia towarzystwo. Czemu tak siedzicie? Chodźcie! No już-rozgadała
się zadyszana.
-Weźcie się nie obrażajcie baby-za
jej plecami pojawił się Jake.-On w przeciwieństwie do was umie się
bawić.
Razem z nimi poszłam zobaczyć jak
dobrze bawi się beze mnie. Cała złość ulotniła się jednak ze
mnie kiedy widząc mnie uśmiechnął się szeroko i przepchnął do
mnie. Automatycznie chwyciłam go za złoty łańcuch i przyciągnęłam
żeby pocałować go. Poczułam, że od tego bansowania zdarzył się
już odrobinę spocić.
-Krążą plotki, że zabawiasz się z
dziewczynami moich kolegów-uśmiechnęłam się patrząc w dół
niby speszona.
-Ja słyszałem, że dzisiaj
zrezygnowałaś z bielizny-powiedział cicho wiedząc, że mnie tym
zawstydzi.-Podobno jak spojrzy się z odpowiedniej strony sukienka
robi się przezroczysta i widać, że to nie żarty.
-Jesteś niemiły-położyłam ręce
na jego ramionach krzyżując nadgarstki na jego karku.
-Zapisałem nas do siódmego nieba.
Hannah dała nam trzy minuty ekstra-kładąc ręce na moich bokach
zaczął kołysać się ze mną w tańcu.
-Czyli ile będziemy w tym strasznym
miejscu?
-Całe dziesięć minut.
Chyba moja obojętność co do
spędzenia czasu w ciemnym pokoju, do którego ludzie chodzą tylko w
jednym celu wydała mu się zaskakująca i niepokojąca. Jego ręce
jeździły po całych moich plecach. Czułam jak napierają na
sukienkę tak że świecidełka do niej poprzyszywane lekko wbijały
mi się w skórę. Próbował dotrzeć do przedniej części
sukienki, ale wiedział, że jest to zupełnie nie na miejscu. Po
chwili, kiedy muzyka stała się jakaś bardziej klubowa przylgnęłam
do niego i lekko zasłaniając się dłońmi zaczęłam całować
jego szyję. W tym samym czasie nasze ciała wykonywały najbardziej
podniecający i niegrzeczny taniec na świecie. Z boku może nie
wyglądało to niesamowicie, ale mnie każdy ruch przyprawiał o
ciarki. Jego oczy błyszczały od pożądania. Wypiłam się na
chwilę w jego usta, a potem poszliśmy się napić. Było wtedy
trochę po 23. Szybko pochłonęłam przyjemnie zimne mojito
bezalkoholowe. Uwielbiałam ten orzeźwiający smak. Obok nas
pojawiła się Phoebe z chłopakiem. Biedni towarzysze zostali przez
nas opuszczeni, bo musiałyśmy udać się do toalety. Bardzo mnie
nie zdziwiło, że była tam już Hannah. Na początku obie
powiedziałyśmy jak to wspaniale się bawimy. Ona nie mogła się
już powstrzymać przed wyjawieniem nam pikantnej historii, która
wydarzyła się chwilę wcześniej. Pomachała nam przed oczami
otwartym opakowaniem po prezerwatywie i pokazała rząd białych
zębów w szerokim uśmiechu. Powiedziała, że liczyła wcześniej,
że ich pierwszy raz będzie raczej romantyczny, a nie błyskawiczny,
ale i tak była zachwycona, bo jak stwierdziła na romantyzm
przyjdzie czas po imprezie albo po prostu za jakiś czas, może po
torcie, może na nim. Obie z Phoebe zaśmiałyśmy się. Hannah dumna
z siebie mogła już zmienić temat. Powyciągała trochę informacji
jak to się stało, że MJ i Phoebe tak się do siebie przykleili.
Stwierdziła, że to słodkie, ale radziła jej uważać na alkohol,
bo po prostu wiedziała, że mimo ćwiczeń głowa koleżanki nie
jest zbyt mocna. Na koniec spojrzała na mnie z iskierką w oku.
-Nie sądziłam, że to wy będziecie
się tak dobrze bawić. Jak ładnie poprosisz dostaniecie jeszcze
trzy minuty, bo jak na was patrzyłam to... Sama wiesz-mrugnęła
znacząco.
-Bawimy się super, ale nie musisz być
taka szczodra.
-Im nie jest potrzebny pokój-Phoebe
zachichotała.
Szybko postarałam się zakończyć tę
lekko niewygodną rozmowę i razem z P. wróciłyśmy do chłopaków.
Tym razem Justin nie wyglądał na zadowolonego. Kiedy mnie zobaczył
od razu podniósł się i podszedł do mnie. Zatrzymałam się i
stanęłam przy ścianie myśląc, że chce pogadać. Objął mnie w
pasie i zaczął opowiadać jakieś śmieszne rzeczy o MJ, który
chciał robić sobie z nim zdjęcia. W żartach powiedział, że
chyba jest jakimś ukrytym fanem, bo zaczął coś mówić o
Twitterze, wspólnych zdjęciach i autografie dla jego siostry, która
nazywa się Monica, więc miał napisać dla MJ. Stwierdził, że
chyba mimo wszystko Chaz był trochę ciekawszym typem. Z uśmiechem
przyznałam mu rację. Wtedy znowu się do mnie zbliżył i zaczął
całować moją szyję. I bez jego ciepłego oddechu było mi gorąco,
ale pomyślałam, że dam mu pięć sekund. W tym samym czasie
mówiłam, że powinniśmy trochę się ograniczać, bo wszyscy
zaczynają myśleć, że jesteśmy seksoholikami i tylko to ze sobą
robimy. Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że to było dość
głupie, bo w tym samym czasie pozwalałam na coś odwrotnego. Kiedy
jego dłoń wcisnęła się między moją pupę, a ścianę i zaczęła
lekko podwijać moją sukienkę odchrząknęłam i z uśmiechem
odsunęłam go od siebie.
-Jeszcze do tego wrócimy-odgarnął
dłonią moje włosy z czoła trochę za długo przytrzymując ją
przy moim uchu.
-Justin, zaraz zaczynamy
przedstawienie-znikąd pojawił się Jake.-Kate, ty idź do
dziewczyn. Są w ogrodzonej części.
Spojrzałam na nich podejrzliwie, ale
nie dali nic po sobie poznać. Wywróciłam oczami i poszłam do
Hanny, która siedziała z Phoebe i Dylan popijając kolejnego
drinka. Naprawdę Jake ją zestresował. Biedaczka tylko ściskała
czerwony kubeczek i prawie pochłaniała kolorowy płyn. Uśmiechnęłam
się do niej i usiadłam z boku. Zapytałam Phoebe gdzie jest jej
chłopak, ale ona machnęła ręką każąc mi nie wracać do niego.
Zaśmiałam się lekko i ona też zachichotała wiedząc, że zawsze
tak to się kończy. Nagle zgasły wszystkie światła. Ludzie od
razu powyciągali telefony żeby coś widzieć. Muzyka została
wyciszona. Na początku usłyszeliśmy głos, a dopiero potem
zobaczyłam oświetlonego Jake'a z gitarą.
-Zdecydowanie powinnam zrobić to z
nim po tym, a nie wcześniej-Hannah przyłożyła rękę do głowy.
Wszyscy byli wzruszeni tym wykonaniem
„Happy Birthday”. Wszystkie dziewczyny zaczęły zazdrościć
Hannie takiego wspaniałego i romantycznego chłopaka. Nie było to
przekoloryzowane, ale naprawdę fajne. Jednak chyba tylko ja
zauważyłam od razu, że ten głos pochodzi jednak od kogoś innego.
Zaczęłam się szeroko uśmiechać i szukać wzrokiem Justina, który
istotnie bardzo starał się zmienić trochę głos, ale ja i tak go
rozpoznałam. Po występie pojawił się tort, a Justin w zagadkowy
sposób pojawił się obok mnie. Posłałam mu uśmiech pt. „wiem o
wszystkim”. Następnie wjechał duży tort w ulubiony wzór Hanny z
jej podobizną. Wszyscy klaskali, a ona dziękowała i życzyła
innym dobrej zabawy. Tort nie zrobił na niej wielkiego wrażenia
albo po prostu chciała jak najszybciej podziękować Jacobowi za
wspaniały występ i zabrała go do swojej sypialni. Gdybym jej nie
znała dziwnie bym się czuła wiedząc co robi, ale ona po prostu
miała do wszystkiego inne podejście jak ja.
-Wiem, że to byłeś ty-Dylan
uśmiechnęła się do Justina.
-Cwaniara-zaśmiał się.-Ja też
wiem, że to byłaś ty.
Dylan zrobiła się lekko zszokowana i
jakby zamarła.
-Naprawdę?-wróciła do formy
uśmiechając się pewnie.-To fajnie.
Zaczęłam zastanawiać się co się
dzieje i dlaczego spełniają się moje najgorsze przypuszczenia. Na
szczęście Dylan poszła do swoich znajomych, którzy zostali wśród
innych gości. Postanowiłam nie pytać Justina o co chodziło i sama
zadręczać się różnymi możliwościami. Przyłożyłam swoją
rękę do ręki Justina, którą obejmował mnie w pasie i chwilę
gapiłam się na jego zegarek. Białe złoto i mnóstwo brylantów.
Pomyślałam, że był droższy od wszystkich rzeczy razem wziętych,
o których pomyślałam, że mógłby być droższy. Potem
przeniosłam wzrok na jego ramię pełne tatuażów. Nie przepadałam
za nimi, ale na tle mojej sukienki wyglądały pociągająco.
-Chcesz już wracać?-zapytał
automatycznie po tym jak oparłam głowę o jego bok.
-Nie. Podoba mi się.
-Ja mógłbym już wracać. Siódme
niebo jest kuszące, ale wątpię, że twoja sukienka zostanie w
stanie idealnym, kiedy nie będę musiał się powstrzymywać. W domu
byłoby bezpieczniej.
Przyjrzałam mu się uważnie, bo nie
wierzyłam, że o tym teraz myśli. Jego uśmiech potwierdził, że
naprawdę miał z tym problem. Ustaliliśmy, że zostaniemy jeszcze
godzinę. W tym czasie wyszalałam się trochę z dziewczynami,
trochę z nim. To była chyba najlepsza godzina całej imprezy.
Oczywiście Phoebe błagała Justina teatralnie żebyśmy nie
wychodzili, bo jej musi ktoś pilnować, bo może znowu zrobić coś
głupiego.
-Gdyby Chaz tu był, ty byłabyś
bezpieczna-powiedział z uśmiechem.-Do zobaczenia.
Phoebe posmutniała trochę. Wszyscy
wiedzieliśmy, że Justin będzie miał do niej niesmak na zawsze po
tym jak spławiła jego przyjaciela. Nie powiedział tego niemiło,
ale nikt nie czuł się z tamtą sprawą okay.
Przed domem znaleźliśmy samochód i
automatycznie wyciągnęłam kluczyki z kieszeni Justina. Upierał
się, że wypił jeden kieliszek w drinku trzy godziny wcześniej.
Nie zgodziłam się jednak na to i sama wsiadłam na miejsce
kierowcy. Szpilki i Porshe to kiepskie połączenie, więc wysunęłam
z nich stopy i podałam Justinowi. Z zaciekawieniem i lekkim
przerażeniem przyglądał się cienkiej szpilce.
-Jak można w tym chodzić?
-Lepiej nie próbuj, bo zacznę się o ciebie martwić-zaśmiałam się odpalając silnik.
-Lepiej nie próbuj, bo zacznę się o ciebie martwić-zaśmiałam się odpalając silnik.
Silnik zawył głośno, że aż
drgnęłam. Mała przyciśnięcie pedału rozpędzało maszynę do
wielkich prędkości. Musiałam uważać co robię, bo nie byłam
kompletnie przyzwyczajona do takiej jazdy. Justin miał ze mnie
minimalny ubaw.
-Widzisz, takim samochodem można
jechać też normalnie. Po prostu nie trzeba naciskać pedału jak
idiota-powiedziałam utrzymując dobrą prędkość.
-Idiotą jest ten kto nie wykorzystuje
tego, co siedzi w tym samochodzie.
-I nie płaci za to tylu
mandatów-spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
-Masz szczęście, że cię kocham i
wyglądasz seksownie w tym samochodzie.
Pojechaliśmy trochę inną drogą niż
wcześniej, bo wydała mi się ciekawsza. Znajdowała się przy samej
plaży. Woda w blasku księżyca wyglądała niesamowicie. Szybko
powróciłam do obserwowania tego co mam przed sobą, bo nawiedziła
mnie myśl, że śnię. Jechaliśmy zdecydowanie dłużej niż w
tamtą stronę. Aż zaczynałam się zastanawiać czy rzeczywiście
jechałam dużo wolniej od Justina.
-Chyba się zgubiliśmy-powiedziałam
z rozczarowaniem w głosie.
-Wiem, bo ignorowałaś wszystkie
znaki prowadzące w prawo-zaśmiał się.-Zatrzymasz się gdzieś?
Wypiłem trochę za dużo, a to zapowiada się na długą podróż.
Szybko zjechałam na pobocze i oparłam
głowę o kierownicę. Krzyknęłam jeszcze do niego dlaczego nie
powiedział mi, że źle jadę. Poprawiając się w fotelu obejrzałam
się dookoła sprawdzając gdzie jesteśmy. U Hanny byłam wcześniej
tylko jeden raz, bo mieszkała dość daleko od szkoły, jadąc
właśnie tą drogą, ale zupełnie nic nie rozpoznawałam. Justin
nie wracał i zaczęłam się bać, że policja złapała go na
sikaniu na plaży. Choć zachował się źle nie chciałam okazywać
mu swojego zirytowania i zaczęłam go wołać po imieniu, a nie per
idioto. Po pięciu minutach zaczęłam się trząść. W końcu
wyszłam z samochodu i obejrzałam się. Nigdzie nie było go widać.
Próbowałam nasłuchiwać, ale ocean wszystko zagłuszał. Zamknęłam
samochód i ruszyłam w stronę, w którą jak mi się wydawało
poszedł. Nagle runęłam na piasek. Usłyszałam stłumiony śmiech.
-Justin co z tobą jest nie tak?
-Wszystko-położył się na mnie i
zaczął całować szyję.
-Prędzej poszłabym teraz do
wody-zaczęłam się wiercić i spychać go z siebie.
Wtedy Biebs gwałtownie się podniósł
i przełożył mnie przez swoje ramie. Nie chciał mnie puszczać,
ale przypomniałam mu, że wciąż jestem na lekach i powinnam na
siebie uważać. Przekręcił mnie tak, że leżałam na jego rękach
jak panna młoda. Podszedł kilka metrów na środek plaży i usiadł
na piasku kładąc mnie na kolanach. Wciąż przytrzymywał moją
głowę patrząc mi w oczy. Kilka razy powtórzył, że wyglądam w
tej sukience i scenerii jak syrena. Kilka razy pocałował mnie w
usta, ale nie robił tego już tak zachłannie jak wcześniej. Potem
przytuliłam się do niego mocniej, bo taka pozycja przypominała mi
najlepsze chwile, te pierwsze, kiedy wyglądał trochę inaczej, jego
oczy były wesołe w prosty sposób, a uśmiech zawsze był szczery.
Wtuliłam się w niego mocniej i wzięłam głęboki wdech.
-Wtedy się wszystko
zaczęło-powiedziałam cicho patrząc na fale.
-To było dokładnie trzy lata temu.
Odwróciłam się szybko twarzą do
niego. Nie mogłam uwierzyć, że trzy lata temu i dzień wcześniej
nie znałam go i nawet nie wyobrażałam sobie, że trzy lata później
będę w tym miejscu. Wtedy nie miałam pojęcia co znaczy miłość,
nie znałam tak wielkich uczuć i właściwie nic nie wiedziałam.
Przez moją głowę zaczęło przelatywać setki wspomnień, chwil,
uśmiechów, pocałunków, jego ciepłych oddechów na mojej skórze.
-Właściwie nasze życie dopiero się zaczyna. Jesteśmy wciąż
tylko nastolatkami-odparł z uśmiechem.-Wszystko przed nami
króliczku.
No i dotarliśmy do końca opowiadania. Były potknięcia, ale jakoś przetrwaliśmy. Muszę przyznać, że koniec wyszedł sam z siebie i wydaje się być trochę filmowy. Nie przeszkadza mi to, więc już nie kombinuję. Dziękuję za miłe komentarze i serdecznie wszystkich pozdrawiam.
+Całusy z pierwszych urodzin mojego chrześniaczka. Wakacje się kończą i czeka mnie klasa maturalna... Trzymajcie kciuki
Popłakałam się normalnie :( Nie mogę uwierzyć , że to koniec :(( Dziękuję ci , że poświęcałaś swój czas i pisałaś tak wspaniałe opowiadanie <3333 Kocham cię i całą historię o Kasi i Justinie <3333333
OdpowiedzUsuńBędzie powrót ;) robimy sobie tylko przerwę ;)
OdpowiedzUsuńfajnee :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ------------> http://www.magicznadolina.blogspot.com/
Wiem, że już nie piszesz, ale dodałam twój blog do zakładki ,,polecane blogi"
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. <3 / Jul's. ♥
http://lovemeliikeyoudo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZAPRASZAMY ;))
Dziewczyno przeczytałam wszystko w jedną noc idąc na drugi dzień na testy z 5 przedmiotów nie śpiąc nic tylko ewentualnie na barku kumpla przez 15 minut.Zdałam na 5 ale nie o tym chciała .. piszesz tak że w środku nocy odczuwam takie emocje jak przed skokiem ze spadochronem czuje radość szczęście zakłopotanie ciekawość.Płakałam uśmiechałam się śmiałam i w środku czułam jakbym tą sytuacje widziała z jakiegoś filmu.Piszesz tak realnie że czytając mogłam zobaczyć nawet ułożenie domu w LA kładąc się spać zaczynało mi się śnic od początku .Miałam 4 dni wolnego przeczytałam jeszcze raz wszystko czułam jeszcze więcej.Po prostu zakochałam się w tym jak piszesz Pisz dalej i to jak najwięcej :).
OdpowiedzUsuńBardzooo dziękuję :) Nie zaglądałam tu przez dłuższy czas, ale widząc tak miły komentarz nie mogłam nie odpisać. Strasznie się cieszę, że Ci się podobało :) Czasem żałuję, że przestałam pisać, ale zajęłam się szkołą i w poniedziałek zaczynam maturalny maraton. Może jeszcze coś się tutaj pojawi po maju, ale jeszcze sama nie wiem czy dam radę jeszcze raz wciągnąć się tak w tę historię. Dobra, już się nie rozpisuję. Jeszcze raz dziękuję :)
UsuńBędę trzymać kciuki i powodzenia :)
UsuńPoszukuję administratora/rki na mojego bloga z opowiadaniami
OdpowiedzUsuńopowiadania-sny.blogspot.com