Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


20 grudnia 2010

ROZDZIAŁ 6

-Justin-szepnęłam.
-Nie pozwolę ci już odejść-powiedział, podniósł mnie z ziemi i zaniósł do pokoju, który był duży i nowoczesny. Cały czas płakałam, a on ułożył się ze mną na czerwonej kanapie tak jak wtedy kiedy widziałam go ostatni raz.
-Nie chcę przeżywać tego jeszcze raz-krzyknęłam wstając z niego.
-Kasiu, nie wiem co możemy zrobić-szepnął.
-To lepiej pomyśl, bo muszę już iść-krzyczałam na niego.
-Nie krzycz na mnie-krzyknął.
-Ja nie mogę krzyczeć, ale Justin Bieber może robić wszystko?-zadrwiłam z niego.
-To nie prawda.
-Ależ tak. Przyszłam tu do ciebie, a ty myślisz, że wszystko będzie ok, a oboje wiemy, że tak nie będzie. Obudzę się rano, a ty mi powiesz, że wyjeżdżasz i znowu nie będziesz się odzywał przez 9 miesięcy.Nie będziesz robił ze mnie jakiejś dziwki-powiedziałam i znowu zaczęłam płakać.
-Nie płacz, nie przeze mnie-przytulił mnie mocno do siebie, a ja przez chwilę się miotałam, ale w końcu znieruchomiałam.
-Zaraz ci coś przyniosę.
-Nie idź-szepnęłam.
-W 2 minuty będę.
Odszedł, a kiedy wrócił trzymał coś za sobą.
-To dla ciebie-pokazał aksamitne pudełko.
-Co to?
-To jest pudełko głuptasie-zaśmiał się.
-Wiesz o co mi chodzi
-Otwórz i zobacz.
Wzięłam pudełeczko i otworzyłam. Był tam pierścionek. Prosta obrączka z małym niebieskim kamieniem.
-Nie mogę tego przyjąć-powiedziałam i oddałam pudełeczko.
-Proszę, kupiłem to dla ciebie-wyjął pierścionek i nałożył mi go na palec.
-Nie mogę.
-Umówmy się tak. To będzie symbol tego, że myślę o tobie.
-To jakieś zobowiązanie?
-A jesteś na nie gotowa?
-Nie wiem...
-A więc spróbujmy-złapał mnie za rękę-Kasiu, czy chciałabyś być moją dziewczyną?
-To nie za szybko?
-Chcę żebyś wiedziała, że teraz jesteś jedyną. I jestem twój.
-No nie wiem..-zaczęłam go podpuszczać-chyba nie czuję tego samego...
-Aha-opuścił głowę.
-Żartowałam-uśmiechnęłam się i rzuciłam mu się na szyję.
-Ja ci zaraz pokażę haha-przycisnął mnie do podłogi i zaczął łaskotać.
-Hahah, przestań już-śmiałam się.
-Już się mnie nie pozbędziesz kochana-popatrzył na mnie i spojrzał głęboko w moje oczy.
-Co się dzieje?-zapytałam.
-Nie wiem, chyba zaraz złamie twoje marzenia...-posmutniał.
-Jak to?-zapytałam zdziwiona.
-Nieważne, to może poczekać-powiedział i delikatnie pocałował mnie w czoło.
I właśnie w tamtej chwili do pokoju weszła Pattie. Od razu wyczołgałam się spod Biebsa, wstałam z podłogi.
-Usłyszałam krzyki i myślałam, że coś się stało-powiedziała.
-Dzień dobry-przywitałam się zarumieniona-przepraszam za to-spuściłam głowę.
-Mamo, nie wiesz, że się puka?-warknął Justin i spojrzawszy na nią przesunął wzrok na pierścionek na moim palcu.
-I jak?-zapytała mnie Pattie.
-Jest śliczny-uśmiechnęłam się.
-A widziałaś napis?
-Napis?-zapytałam zdziwiona.
-Mamo, jak mogłaś, idź już-syknął JB.
-Już mnie nie ma. Bądźcie grzeczni-powiedziała speszona i wyszła.
-Co za kobieta-powiedział Justin, ale ja go nie słuchałam, bo szukałam tego napisu.
-Ale to słodkie-w końcu znalazłam napis, który brzmiał'dream comes true' i rzuciłam się na niego.
-Haha, chyba ci już nic nie będę dawał, bo mnie udusisz-zaśmiał się.
-To wolisz tak?-odeszłam na koniec pokoju.
-Nie, jesteś za daleko-powiedział z dłońmi przy twarzy jakbym była 2 km od niego i chciał żebym to usłyszała.
Potem podbiegł do mnie a ja zaczęłam uciekać, i nagle słyszałam trzask.
-Co to było?-powiedziałam.
-Nie mam pojęcia-mówił przez śmiech.
Podeszłam do lustra i zobaczyłam, że spodnie mi poszły na tyłku i świecę majtkami.
-Justin..
-Tak?-cały czas się śmiał.
-Pożyczyłbyś mi jakieś spodnie-zaczęłam się śmiać.
-Oj bez przesady te co masz są dobre.
-Tak, mają wentylacje-zaśmiałam się-daj mi coś, bo to krepujące.
-Poczekaj chwilkę-powiedział i odszedł.
-To są spodnie? To raczej majtki-powiedziałam na kawałek materiału w jego rękach.
-Nie wybrzydzaj tylko zakładaj-rzucił mi je.
-Gdzie jest łazienka?
-Tu-odpowiedział śmiejąc się.
-Nie będę się przy tobie rozbierać, gadaj gdzie łazienka.
-Na końcu korytarza. Pokazać ci?
-Tak-odpowiedziałam i razem ruszyliśmy korytarzem.
Idąc minęli nas jacyś ochroniarze i zaczęli się śmiać widząc moją dziurę na tyłku. Wtedy Justin przyłożył rękę żeby zakryć dziurę.
-Nie macaj mnie zboczeńcu-zaśmiałam się i sama się zasłoniłam.
-Tak zwracasz się do swojego chłopaka?-udał obrażonego, a ja nie odpowiedziałam tylko weszłam do łazienki i się przebrałam.
-Ty chyba oszalałeś-powiedziałam wychodząc z łazienki i robiąc obrót.
-Świetnie wyglądasz-powiedział.
-Ale już późno-powiedziałam spojrzawszy na zegarek w hallu-puszę wracać do domu.
-Nie idź-posmutniał.
-Muszę, ale może mnie odprowadzisz, to jakieś 15minut na piechotę stąd.
-A sama nie umiesz chodzić?-zapytał drwiącym głosem.
-Co?-wzburzyłam się.
-Żartowałem-zaśmiał się-przebiorę się tylko żeby nikt mnie nie poznał, zawołam Kennyego i idziemy.
Po drodze mieliśmy trochę zabawy, bo jeśli przechodził koło nas jakiś chłopak to zaczynał gwizdać i gapić na moje spodenki, a wtedy Justin pokrzykiwał, że jestem jego dziewczyną i nie życzy sobie, żeby na mnie nawet patrzyli.
-Ooo, tamten był niezły-powiedziałam drocząc się z JB.
-Haha, zaraz nie będzie już twoja-zaśmiał się Kenny.
-Jest i będzie moja-krzyknął i przerzucił mnie przez ramie.
-Odstaw mnie ty czubku-śmiałam się machając nogami.
Puścił mnie dopiero pod domem Klary. Dał również do zrozumienia Kennyemu żeby się na chwilę odwrócił. Wtedy też zaczął padać deszcz.
-Ale szybko, bo zaraz będę cały mokry-powiedział Kenny i odszedł na pewną odległość.
-Justin kiedy się zobaczymy?
-Wyjeżdżam pojutrze, a więc jutro mogę po ciebie przyjść-oznajmił.
-O której?

-Okey-uśmiechnęłam się.
Potem zrobiło się trochę niezręcznie.
-Będę tęsknić-powiedziałam.
-Ja bardziej-zaśmiał się.
Potem podeszłam do niego, przytuliłam i pocałowałam w policzek. Wtedy nagle z domu wyszła mama Klary.
-Kasiu co ty robisz? Kto to jest?-zaczęła zadawać mi różne pytania.
-Aaa-zacięłam się.
-Dobry wieczór, jestem Justin, odprowadziłem tylko Kasie i już idę. Miło było mi panią poznać-powiedział i zaczął odchodzić z Kennym.
Potem kiedy weszłyśmy do domu zaczęła się większa wypytanka, ale jakoś ją przeżyłam. Zapytałam też czy będę mogła się z nim spotkać jutro. Odpowiedź była twierdząca, ale pod jednym warunkiem, musiała pójść z nami Klara. Ogólnie to nie problem, a mała będzie zadowolona. Przed snem leżąc w łóżku dostałam SMSa 'Dobranoc;)'. Klara również bardzo cieszyła się na jutrzejszy dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz