Joylee czyli kobieta, która
zaczęła mnie malować powiedziała, że on będzie się szykował
gdzieś indziej żeby nas nie krępować. Po prawie dwóch godzinach
Hannah i ja byłyśmy gotowe. Przygotowania trwały prawie tyle co
przed moim ślubem czym byłam okropnie wstrząśnięta. Miałyśmy
zrobione fryzury, makijaże i dokładny manicure oraz pedicure.
Zapomniałabym dodać, że wyregulowano mi brwi, bo wyglądały za
naturalnie. Jestem ciekawa co miało to znaczyć. Na koniec z małą
pomocą ubrałyśmy się i dopiero wtedy byłyśmy całkowicie
gotowe. Z Justinem spotkałyśmy się dopiero przy samochodzie.
-Zimno ci-zapytał Justin i
z troską położył rękę na moim kolanie.-Zaraz będziemy na
miejscu i od razu zrobi ci się cieplej.
-Słuchajcie, wiadomość
od Phoebe-zaczęła nagle Hannah głosem komentatora
sportowego.-”Niestety nie czuję się najlepiej po locie, a Chaz
jest tak dobry, że obiecał dotrzymać mi towarzystwa, więc oboje
zostajemy w hotelu. Miłej zabawy.” Hmm. Nie wiem po co tak to
pięknie przedstawia skoro wszyscy wiemy o co chodzi.
-Możesz mnie oświecić
Hanno?-zapytał zirytowany Bieber.
-Oni zawsze się pieprzą.
Phoebe taka nigdy nie była, ale z tym Chazem zajmują się tylko
tym. Dzisiaj zaczęli po jakiś dziesięciu minutach, podobnie jak na
Cabo. Nie wiem jak to jest, ale ogólnie żadne z nim się nie
przyznaje, że są w jakimś związku. Może Kanadyjczycy tak mają.
-Pewnie to taka bardziej
skomplikowana relacja, a nie kwestia narodowości. Żadnego z nich
nie kojarzyłabym z jakimś „fuck friends”, więc nie ma co się
martwić-starałam się ich bronić.
-Ale ja ich tu zaprosiłem
w trochę innym celu-odparł wkurzony.-Chciałem zrekompensować ci
twój bal, a oni myślą tylko o sobie. Zaraz do niego zadzwonię i
mu powiem co o tym myślę.
-Justin, nie przesadzaj.
Przecież dobrze się bawimy-uśmiechnęłam się.-Niech się sobą
nacieszą.
-Kasiu, nie mieszaj się w
to. Nie tak to miało wyglądać.
-Pieprz ich Justin-odezwała
się nagle Hannah.
Razem z Justinem
spojrzeliśmy się na nią z lekkim zastanowieniem, ale po chwili
zaczęliśmy się śmiać. Żarty „na poziomie” potrafią
zdziałać cuda. Tym razem byłam jej okropnie wdzięczna, bo
zaczęłam się denerwować i chciałam wypomnieć Justinowi kilka
rzeczy, co pewnie nie skończyłoby się za dobrze. Kiedy zaczęliśmy
się zbliżać do kina, w którym odbywała się premiera mogliśmy
usłyszeć przybierające na sile krzyki. Chłopak spojrzał na mnie
z uśmiechem żeby dodać mi otuchy. Kiedy w odpowiedzi nie
odwzajemniłam uśmiechu Biebs przybliżył się i pocałował mnie w
usta. Jego ręka automatycznie powędrowała na moją talię. Gdyby
nie Hannah i jej chichot pewnie pozwoliłabym mu to wszystko
kontynuować, ale przez jej obecność nie czułam się na tyle
swobodnie. Kiedy samochód w końcu się zatrzymał hałas był już
ogromny. Justin szybko wyszedł z samochodu, a następnie pomógł mi
z niego wyjść. Chciał wykonać ten sam gest względem Hanny, ale
nagle do auta podszedł Jake i zrobił to sam, co oczywiście
doprowadziło do pojawienia się wielkiego uśmiechu na twarzy
dziewczyny. Zaczęłam rozglądać się, ale wszędzie widziałam
tylko skandujących ludzi. Justin złapał mnie za rękę i zaczął
iść do charakterystycznego dywanu. Wolną ręką machał do ludzi,
którzy zachowywali się jak szaleńcy. Wszyscy chcieli autografów
albo jakiś wspólnych selfie. Dałam mu znak, że sama sobie jakoś
poradzę i może spokojnie ich uszczęśliwić. Kiedy zaczął
podchodzić do coraz to nowych ludzi ja stałam z Hanną i Jacobem,
którzy byli pod wielkim wrażeniem tego wszystkiego i śmiali się z
niektórych fanów, którzy wyglądali jakby ktoś raził ich prądem.
Po jakiejś chwili ktoś zaczął wykrzykiwać w moim kierunku jakieś
niecenzuralne słowa. Wyzywanie mnie nie zdarzało się rzadko, a już
na pewno nie w internecie, ale dawno nie spotkałam się już z taką
wielką falą, która zaczęła się powiększać. Chyba też dlatego
nie chciałam stawać oko w oko z fankami Justina. Przez chwilę
bałam się, że zaraz ktoś we mnie czymś rzuci. Hannah zaczęła
im coś odkrzykiwać co nie było za dobrym pomysłem, bo mijało się
to z celem. Kiedy do Justina doszły te okrzyki podszedł do mnie i
chociaż powtarzałam to mu, że jest to zbędne, odciągnął mnie
za rękę dalej w stronę ustawionych fotografów. Flashe nie miały
końca, ale starałam się cały czas uśmiechać i patrzeć prosto
na nich. Justin mocno mnie przytulał, co naprawdę mi pomagało.
Byliśmy tam jakieś pół godziny, a już ledwo widziałam na oczy i
zaczęło mi się kręcić w głowie. Kiedy Hannah i Jake
przechodzili obok nas powiedziałam Justinowi, że już z nimi pójdę,
bo on i tak musiał zrobić sobie jeszcze zdjęcia z innymi ludźmi,
takimi bardziej związanymi z filmem niż ja. On został, a my
poszliśmy już do budynku. Tam też było dużo ludzi, z których
część była chyba jakimiś dziennikarzami, którzy zaczęli mnie
przywoływać. Ale ja od zawsze się ich boję, więc wolałam ich
zignorować i tylko do nich machałam z uśmiechem żeby nie wyjść
na niegrzeczną. Kiedy weszliśmy do środka jakiś facet szybko
sprawdził nasze przepustki i zaprowadził na nasze miejsca.
-Boże, ja nie wiem jak to
wszystko wytrzymać. Oni wszyscy strasznie wrzeszczą i te zdziry
jeszcze cię obrażają-Hannah zaczęła głośno „szeptać”.-Justin
powinien coś z tym zrobić.
-Hanno, ale z tym nie można
nic zrobić-odparł Jake.-Przecież one nie rozumieją co się do
nich mówi i cały czas uważają Kate za najgorszą istotę na
świecie, bo zabrała im ich idola. A pobić ich nie pobijesz.
Hannah spojrzała na mnie
szukając wsparcia, ale wzruszyłam ramionami i powiedziałam, że
tak jest od zawsze i raczej się to nie zmieni. Po jakiś trzydziestu
minutach dołączył do nas Justin i usiadł obok mnie. Patrząc na
mnie splótł nasze ręce i pocałował mój policzek. Hannah cały
czas była jeszcze wkurzona i widziałam, że chciała wyładować
się na Justinie, bo uważała, że to on powinien coś z tym zrobić.
Na szczęście Jake jakoś ją powstrzymał. Believe oglądałam już
któryś tam raz, ale za każdym razem robił na mnie spore
wrażenie. Nie wiem jak to jest, ale wszystko wydawało mi się w nim
niezwykłe chociaż widziałam prawie te wszystkie wydarzenia i sceny
na żywo. Kiedy film już się skończył ludzie zaczęli bić brawo,
a Justin wstał i odwrócił się do nich przodem. Po dziesięciu
minutach wyszliśmy z sali i skierowaliśmy się do wyjścia. Jacyś
pojedynczy ludzie podchodzili do Justina i mu gratulowali, a ja
starałam się tylko uśmiechać i miło wyglądać. Znowu szliśmy
tą samą drogę, więc Justin kilka razy przystawał żeby zrobić
sobie jakieś zdjęcia.
-Dobra króliczku, teraz
jestem już tylko twój-mruknął Justin kiedy wsiedliśmy do
samochodu.
-A kiedy było
inaczej?-uśmiechnęłam się.
-Nigdy-pocałował mnie w usta.
aaaaa jak słoodko.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie te fanki zdenerwowały.
Czekam na kolejny ;) ;)
omgg tak się cieszę, że znowu dodajesz rozdziały, bo to jest najlepszy blog jaki czytałam
Ps. Kocham cię ;**
Boskie ! Czekam na next ! :-)
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńJak dobrze że są Nowe rozdziały <3 Już myślałam że skończyłaś pisać a opowiadanie jest genialne. Czytałam wiele ale to jest zdecydowanie najlepsze. Piszesz genialnie i porostu czuję jakbym tam była razem z nimi. Z niecierpliwością czekam na nn <3 xoxo
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń