Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


21 grudnia 2010

ROZDZIAŁ 13

Kiedy już doszliśmy wbiłam do łazienki dla niepełnosprawnych, bo do damskiej było chyba z 10osób.
-Justin chodź na chwilę. Woda nie chce lecieć-powiedziałam wychylając się z łazienki.
On wszedł z niechęcią, a wtedy ja przytuliłam go bardzo mocno i obracaliśmy się aż nie natrafiliśmy na ścianę. Wtedy oparłam się o nią plecami.
-Justin, wiesz, że jesteś najfajniejszym chłopakiem jakiego poznałam-powiedziałam, ale on miał taka samą minę-Tzn. facetem-uśmiechnęliśmy się razem.
Wówczas pocałowaliśmy się kilka razy. Kończąc on przejął inicjatywę. Kochałam się z nim całować. Pierwszy raz w moim życiu poczułam podniecenie. Nie wiem dlaczego, ale to jest tak, że moje ręce same do niego idą. Nie mogłam nad sobą zapanować. Byliśmy tacy łapczywi. On bawił się moimi włosami, a ja trzymałam ręce na jego dekolcie. Była nam tak dobrze. To właśnie w takich chwilach chce się zatrzymać czas.
-A więc jednak to lubisz-powiedział z uśmiechem.
-Z braku laku i kit dobry-zrobiłam zblazowaną minę.
-Chcesz więcej kitu?-uśmiechnął się diabelsko.
-Czy ja wiem, lepiej spójrz na siebie-zaśmiałam się-wyglądasz jak klaun.
-Klaun?
-Spójrz w lustro.
On spojrzał w lustro i zobaczył piękną, nierówną różową obwódkę wokół swoich ust. Okazało się, że mam identyczną. Śmialiśmy się przez chwilę.
-Kochasz mój błyszczyk?-zaśmiałam się.
-Jeszcze jak-oblizał usta-very wild berry?-zapytał.
-Haha, skąd znasz te wszystkie nazwy?
-Doświadczenie-uśmiechnął się zwycięsko.
-Co?-zapytałam zdziwiona.
-Żartuje, widziałam jak go rano używałaś-zaśmiał się.
-Dobra, zmyjmy to. No chyba, że chcesz tak iść.
Potem zmyliśmy sobie to z twarzy. Ja nałożyłam świerzą warstwę błyszczyka.
-Idziemy, bo zaraz się zaczyna-podszedł i wziął mnie pod rękę.
I ruszyliśmy na salę. Nie wiedziałam, że będzie taka wielka i piękna. Nie miałam pojęcie, że będziemy na balkonie. Nagle zgasły światła i zaczęło się. Było to przedstawienie o miłości dwojga młodych ludzi. Były tam bardzo wzruszające chwile, że aż kilka razy uroniłam łzę. Justina nie interesowało ono za bardzo. Wyglądał na wręcz znudzonego. W połowie zasnął. Nie budziłam go. Kiedy przedstawienie skończyło się wszyscy zaczęli bić brawa, ale on nadal spał.
-Podniecasz mnie-szepnęłam mu do ucha udając głoś jak z sex telefonu i pocałowałam go. On złapał mnie za tyłek i pociągnął do siebie tak, że na nim leżałam.
-Bieber, ogarnij się!-krzyknęłam.
Wtedy się przebudził. Oboje się śmialiśmy.
-Zaliczymy jeszcze raz łazienkę?-zapytał.
-Na razie wystarczy, musisz czekać.
-Ej no-zaśmiał się-nie lubię czekać.
-To będziesz czekał jeszcze dłużej. Wracamy już?
-Jak ty lubisz się ze mną droczyć. Spoko, już wracamy.
Całą drogę trzymaliśmy się za ręce i machaliśmy nimi jak przedszkolaki. Lubiłam czuć jego dotyk.
-Masz aparat przy sobie?-zapytałam.
-Tylko w telefonie. Nada się?
-Oczywiście, mogę na chwilę?
-Trzymaj-podał mi go.
-Zrobimy sobie fotkę z widokiem na to wszystko?
-Z rąsi?-zaśmiał się.
-Oczywiście-uśmiechnęłam się.
Strzeliłam fotkę. Potem drugą, a na trzeciej cmoknęłam go w policzek.
-Ustaw tą ostatnią na tapetę.
-Nie umiem, nie czaję twojego telefonu-zaśmiałam się.
-Bo to nie telefon to iPhone-zaśmiał się i zabrał mi go.
Po chwili pokazał dumny z siebie nas na tapecie. Zrobiło mi się smutno, że jutro się rozstajemy.
-Justin, jutro już się rozstajemy...-posmutniałam.
-Wiem i nie mogę się z tym pogodzić, jesteś wszystkim czego potrzebuje-podniósł mnie trzymając w tali.
-Ty wariacie-zaśmiałam się.
-Czemu ty masz taką grubą kurtkę, to nie Syberia-zaśmiał się.
-Mama nie chce żebym zmarzła. Nie widziałeś jeszcze mojej zimowej kurtki-zaśmiałam się.
-Powiedz jej, że ja cię rozgrzeję haha.
-To powiedz mojemu tacie, będzie zachwycony haha.
-Oczywiście-uśmiechnął się.
-Kiedy się zobaczymy następnym razem?
-Muszę polecieć do Stanów, nie wiem na jak długo...Przyleć do mnie..
-Wiesz, że mam szkołę. Muszę ją zaliczyć. Rodzice też się nie zgodzą.
-Czemu wszystko jest takie trudne?-zapytał spuszczając głowę.
-Nie wiem, ale zobaczymy jak wszystko się potoczy. Czy to co jest między nami przetrwa.
-Boję się związku na odległość...Ciężko jest wiedzieć, że osoba na której ci tak zależy jest kilka tysięcy drogi stąd.
-Ale, jeśli nie będziesz już tego czuł powiesz mi o tym? Spotkasz inną, sławną, lepszą...
-Nie mów tak. Teraz nie patrzę na inne.
-Jesteś słodki-uśmiechnęłam się.
-Ty jeszcze bardziej-objął mnie.
-Spójrz tam-wskazałam grupkę dziewczyn z transparentem 'WE<3BIEBER'.
-Moje Beliberki haha.
-Chcesz się im pokazać?-zapytałam-Na pewno się ucieszą.
-A ty gdzie będziesz?
-Pójdę do hotelu, jest za rogiem.
-Pójdę się z nimi przywitać. Umówmy się w restauracji za 20minut, OK?
-Dobra, trzymaj się-pomachałam mu i odeszłam.
Na chwilę przystanęłam i patrzyłam jak im się ujawnia. Usłyszałam straszny wrzask i piski. Kurczę, jak one go kochają. Przytulały go. Nie przeszkadzało mi to, bo wiem, że to tylko taka sympatia. Potem poszłam do hotelu. Przebrałam się, lekko umalowałam. Od kiedy go poznałam zaczęłam to robić żeby nie wyglądać przy nim jak strach na wróble. Zeszłam do restauracji i czekałam na niego.

1 komentarz: