Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


23 kwietnia 2011

ROZDZIAŁ 71

-To Cathlin-powiedział.
-Jak to Cathlin? Dlaczego masz w kieszeni pierścionek Cathlin? Dlaczego go jej nie oddałeś? Czemu go ciągle nosisz?-pytałam w myślach, a wtedy Bieber usiadł na łóżku i nakazał mi to samo.
-Kiedy z nią byłem dałem jej go-zatrzymał się na chwilę-w dowód miłości. Nie mów jej, że ci to powiedziałem. Ona przez ten cały czas może na coś liczyła, ale powiedziała, że kiedy cię wtedy zobaczyła, wtedy kiedy się wszyscy pierwszy raz spotkaliśmy, poczuła, że jesteś dla mnie najważniejsza i, że to coś poważnie poważnego-uśmiechnął się-oddała mi go w dzień ich wyjazdu.
-Ale czemu nosisz go od ponad tygodnia w kieszeni?-zapytałam po prostu z ciekawości.
-Po pierwsze, to nie nosiłem tamtych spodni od tamtego dnia i zapomniałem o nim, a po drugie to zacząłem trochę wspominać tamte czasy.
-Stara miłość nie rdzewieje?-spojrzałam spokojnie pytając.
-W ten sposób kocham tylko ciebie-powiedział łapiąc mnie za rękę-to zwykłe wspomnienia i zostaną na zawsze...
Dziwnie się czułam wiedząc jak wiele to dla niego znaczyło, jego ważny związek z Cathlin. Lekko zaczęłam się obawiać czy w jakiś sposób wpływa to na związek ze mną. Powiedział mi jednak, że ona po zerwaniu się zmieniła i już mu nie odpowiadała, ale i tak mieli ze sobą wiele, wiele wspomnień. Nie wiedziałam jednak dlaczego mu go oddała. Czy ona nie chciała zachować go na pamiątkę? Jednak, by zbytnio wciągać się w ich miłosne doznania, więc zeszliśmy jeszcze chwilę pooglądać filmy w salonie. Nie wiem czemu, ale nawet oglądając thriller cały czas myślałam o tym pierścionku. On chyba dostrzegł moje lekkie zadumanie i chcąc mnie czymś zająć zaczął się przymilać.
-Fajne masz majtaski-zaśmiał się-troszkę jak babcia.
-Wyglądam jak babcia?-uśmiechnęłam się, bo jego plan zadziałał.
-Odrobinę, ale i tak cię lubię-obdarzył mnie męskim, mocnym uściskiem.
-Teraz poczułam się jak twój kumpel, a nie dziewczyna-powiedziałam i chciałam się podnieść po koc do szafy.
-Kocham cię-przytrzymał mnie za rękę i po chwili puścił.
Kochałam go jak szalona i nawet o tak później porze nie chciałam iść do swojej sypialni i jedynie przykrywszy się kocem wtuliłam się w niego.
-Wszystko dobrze?-zapytał patrząc mi prosto w oczy.
-Tak-uśmiechnęłam się i rozłożyłam się na jego kolanach.
Przez jakiś czas oglądałam film, ale oczy zaczęły mi się zamykać. Chciałam cały czas być przytomna i spędzić każdą sekundę tylko z nim czując jak krew pulsuje w jego ciele. Niestety poddałam się i zasnęłam. Śniła mi się dziwna scena, kiedy nakryłam Cathlin i Biebsa na gorącym pocałunku. Słuchałam jak mówią do siebie zdrobniale i jak wyznają sobie miłość. Wszystko było takie realistyczne, że wydało mi się prawdą i bardzo to przeżywałam. Pchałam się na siłę pomiędzy nich, ale nie mogłam nic zrobić, bo byłam jak jakiś duch. Kiedy dochodziło do tego, że bezgłośnie krzyczałam zbudziłam się raptownie. Kiedy uświadomiłam sobie, że tylko śniłam zaczęłam przyglądać się w twarz Justina, który spał obok mnie i cały czas był mój. Ciesząc się pocałowałam go w usta i nakryłam nas dokładnie kocem. Nagle usłyszałam lekkie 'kocham cię', a wtedy wtuliłam się w niego, a rękę położyłam na jego sercu. Zerknęłam jeszcze na zegarek, który wskazywał 4.24 i ponownie zasnęłam. Tym razem spałam spokojnie i obudziłam się wypoczęta chociaż była dopiero 7 czyli spałam około czterech godzin. Mimo to wstałam i wzięłam szybki prysznic. Potem niedbale założyłam tylko niebieski t-shirt z Supermanem i poszłam przygotować coś na śniadanie. Mama zostawiła mi lodówkę pełną jedzenia, więc nie było większych problemów. Zrobiłam kanapki, jajka i lekką sałatkę. Pogrążona w przygotowaniach nie zauważyłam kiedy Bieber mnie objął i pocałował od tyłu w bok szyi. Odwróciłam się do niego przodem, a wtedy on posadził mnie na blacie kuchennym. Owinęłam wokół niego ręce i nogi mocno przyciągając go do siebie. Justin uśmiechnął się i kilka razy pocałował mnie w usta.
-Na dziś nie mamy żadnych planów, więc jestem cały twój-powiedział-no chyba, że znowu ktoś nas nawiedzi-zaśmiał się.
-Oby nie. Obiecuję ci, że nie wypuszczę cię dziś z łóżka-uśmiechnęłam się.
-Nie mam nic przeciwko.
Kiedy zjedliśmy śniadanie, zrobiłam jak obiecałam. Poszliśmy do gościnnej sypialni i zaciągnęłam go, aby położył się obok mnie. Było dość wcześnie, więc oboje byliśmy jeszcze trochę zaspani i mocno do siebie przylegliśmy. Nie chciałam go puszczać ani na krok. Żeby wszystko nie było tak idealne, jego telefon zaczął dzwonić. Pokazał mi na wyświetlaczu "mama" i wstawszy z łóżka podszedł do okna. Nie rozmawiał o czymś szczególnym, ale z jego miny i sposobu mówienia dostrzegłam, że Pattie coś albo martwiło, albo zdenerwowało. Gadali i gadali chyba przez 15 minut. Trochę mnie to już nudziło i przestałam słuchać. W końcu się rozłączył i głośno wzdychnął.
-Coś się stało?-zapytałam siadając na łóżku.
-Nie. Po prostu mama dopytywała milion razy kiedy wracam i mówiła ile rzeczy przegapiam. Dodatkowo lot został przełożony i samolot wylatuje o 23. Nie chcę cię opuszczać-powiedział patrząc na mnie.
-Kiedy się zobaczymy?
-Nie wiem, ale raczej nie wcześniej jak za dwa miesiące. Muszę wszystko nadrobić w pracy, a ty skup się na szkole. Miej dobre stopnie i się staraj.
-Co? Czemu mi mówisz teraz o szkole? Jestem w drugiej klasie i nic nie ma znaczenia. Wolę być z tobą-przytuliłam go.
-Mówię całkowicie poważnie. Ucz się przez ten czas. Dobra, a teraz koniec tego gadania-mocno przywarł swoje usta do moich.
Wtedy całkowicie wygięłam się do tyłu i tylko rękami trzymałam jego koszulkę. Uwielbiałam kiedy mną rządził. Czułam się wtedy taka malutka jak kruszynka, a on robił ze mną co chciał. Następnie dotknęłam plecami materaca i leżałam z lekko podwiniętymi nogami. Justin co i raz przykładał usta do mojej szyi. Bezskutecznie próbował też schodzić trochę niżej, ale moja kuszulka na to nie pozwalała i mimo prób nie udało mu się. Na takim nic nierobieniu spędziliśmy kilka godzin aż do pory obiadowej. Wtedy zeszłam z JB do kuchni i wspólnie próbowaliśmy zrobić pizzę. Znałam przepis na pamięć, więc jakoś daliśmy radę. Czułam się jak w głupim filmie, bo dwa razy oberwałam mąką. Włosy miałam całe białe i on też był biały. Kiedy była już w piekarniku rozmawialiśmy przy oknie. Wtedy zobaczyłam, że jakiś facet kręci się przy ogrodzeniu. Wyglądał dziwnie, bo miał w rękach aparat i robił zdjęcia domu. Domyśliłam się, że to jakiś sęp, który zlokalizował Biebera. Nie wiem dlaczego, ale dostałam przypływu gniewu i aż się we mnie zagotowało. Justin przeklnął na niego cicho, ale nie usłyszałam co właściwie powiedział, bo za bardzo chciałam tam pójść i pogonić tego typa. Szybko naciągnęłam swoje emu i szłam do drzwi.
-Kasiu, nie warto-zatrzymał mnie Biebs.
-Ale to jest nienormalne. Powiem mu żeby sobie poszedł-wyszłam.
Od razu facet mnie zauważył i pstryknął mi dwa zdjęcia. Powoli zbliżałam się do niego. On jakby miał ekscytację w oczach. Zaczął do mnie pokrzykiwać i wtedy okazało się, że nie jest on Polakiem, bo mówił po angielsku. Nie mogłam uwierzyć, że przyjechał tu aż z USA.
-Co pan tu robi?-zapytałam w miarę grzecznie.
-Jak tam noc z Justinem? Miło czy ostro?-pytał chamsko.
-Czy nie ma pan nic innego do roboty jak siedzieć przed moim domem?!
-Za to najlepiej płacą-pstryknął mi jeszcze parę zdjęć.
-Wypierda*aj-przeklęłam po polsku-proszę stąd iść!
Zrozumiałam, że jednak to jak walka z wiatrem. Na koniec uśmiechnęłam się centralnie do jego aparatu i poszłam do domu. Podeszłam do Justina i objęłam go czując bezradność.
-On przyjechał tu za tobą ze Stanów! Rozumiesz? Z Ameryki czyli kilkanaście godzin lotu!-piszczałam.
-Najchętniej bym im wszystkim przypierdolił. Jeśli chcesz to to dla ciebie zrobię. Pójść do niego?
-Nie-powiedziałam i poczułam zapach pizzy-pizza już gotowa-uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni.
Szybko wyjęłam ją z piekarnika i położyłam na blacie. Odkroiłam pażący kawałek i przyłożyłam go do jego ust.
-Uważaj, bo gorąca-powiedziałam.
-Pycha-odparł z pełną buzią.
Później usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść pizzę rozmawiając i śmiejąc się. W międzyczasie zupełnie zapomniałam o tym stukniętym reporterze i czułam się odprężona. Gadaliśmy o różnych rzeczach, a główie o bzdetach. Później przesiedliśmy się na kanapę. Z niej JB zobaczył moje zdjęcie z dzieciństwa na półce. Od razu je wziął i zaczął mówić jaka byłam śmieszna i słodka. Temat zszedł ponownie na dzieci, a właściwie to skąd się one biorą. Od słowa do słowa przeszliśmy do przytulanek i buziaków. Na zegarze wybiła 21. Zamarłam, bo to oznaczało, że za godzinę Bieber musiał już wychodzić.
-Nie! Błagam!-zapiszczałam.
-Muszę pozbierać swoje rzeczy żeby potem już tylko wyjść.
Chodząc po parterze wziął swoją bluzę, dwie koszulki i buty, a potem poszłam za nim na górę. Justin zaczął wrzucać wszystko do jednej z walizek. Wokół było jeszcze trochę ubrań, ale nie mogłam tak stać bezczynnie. Położyłam się na łóżku i zaczęłam wzdychać niby z nudów co chwilę 'niechcący' podwijając rąbek koszulki. On w końcu dostrzegł moje starania i nachylił się nade mną. W naszych pocałunkach było czuć, że to wszystko na pożegnanie. Na początku było OK i było nam dobrze, ale ostatnie 15 minut mnie przerosło i zaczęłam płakać. Czułam, że jemu też zrobiło się smutno, więc starałam się opanować. W końcu usłyszeliśmy, że wybiła 22. Justin, który siedział obok mnie po prostu wstał i szybko zaczął dopakowywać rzeczy. Ja siedziałam i tylko się patrzyłam.
-Będę już iść-powiedział kiedy zapiął torbę.
Bezgłośnie odprowadziłam go do garażu, gdzie stał wypożyczony samochód. Spojrzałam na niego, a wtedy Justin podszedł do mnie i raptownie pchnął mnie na ścianę. Przywarł do mojego ciała i mocno mnie pocałował. Pudełka które stały na regale aż zadrżały. Automatycznie przytuliłam się do niego i nie chciałam puścić. Czas jednak cały czas leciał. W końcu pozwoliłam mu wsiąść do auta.
-Chcę jechać z tobą na lotnisko-powiedziałam.
-Kasiu, ja też nie chcę się rozstawać, ale nie pozwolę żebyś wracała sama z lotniska o tej porze-zamknął drzwi-niedługo się zobaczymy-posłał mi ostatni uśmiech.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.

4 komentarze:

  1. Ej aż mi się smutno zrobiło :( Szkoda, ze już wyjechał.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo emocjonujący rozdział.. kurcze.. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. nowy nowy nowy! proszę !

    OdpowiedzUsuń