Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


10 kwietnia 2011

ROZDZIAŁ 66

Ja nie mogłam przestać przez chyba pięć minut. Ruszałam nogami, rękami, głową i nie mogłam. W końcu zdając sobie sprawę, że to będzie trwać i trwać w nieskończoność podciągnęłam się do niego i delikatnie otwierając usta pocałowałam go. Zadziałało i od razu opadł na mnie. W tej samej chwili poczułam, że coś okropnie wbiło mi się w bok i głośno jęknęłam.
-Rany, aż tak ci się podobam?-Biebs się uśmiechnął-nie tak głośno-pocałował mnie, a ja znowu poczułam ukłucie.
-Coś mi się wbija-powiedziałam.
-To nie ja. Mam spodnie-zaśmiał się i nie przestawał całować.
-Chodzi raczej o twoją kieszeń koleżko-jęknęłam ponowie.
-To kluczyki od auta. Już je wyciągam-zaczął opróżniać kieszeń.
-Skoro już je masz w ręce to chyba na nas czas-pocałowałam go ostatni raz schodząc z łóżka.
On jęczał, że znowu mu to robię, ale w końcu wyszliśmy z pokoju. Po drodze przeglądałam w jego telefonie na co moglibyśmy pójść. Okazało się, że wszystko, za wyjątkiem filmów polskich, już widział, a część nawet na światowych premierach. W końcu powiedział, że jedną z komedii chętnie obejrzy jeszcze raz. Jadąc samochodem do kina rozmawialiśmy o bzdetach zabijając czas. Nie wiadomo dlaczego zaczęliśmy chwalić się swoimi umiejętnościami językowymi. Ilością języków mnie przebił, bo drobne słowa pamiętał w prawie wszystkich językach krajów, które odwiedził. Zaparkowawszy JB trochę się przebrał, żeby niezauważenie dojść przez centrum handlowe do kina, które było na górze. Jakimś cudem udało to nam się i byliśmy przy kasie. Kiedy kasjerka go zobaczyła zaczęła się trząść, ledwo mówiła i nasze słowa do niej nie dochodziły. Zahaczyliśmy na chwilę o strefę z jedzeniem. Ja wybrałam nachos z sosem, Bieber tradycyjnie popcorn, a oprócz tego dwie cole. Nareszcie, z biletami w rękach, weszliśmy na salę. Z obawy przed tłumami wybraliśmy najżadziej kupowane bilety obok ściany, ale okazało się, że film nie jest wielkim hitem, bo sala była prawie pusta. Kiedy napisy początkowe się skończyły i mieliśmy większą pewność, że nagle nie przyjdzie tłum ludzi przenieśliśmy się na najwyższe miejsca. Ogólnie film był sympatyczny, nic wielkiego, ale znośny. Były też śmieszne sytuacje, bo było to nasze pierwsze wspólne wyjście do kina. W śmiesznych momentach oboje wybuchaliśmy śmiechem, bo albo obojga nas coś śmieszyło, albo jedno słysząc śmiech drugiego też się śmiało. Dość dziwnie było jednak kiedy na ekranie były sceny ze szczyptą romantyzmu lub erotyzmu. Wtedy Justin bardziej obejmował mnie swoim narzuconym ramieniem lub patrzył takim dość zachłannym spojrzeniem. Wychodząc z sali zobaczyliśmy, że chyba sporo osób dowiedziało się gdzie w tej chwili jest Justin Bieber, bo przed wejściem wyjściem stało około piętnastu osób gapiących się w drzwi. Szybko Justin wciągnął mnie spowrotem do wewnątrz i wciskając mi w ręce kluczyki powiedział żebym poczekała na niego w samochodzie. Powiedziałam mu tylko aby na siebie uważał i zrobiłam jak przykazał. Udaliśmy, że się nie znamy i lekko zakrywając twarz z obawy, że zostanę rozpoznana jako jego była dziewczyna poszłam na parking. W samochodzie siedziałam około piętnastu minut. Troszkę się o niego bałam, ale na szczęście zaraz zobaczyłam go w drzwiach. Niestety tuż za nim szedł jakiś mężczyzna z kamerą, czyli jak się domyśliłam paparazzi. Gestem dłoni pokazał mi, że muszę się bardziej schować w samochodzie, więc szybko położyłam się na podłodze pod tylnym siedzeniem. Wszystko dlatego, że nie chcieliśmy narazić się na kolejne plotki itp. W końcu żegnając się ze wszystkimi wsiadł do samochodu, puścił do mnie oczko i ruszył. Kiedy wyjechaliśmy na ulicę usiadłam na siedzeniu i lekko się otrzepałam, chociaż podłoga była idealnie czysta.
-Przepraszam-powiedział-od kiedy się dowiedzieli, że cały czas tu jestem cały czas mnie szukają.
-To ja powinnam przepraszać, że cię zaciągnęłam do kina. Jakbyśmy zostali w pokoju to leżelibyśmy teraz zadowoleni.
-A z czego bylibyśmy tacy zadowoleni?
-Z udanego stosunku-zaczęłam się nabijać.
-Dobrze bym się spisał?-zaśmiał się.
-Straciłabym oddech na dziesięć minut.
-Ale ze mnie bestia-powiedział cały czas się uśmiechając.
Po niedługiej rozmowie byliśmy w hotelu. Na początku opadłam na jego łóżko. Lubiłam to i wiedziałam, że jemu to nie przeszkadza, więc często to robiłam.
-Chcesz zrealizować inną wersję dnia?-uśmiechnął się-w sumie dopiero...-spojrzał na zegarek-5.
-Najpierw byłoby mi miło gdyby ktoś zaproponował mi posiłek.
-Oj Kasiu-zaśmiał się.
-Ty też nic od rana nie jadłeś, a ja chcę żeby moja bestia była gotowa na więcej.
Lubiłam tak żartować, bo on wtedy od razy robił się bardziej rycerski i taki jakiego lubiłam. Od razu zadzwonił po jedzenie i po chwili wszystko nam przynieśli. Kiedy zjedliśmy na chwilę usiedliśmy razem na kanapie i przez chwilę panowała cisza. Wiedziałam, że powinnam się już zbierać, bo po pierwsze rodzice się czegoś domyślą, a po drugie nazajutrz była szkoła i musiałam sobie pare rzeczy powtórzyć.
-Muszę już iść-powiedziałam leniwie ziewając.
-A co z obudzeniem bestii? Czekał na to.
-To jeszcze poczeka.
-No dobra, a jakiś przedsmak?
Rozbrajał mnie swoimi tekstami. "Przedsmaku" mu się zachciało. Coś jednak wypadało mu dać, ale uważałam, że mały buziak w zupełności wystarczy, więc tak też zrobiłam. Położyłam dłoń na jego szyi, a usta obdarowałam delikatnym pocałunkiem. On jednak chciał więcej i, już w mniej delikatny sposób, pociągnął mnie bardziej na siebie. Szybko sprawdził czy czuję się komfortowo, a widząc moje wręcz zadowolenie na twarzy kontynuował. Obie ręce przyłożył do mojej tali, a pocałunkami obdarował moja brodę, usta i szyję. Po trzech minutach tej niebywałej rozkoszy wstałam z kanapy i poprawiwszy się przy lustrze ruszyłam do wyjścia. Myślałam, że sama wrócę, ale w korytarzu mnie dogonił i podnosząc mnie w tali zaczął mówić coś o tym, że to dla mnie za późna pora. Nie sprzeciwiałam się, bo nie miałam ochotę na jazdę autobusem z przesiadką. Przy drzwiach zaczepił nas znajomy oddzwierny.
-Nie radziłbym tędy wychodzić. Czekają na pana.
-F*ck-spojrzał na mnie-ale wypadałoby odwieść. Co można zrobić? Jakieś tylne wyjście?
odpowiadając.
-Dobry pomysł-podziękowałam obydwom i wyszłam.
Samochód nieźle zasuwał i w domu byłam w rekordowym czasie.

2 komentarze: