Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


23 grudnia 2010

ROZDZIAŁ 18

Nie miałam pojęcia co mam pakować, bo jaka tam w ogóle jest temperatura. Spakowałam niewiele
rzeczy, bo kiedy zadzwoniła Pattie powiedziała mi, że kupiła mi kilka rzeczy żebym nie musiała martwić się o bagaż. Na początku nie chciałam tego przyjąć, bo z jakiej racji mają wydawać na mnie pieniądze. To nie jest zbyt odpowiednie, bo przecież gdybyśmy oboje byli normalni w ogóle nie byłoby o tym mowy. W końcu jednak zgodziłam się na to. Przez ostatnie 2 dni nie rozmawiałam z Justinem, aby chwila kiedy się już zobaczymy była magiczna. To trochę dziwne z mojej strony, ale uwielbiam takie sceny jak ze starego filmu.
W końcu przyszedł dzień wylotu. Lot miałam późnym wieczorem. Tata, który w ogóle nie był za moim wyjazdem był w średnim humorze. Mama płakała, że wyjeżdżam tak daleko. Trochę dziwnie się czułam, bo jakoś tak się złożyło, że był to mój pierwszy Sylwester bez rodziców i pierwszy raz byłam tak od nich daleko. Leciałam jednak do kogoś kto był dla mnie ważny. W czasie pierwszego lotu trochę się stresowałam, ale już po przesiadce było OK. Rozpoczęłam rozmowę z kobietą, która siedziała obok. Była amerykanką i powiedziała mi co nieco o tym kraju. Była strasznie miła. Dała mi poczytać jakieś swoje gazety o gwiazdach.
Oczywiście na okładce jednego z nich był Justin. Pytała czy jestem jego fanką itp co było dość zabawne. Kiedy przelatywaliśmy nad oceanem wszystko pięknie wyglądało. Trochę dziwnie było przez tyle czasu widzieć tylko wodę. W końcu wylądowaliśmy. Lotnisko było ogromne.  Cały czas nie mogłam uwierzyć, że tam jestem. Było tam pełno ludzi i dopiero po pewnym czasie zobaczyłam Pattie. Nie wiem czy ona mnie lubi. Pewnie bała się czy nie chcę wykorzystać Justina itp. Była jednak dla mnie bardzo miła, więc może jednak darzyła mnie choć odrobiną sympatii.
-Cześć Pattie-uśmiechnęłam się i ją przytuliłam.
-Cześć skarbie. Jak lot?
-Wszystko było OK. A co u ciebie słychać? Jak udały się święta?
-Wszystko dobrze. Święta spędziliśmy bardzo rodzinnie i spokojnie. Było dobrze oderwać się na chwilę od życia.
-Przepraszam, bo może to głupie pytanie, ale czy ty chciałaś żebym tu przyleciała?
-Na prawdę cieszę się, że przyjechałaś. To dla mnie trochę dziwna sytuacja, bo Justin nie miał poważnej dziewczyny już po tym jak został sławny, ale naprawdę widzę, że jesteś inteligentną i skromną dziewczyną. Myślę, że tak jak ja będziesz odciągać go trochę od tego całego gwiazdorskiego świata. On zmienia ludzi.
-Rozumiem. Dziękuję ci bardzo za wszystko co dla mnie robisz.
-Oj, Kasiu jaka ty jesteś słodka. Nie musisz dziękować. To ja ci dziękuję, że Justin jest uśmiechnięty po każdej rozmowie z tobą.
Wtedy telefon Pattie zaczął dzwonić.
-Justin? Jesteśmy jeszcze na lotnisku i idziemy do samochodu. Spokojnie zaraz będziemy-mówiła do telefonu-Kasiu, chodźmy do samochodu, bo Justin umiera od czekania-zaśmiała się.
-Cierpliwy to on nie jest, ale ja też nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę.
Jadąc samochodem Pattie pokazywała mi różne miejsca. W końcu zatrzymaliśmy się przed wielkim domem.
-To wasz dom?-zapytałam z otwartą buzią.
-Tak-uśmiechnęła się.
Kiedy byłyśmy już pod samym wejściem do domu moje nogi były jak z waty. Robiłam tylko małe kroczki i szłam bardzo powoli. Marzyłam tylko żeby to nie był sen i żeby to wszystko nagle się nie skończyło. Kiedy byłyśmy już przy ostatnim prostym odcinku do drzwi Justin nagle je otworzył. Kiedy tylko zobaczyłam nie mogłam wytrzymać i rzuciłam mu się na szyję. Po policzkach pociekły mi łzy.
-Mamo, przepraszam na chwilę-powiedział Justin przerzucając mnie przez ramię.
Pattie tylko śmiała się słysząc jak krzyczę przez łzy. Po chwili zostałam posadzona na wielkiej kanapie. Nie mogłam uwierzyć, że jestem tam, a obok mnie jest on. Przytuliłam go mocno i trzymałam go tak przez dłuższą chwilę.

4 komentarze:

  1. naprawdę wzruszająca historia, piękna

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam z niecierpliwością na następny !

    OdpowiedzUsuń
  3. nareszcie się spotkali ;D
    czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy następny ;>

    OdpowiedzUsuń