Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


5 kwietnia 2011

ROZDZIAŁ 65

Rano obudził mnie Bieber podpychając mi pod nos tacę ze śniadaniem.
-Oj Justin, czy mógłbyś być mniej idealnym facetem?-zaśmiałam się.
-Czy to znaczy, że mam cię zacząć bić i zdradzać?
-Nie, ale mógłbyś ukraść mi śniadanie-uśmiechnęłam się lekko-nie jestem głodna.
-Na pewno?
-Tak. Pójdę się ubrać i będę wracać do domu.
-Żeby nie wyszło, że byłaś u mnie i głodna wychodzisz.
-Spokojnie-uśmiechnęłam się poczłapałam do łazienki biorąc po drodze moje dżinsy z krzesła.
Kiedy byłam już gotowa do wyjścia tylko pożegnałam się z JB i udałam się do domu. Wiedziałam, że niedługo znów się zobaczymy, więc nie potrzebne były wielkie pożegnania. W domu byłam trochę przed południem. Mama przywitała mnie w drzwiach. Od razu zaczęła wypytywać czy było wszystko okay itp. Potem ta sama sytuacja z tatą i byłam wolna. Na sobotę byliśmy umówieni na rodzinny obiad z dziadkami. Było mi trochę smutno, że w tym czasie jedyną rozrywką Justina będzie komputer, konsola lub telewizja, ale niestety nie miałam innego wyboru, bo trzeba było zachować jakieś pozory. W wolnym czasie ubrałam się trochę poleżałam przed telewizorem. Ubrałam jasną sukienkę i baleriny. W końcu przyszła godzina 15 i punktualnie przyszli dziadkowie. Usiedliśmy do stołu i w pewnej chwili babci przypomniało się o "tym chłopcu z telewizji co go Kasia całowała". Zrobiłam się lekko czerwona i zaczęłam głupio chichotać. Tata szybko skończył temat i nie wracaliśmy już do tego. W końcu po długich rozmowach o polityce i o tym, "że źle się dzieje" dziadkowie wyszli. Był już późny wieczór, więc nie wypadało mi wychodzić już z domu. Trochę było mi smutno, więc weszłam na Skype. Okazało się, że są tam Justin, Chaz i Cathlin. Wszyscy rozmawiali we trójkę, więc kiedy weszłam Cathlin mnie dołączyła do konferencji. Na początku było sporo śmiechu, bo chłopcy, jak zwykle zresztą, opowiadali w niezwykle zabawny sposób o swoich codziennych przygodach. Później temat przeszedł na chorobę taty Ryana. Uspokoił nas mówiąc, że czuje się on znacznie lepiej i po prostu odpoczywa w domu. Rozmowa zbliżała się do końca. Wszyscy życzyli nam miłych polskich chwil. Przez pewien czas gadałam jeszcze z Bieberem umawiając się na następny dzień, a później poszłam spać. Rano szybko zaliczyłam łazienkę i po śniadaniu z rodzicami wyszłam. Umówiliśmy się o 10 żeby pójść razem do kościoła. Być może on nie był aż takim chrześcijaninem jak ja, ale chciałam żeby mnie poznał ze wszystkich stron. Zobaczył co ja tak naprawdę robię, bo ogólnie znał mnie tylko z siedzenia, ponieważ nigdy nie pokazałam mu siebie w bardziej naturalny sposób poza hotelowym pokojem. Był jak zwykle punktualny i równo, z zegarkiem w ręce, o 9.55 zajechał na parking koło kościoła. Później podbiegł do mnie i cmoknął na przywitanie w policzek. Wspólnie weszliśmy do środka. Od razu poczułam zapach świec i drewna, z którego były zrobione ławki. Szliśmy powoli prawą stroną aż w końcu usiedliśmy. Justin rozglądał się dookoła patrząc to na witraże w oknach, to na organy. Wcale się mu nie dziwiłam, bo kościół był na prawdę piękny. Chociaż z pierwszego rzutu oka wydawał się dosyć surowy przez białe ściany to kiedy zauważyło się światło z witraży wpadające do środka i drewniane wykończenia stawał się niezwykle przytulny. Wszystko było niezwykle spokojne. Po Mszy podszedł do mnie jeden z księży, ten sam, który kilka dni wcześniej doradzał mi. Na początku podał rękę Justinowi i zaprosił nas na pogawędkę przed kościół. Od razu, z szerokim uśmiechem, zgodziłam się. Do końca nie wiedziałam o co może chodzić, ale po te osobie nie spodziewałam się niczego złego. Z kolei Justin był dużo bardziej skrępowany. Delikatnie poklepałam go po ramieniu do czasu kiedy na jego twarzy zagościł uśmiech. Ksiądz nie powiedział w sumie nic ważnego. Jedynie zapytał mnie jak się wszystko ułożyło. Dopiero ostatnie pytanie trochę mnie zatkało. Prosto z mostu zapytał się co planujemy w najbliższej przyszłości. Nie chodziło o plany wakacyjne, ale o plany dotyczące na przykład ślubu. Od razu zaczęłam głupio chichotać. Po chwili zauważył, że jednak trochę przesadził, bo miałam niecałe 18 lat i dodatkowo chodziłam do drugiej klasy liceum. W zręczny sposób przetłumaczył to na żart i atmosfera się rozluźniła. Po zakończonej rozmowie zdecydowałam, że pojedziemy do kina. Zapowiadał się miły dzień i nie chciałam żeby nagle napadli na nas reporterzy, którzy dzień wcześniej wytropili Biebera wchodzącego do hotelu i dzięki nim już rano następnego dnia mogłam to zobaczyć na stronie plotkarskiej. Kino wydało mi się jednym z lepszych pomysłów, bo zwyczajnie jest tam ciemno. Wpadliśmy na chwilę do hotelu, bo Biebs chciał się przebrać. Do kościoła ubrał się bowiem cały na biało co odrobinę mnie śmieszyło i żartowałam sobie, że przebrał się za aniołka żeby nikt nie pomyślał co mu w duszy gra. Justin zaprezentował mi czego nauczył się oglądając polską telewizję i YouTube, a mianowicie ściąganie koszulki w jedną sekundę. Wyglądało to przekomicznie. Potem przyznał się, że 'trenując' porwał dwa t-shirty i zadeklarował, że jeśli chodziłoby o moją koszulkę to zrobiłby to dwa razy szybciej. Po jego słowach delikatnie przysunęłam się do nie niego i z delikatnością piórka położyłam swoją dłoń na jego nagiej lewej piersi. Poczułam, że przeszedł go dreszcz. Choć od razu wiedziałam na czym to się skończy to dodatkowo, z taką samą powolnością, przybliżałam moje usta do jego.
-Ubieraj się, bo zaraz wychodzimy-szepnęłam i odeszłam na dwa metry.
-Musisz tak robić?-powiedział lekko obrażony i szybko naciągnął podkoszulek i sweter, a ja zaśmiałam się lekko-śmieszą cię żarty z mojej osoby?
-Śmieszy mnie twoja osoba-powiedziałam z komicznie podwyższonym podbródkiem.
-No to się śmiej, ale uprzedzam, że kiedy się tylko zaśmiejesz to ci coś zrobię.
-Czy to groźby? Pan Bieber od grzywki i 'Baby baby..' mnie pobije?-śmiałam się dalej.
Po chwili poczułam, że trochę przesadziłam. Dla mnie, pamiętając teksty wszystkich polskich antyfanów
-Przepraszam. Twoje włosy i głos były bardzo słodkie-uśmiechnęłam się.
-Jeszcze będziesz mi głos wypominać?-nie przestał się obrażać.
-Justin...-objęłam go za szyję-kocham cię-powiedziałam i nie wiem czemu się zaśmiałam.
-Tego już za wiele-uśmiechnął się i rzucił mnie na łóżko-przejdziesz przyśpieszony kurs oduczenia się śmiania-zaczął mnie łaskotać-puszczę cię kiedy przestaniesz się śmiać.

2 komentarze: