Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


21 grudnia 2010

ROZDZIAŁ 15

Kiedy wstałam mama już krzątała się po pokoju. Każda podróż to dla niej stres. Wstaje o 5 i zbiera wszystko po pokoju. Po śniadaniu pojechaliśmy na lotnisko. Tak jak mówił Jutin, było ono pełne reporterów, więc dobrze, że zajechaliśmy oddzielnie. Kiedy oboje byliśmy już po odprawie wysłałam mu SMS 'W łazience dla niepełnosprawnych koło wejścia 2' i poszłam na miejsce. Weszłam do środka i czekałam. Nie trwało długo jak ktoś zaczął pukać do drzwi.
-Podaj hasło-zaśmiałam się.
-Podniecanka, wpuszczaj mnie.
-Jak będziesz tak na mnie mówił to nie wejdziesz zboczeńcu-powiedziałam ale otworzyłam drzwi.
-Będę strasznie za tobą tęsknił-zaczął i objął mnie w pasie.
-Jakoś to będzie-powiedziałam, a on przytulił mnie tak, że aż mnie bolało.
-Nie puszczę cię-zaśmiał się.
-Poczekaj, mam coś dla ciebie. To nic wielkiego, ale-wyciągnęłam i nałożyłam mu na rękę czarną bransoletkę z naszymi inicjałami-kiedy na nią
spojrzysz może przypomnisz mnie sobie.
-Sama ją zrobiłaś?
-Jak ci się nie podoba to wyrzuć. Nie obrażę się-uśmiechnęłam się pogodnie.
-Będę ją nosić non stop-podszedł do mnie i patrzył prosto w moje oczy.
-Za chwilę już się nie będziemy widzieć-oparłam głowę o jego ramie.
-Życie jest do dupy-powiedział.
-Nieprawda.
Wtedy nagle dwóch ochroniarzy wpadło do łazienki i coś krzyknęli. Justin coś im odpowiedział. Ja tylko głupio się uśmiechałam, bo kompletnie nic nie rozumiałam. Szybko wyszliśmy z łazienki, a po chwili ochrona odeszła.
-Justin o co chodziło?-zapytałam zaciekawiona.
-Haha, myśleli, że Bóg wie co tam robimy i że może jesteśmy terrorystami. Chcieli nas zabrać na rozmowę, ale powiedziałem co powiedziałem i odeszli.
-O rany haha-powiedziałam i usłyszałam z głośników, że zaraz będzie odlot-Musimy się już pożegnać...
-Chcę zostać z tobą..ale trudno się mówi, będę okropnie tęsknił, miłego lotu.
-Spokojnie, jak zalecisz wyślij mi SMS, że wszystko OK i pozdrów wszystkich-pocałowałam go w policzek-Żegnaj.
Pomachałam mu jeszcze odchodząc aż w końcu byłam tak daleko, że nie widziałam go przez te tłumy ludzi. Podeszłam do mamy, która cała już chodziła.
-Gdzieś ty była, zaraz lecimy, a samolot nie będzie czekał-krzyczała na mnie.
-Uspokój się-krzyknęłam.
-To dla ciebie tu przyleciałyśmy, a ty tak się do mnie odzywasz.
-Przepraszam, nie mam humoru, bo wiesz miło spędziłam czas z Justinem, a teraz nie będziemy się widzieć bardzo długo.
-OK, a teraz chodźmy, bo samolot odleci.
Lot bardzo się dłużył, ale jakoś go przeżyłam. Na lotnisku czekał na nas tata. Bardzo się ucieszyłam kiedy go zobaczyłam, bo stęskniłam się za nim.
-I jak tam ten chłoptaś? Bardzo głupi?-zapytał od razu.
-Oj tato, Justin jest OK. Nie znasz go i przesadzasz.
Nie wiem czemu, ale zawsze póki nie spotkam się jakoś z chłopakiem tak we dwójkę, nie chodzi nawet o randkę, ale normalne spotkanie, tata zaczyna obrażać tego chłopaka. Chyba strasznie się o mnie martwi.
Justin tak jak mu kazałam wysłał mi SMS jak już doleciał. Chciał pogadać na Skype, ale powiedziałam mu żeby szedł spać, bo miał na prawdę długi lot.

4 komentarze:

  1. jestem ciekawa jak cała historia potoczy się dalej.. hmm

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj następne ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem Twoją wierną czytelniczką bardzo się cieszę, że masz tyle czasu, żeby pisać i codziennie mogę przeczytać kilka rozdziałów. Bardzo jestem ciekawa jak się wszystko dalej potoczy :)

    OdpowiedzUsuń