Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


30 kwietnia 2011

ROZDZIAŁ 73

Wracając do życia, nadszedł Dzień Dziecka. Nic specjalnego, ale i tak było w szkole zabawnie. Po niej poszliśmy całą gromadą na lody, które były pyszne. W domu tata dał mi, jak co roku, frytki z McDonalds co było niespisanym zwyczajem. Później, co było dość dziwne, zaczął pytać mnie o różne rzeczy. Na początku tak ogólnie, ale potem wrócił do tematu Justina, co mnie wręcz pszestraszyło, bo bałam się, że może nakrył mnie w nocy na rozmowach z nim. Jednak nic na to nie wskazywało. Pytał o to czy nadal "interesuje się" nim. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo przyznanie się, że nadal z nim się spotykam i spędził dwa dni w naszym domu podczas nieobecności rodziców mogłoby spotkać się z nieprzychylnym obrotem sytuacji, więc odpowiedziałam neutralnie mówiąc, że tylko od czasu do czasu napiszę mu życzenia na święta. Rozmowa się trochę rozwinęła i obgadywaliśmy JB na całego. Wyglądał na zadowolonego.
-Kaśka, nie kłam-powiedział nagle, a ja się aż wystraszyłam.
-Ale ja nie kłamię...
-Wiem, że nadal z nim jesteś.
-Wiesz?-zapytałam lekko zdenerwowana.
-Tak. Chcę wiedzieć jedno: chcesz z nim być czy to dlatego, że jest taki "fajny"?. Tylko nie kłam.
-Ale tatusiu...
-Powiedz i dam ci spokój-uśmiechnął się łagodnie.
-Lubię go i...
-I?
-Chcę z nim być i to się chyba nie zmieni. Teraz przepraszam za to co powiem, ale waszą złą opinię o nim mam gdzieś, bo go kocham i nie chcę żeby to się nigdy skończyło.
-To mi wystarczy-powiedział oschle i poszedł oglądać telewizor.
To była naprawdę dziwna rozmowa i bałam się czy tata się na mnie w jakiś sposób nie obraził. Wieczorem zagadałam o tym z Biebsem. Nie wiem dlaczego, ale wyczułam udawanie w jego tekstach 'nie przejmuj się, będzie dobrze'. Mogło mi się jednak tylko wydawać, bo byłam w dziwnym nastroju i miałam przypływ złych emocji. Okazało się, że wcale dobrze nie było i tata nie odzywał się kilka dni ani do mnie, ani do mamy. Powróciła moja głupia myśl o kochance, ale znowu ją skreśliłam. Późniejsze trzy tygodnie czerwca minęły wręcz niezauważalnie. W ostatnim z nich zaczęłam nękać Justina żebyśmy się spotkali, bo mam już prawie wakacje i czas coś zaplanować. On jednak nie wydał się tym pomysłem zachwycony i odmówił, bo 'miał dużo spotkań'. W nocy przyszła kolejna myśl: może to nie tata miał kochankę, ale Justin? Mózg płatał mi figle i w nocy przyśniło mi się, że JB całował się z Cathlin. Zaczynałam bzikować... Przez to wszystko straciłam nawet całą radość związaną z końcem roku. Był to dzień jak każdy inny tyle, że nie było już lekcji. Na zakończenie drugiej klasy uczniowie zebrali się na popołudniowym, przedłużającym się do późnego wieczoru after party w ulubionym klubie. Była cała masa zabawy. Ponieważ część z nas miała już skończoną 18, zaczął lać się alkohol. Ja nie piłam, bo nie lubię, ale inni nie próżnowali. Koło 22 zrobiło się nie przyjemnie, bo dwóch chłopaków zaczęło się bić. W końcu skończyło się na tym, że wszyscy zostaliśmy wywaleni z imprezy. Taksówką wróciłam do domu, gdzie czekali rodzice. Cicho weszłam do domu. Niestety trafiłam na tatę, który urządził sobie wieczór z Hamletem. Poczuł ode mnie zapach alkoholu i papierosów. Nie wyglądał na zadowolonego. Nie chodziło o to, że ja piłam czy paliłam, ale średnio odpowiadali mu moi koledzy. Nie odezwałam się słowem lecz tylko popędziłam do swojego pokoju. Było bardzo późno, ale nie chciało mi się spać, bo nagle dostałam fajnego humoru. Postanowiłam nawiedzić Justina. Wyciągnęłam telefon i wykręciłam jego numer.
-Chciałabym cię przelecieć-szepnęłam kładąc się na łóżku.
-Kasia? Tutaj Pattie-usłyszałam znajomy głos.
Automatycznie się rozłączyłam. Było mi okropnie głupio. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Właśnie zaproponowałam 'tęsiowej', że ją przelecę... Tak to jest kiedy robi się żarty o tej porze. Po chwili stwierdziłam, że i tak chcę pogadać z Justinem. Weszłam na komputer i szukałam jego na Skype. Ku mojemu szczęściu był.
-Zadzwonisz?-zapisałam.
-Nie mogę teraz. Popiszmy.
-Dobrze;) Tęsknię za Tobą okropnie...
-Ja też. Najbardziej chciałbym być teraz obok Ciebie.
-Wariuje już. Przed chwilą zaproponowałam Twojej mamie seks<lol>
-Hahaha. Dobiłaś mnie. Co powiedziała?
-Rozłączyłam się... To przez Ciebie!
-Jak to?
-Jesteś mężczyzną, a mnie nie zaspokajasz;(
-Oj Kasiu... U Was jest bardzo późno. Coś się stało?
-Przepraszam za słownictwo. Byłam na takiej 'zabawie' ze znajomymi i udzielił mi się klimat.
-Piłaś?
-Justin!
-Tylko pytałem. Będę musiał kończyć
-Ty mnie nadal kochasz?
-Oczywiście!
-To czemu tak prawie mnie unikasz od jakiegoś miesiąca? Cały czas nie masz czasu itp. Ja wszystko rozumiem, ale chciałabym żebyś co jakiś czas sobie o mnie przypomniał. Wiem, że zdarzają się też cięższe okresy, ale no wiesz.
-Przepraszam, że tak to odczułaś. Teraz na prawdę muszę kończyć. Obiecuję, że się już niedługo zobaczymy.
-No dobrze. 3maj się:)
Po tej rozmowie nie wiem czy w zasadzie dobrze zrobiłam, że do niego napisałam. W sumie nic nie zyskałam, a nawet trochę mi się humor popsuł. Bardzo chciałam znowu go zobaczyć i trochę z nim poprzebywać. W sumie nie widzieliśmy się już od jakiś dwóch miesięcy. Jakie związki na odległość są straszne... Tamtej nocy przesiedziałam do 4 na komputerze co bardzo rzadko mi się zdarza, czyli średnio raz na kilka miesięcy. Było mi smutno, bo nawet ze mną długo nie rozmawiał. Z nudów oglądałam stare odcinki seriali i kolorowe blogi o modzie. W końcu wzięłam prysznic i poszłam spać. Rano uśmiechnęłam się z myślą, że wakacje się rozpoczęły. Było parę minut po południu-to się nazywa wolność. Poszłam do kuchni żeby coś zjeść. Na stole leżała kartka "Kasia, pojechaliśmy z tatą do sklepu. Wrócimy koło 15, bo idziemy pooglądać jeszcze meble do kuchni. Jak wstaniesz to pootwieraj okna w domu, żeby się wywietrzyło".  Nawet się ucieszyłam, że wyszli. Czekały mnie dwie godziny na wygłupy. Wziąwszy jogurt z lodówki poszłam pooglądać telewizję. Leciały, jak zwykle, bzdury.

2 komentarze:

  1. czekam z niecierpliwością na następny. muszą się w końcu zobaczyć!

    OdpowiedzUsuń