Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


21 grudnia 2010

ROZDZIAŁ 11

-To nie koniec, to dopiero początek-usłyszałam znajomy głos.
-Nienawidzę cię-krzyknęłam wstając z łóżka.
-A ja wprost przeciwnie-uśmiechnął się-chodź do mnie.
-Nie-udałam obrażoną.
-Dobra, nie wytrzymam-powiedział i zaczął mnie gonić po pokoju-zaraz cię złapie.
Nagle przewrócił się, więc do niego podbiegłam, bo się nie ruszał. Zbliżyłam twarz żeby zobaczyć co się stało, a on w tej chwili otworzył oczy i przetoczył się na mnie.
-Nie wypuszczę cię-zaśmiał się.
-Czemu zawsze musimy tarzać się po podłodze-zaśmiałam się.
-Za twardo księżniczce? haha.
-Chodzi tylko, że obok mamy łóżko.
-A więc chcesz iść do łóżka?-zapytał z diabelskim uśmiechem.
-Ty zboczeńcu haha. Zaraz ci przywalę-podniosłam się z podłogi i wzięłam z łóżka wielką poduszkę. On w tym czasie też wstał i przygotował się na atak. Kilka razy go uderzyłam aż oparł się plecami o ścianę. Przygryzłam wargę. Złapał mnie w tali i delikatnie przyciągnął do siebie.
-Co mam teraz zrobić?-pytałam samą siebie w myślach.
-Nie chcesz tego, prawda?-szepnął mi do ucha.
-Nie o to chodzi...-powiedziałam patrząc mu w oczy po czym przytuliłam go-musimy porozmawiać-szepnęłam.
-OK-powiedział i poszedł do fotela przy oknie trzymając mnie za rękę.
-Mogę usiąść ci na kolanach?-zapytałam uśmiechając się-nigdy nie myślałam, że będę chciała być cały czas blisko innego człowieka.
-Siadaj-poklepał się po kolanach-o czym chcesz porozmawiać?-zapytał, a ja w tym czasie usiadłam na nim.
-O nas...
-Jak to? Zrobiłem coś źle?-zapytał rozkojarzony.
-Nie, nie o to chodzi.
-A o co?
-O dzisiejszy wieczór np... Nie wiem jak to będzie... Kim ja jestem dla ciebie?
-Jesteś dla mnie ważna i dlatego chcę żebyś była ze mną kiedy tylko jest taka możliwość.
-Ale jak to będzie?
-Nie chcesz mi towarzyszyć na samym rozdaniu i czerwonym dywanie?
-Chcę być zawsze koło ciebie, ale boję się...
-Czego?
-Na razie nie chcę być dziewczyną gwiazdy pop.
-Nie chcesz sławy?
-Nie. Przepraszam cię-powiedziałam i się rozpłakałam.
-Nie płacz-przytulił mnie.
-A mógłbyś załatwić mi jakieś miejsce dla nie-gwiazd? Chcę cię wspierać.
-Oczywiście-uśmiechnął się.
Po tej rozmowie od razu poczułam się lepiej. On jest taki dobry. Potem poszłam do swojego pokoju, bo Justin musiał wcześniej pojechać na miejsce gali. My z mamą pojechałyśmy później. Był tam straszny tłok, ale jakoś udało nam się przedrzeć i usiąść na miejscach. To wszystko zrobiło na mnie wielkie wrażenie, te wszystkie światła i gwiazdy. Justin wygrał 2 nagrody, byłam z niego strasznie dumna. Mamie też wszystko się podobało choć ona nie lubi tego całego showbiznesu. Nagle poczułam, że komórka mi wibruje, dostałam SMSa o treści'Spotkajmy się. Idź do kierowcy on zawiezie cię na miejsce,JB'.
-Mamo, mogę spotkać się z Justinem?-zapytałam.
-O tej porze? Jest 22.15.-powiedziała zdziwiona mama.
-Oj mamo, ochroniarze ze mną będą, bardziej bezpieczna być nie mogę...-prosiłam.
-Ale nie pij nic co ci dadzą nieznajomi, ok? I pisz przynajmniej SMSy czy wszystko dobrze-powiedziała.
-Dziękuję ci-rzuciłam się na nią.
Potem kiedy byliśmy pod hotelem poleciałam szybko do pokoju żeby ubrać coś ładnego. Miałam tylko jedną sukienkę, więc długo się nie zastanawiałam. Zeszłam na dół i po chwili byłam już w drodze na spotkanie z Justinem. Nagle samochód zatrzymał się. Wysiadłam pod samą wieżą Eiffela. Była tak pięknie oświetlona. I wtedy zauważyłam jego. Zaczęłam biec ile sił w nogach. Stanęłam przed nim, a on powiedział coś po francusku. Rozpływałam się. Zrozumiałam tyle, że wjedziemy na górę. Tam było jeszcze piękniej. On cały czas coś mówił, ale ja nic nie rozumiałam.
-Jedzmy do hotelu, teraz-powiedziałam.
-Skoro chcesz...-posmutniał.
Kiedy byliśmy przed hotelem zapytałam czy możemy pójść do niego na chwilę, bo coś tam zostawiłam. On zgodził się.
-Masz tu dużą szafę-zapytałam z szalonym uśmiechem.
-Szafę?-zapytał zdziwiony.
-Nom...
-Ta jest odpowiednia?-zapytał pokazując drzwi.
-Garderoba?
Oboje weszliśmy do środka. On był zdziwiony i tylko patrzył na mnie. Ja ukradkiem pokazałam mu coś palcem i wtedy zgasiłam światło.
-Justin, czemu zgasło światło?Boję się!-udawałam przestraszoną i błądziłam rękami w powietrzu aż doszłam do niego.
-Poczekaj zaraz znajdę pstryczek-powiedział.
-Nie-szepnęłam.
-Czy ty zrobiłaś to specjalnie?-zapytał ze śmiechem.
-Nie no co ty-zaśmiałam się i zaczęłam błądzić po jego twarzy.
Potem powiedział coś po francusku i kompletnie mnie złamał.
-Jeśli powiesz choć słowo więcej po tym języku nie odpowiadam za siebie-zaśmiałam się.
-J'aime le poulet avec le beurre-powiedział ze śmiechem.
Oparłam się plecami o jakąś ścianę i przyciągnęłam go za koszulkę do siebie. On złapał mnie w tali. Nagle zastygliśmy w tej pozycji. Wiedziałam, że czeka teraz na mój ruch. Był taki słodki. Nie wiedział czy może mnie pocałować. Wtedy tak mocno docisnęłam swoje usta do jego, że aż poczułam delikatny ból. Po chwili przesunęliśmy się kawałek i uderzyłam się w głowę o jakąś szafkę.
-Ała-pisnęłam.
-Może pójdziemy do pokoju, tam na serio też nikt nas nie zobaczy, a będzie bezpieczniej-zaśmiał się.
-No dobrze-powiedziałam-O kurczę-syknęłam.
-Co się stało?-zapytał zdziwiony.
-Zapomniałam zadzwonić do mamy, pewnie bardzo się martwi...Zaraz napiszę jej, że wszystko ok.
-Co jej napiszesz?-zaśmiał się-'Justin tak zawrócił mi w głowie, że walnęłam się w szafkę'?
-Haha, nie myśl sobie za dużo-zaśmiałam się-Napiszę, że jestem w twoim pokoju i oglądamy film.
-Oj Kasiu, Kasiu...
-Lepiej przygotuj się, bo pewnie przyjdzie za chwilę upewnić się, że tu jestem.
-OK, przyjmujemy pozycję-powiedział i usiadł na fotelu, a ja rozwaliłam się na łóżku.
Nie minęło 5 minut kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Proszę-krzyknął JB.
-Cześć dzieci. Jak się bawicie?-zapytała mama stojąc w progu.
-Wszytko ok-powiedziałam.
-Kasia, ogarnij się. Ty jesteś rozwalona na łóżku, a kolega musi na fotelu...-przerwała na chwilę i podeszła do mnie-Co ci się stało?-Ale co?-zapytałam zdziwiona.
-Masz sine usta i ty Justin też. Musieliście zmarznąć na dworzu. A ja mówiłam, że już późno i zimno. A do tego siedzisz tu w samej sukience, zaraz pójdę i przyniosę ci polar, bo jeszcze się przeziębisz-powiedziała.
-Nie ma takiej potrzeby, zaraz dam jej coś swojego-powiedział i zaśmiał się lekko.
-Dobrze, lecę już. Nie będę wam przeszkadzać. Oglądajcie film-powiedziała i wyszła.
Po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Ja poszłam do łazienki żeby zobaczyć jak wyglądają moje usta. Były fioletowe.
-A widzisz mogłaś być spokojniejsza-zaśmiał się.
-Ty lepiej popatrz na siebie-uśmiechnęłam się.
-A tak w ogóle to nie dostałem od ciebie żadnej nagrody-udawał obrażonego.
-A za co niby?-zdziwiłam się.
-Heh, a nie zauważyłaś tych dwóch statuetek w pokoju-zaśmiał się.
-Gratulacje-powiedziałam z uśmiechem.
-Tylko tyle? Jestem Shawty Mane-powiedział i przyjął pozę bad boya.
-Haha-wybuchnęłam śmiechem.
-A słyszałaś to?I wanna rock your bodyyy-zaśpiewał.
-O rany, z kim ja jestem-uśmiechnęłam się i wywróciłam oczami.
-Bieber, Justin Bieber.
-O nie, zaraz zemdleję-powiedziałam i padłam na łóżko zamykając oczy.
On podszedł z drugiej strony i pocałował mnie w czoło. Nie otwierając oczu lekko złapałam go za głowę i cmoknęłam go w usta. Mocno przyciągnął mnie do siebie za talię. Nie wiadomo kiedy znowu wylądowaliśmy na podłodze w naszej pozycji oparci o łóżko. Zaczęliśmy się całować, drobne buziaki itp. Nagle rozchyliłam usta i.. to był nasz pierwszy namiętny pocałunek. Był coraz bardziej łapczywy. Śmieszyło mnie o trochę,
ale równocześnie podobało. Przeszedł mnie dreszcz i on to poczuł. Oderwał się ode mnie i zręcznym ruchem narzucił na mnie kołdrę. Zrobiło mi się strasznie gorąco, bo biło od niego ciepło. Po dłuższej chwili uspokoiliśmy się i położyłam głowę na jego torsie. Czułam jak szybko bije jego serce. Leżeliśmy w milczeniu, które nagle przerwał mój telefon.
-Shit-przeklęłam.
-Kto to?-zapytał.
-Mama hmmm. nie będę odbierać, bo wiem co powie... Muszę już iść-posmutniałam.
-Jutro jest całe dla nas-uśmiechnął się.
-To znaczy, że masz już jakieś plany?-zaciekawiłam się.
-Może...-zaśmiał się.
-Dobra, ja lecę-pomachałam mu i wyszłam.

2 komentarze:

  1. Wiem że późno komentuje, i że na pewno teraz masz większe doświadczenie w pisaniu. Jednak strasznie drażni mnie w oczy że tak przeskakujesz..no np. tą wycieczkę :) To rada drobna taka :D

    OdpowiedzUsuń