Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


19 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 172

-Śpisz?-usłyszałam czyjś głos, a potem poczułam rękę na swoim boku.
Delikatnie otworzyłam oczy żeby zobaczyć czy jeszcze śpię, czy może Justin robi mi kolejną niespodziankę. Byłam tak zaspana, że nie było mnie stać na okrzyki radości. Szybko docisnęłam się do jego ciała i splotłam nasze palce na moim brzuchu. W takiej pozycji wydałam z siebie „yhym” i szeroko się uśmiechnęłam. Jego ciało było bardzo ciepłe i takie miłe w dotyku. Leżąc do niego tyłem doskonale czułam na swoich plecach jego klatkę piersiową. Miałam cichą nadzieję, że jeszcze trochę pośpimy, bo snu nigdy za dużo, ale wtedy Justin zaczął składać na mojej szyi drobne pocałunki, które były całkowicie zniewalające. Było mi tak dobrze, że nie miałam ochoty na spanie. Wolałam czuć każde zetknięcie się jego ust z moim ciałem.
-Bardzo za tobą tęskniłam.
-Ja za tobą też króliczku-odparł wsuwając rękę pod moją bluzkę.
Jego dotyk był bardzo uspokajający. Czułam się niesamowicie bezpiecznie i byłam przekonana, że nic nie może się teraz stać. Odwróciłam się do niego przodem chcąc spojrzeć w jego czekoladowe oczy, które cały czas mnie obserwowały. Uśmiechnęłam się szeroko kiedy cmoknął mnie w czubek nosa. Później zachichotałam widząc jego szeroki uśmiech.
-Jesteś głodny?
-Głodny ciebie.
Zaśmiałam się pod nosem i znowu odwróciłam plecami. Jego ręce zaczęły wędrować po moim ciele jakby sprawdzając czy wszystko jest w tym samym miejscu. Chyba żadnych zmian nie zauważyły, bo doskonale orientowały się gdzie co jest. Wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Szybko wyjęłam rękę Justina spod moich spodenek i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Pawła, który stał w dresie zainteresowany obecnością Justina.
-Czegoś potrzebujesz?-zapytałam.
-Jestem głodny. Co mógłbym zjeść?
-Bierz wszystko co chcesz z szafek i lodówki. Chaz pewnie pokazał ci gdzie co jest.
-A wy będziecie teraz jedli?
-Raczej trochę później.
-A będziesz coś robić na obiad?
-Później pewnie tak.
-Cześć Paweł-odezwał się nagle Biebs.
-Cześć-okrzyknął chłopak.-Fajnie, że wróciłeś.
-Tak? Fajnie? To super. Chcesz czegoś czy mogę iść jeszcze pospać?
W odpowiedzi chłopak tylko pokiwał głową i odszedł od drzwi. Mój dobry humor zniknął w chwili kiedy zobaczyłam kuzyna. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Wcisnęłam się z powrotem pod kołdrę i przytuliłam się do Justina. Chłopak zaczął się śmiać pod nosem, a ja nie miałam pojęcia o co mu chodziło. Spojrzałam na niego zirytowana wszystkim co się działo.
-Brzmicie jak jakaś rosyjska mafia. Strasznie śmiesznie mówicie. Niczego nie rozumiem, ale podoba mi się.
-No ty chyba sobie żartujesz-wstałam i spojrzałam na niego zszokowana.-Naprawdę śmieszy cię ta sytuacja? Ja nie widzę w tym nic śmiesznego. Będziemy mieć z nim same problemy.
-Nie przesadzaj. Pewnie niedługo wróci do domu. Mówisz o nim jak o jakimś złym omenie, a wygląda normalnie i prawdopodobnie tak mu się spodoba LA, że prawie go nie będzie w domu-mówił spokojnie głaszcząc moje udo.
-Weźmiesz to wszystko na siebie? Skoro nie widzisz żadnego problemu to chyba możesz to zrobić, prawda?
-A co za to dostanę?-zapytał szczerząc się.
Spojrzałam na niego ze zdumieniem. On jakby nie załapał, że jestem na niego zła. Zupełnie nie rozumiał, że przejmuję się tą sytuacją i dalej sobie żartował. Nie chcąc powiedzieć paru słów za dużo wstałam i poszłam do łazienki. Kiedy zamykałam za sobą drzwi słyszałam jego głośne westchnięcie.
Gdy wyszłam z łazienki po godzinnej kąpieli czułam się bardziej rozluźniona, ale dalej byłam zła. Usiadłam przy toaletce i zaczęłam czesać jeszcze mokre włosy. Potem wysuszyłam jej i ponakładałam na twarz i ciało jakieś kremy. Te „zabiegi” mnie odstresowały i czułam się trochę lepiej. Żeby jeszcze bardziej sobie pomóc zadzwoniłam do Phoebe i trochę pogadałyśmy. W końcu poczułam się głodna i zeszłam na dół do kuchni. Co zobaczyłam w salonie? Justin, Chaz i Paweł grali sobie na konsoli. To był widok, który na nowo mnie wkurzył. Opanowałam się jednak i wstawiłam wodę na herbatę. Potem zrobiłam sobie jeszcze płatki i wzięłam się za jedzenie. W ręce trzymałam swój telefon i przeglądałam jakieś strony o gwiazdach, czego Justin nie lubił, więc robiłam to w ukryciu. Oczywiście znowu napisali, że nie wspieram Justina i pojawił się on znowu sam na premierze. Pewnie gdybym była na każdej ktoś by napisał, że zależy mi na przyciąganiu uwagi. Tak źle i tak niedobrze. Po śniadaniu poszłam do salonu i usiadłam wygodnie na fotelu. Przyglądałam się ich skupionych minom. Biebs chyba zauważył, że znowu jest coś nie tak i odłożył na bok pada. Spojrzał na mnie i poklepał się po kolanach dając mi sygnał żebym do niego przyszła. Jeszcze czego. Odwróciłam wzrok i wyszłam stamtąd. Poszłam do swojej garderoby i zaczęłam przymierzać ubrania, które kupiłam jakiś czas wcześniej. Nagle zauważyłam, że Justin opiera się o framugę.
-Możesz wyjść? Chciałabym się przebrać.
-Dlaczego się tak zachowujesz? To chore. I nie, nie wyjdę. Jestem twoim mężem i mogę na ciebie patrzeć.
Przeszłam obok niego obojętnie. Wtedy chłopak złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął mnie do siebie.
-Nic złego się nie dzieje. Paweł dzwonił do mamy i powiedział jej, że tutaj jest. Podobno nie jest bardzo zła. Niczym się nie denerwuj. Rozmawiałem też z nim i obiecuję, że jeśli coś będzie nie tak od razu mi to powiedz, a ja się tym zajmę.
-Okay.
-Króliczku-przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze czoła.-Uśmiechniesz się? Bardzo za tobą tęskniłam i nie masz pojęcia jak cieszę się, że mam cię teraz przy sobie. Chaz zobowiązał się, że zabierze Pawła na ogląd miasta, a potem jadą do Phoebe, bo ma być tam Hannah, Jake i Dylan. W tym czasie dom będzie tylko nasz. Wcześniej pojedziemy na kolację do tej restauracji przy plaży. Podoba ci się taki plan?
Każde słowo wypowiadał powoli cały czas obserwując moją twarz, na której pojawiał się delikatny uśmiech. W końcu odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy i pocałował mnie delikatnie. Odwzajemniłam pocałunek i szeroko się uśmiechnęłam oblizując usta. Chłopak przy okazji skomplementował moją nową sukienkę, którą właśnie przymierzałam.
Po dostarczeniu takiej dobrej energii postanowiłam zadzwonić do mamy. Okropnie się bałam, ale musiałam to zrobić. Zaczęłam normalnie mówiąc o jakiś bzdetach, balu itd. Potem powiedziałam, że Paweł jest u nas. Musiałam jej to powtórzyć, bo nie usłyszała. Wtedy zaczęła się mała tragedia. Oczywiście była wstrząśnięta i zaskoczona, a to, że Paweł przyjechał było moją winą, bo go zachęcałam. No i okazało się, że ciocia raczej o niczym jeszcze nie wie, bo kiedy mama ostatnio z nią rozmawiała powiedziała jej, że Paweł jedzie na ferie w góry z kolegami. Broniłam się trochę, ale mamy nie dało rady przegadać. Paplała i paplała mówiąc, że jej się dostanie. Rzuciła w międzyczasie jakiś tekst, że robimy z domu hotel, bo i Chaz, i Paweł. Kilka razy powiedziała, że nie rozumie naszego postępowania. Mimo wszystko bałam się, że będzie gorzej. Pod koniec rozmowy mówiła już tylko o egzaminach. W sumie gadałyśmy jakąś godzinę czy nawet półtorej. Kiedy w końcu skończyłyśmy wypuściłam głośno powietrze. Zeszłam na dół do chłopaków, którzy zajadali się pizzą. Szybko sprawdziłam gdzie jaka jest i wzięłam kawałek hawajskiej.
-Z kim rozmawiałaś?-zapytał Paweł.
-Z mamą-odpowiedziałam z pełnymi ustami i zobaczyłam, że trochę się zestresował.-Nie jest tragicznie, ale powinieneś pogadać ze swoją.
-Czy ty też dziwnie się czujesz kiedy oni rozmawiają po polsku?-zapytał Chaz.
-Nie słyszałeś mamy Kasi. Ona to dopiero zasuwa-odparł Justin.

Potem, już wszyscy po angielsku, zaczęliśmy rozmawiać na jakieś luźne tematy. Atmosfera była znacznie lepsza i zaczęłam się godzić z faktem, że Paweł jest z nami. Chociaż oczywiście czekałam aż on i Chaz wyjdą.

5 komentarzy: