Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


20 kwietnia 2011

ROZDZIAŁ 70

Spojrzałam zagubionym spojrzeniem.
-Nie odpowiada ci czekoladowa? Mam jeszcze truskawkową-powiedział na chwilę przerywając.
-Lubię czekoladę-powiedziałam spokojnie.
Wtedy JB otworzył zębami opakowanie. Doszło do mnie co ma zaraz się wydarzyć. Nie wiedziałam czy tego chcę. Kochałam go, ale nie wiedziałam czy chcę to robić już teraz. Widok jego bez koszulki z prezerwatywą w zębach mnie ocucił do końca i przypomniałam sobie, że tak naprawdę nie dają one 100% pewności nie zajścia w ciążę, a z testu, jak to odczytał Justin, wynikało, że mój organizm jest gotowy na rozród.
-Nie mogę-powiedziałam cicho podciągając i zapinając spodnie.
-Będę delikatny i nie będziemy się śpieszyć-uśmiechnął się.
-Nie o to chodzi-powiedziałam chwilę się zastanawiając-mogę zajść w ciążę, a prezerwatywa może się uszkodzić-zrzuciłam całą winę na rzeczy techniczne, choć nie był to rzeczywsty powód.
-To są jakieś nieznaczne procenty-pocałował mnie w taki sposób, że pociągana przez niego ponownie na niego opadłam.
-Nie chcę-powiedziałam ponownie siadając.
-Przed domem mówiłaś, że chcesz i teraz też chciałaś-również usiadł opierając się o bezgłowie-fu*k, tobie nie chodziło o dziś. Co ja zrobiłem. Przestraszyłem cię? Nie zrobię nic na co nie jesteś gotowa. Nie chcę cię krzywdzić-przysunął się do mnie i wytarł pojedynczą łzę z mojego policzka.
Zrobiło mi się okropnie głupio i wmawiałam sobie, że mogę to dla niego zrobić.
-Ja chcę-zaczęłam ściągać bluzkę powstrzymując łzy.
-Nie ma mowy-powstrzymał mnie.
-Już ci się nie podobam?-zaczęłam coraz bardziej płakać.
-Uspokój się. Pragnę ciebie, ale tylko z miłości powstrzymuję się, bo przede wszystkim chcę żebyśmy oboje byli szczęśliwi.
-To spróbujmy jeszcze raz, proszę-delikatnie przysunęłam się do niego i zaczęłam całować.
Myślałam, że mi się uda, ale kiedy ponownie wczuł się i zaczął delikatnie ściągać mi spodnie łzy zaczęły mi lecieć strumieniami i wybiegłam z pokoju. Byłam na siebie zła, że przez myśl o zasadach i własnych głupich wartościach nie mogę tego zrobić. Nie byłam przecież żadną zakonnicą, nie składałam obietnic, a w obecnych czasach takie rzeczy robią już 13latkowie na drugim spotkaniu. Usiadłam w łazience na podłodze i cicho chlipałam. Nie minęło pięć minut kiedy Justin siedział obok mnie. Miał na sobie koszulkę i objął mnie ramieniem. Siedzieliśmy w ciszy przez dziesięć minut.
-Chodź księżniczko-Biebs wziął mnie na ręce jak małą dziewczynkę i zaniósł do mojego pokoju na łóżko.
Wszystkie poduszki były już poukładane. Zrobiło mi się ponownie głupio i dziwnie.
-Prześpij się. Mieliśmy długi dzień-powiedział widząc mój powracający grymas i ucałował mnie w czoło.
Kiedy wyszedł z pokoju myślałam, że nigdy nie zasnę. Mimo wszystkich przemyśleń zasnęłam prawie od razu. Obudziłam się cała zlana potem i na zegarku zobaczyłam, że już po 23. Razem z tymi płynami opuściło mnie całe zakłopotanie i negatywne emocje związane z wieczornym zdarzeniem. Jedynie szybko weszłam pod prysznic i z mokrymi włosami w szrafloku ruszyłam na poszukiwania Biebsa. W pokoju gościnnym go nie było, więc zeszłam na dół. Ujrzałam go z głową w lodówce. Kiedy mnie zobaczył spojrzał pytającym spojrzeniem, a ja odpowiedziałam szerokim uśmiechem. Później przygotowałam nam małą przekąskę i razem poszliśmy pooglądać telewizję. Jak zawsze leciały same bzdury więc oparłam o niego głowę. Jego rękaw był całkowice mokry i u nas obojga zaczęło to wytwarzać delikatne dreszcze.
-Daj mi suszarkę to ci je wysuszę, bo inaczej jeszcze się przeziębisz-powiedział w końcu.
-Możemy robić wszystko-ugryzłam się w język-tzn... no wiesz...
-Wiem, ale daj suszarkę-przerwał mi.
Skoro tak chciał mi suszyć włosy to poszłam po suszarkę. Potem poprosił jeszcze o szczotkę, więc poszłam jeszcze po nią. Następnie usiadłam na podłodze między jego nogami, a on zaczął mi majstrować z włosami. Starał się być bardzo delikatny, a ja tak właściwie zazwyczaj czesząc się nie byłam ani odrobinę delikatna i bez zastanowienia rwałam sobie włosy próbując je rozczesać. Bał się o to żebym nie poczuła ani odrobiny bólu. Trochę to trwało, bo miałam długie i dosyć gęste włosy. Kiedy wyłączył suszarkę myślałam, że to już koniec, ale wcale tak nie było i kiedy próbowałam się już podnosić on posadził mnie spowrotem. Nie miałam  pojęcia co on robi, bo pociągał mnie co i raz za różne partie włosów. Na koniec okazało się, że stworzył niezwykle artystyczny i oryginalny warkocz. Bardzo mnie to rozśmieszyło, bo prawie automatycznie się rozpadł. Sama się za niego zabrałam i po dosłownie chwili był już gotowy. Justin zrobił dziwną minę co oznaczało, że trochę się zawstydził. Mimo 19 lat i tak miał w sobie dużo dziecinności i w żadnym wypadku nie lubił być gorszym. Było mi go w słodki sposób żal, więc odwróciłam się do niego przodem i pocałowałam w nie aż tak spokojny sposób. Czułam, że ostatnio znacznie posunęliśmy się do przodu ze swoimi fizycznymi kontaktami. Jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało, bo i tak zatrzymaliwaliśmy się w odpowiednim momencie. Może za wyjątkiem tego niefortunnego zdarzenia w mojej sypialni. Jednak dzięki temu dodatkowo zakreśliliśmy granice. Powoli podniosłam się i usiadłam na jego kolanach.
-Chce ci się spać?-zapytałam.
-Nie-uśmiechnął się i położył rękę na moim udzie.
-Ja chyba pójdę się ubrać-uśmiechnęłam się uświadamiając sobie, że mój strój nie jest zbyt odpowiedni.
-A wydałabyś mi ręcznik? Wziąłbym prysznic.
-Tak, już ci daje-podeszłam do szafki i podałam mu ręcznik.
Potem poszłam do sypialni się ubrać. Nie miałam pojęcia co mogłabym włożyć, bo nie chciałam iść ubrana jak jakiś żul. W końcu w pomieszczeniu obok był jeden z najbardziej pożądanych męszczyzn na świecie. W stróju a'la z sexshopu też nie chciałam się pokazywać, więc w końcu skończyło się na delikatnej koszulce na ramiączkach i krótkich spodenkach w delikatne beżowe kwiatki. Lubiłam ją, bo zawsze wydawała mi się bardzo słodka przez te drobne kwiatki i była podobna do kolekcji Marca Jackobsa sprzed trzech lat, która na zawsze pozostała w mojej pamięci. Kiedy już się ubrałam, poszłam sprawdzić czy Justin już wyszedł z łazienki. Na początku weszłam do pokoju gościnnego. Biebs rzucił niedbale ubranie na łóżko, więc postanowiłam je złożyć i położyć na krześle. Nagle ze spodni wypadło małe pódełeczko jak na pierścionek. Poczułam jak się spinam. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale nie mogłam się opanować i otworzyłam je. Jego widok zapierał dech w piersiach. Nie znałam się na tym, ale wyglądał na stary. Zastanawiałam się czy jest dla mnie, bo tak na prawdę wszystko na to wskazywało. Przyjechał do mnie, więc po co mógł być ten pierścionek. W tamtej chwili JB stanął w drzwiach. Miał trochę dziwną minę. Spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem.

2 komentarze:

  1. hmmm... szkoda, ze nic z tego.. no, ale może innm razem. bardzo ciekawy rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  2. suuper! kiedy next?

    OdpowiedzUsuń