Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


17 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 168


Okazało się, że do hotelu wróciliśmy tylko na chwilę. Justin powiedział żebyśmy szybko przebrali się w coś ciepłego, bo na zewnątrz jest naprawdę zimno. Jake z Hanną pokiwali głowami i poszli do siebie. U nas szybko poszłam do łazienki i zaczęłam ściągać z siebie sukienkę, co było naprawdę trudne, bo kilkanaście małych haftek miałam na plecach i nie mogłam do nich dotrzeć. Kiedy w reszcie, z pomocą Justina, udało mi się jej pozbyć i mogłam założyć coś wygodniejszego.
-Justin, co będziemy robić?
-Pochodzimy sobie, a potem pójdziemy coś zjeść.
-Och, pierwszy raz od dłuższego czasu nie urządzasz mi niespodzianki. Co za rozczarowanie-uśmiechnęłam się.
Chłopak zaśmiał się pod nosem i powiedział, że już na nas czas. W hotelowych hallu już czekali na nas Phoebe i Chaz. Obydwoje wyglądali na zawstydzonych. Trochę zdziwił mnie ich widok i od razu pomyślałam, że to Justin ich do tego zmusił. Po chwili na dół zeszli też Jake i Hannah. Dziewczyna wyglądała tak jakby wybierała się na zdobywanie któregoś z biegunów. Dla niej zimno oznaczało piętnaście stopni, więc temperatury poniżej zera były dla niej nie do przetrwania. Wszyscy lekko zaśmiali się na jej widok. Kiedy wszyscy byliśmy już gotowi wyszliśmy na zewnątrz, a potem wsiedliśmy do dwóch podstawionych samochodów. Pierwszym przystankiem był łuk triumfalny, pod których mogliśmy zrobić sobie zdjęcia. Następnie przejechaliśmy kawałek drogi i wysiedliśmy na polach elizejskich, którymi spacerowaliśmy przez jakąś godzinę albo półtorej. Ogrom pięknie wyglądających sklepów robił strasznie fajne wrażenie i nawet mimo niskiej temperatury nie czuło się tak zimna. Chyba nie byłybyśmy dziewczynami jeśli nie chciałybyśmy odwiedzić kilku z nich. Chłopaki nie byli jakoś z tego powodu szczęśliwi, ale pozwolili nam chwilę tam pobuszować. Hannah i Phoebe najchętniej wybierały sklepy, o których nigdy nie słyszały, a ich nazwy brzmiały najbardziej francusko. Justin lekko ukrócił nasz mały zakupowy szał i pojechaliśmy jeszcze na wieżę Eiffela. Na górze było naprawdę zimno, więc widok podziwiałam z ramion Justina, którzy mocno przytulał mnie od tyłu. Oczywiście w międzyczasie zrobiliśmy milion zdjęć. Stamtąd pojechaliśmy już do restauracji. W środku nie było dużo ludzi, więc spokojnie zajęliśmy duży stół i usiedliśmy wszyscy razem. Spędziliśmy naprawdę super wieczór, taki spokojny, w miłej atmosferze. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach, z których część wzięła się naprawdę z nie wiadomo skąd.
-Wiesz co Justin-zaczął Jake.-Strasznie fajny z ciebie facet i jestem serio wdzięczny za ten wyjazd, bo jest naprawdę spoko.
-Cieszę się-uśmiechnął się Bieber.
-Boże, a jak będą kręcić o mnie film to błagam, chcę wszystkich twoich ludzi-zapiszczała Hannah.-Ten film był jakiś psychologiczny i mam cały czas w głowie myśl „Justin jest super, jest piękny, jest niezwykły, kocham go”. Boże, to serio dziwne.
-Oczywiście-zaśmiał się Justin.-Mogę dać ci autograf, ale nie tak przy Kasi.
-Nie krępujcie się. Ja mogę zająć się Kate. Dogadamy nasze biologiczne sprawy-Jake uniósł znacząco brwi.
-Jeżeli wiecie co mamy na myśli-dodałam.
Kiedy oboje z Jacobem wybuchnęliśmy śmiechem reszta była trochę zmieszana, ale po chwili wszystko wróciło do normy. No może za wyjątkiem tego, że Justin przysunął się bliżej mnie i zagapił się chwilę na Jacoba.
Po powrocie do hostelu wszyscy byliśmy zmęczeni, więc poszliśmy do swoich pokoi. Od razu poszłam wziąć prysznic, bo czułam, że za chwilę zmorzy mnie sen i pójdę spać w nie najlepszej kondycji. Musiałam znowu umyć włosy, bo były całe w lakierze. Weszłam do sypialni w piżamie i turbanie na głowie. Zaczęłam chować jakieś rzeczy do walizki żeby niczego nie zapomnieć. Kiedy wszystko miałam już w miarę ogarnięte poszłam do Justina, który leżał na sofie i przeglądał coś w laptopie przy włączonym obok telewizorze nadającym jakiś francuski film. Pochyliłam się nad nim od tyłu i oplotłam lekko jego szyję ramionami. Bez słowa pocałował moją rękę i dalej patrzył w ekran z Twitterem. Obeszłam sofę i usiadłam na nim okrakiem.
-Idziesz spać?-wsunęłam ręce pod jego bluzę.
-Za minutkę.
Lekko jęknęłam i poszłam do sypialni. Ściągnęłam ręcznik z głowy i zaczęłam ściągać nadmiar pościeli z łóżka. Potem wsunęłam się pod grubą kołdrę i ułożyłam prawie na środku wielkiego łóżka. Kiedy poczułam delikatny ruch już prawie spałam, a właściwie chyba byłam chyba w tej fazie snu, kiedy niby odbierasz jakieś bodźce, ale nie możesz już nic zrobić, bo prawie śpisz. Przez jakąś chwilę trochę się wiercił, ale kiedy w końcu się uspokoił z ręką na moim boku mogłam spokojnie zasnąć.
Na rano nie mieliśmy dużo planów. Właściwie tylko Luwr, ale on jest wręcz przeogromny, więc właściwie dzień był napięty. Udało nam się zebrać dopiero około 11, więc kiedy zjedliśmy śniadanie zanim zjedliśmy śniadanie była już 12. Podziwialiśmy sztukę niezbyt dokładnie, bo żadne z nas za bardzo się na niej nie znało. Właściwie wyglądało to tak, że podchodziliśmy do jakiegoś obrazu, stwierdzaliśmy, że jest dziwny, a potem po przeczytaniu, że namalował go ktoś znany mówiliśmy, że jednak coś w nim jest i ogólnie to jest niesamowity. Wszystkich zrzedła mina kiedy zbliżyliśmy się do sławnej Mony Lisy. Phoebe zaczęła śmiać się z grubej szyby i powtarzać, że Leonardo miał jakiś kompleks i dlatego ten obraz jest taki mały. Oczywiście Hannah zaczęła udawać sławną postać z obrazu i ochrona trochę nas zjechała wzrokiem. Po trzech godzinach łażenia tymi korytarzami okropnie bolały mnie nogi i miałam wielką ochotę coś zjeść chociaż w sumie niedługo jedliśmy śniadanie. Była pora lunchu, więc weszliśmy do pierwszej lepszej restauracyjki i zamówiliśmy sobie jakieś makarony. Bardzo francusko oczywiście. Nie wiem jak to jest, ale jedzenie było przepyszne, lepsze niż w jakiejś włoskiej knajpie. Wspólnie uznaliśmy, że to najlepsze włoskie miejsce w całym Paryżu.
Wracając do hotelu poczuliśmy jakąś fale zmęczenia. Poszłam do apartamentu dziewczyn i trochę sobie pogadałyśmy, a może bardziej poplotkowałyśmy. Wyszło na to, że noc w tym pokoju była wyjątkowo głośna. Prawdziwe przeciwieństwo tego, co działo się u mnie. Phoebe szczególnie służył wyjazd i była naprawdę w świetnym humorze, a nie tak jak ostatnio w szkole. Hannah z kolei strasznie dużo sprzeczała się z Jacobem. Jednak wydaję mi się, że to wszystko przez jej wystrzałowy charakter, z taką dziewczyną łatwego życia nie ma. Mimo wszystko była z nich wyjątkowo fajnie dobrana para. Po jakimś czasie stwierdziłam, że powinnam spędzić więcej czasu z Justinem. Kiedy weszłam do naszego pokoju żywo dyskutował z Chazem, a Jake siedział obok i oglądał coś w telewizji. Przysiadłam się do niego i zaczęłam gadać o jakiś bzdurach. Po chwili Biebs przysiadł się do mnie i położył moje nogi na swoich kolanach, co sprawiło, że byłam tyłem do Jake'a. Chłopak razem z Chazem bardzo szybko zdecydowali o swoim wyjściu. Justin pewnie posadził mnie sobie na kolanach.
-Jak się bawiłaś?-zapytał przyciągając mnie bliżej siebie.
-Bardzo fajnie wszystko zorganizowałeś-przeczesałam palcami jego włosy.
-A będziesz za mną tęsknić?-zapytał wolno wkładając ręce pod moją koszulę.
-Tak-powiedziałam odwracając się do niego przodem.-I w sumie chciałabym żebyś dał mi okazję lepiej cię zapamiętać na ten najbliższy tydzień.
Delikatnie rozpięłam jego rozporek, na co jego oczy roziskrzył pojedynczy promień pożądania. Justin powoli zaczął rozpinać guziki mojej koszuli całując przy tym moją szyję. Z uśmiechem dociskałam jego głowę do mojego obojczyka. Kiedy miałam na sobie spodnie i stanik Justin podniósł mnie na sobie i poszliśmy do sypialni.
Rano okropnie nie chciało mi się wstawać, a już tym bardziej lecieć do Stanów. Wizja kilkunastogodzinnego lotu mnie przerażała. Leniwie wczołgałam się na Justina, który naciągnął na mnie kołdrę żeby nie zrobiło mi się zimno. Po jakimś czasie chłopak zamówił nam jakieś jedzenie do pokoju, bo oboje poczuliśmy się trochę głodni. Czekając na śniadanie poszłam się ubrać i umyć zęby. Kiedy wróciłam do sypialni on cały czas leżał w łóżku, więc zaczęłam mu powtarzać żeby się w końcu ogarnął, bo nie będzie cały czas chodził goły.
-Ja też będę za tobą tęsknił króliczku-powiedział wstając z łóżka.
-Po prostu się ubierz.
-Kasiu...-zbliżył się do mnie.-Nie podobam ci się?
-Wyglądasz bardzo jednoznacznie. Załóż chociaż majtki-powiedziałam wychodząc z sypialni.
W salonie usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Wysłałam do Hanny SMSa żeby przypomnieć jej i innym o której musimy wyjść żeby zdążyć na samolot. Od razu mi odpisała i zapytała czy nie mam przypadkiem jakiś tamponów, bo ona nie wzięła, a ma ich silną potrzebę. Szybko napisałam jej żeby do mnie przychodziła. Przyszła razem z mężczyzną z jedzeniem. Na chwilę usiadła i zaczęła ze mną jeść. Po chwili przypomniała sobie po co przyszła i dla naszego bezpieczeństwa krzyknęłam przez drzwi czy Justin na pewno jest już ubrany. Od razu twierdząco odkrzyknął, więc weszłyśmy do środka. Okazało się, że skłamał i stał do nas przodem, tak jak Bóg go stworzył na samym środku pokoju. Hannah zaczęła się strasznie śmiać, a ja byłam serio wkurzona. Justin wyglądał na trochę zdezorientowanego, ale zdecydowanie mu się należało.
-Przepraszam Justin-zaczęła Hannah ze śmiechem.-Przyszłam po tampony, ale chyba zapłodnił mnie twój widok i już mi się nie przydadzą.
-Przepraszam panie, ale chyba powinienem już pójść.
-Zdecydowanie-powiedziałam krzyżując ręce na piersiach.
Kiedy nasz Apollo w końcu się schował wypuściłam głośno powietrze i zaczęłam grzebać w torbie.
-A więc Justin lubi wolność?-zachichotała Hannah.
-Taa, nie da się tego ukryć.
Dziewczyna zaczęła się trochę rozgadywać na dość osobiste tematy, takie bardzo, bardzo osobiste, więc nie chcąc dalej odpowiadać na krępujące pytania wcisnęłam jej w rękę tampony i powiedziałam, że muszę się jeszcze spakować. Ona zrozumiała o co mi chodzi i ze znaczącym uśmiechem poszła do siebie oczywiście żegnając się z Justinem przez drzwi.  

6 komentarzy:

  1. To ci Apollo ;) hahahahahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, dziękuję,dziękuję,dziękuję,dziękuję i jeszcze raz dziękuję za nowy rozdział <3 Jejku to jest takie shdowveudl <3<3<3 kocham to ff i czekam na nn XOXO

    OdpowiedzUsuń
  3. megaaa xddd czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę dodasz kolejny rozdział? Pojawiają się rzadko a ja nie mogę doczekać się nn! Wchodzę tu codziennie i tylko czekam <3

    OdpowiedzUsuń