Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


11 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 122

Chciałam tylko powiedzieć, że w żaden sposób nie przerywam tego opowiadania. Rozdział nie za dobry, ale nie wiedziałam co pisać. Następne będą lepsze. Jeżeli ktoś chciałby być informowany w jakiś sposób to podajcie swoje nicki z Twittera. Pozdrawiam
-->
Położył mnie na łóżku cały czas mnie tuląc. Głaskał mnie po skrzywionych plecach.
-Hej, kochanie-odgarnął moje włosy na plecy.-Nie płacz. Pożegnaj mnie ładnie.
-Nie mów do mnie jak do dziecka-zawyłam z wykrzywioną w rozpaczy twarzą.
Zaśmiał się lekko.
-Tatuś cię rozbierze i pójdziemy spać.
Tak jak powiedział zaczął ściągać ze mnie spodnie. Trochę mu to zajęło, bo cały czas się wierciłam. Pocałował mnie w podbrzusze i położył się przy mnie przytulając mnie jak najmocniej. Po jakimś czasie się uspokoiłam. Nie chciałam zasypiać, bo wolałam wykorzystać w pełni czas, który nam został. Jemu cały czas powtarzał żeby spał, bo różnie to bywa z odpoczynkiem w trasie.
-Tylko niech cię żaden chłopak nie pociesza kiedy mnie nie będzie.
-To ty będziesz rozbierać się na scenie i kręcić biodrami przed tysiącami podnieconych dziewczyn.
Trochę jeszcze rozmawialiśmy, ale w końcu udało nam się zasnąć. Justin i Fredo wyjeżdżali bardzo wcześnie. Mój sen był bardzo lekki, więc wstałam od razu po usłyszeniu pierwszego dźwięku budzika. Położyłam się na nim i zaczęłam lekko całować po szyi. Jego ręki powędrowały na moją pupę. Musiał odklejać mnie od siebie siłą kiedy szedł wziąć prysznic. Kiedy tylko drzwi się otworzyły zaczęłam się na niego wspinać. Szybko przejechałam językiem po jego ustach prosząc o wstęp do środka. Justin usiadł na łóżku, a po chwili położył się dając mi wolną rękę. Starałam się jak najlepiej potrafiłam. Czułam, że zaczęłam na niego działać. Uśmiechnął się wtedy biorąc głęboki wdech.
-Już czas-usłyszeliśmy krzyk z parteru.
Bardzo nie chciałam przestawać.
-Daj mi ochłonąć. Nie chcę tak jechać.
-Gdybyś założył dżinsy nic nie byłoby widać.
Nie miałam w planach odchodzić i przerywać. Justin musiał wstać ze mną i tak zejść na dół. Oparł się o jedną ze ścian i zaczął mną rządzić. Stanęłam wtedy na nogach. Stał się zaborczy i strasznie na mnie to działało. Przycisnął dłoń do mojej twarzy lekko muskając kciukiem wargę.
-Wrócę kochanie-powiedział lekko dysząc.
Kiedy zobaczyłam Fredo trochę się uspokoiłam. Justin odwrócił się do niego. Minęło kilka minut i już ich nie było.
Starałam się nie myśleć o jego wyjeździe i pojechałam normalnie do szkoły. Tam nie bawiłam się za dobrze, jak to w szkole zazwyczaj bywa. Na korytarzu przywitała mnie Morgan i znowu zaczęła się rozgadywać na dziwne tematy. Miałam ochotę powiedzieć jej, że mnie denerwuje i nie chcę spędzać z nią całego dnia w szkole, ale jakoś się powstrzymałam. Idąc na angielski byłam trochę zdenerwowana, bo nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po nowej nauczycielce. Na szczęście okazała się być sympatyczna. Wychodząc z klasy spotkałam na korytarzu Phoebe, której wcześniej nie zauważyłam. Przywitała mnie szerokim uśmiechem. Wtedy też się uśmiechnęłam. Była to długa przerwa, więc poszłyśmy usiąść na zewnątrz. Kilka razy dziękowała mi jeszcze za przenocowanie.
-Cześć dziewczyny-usłyszałyśmy czyjś głos zza naszych pleców.
-O, hej Jacob-Phoebe uśmiechnęła się.-Poznałeś już Kate?
-Jacob-wyciągnął dłoń w moim kierunku.
-Kate-przywitałam się ściskając jego dłoń.
Jacob był wysokim i dobrze zbudowanym chłopakiem z ciemnymi włosami i niebieskimi oczami, które wyglądały jak głębokie lazurowe morze. W głowie miałam komentarz Morgan i jej paczki o tym, że podobno założył się z kolegami, że między nami do czegoś dojdzie. Byłam lekko zdystansowana, ale starałam się nie oceniać go od razu tak negatywnie przez jakieś plotki.
Potem miałam już tylko dwie lekcje i wróciłam do domu. Czułam się trochę przybita wiedząc, że jestem całkowicie sama. Wyciągnęłam z zamrażalnika jakieś tortille i wstawiłam je do piekarnika. W międzyczasie założyłam spodnie dresowe i związałam włosy w coś bliżej nieokreślonego. Kiedy siedziałam przed telewizorem i wpychałam w siebie niezdrowe jedzenie mój telefon zaczął wibrować. Justin wysłał mi zdjęcie hotelowego pokoju z dopiskiem „Chciałbym żebyś tu była”. Uśmiechnęłam się lekko patrząc na ekran telefonu. Wolałabym do niego zadzwonić, ale jeśli on wysłał mi wiadomość wiedziałam, że nie ma jak rozmawiać. Wstukałam więc jednego SMSa, a potem jeszcze kilka, albo trochę więcej. W końcu zrobiło się późno i Biebs musiał iść jeszcze poćwiczyć. Trochę się o niego martwiłam, ale pocieszałam się, że na pewno sobie poradzi i da niesamowite show. Poszłam odrobić lekcje i ogólnie przygotować się do szkoły. Siedząc potem w wannie czułam się bardzo sama, a kiedy szłam już spać i gasiłam wszędzie światła zrobiło mi się smutno. Samej w łóżku było mi dziwnie zimno i wręcz niewygodnie. Wzięłam na chwilę komputer na kolana i sprawdziłam Twittera Justina i Fredo. Były tam tylko przedkoncertowe tweety, więc stwierdziłam, że musi on jeszcze trwać i nie ma co dzwonić. Nie kontrolując tego zebrałam część kołdry i wtuliłam się w nią. Chyba bez tego bym nie zasnęła.
Rano znowu byłam sama. Niechętnie poszłam pod prysznic i później ubrałam się. Nie byłam głodna, więc odpuściłam sobie śniadanie. Miałam straszną ochotę zadzwonić do Justina, ale nie chciałam go budzić. Mając chwilę czasu usiadłam przed telewizorem i przez pół godziny gapiłam się w Disney Channel. Od kiedy poznałam tylu sławnych ludzi oglądanie telewizji było dla mnie trochę dziwne, bo przecież znałam tych aktorów osobiście. Potem musiałam już wychodzić, więc szybko wzięłam z komody kluczyki, a na ramie zarzuciłam torebkę. Oczywiście każdy może zgadnąć kogo zobaczyłam na parkingu przed szkołą. Zacisnęłam szczęki czekając aż Morgan podejdzie do mnie i z jej różowych ust zacznie wydobywać się jakiś monolog. Jednak tak się nie stało. Mimo że nie chciałam żeby do mnie podchodziła zrobiło mi się jakoś dziwnie kiedy dziewczyna udała, że mnie nie widzi.
Poszłam szybkim krokiem w stronę szkoły. Po kilku minut rozszedł się dzwonek i wszyscy zaczęli wchodzić do klas. Na biologi mieliśmy dobrać sobie partnerów, z którymi mieliśmy współpracować przez cały rok. Zerknęłam na Morgan, ale dziewczyna już sobie kogoś znalazła. Zaczęłam się trochę martwić, bo wokół były już same pary.
-Kate, może będziemy razem?
Szybko odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą szafirowe oczy. W myślach poczułam jakby ktoś mnie spoliczkował.
-Spokojnie-uśmiechnął się lekko.-Ja nie gryzę, nie jestem Edwardem.
Przez zdenerwowanie chwilę zajęło mi poukładanie wszystkiego w głowie. Chodziło mu o scenę ze „Zmierzchu”. Skrzywiłam się lekko.
-Nie widziałaś tego filmu?-zapytał zdezorientowany.
-Widziałam-zachichotałam.-Żaden chłopak jeszcze się mi nie przyznał, że to oglądał. No a już na pewno nie miał takich żarcików jak ty Jacob-powiedziałam bardzo wyraźnie jego imię.
-Widząc twoją minę nie mogłem się powstrzymać-zaśmiał się.
-Gotowi?-usłyszeliśmy głos nauczyciela.
Chłopak spojrzał na mnie pytająco. Nie wiedziałam czy na pewno dobrze robię, ale pokiwałam głową zgadzając się na współpracę. Z klasy wyszliśmy razem nie mogąc przerwać bardzo głupiej rozmowy o filmach, do których oglądania lepiej się nie przyznawać. Rozstaliśmy się dopiero koło mojej szafki, bo on musiał jeszcze iść do swojej, a dzwonek na kolejną lekcję właśnie zadzwonił.
Na przerwie obiadowej próbowałam wypatrzeć Phoebe, ale zauważyłam ją otoczoną wielką grupą znajomych, która mnie trochę onieśmieliła. Postanowiłam usiąść sama z pomarańczowym koktajlem. Wysunęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer Justina.
-Kasia?-usłyszałam w słuchawce jego głos.
-Nie słyszałam twojego głosu ponad 24 godziny. Zastanawiam się czy przypadkiem o mnie nie zapomniałeś i nie siedzisz teraz z jakąś fanką.
-Jestem na siłowni-powiedział lekko zziajany.-A koncert późno się wczoraj skończył, więc nie chciałem cię obudzić.
-Smutno mi trochę bez ciebie-powiedziałam cicho.
-Popraw jakoś sobie humor. Urządźcie z koleżankami babskie wyjście, zakupy czy coś takiego.
-Aha-powiedziałam bez wyrazu nie wierząc w to, że dał mi taką radę.-Zadzwonisz do mnie za jakieś trzy godziny jak będziesz mniej zajęty?
-Dobrze. Kocham cię.
-Ja ciebie też.

1 komentarz: