Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


13 kwietnia 2011

ROZDZIAŁ 67

Przebrałam się i wykąpałam, a potem zeszłam na dół porozmawiać z rodzicami. Okazało się, o czym zupełnie zapomniałam, że za dwa dni rodzice wyjeżdżają, bo jest weekend majowy i dodatkowo tata wziął jeden dzień wolnego, więc zaplanowali wyjazd na działkę. Planowo ja też miałam jechać, ale w końcu pozwolili mi zostać samej w domu. Ucieszyłam się ogromnie. Nie chciałam zostawiać Justina samego, a tu się dodatkowo okazało, że "chata wolna". Wszystko było pod jednym warunkiem, a mianowicie musiałam przez te dwa dni wszystko posprzątać. Pełna radości pobiegłam na górę i odpaliłam komputer. Od razu napisałam o tym wszystkim JB. Zaczęłam smutno mówiąc, że nie będę mogła się z nim zobaczyć w poniedziałek i wtorek, a potem, że chciałam go zaprosić do siebie na resztę tygodnia. Był ucieszony jeszcze bardziej niż ja. Powiedzenie mu tego przyszło mi bardzo łatwo, ale potem zaczęłam się zastanawiać. Wyszło na to, że powiedziałam mu coś w stylu "hey bejbe, starzy wyjeżdżają, a ja mam wolną chatę. Będzie melanżyk". Myślałam też co właściwie będziemy robić sami w domu przez tyle czasu. Takie coś było dla nas całkowicie nowe, bo zawsze ktoś z nami był-w hotelu obsługa, w domu mama, albo ogólnie rodzice. Wiedziałam, że muszę wszystko poukładać i zrobić odpowiedni plan. Przez chwilę bałam się również czy rodzice się nie domyślą, ale uznałam, że przecież wierzą w niewinność swojej córeczki. Tak minął mi cały niedzielny wieczór. W nocy kilka razy się budziłam błądząc w myślach. Rano obudziłam się naprawdę niewyspana i cudem udało mi się wytrzymać w szkole. Po południu sprzątałam jak najęta. Układałam wszystko na półkach, wycierałam kurze itp. Mama cały czas dziwnie na mnie patrzyła i mówiła "szkoda, że bez presji tak nie sprzątasz". Ja wybuchałam tylko panicznym śmiechem i wracałam do picowania wszystkiego. Z tego wszystkiego całkowicie zapomniałam o Justinie. Nie wiem jak to możliwe, bo ogólnie cały czas miałam go w głowie, ale żeby już do niego zadzwonić czy coś to już nie pamiętałam. Stwierdziłam jednak, że taka lekka rozłąka dobrze wpłynie na nasz weekend, więc zaciskając zęby powstrzymałam się od kontaktowania się z nim. Wtorek był jeszcze gorszy, bo wizje miałam od rana. W szkole wszyscy mówili o tym co będą robić i nawet przypominali mi, że jeśli mi się odwidziało, razem z nimi mogę pojechać na mazury. Grzecznie odmawiałam mówiąc, że wolę zostać w domu i odpocząć, a w głowie śmiałam się z siebie myśląc, że będzie całkiem inaczej. Byłam taka nakręcona, że śmiałam się z byle czego. Najgorzej było na historii, bo rozmawialiśmy o jakiś Włochach, którzy mieli bardzo śmieszne, jak dla mnie, nazwiska. Przez zaciśnięte zęby wybuchałam śmiechem co było odrobinę nieodpowiednie, według nauczycieli, dla 18-letniej uczennicy drugiej klasy liceum. W myślach mówiłam im, że nawet nie wiedzą co jutro ta dziecinna osóbka będzie robić i to do tego z kim. W domu znowu sprzątałam, a zaczęłam od tego, że wywaliłam wszystkie rzeczy z wielkiej szafy i przez ponad trzy godziny, co chwilę mierząc, układałam spowrotem. O 23 uświadomiłam sobie, że wszystko już gotowe. Usiadłam na chwilę i głośno wciągnęłam powietrze. W tamtej chwili zjawili się rodzice.
-Kasiu, ale będziesz grzeczna kiedy nas nie będzie?-zaczął tata.
-Oczywiście-uśmiechnęłam się.
-I żadnych imprez, a w szczególności z nieznajomymi chłopcami?-zapytała mama.
-Przecież nigdy nie zrobiłam w domu takiej imprezy. Będę oglądać telewizor czyli sam odpoczynek.
-To może w takiej sytuacji chcesz pojechać z nami?-zaproponowała mama.
-Jeszcze czego. Zostawię Justina, a sama pojadę na wiochę-pomyślałam śmiejąc się-nie mamusiu. Będzie mi tu dobrze-powstrzymałam śmiech.
-Coś ty taka dziś zadowolona?-uśmiechnął się tata.
-Oj tato, daj spokój. Rodzice jadę, a ja będę sama czyli nie myję zębów, chodzę tylko w piżamie i kąpię się od razu po jedzeniu.
-Bardzo śmieszne.
-Będzie dobrze-uściskałam ich obydwoje i poszłam do siebie.
Chciałam już skakać i cudem się powstrzymałam. Cieszyłam się zupełnie jak dziecko przed świętami i prezentami. Szybko wzięłam prysznic i poszłam spać. Spałam jak zabita i wstałam dopiero obudzona o 12 przez mamę.
-Kasiu, my jedziemy-trzęsła mną-dobrze się czujesz?
-Tak, tak. Miłej podróży. Zamknij mnie i jedzcie-mamrotałam pod nosem.
-Uważaj na siebie-pocałowała mnie w czoło i wyszła.
Na początku myślałam, że jeszcze chwilę pośpię, ale nagle przypomniało mi się, że to już środa. Chwilę leżałam w ciszy nasłuchując jak rodzice odjeżdżają samochodem. Kiedy usłyszałam, że są już na ulicy i są coraz dalej zeskoczyłam wręcz zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam na dół po telefon.

1 komentarz:

  1. teraz nie moge sie juz doczekac co bedzie dalej. Choc Justin pewnie i tak bedzie spal na kanapie ehh..

    OdpowiedzUsuń