Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


22 grudnia 2010

ROZDZIAŁ 16

W szkole szło mi dobrze, jeśli nie nawet bardzo dobrze. Nie wiedziałam czego spodziewać się w liceum, ale naprawdę jest fajnie. Często ludzie organizują imprezy itp. Nawet nie wiem jak to się stało, ale jestem popularna w szkole. Ludzie serio są bardzo na poziomie i doceniają coś więcej niż ciuchy i bycie upitym. Koleguje się nawet z maturzystami co jest dla mnie dziwne. Dostałam też propozycję pójścia na studniówkę.
Kiedy powiedziałam o tym Justinowi powiedział, że to nieodpowiednie, ale w końcu kiedy uwierzył, że Kuba to tylko kolega życzył mi miłej zabawy. Mówimy sobie prawie wszystko. Dobrze nam się żyje, chociaż oczywiście byłoby lepiej gdybyśmy byli bliżej siebie. W tym roku zaczęłam też chodzić na castingi. Śmieszy mnie to, ale JB zawsze trzyma za mnie kciuki. Na razie, a może już mam na koncie sesję dla magazynu młodzieżowego. Podobały mi się te wszystkie światła itp. Tak trochę gwiazdorsko choć jest to nieporównywalne z życiem Justina. Wreszcie przyszedł grudzień. Kocham święta i zawsze czekam na nie zniecierpliwiona. Lubię spotykać się z rodziną i jeść pierogi z barszczem czerwonym. Będąc w dobrym nastroju postanowiłam napisać do Justina.
-Hey zboczeńcu ;***
-Jakie gorące przywitanie.
-Piszę, żeby złożyć ci życzenia z okazji Mikołajek. Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia i miłości ;)
-O rany przez te wszystkie koncerty w ogóle nie ogarnąłem, że już grudzień.
-O biedaku, przepracowujesz się.
-Czasem chciałbym być normalny i spędzać czas tylko z moją piękną dziewczyną ;)
-Gdybyś mnie widział zobaczyłbyś jak się rumienię. A do szkoły byś chodził?
-Eee, wolę mieć indywidualny tok nauczania ;p
-Wiedziałam haha. A jakie masz plany na grudzień??
-Hmm, do polowy miesiąca siedzę w studiu +małe występy. W Wigilię mam występ w NY, a resztę świąt spędzam w domu.
-Fajnie byłoby spędzić święta razem ;p
-Taa, ale w naszym przypadku to niemożliwe...
-Wiem;(
-A ty?
-Hmm, no wiesz.. jestem bardzo zapracowana występy mam 3 dziennie haha. A tak na serio to przyjeżdża do mnie całaa rodzina.
-Fajnie, że masz tak dużą rodzinę.
-Ty masz przecież na dodatek jeszcze gwiazdorską rodzinkę.
-Nom, ale czasem to nie to samo.
-A co u Pattie??
-Wszystko OK.
-Wiesz, chciałabym poznać twoje rodzeństwo. Na zdjęciach są tacy słodcy. Kocham maluchy.
-Jeśli kiedyś mnie odwiedzisz to się spotkacie.
-Ciekawe kiedy... wiesz, że będąc dzieckiem nie mogę tego zrobić. Rodzice są wspaniali, ale nie puszczą mnie raczej.
-Kiedy będziesz pełnoletnia w Polsce?
-Za 1,5 roku.
-Dużo czasu.. Ej, bardzo cię przepraszam, ale muszę spadać. Zaraz spotykam się z Usherem...
-Nie mogę nigdy uwierzyć, że ty jesteś Justin Bieber i idziesz spotkać się z kimś pokroju Ushera.
-W gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy tacy sami. Wielka góra białka.
-Jakie stwierdzenie ;p Na biologi chyba nie śpisz.
-No wiesz... biologia wiąże się z kilkoma ciekawymi sprawami... haha.
-Nie gadaj o tym ;p 3maj się.
-Haha OK. Buziaki ;)
-xoxo
-<3ya
-Dobra, koniec. PAPpapapa....
Jednak życie wcale nie jest takie wspaniałe jakie pokazują w filmach. Świat pełen jest smutku i rozczarowań. Miałam drobną chandrę przez to całe życie z Justinem na odległość i jeszcze tą pogodę. Było zimno, a ja nie lubię marznąć. Kilka razy wybrałam się na długi spacer po parku. Szłam alejkami, okropnie marznąć i myślałam co by było gdyby Justin był taki jak ja. Wtedy chodzilibyśmy do jednej klasy, czasem wymykali się ukradkiem żeby się trochę poprzytulać. Z nim mogłabym chodzić na takie spacery. Trzymał by mnie za rękę i nie czułabym nic poza jego obecnością. Codziennie spotykalibyśmy się też po szkole. Odrabiali lekcję i żartowali z nauczycieli. Myślałam też co by było gdyby nawet był co i raz w Warszawie. Widzę jak zapraszam go na szkolną dyskotekę. Wszyscy by się gapili, ale i tak byłoby fajnie. Miałabym z kim tańczyć. Poszedł by też na moje zajęcia z piłki nożnej. Usiadłby na ławeczce i patrzył jak gram. Nauczyciel patrzyłby tylko zdziwiony, ale byłoby wspaniale. A życie jest takie, że on jest teraz w USA, a ja W Polsce. Kontaktujemy się tylko dzięki internetowi. To jest chociaż dobre, że mamy ten internet, bo gdybyśmy żyli 50lat wcześniej nie mielibyśmy w ogóle kontaktu.

2 komentarze:

  1. Coś w tym opowiadaniu jest. Bynajmiej fajnie że codzienni coś jest. / Cz.

    OdpowiedzUsuń
  2. ten rozdział średnio mi się podobał, ale ogólnie bardzo dobre opowiadanie, czekam na więcej :))

    OdpowiedzUsuń