Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


26 kwietnia 2011

ROZDZIAŁ 72

Później otworzyłam drzwi i Biebs wyjechał. Zgrabnie skręcił na zakręcie i już go nie było. Ja znowu zastygłam i gapiłam się przez cały czas otwarte drzwi. W głowie miałam tyle myśli... Niby po kilku miesięcznej rozłące spędziliśmy ze sobą jedynie dwa tygodnie, ale dla mnie było to wszystko. Prawie już nie pamiętałam naszej poprzedniej rozłąki, ale wtedy rozpoczęła się kolejna o nieznanej długości. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam myśleć nad tamtym zerwaniem. Nie wiem czemu to wtedy zrobiłam. Czułam się wtedy jak prawdziwa kobieta, która rządzi w związku. Tamte urodziny zapamiętałam na zawsze. Wydaję mi się, że za dużo się wtedy wydarzyło i dla takiej prostej dziewczyny jak ja było to ciosem psychicznym. Takie celebryckie życie wykańcza i teraz wiem  co przeszła, przynajmniej w części, np. Britney Spears. Nie chciałam być znana jako laska Biebera i dlatego to wtedy zrobiłam. Kiedy Justin teraz wyjechał jeszcze bardziej tego żałowałam, bo w głowie miałam, że gdybym się tak nie uniosła te 9 miesięcy spędzilibyśmy razem. Oczywiście nie byłoby tak, bo tak czy siak JB miał zaplanowaną kolejną trasę, a ja nie mogłam mu towarzyszyć. Kiedy ponownie go 'straciłam', tyle, że tym razem wszystko wskazywało na to, że się po jakimś czasie znów spotkamy, w pełni uzmysłowiłam sobie jaki popełniłam błąd. Przede mną był nieokreślony czas kiedy nie było mi dane go zobaczyć. Mimo mocnego pożegnania czułam jakbym nie widziała go już długi czas. W końcu poczłapałam do swojego pokoju i zasnęłam. Dni do powrotu rodziców minęły mi bardzo spokojnie. W zasadzie jadłam tylko lody prosto z pudełka i oglądałam telewizję. Kiedy wrócili ogólnie spojrzeli na stan domu i pogratulowali sobie jaką to mają wspaniałą córkę. O nic się nie dopytywali czyli dziadkowie nic nie wspominali o wizycie Boba. W ciągu tygodnia uzmysłowiłam sobie, że przecież jest już maj. Moja koleżanka nieźle uśmiała się z mojej miny kiedy usłyszałam od niej, że za tydzień jedziemy na wyjazd klasowy. Nie chodzi o to, że się nie cieszyłam, ale na śmierć o nim zapomniałam. To był nasz ostatni wspólny wyjazd, bo rok później były już matury, a wtedy nie ma już czasu na takie wypady.Razem z Klaudią i Natalią wybrałyśmy się do galerii handlowej żeby dokupić parę rzeczy, ponieważ jechaliśmy nad morze potrzebne były jakieś nowe kostiumy kąpielowe czy coś w tym guście. Odrobinę było mi głupio, że znowu ja jadę się bawić, a Biebs pracuje, ale z innej strony ja byłam we wiosce nad Bałtykiem, a on w Miami. Wyjazd przyszedł bardzo szybko i zanim zdołałam cokolwiek zrobić w domu, byłam już w autokarze. Podróż była niezwykle zabawna, bo chłopcy grali na gitarach, inni trochę śpiewali, żartowali. Pierwszego wieczora siedzieliśmy w swoich domkach i spędzaliśmy czas na rozmowach. Drugi dzień spędziliśmy na plaży, a wieczorem zrobiliśmy sobie tam ognisko. Kolejne dni były w zasadzie podobne lecz dodatkowo chodziliśmy na jakieś wycieczki itp. Co jakiś czas dostawałam sms-y od Justina. Raz w biegu do telefonu wyprzedziła mnie Natalia i przeczytała wiadomość. W ten sposób dowiedziała się, że z nim jestem. Miałam jednak duże szczęście, że padło akurat na nią, bo wiedziałam, że zdoła ona utrzymać to w tajemnicy. Spędziliśmy cudowny czas i kiedy przyszedł piątek nie chcieliśmy stamtąd wracać do tej Warszawy, szkoły, lekcji... Jednak jakoś wpakowaliśmy się do autokaru. Nie wiem co właściwie się działo, bo, tak jak większość, podróż przespałam. Zabawnie było kiedy wychowawca nas budził, bo wszyscy byli bardzo przymuleni i nie chciało nam się wysiadać. Kiedy w końcu opuściliśmy autokar rodzice jednego z kolegów podwieźli mnie do domu. Kiedy rodzice mnie już obcałowali powolnym krokiem weszłam po schodach do łazienki. Nie mogłam uwierzyć, że miesiąc później będzie już koniec szkoły i różne rzeczy z nim związane. Ponieważ później były matury i nie było lekcji musiałam pozaliczać wszystkie przedmioty. Nie wiem czemu, ale Bieber cały czas mnie o to wypytywał i wręcz karcił kiedy mu mówiłam, że oceny z drugiej klasy mi się w ogóle nigdzie nie liczą. Uwziął się na mnie chociaż jemu uczyć w szkole się nie chciało. Coraz bardziej za nim tęskniłam, a fakt, że nie miałam pojęcia kiedy następny raz się zobaczymy wcale niczego nie ułatwiał. Rozmawialiśmy jedynie sms-ami, na które wydałam majątek i przez Skype. To nie wystarczało i wręcz marzyłam o spotkaniu. Aż mnie drażniło kiedy oglądałam kolejne zdjęcia z jakiś premier filmowych, gal nagród itp. Choć kilka razy proponował mi przyjazd to wiedziałam, że tak naprawdę mi się to nie opłaca, bo w sumie ponad dobę spędziłabym w samolocie, a drugą na miejscu. Długich lotów też nie lubiłam, bo jednak podróżowanie kilkaset kilometrów nad ziemią nie jest zbyt
ludzkim i przyjemnym zachowaniem. On też tęsknił, a przynajmniej tak myślę. Miał dużo na głowie i dwa razy zasnął przy komputerze rozmawiając ze mną na Skype. Tak bardzo chciałam żeby przyszły już wakacje, a wtedy mogłabym się np. do niego wyrwać na jakiś czas. Jednak był jeszcze do tego ponad miesiąc co nie dawało mi spokoju. W tygodniu matur wybrałam się z koleżankami na zakupy i potem na dwa dni na działkę jednej z nich. Jeśli chodzi o zakupy to trochę sobie kupiłam, bo w tamtej chwili dało mi to troszkę radości, w czasie kiedy nie mogłam liczyć na towarzystwo Justina. Kupiłam kilka t-shirtów, dwie pary spodni i trochę pierdółek. Było coraz cieplej i te rzeczy idealnie pasowały na taki czas. Kiedy byłam na tej działce Natalii, ona w nocy do mnie podeszła i spytała o co chodzi z Justinem. Miałam pewność, że nic nikomu nie powie, ale jednocześnie bałam się, że np. kiedy będzie po procentach, których nigdy nie odmawiała, może coś palnąć. Spokojnym, udawanym głosem powiedziałam, że żadko z nim się kontaktuje i nie jesteśmy razem. Było mi głupio, że kłamię, ale w tej sytuacji naprawdę bałam się, że to mogłoby wszystko zepsuć. Jedno zdanie przekazane następnej osobie i całe media huczą. To nie były żarty, ale prawdziwy międzynarodowy show biznes. Ucieszyłam się, że przyjęła to. Kiedy zrobiła lekko smutną minę aż we mnie drgnęło, żeby powiedzieć prawdę, ale w końcu się powstrzymałam. Ogólnie wyjazd był bardzo udany, bo nocami plotkowałyśmy za którym maturzystą będziemy najbardziej tęsknić, bo odznaczał się niezwykłą urodą itp. Przy Bieberze nigdy nie wspominałam o tym, bo przecież chłopakowi nie mówi się, że podoba ci się inny. Nie chodziło, że podoba jako chłopak i ewentualny kandydat na narzeczonego, ale po prostu lubi się ładne osoby, choćby za sam wygląd, bo miło na nie patrzeć. Jest to dla mnie zupełnie zrozumiałe. Kiedy wróciłam do domu tata już był. Bardzo się ucieszyłam, bo wyjechał na ponad dwa tygodnie gdzieś-tam. Podawał nazwę, ale jej nie zapamiętałam. Ogólnie jego wyjazd trochę mnie zdziwił, bo w jego pracy dość dziwne są wyjazdy związane z pracą, ale z drugiej strony to wszystko było takie złożone, więc puściłam to mimo uszu. Przez chwilę zastanawiałam się czy może ma jakąś kochankę czy coś, ale nie był taki i bardzo kochał mamę. To nie były żadne przypuszczenia, ale luźne wariacje przed snem po obejrzeniu tych wszystkich amerykańskich filmów ze zdradą w tle. Czasem takie myśli bardzo mnie śmieszą kiedy pomyślę o nich następnego dnia. Co i raz przypominam sobie myśli z gimnazjum, które naprawdę bywały niezwykle wymyślne. Moim mistrzem było wymyślenie żartu na 1.04 o 3.30 w nocy podczas 40 stopniowej gorączki Polegał on na nabraniu nauczyciela wychowania fizycznego na moją ciążę. Teraz jak sobie o tym myślę to cieszę się, że byłam zbyt nieśmiała by zrobić coś takiego, bo na zawsze zostałabym zapamiętana z ciążą i najpewniej wszyscy nauczyciele by się o tym dowiedzieli. Cóż, nie ma to jak gimnazjum. W późniejszym czasie nie myślałam już o takich bzdurach.

7 komentarzy: