Rano z wielkim uśmiechem wyciągnęłam
się na łóżku. Justin z zadowoleniem mruknął kiedy znowu
docisnęłam się do jego boku. Chłopak ściągnął z szafki swój
telefon i zaczął w nim coś oglądać. Usiadł, a ja wtuliłam się
w poduszkę chcąc jeszcze się na chwilkę zdrzemnąć.
-Chyba razem z nowym rokiem powstały
nowe pary-Justin powiedział obojętnie.-Wygląda na to, że Chaz ma
dziewczynę-dodał.
Szybko odwróciłam się do niego i
wyciągnęłam rękę po jego telefon. Szybko odsunął go dalej ode
mnie. Jęknęłam kilka razy żeby mi go dał, ale on wyciągnął
rękę jeszcze dalej. Moja ciekawość osiągnęła najwyższy
stopień, więc szybko przełożyłam nad nim jedną nogę żeby móc
dosięgnąć iPhone'a. Nareszcie dał mi ten telefon i mogłam zaczął
podziwiać zdjęcie Chaza, na którym na pierwszy planie była jego
twarz, a dalej postać jakiejś dziewczyny. Szybko zauważyłam
lokalizaję, gdzie została zrobiona fotka. CABO.
-Wiedziałam. Chaz i Phoebe!-niemal
krzyknęłam.
-I to ty ich zapoznałaś-powiedział
Justin delikatnie ciągnąć za pasek mojego szlafroka.
-Hej, co ty robisz?-powiedziałam
nagle zwracając na niego większą uwagę.
W tym momencie Justin przyciągnął mnie do siebie i jeszcze zanim
zdołałam cokolwiek zrobić czy powiedzieć rozsunął moje okrycie
pozwalając złączyć się naszym nagim klatkom piersiowym.
Wystarczył już tylko ułamek sekundy żebym zauważyła, że oboje
byliśmy całkowicie nadzy.-Jakieś noworoczne
postanowienia?-zapytałam z buzią pełną płatków.
-Więcej czasu spędzać w łóżku.
-I bardzo dobrze. Ja też mam zamiar
lepiej się wysypiać i więcej odpoczywać.
Justin zaśmiał się, a ja dopiero
wtedy uświadomiłam sobie co miał na myśli. Szybko wywróciłam
oczami i lekko kopnęłam go pod stołem.
-Ja muszę wziąć się porządniej za
naukę. Pierwszy egzamin mam chyba tydzień po balu.
-Poradzisz sobie-powiedział
serdecznie.
-Tylko bez głupich gadek. Na
szczęście uzgodniłam z dziewczynami, że sukienkami i całymi
przygotowaniami zajmiemy się teraz żeby potem zająć się już
nauką, a ten 19. był tylko dniem przerwy i rozrywki.
-19.?
-No bal.
-A nie 26.?
-19. mam ostatnią premierę w
Europie.
Nagle przerwałam jeść i spojrzałam
na niego w osłupieniu. Przecież przed świętami miał prawie
wszystkie premiery i miał mieć jeszcze jakieś w nadchodzącym
tygodniu.
-A nie tydzień wcześniej?
-Kasiu, przecież Ci mówiłem.
-Ja ci mówię cały czas o balu i
cały czas powtarzałam, że jest 19.
-Papiery z rozpiską premier mam
dłużej niż ty wiesz o tym balu.
Nasz spór nie miał kompletnego sensu,
ale i tak wymieniliśmy jeszcze z dziesięć zarzutów do siebie
nawzajem. Nie byłam bardzo zła, ale zrobiło mi się niesamowicie
smutno, że znowu Justina nie będzie przy mnie, w takim ważnym dla
mnie dniu. Nie chciałam tego, ale zaczęły lecieć mi łzy. Zanim
zrobiła się tragedia wstałam i szybkim krokiem poszłam na górę
do łazienki żeby „wziąć prysznic”. W zasadzie to nawet
odkręciłam wodę, ale miała ona jedynie zagłuszyć mój delikatny
płacz. Trochę zajęło mi opanowanie łez i napuchniętych oczu,
ale w końcu zdecydowałam się wyjść stamtąd. Włączyłam
komputer i zadzwoniłam do rodziców na Skypie. Tego zdecydowanie nie
robiłam za często i było mi cholernie głupio. Zdarzało się, że
mówiłam im o braku czasu na rozmowę choć tak naprawdę nie
chciało mi się podnosić komputera. W głowie dodałam to do listy
noworocznych postanowień. Zdecydowanie chciałam i powinnam częściej
rozmawiać z rodzicami. Gadaliśmy chyba ze dwie godziny. Tata zdążył
nawet w międzyczasie wyjść do sklepu i z niego wrócić. Mama była
nieugięta i potrafiła gadać i gadać. Tak bardzo brakowało mi jej
głosu. Nie wiem czym to było spowodowane, ale nagle powiedziałam
im, że zamierzam spędzić z nimi tydzień zimowej przerwy. Rodzice
byli widocznie zdziwieni, ale potem od razu zaczęli powtarzać, że
już nie mogą się doczekać. Z wielkim uśmiechem skończyłam z
nimi rozmawiać i postanowiłam zadzwonić do Phoebe.
-Hahaha, przestań-usłyszałam w
słuchawce.
-Phoebe?-zapytałam niepewnie.
-Tak, to ja-zaśmiała się.-Nie mogę
rozmawiać, ale mam nadzieję, że twój sylwester był choć w
połowie tak fajny jak mój.
-Było fajnie.
-Ona musi kończyć-usłyszałam męski
głos.
-Tak, muszę-znowu się zaśmiała.-Do
zobaczenia w szkole-cmoknęła dwa razy do słuchawki.
Dopiero po odłożeniu telefonu
uzmysłowiłam sobie, że to był głos Chaza. Uśmiechnęłam się
szerzej żeby po chwili moją twarz zdobił już tylko grymas na myśl
na moim spięciu z Justinem. Postanowiłam jak najszybciej znaleźć
się blisko jego ciepłego ciała. Zbiegłam po schodach i od razu
zauważyłam go na kanapie przed telewizorem z psem na rękach. Na
palcach zbliżyłam się do niego nie żeby zrobić mu jakąś
niespodziankę, a tylko z nadzieją, że nagle się nie odwróci i
zmusi mnie do powiedzenia czegoś, na co nie miałam jeszcze pomysłu.
Przygryzłam wargę zastanawiając się co powinnam mu powiedzieć.
Nie widziałam powodu i sensu w jakiś przeprosinach. Prawda była
taka, że oboje skupiliśmy się na swoich odmiennych planach, które
nie mogły razem istnieć. Justin nie mógł pójść na bal skoro
wtedy miał być kilka tysięcy kilometrów dalej. Postanowiłam
pokrzątać się po kuchni żeby to on zwrócił na mnie uwagę i sam
coś powiedział. Nie podziałało. Zdecydowałam się zapytać go co
chce zjeść na obiad.
-Może zamówilibyśmy dzisiaj coś
włoskiego?-krzyknęłam z kuchni.
-Już jadłem.
Nie chciałam tego robić, ale jedyną
opcją, która przychodziła mi do głowy żeby Justinowi poprawił
się humor była dosyć paskudna gra. Obciągnęłam niżej bluzkę
żeby bardziej wyeksponować biust, podciągnęłam wyżej spodenki
żeby wyglądać tanio jak nie powiem kto i ruszyłam na poszukiwania
nie wiadomo czego w szafce koło telewizora. Nie zwracając wielkiej
uwagi na jego osobę zaczęłam otwierać kolejne szafeczki. W
górnych nic nie znalazłam, więc trzeba było pochylić się do
dolnych. Szukanie było bardzo mozolne i dokładne.
-Szukasz czegoś konkretnego?
-Wydawało mi się, że gdzieś tutaj
wrzuciłam mój notes z numerami. Mam wielką ochotę na
lasagne-powiedziałam odwracając się do niego przodem i krzyżując
ręce na brzuchu. Oczywiście wypięłam przy tym bardziej piersi.
Chłopak zaczął mi się przyglądać.
Mój plan trochę działał, ale liczyłam na większą reakcję.
Przysiadłam się do niego tak, że nasze kolana się dotykały.
Chłopak od razu położył rękę na moim nagim udzie.
-Dlaczego zachowujesz się tak jakbyś
zrobiła coś złego albo miała taki zamiar?
Spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
-Wiesz, że to działa, cholernie
działa-posadził mnie na swoich kolanach.-Ale może powinniśmy
porozmawiać?
-Nie mam pojęcia o co chodzi-oparłam
się dłońmi o jego klatkę piersiową.
-Dobra, uznajmy to za remis. Też
chętnie coś zjem, a ty będziesz mogła szukać powietrza przez
cały wieczór-wyszczerzył się.
Uśmiechnęłam się nieśmiało i
złożyłam na jego ustach pojedynczy pocałunek.
Za pół godziny w dobrych nastrojach
jedliśmy przepyszną lasagne. Była przewspaniała. Oczywiście nie
mogło być tak dobrze za długo. Wiem, że powinno się rozmawiać i
to bardzo dużo żeby w związku wszystko było ok, ale nie miałam
na to najmniejszej ochoty.
-Przyszedł mi do głowy pewien
pomysł-uśmiechnął się.
Naprawdę nie wiedziałam czego miałam
się spodziewać. Co takiego mogło mu przyjść do głowy i dlaczego
dodawał temu taką dziwną oprawę.
-Chcesz żebym Ci powiedział czy
nie?-zapytał zirytowany moim brakiem zainteresowania.
-Jasne, że chcę.-uśmiechnęłam się
lekko.
-W przyszłym tygodniu mam premierę w
Paryżu i może dla wyjątku poleciałabyś tam ze mną? Nie opuścisz
żadnego dnia szkoły, więc się tym nie martw.
-Brzmi nieźle.
-Udam, że twój zachwyt jest większy
i przedstawię kolejną część planu-uśmiechnął się.-Niestety
tej premiery przypadającej na bal nie da rady przełożyć czy coś
takiego, a wiem, że chciałaś spędzić tę noc ze znajomymi i mną
u boku. Pomyślałem więc, że kilkoro z nich mogłoby polecieć tam
z nami. Poszlibyśmy w jakiś fajne miejsce... Co o tym myślisz?
Nie wiem dlaczego tam mnie to ucieszyło. Z zachwytu od razu wtuliłam
się w jago ramię i zaczęłam mówić jaki to wspaniały pomysł.
Naprawdę, na takim wyjeździe mogłabym trochę nadrobić sylwestra
w Cabo i spędzić czas z Justinem w takim cudownym miejscu. Biebs
uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie. Muszę przyznać, że
długie pocałunki po zjedzeniu dania składającego się z dużej
ilości mięsa, sera żółtego i dość tłustego sosu nie jest
niesamowitym doznaniem. Zdecydowanie pocałunki z rana i te po
obiedzie nie należały do moich ulubionych. Myślenie o śmierdzącym
sosie trochę oddaliło mnie od rozmyślania o tym co będziemy robić
w Paryżu, więc szybko wyrzuciłam to z głowy. Powtarzałam sobie
tylko w myślach Paryż, Paryż, Paryż.
SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)
OdpowiedzUsuń