-->
Położył mnie na łóżku cały czas
mnie tuląc. Głaskał mnie po skrzywionych plecach.
-Hej, kochanie-odgarnął moje włosy
na plecy.-Nie płacz. Pożegnaj mnie ładnie.
-Nie mów do mnie jak do
dziecka-zawyłam z wykrzywioną w rozpaczy twarzą.
Zaśmiał się lekko.
-Tatuś cię rozbierze i pójdziemy
spać.
Tak jak powiedział zaczął ściągać
ze mnie spodnie. Trochę mu to zajęło, bo cały czas się
wierciłam. Pocałował mnie w podbrzusze i położył się przy mnie
przytulając mnie jak najmocniej. Po jakimś czasie się uspokoiłam.
Nie chciałam zasypiać, bo wolałam wykorzystać w pełni czas,
który nam został. Jemu cały czas powtarzał żeby spał, bo różnie
to bywa z odpoczynkiem w trasie.
-Tylko niech cię żaden chłopak nie
pociesza kiedy mnie nie będzie.
-To ty będziesz rozbierać się na
scenie i kręcić biodrami przed tysiącami podnieconych dziewczyn.
Trochę jeszcze rozmawialiśmy, ale w
końcu udało nam się zasnąć. Justin i Fredo wyjeżdżali bardzo
wcześnie. Mój sen był bardzo lekki, więc wstałam od razu po
usłyszeniu pierwszego dźwięku budzika. Położyłam się na nim i
zaczęłam lekko całować po szyi. Jego ręki powędrowały na moją
pupę. Musiał odklejać mnie od siebie siłą kiedy szedł wziąć
prysznic. Kiedy tylko drzwi się otworzyły zaczęłam się na niego
wspinać. Szybko przejechałam językiem po jego ustach prosząc o
wstęp do środka. Justin usiadł na łóżku, a po chwili położył
się dając mi wolną rękę. Starałam się jak najlepiej
potrafiłam. Czułam, że zaczęłam na niego działać. Uśmiechnął
się wtedy biorąc głęboki wdech.
-Już czas-usłyszeliśmy krzyk z
parteru.
Bardzo nie chciałam przestawać.
-Daj mi ochłonąć. Nie chcę tak
jechać.
-Gdybyś założył dżinsy nic nie
byłoby widać.
Nie miałam w planach odchodzić i
przerywać. Justin musiał wstać ze mną i tak zejść na dół.
Oparł się o jedną ze ścian i zaczął mną rządzić. Stanęłam
wtedy na nogach. Stał się zaborczy i strasznie na mnie to działało.
Przycisnął dłoń do mojej twarzy lekko muskając kciukiem wargę.
-Wrócę kochanie-powiedział lekko
dysząc.
Kiedy zobaczyłam Fredo trochę się
uspokoiłam. Justin odwrócił się do niego. Minęło kilka minut i
już ich nie było.
Starałam się nie myśleć o jego
wyjeździe i pojechałam normalnie do szkoły. Tam nie bawiłam się
za dobrze, jak to w szkole zazwyczaj bywa. Na korytarzu przywitała
mnie Morgan i znowu zaczęła się rozgadywać na dziwne tematy.
Miałam ochotę powiedzieć jej, że mnie denerwuje i nie chcę
spędzać z nią całego dnia w szkole, ale jakoś się
powstrzymałam. Idąc na angielski byłam trochę zdenerwowana, bo
nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po nowej nauczycielce.
Na szczęście okazała się być sympatyczna. Wychodząc z klasy
spotkałam na korytarzu Phoebe, której wcześniej nie zauważyłam.
Przywitała mnie szerokim uśmiechem. Wtedy też się uśmiechnęłam.
Była to długa przerwa, więc poszłyśmy usiąść na zewnątrz.
Kilka razy dziękowała mi jeszcze za przenocowanie.
-Cześć dziewczyny-usłyszałyśmy
czyjś głos zza naszych pleców.
-O, hej Jacob-Phoebe uśmiechnęła
się.-Poznałeś już Kate?
-Jacob-wyciągnął dłoń w moim
kierunku.
-Kate-przywitałam się ściskając
jego dłoń.
Jacob był wysokim i dobrze zbudowanym
chłopakiem z ciemnymi włosami i niebieskimi oczami, które
wyglądały jak głębokie lazurowe morze. W głowie miałam
komentarz Morgan i jej paczki o tym, że podobno założył się z
kolegami, że między nami do czegoś dojdzie. Byłam lekko
zdystansowana, ale starałam się nie oceniać go od razu tak
negatywnie przez jakieś plotki.
Potem miałam już tylko dwie lekcje i
wróciłam do domu. Czułam się trochę przybita wiedząc, że
jestem całkowicie sama. Wyciągnęłam z zamrażalnika jakieś
tortille i wstawiłam je do piekarnika. W międzyczasie założyłam
spodnie dresowe i związałam włosy w coś bliżej nieokreślonego.
Kiedy siedziałam przed telewizorem i wpychałam w siebie niezdrowe
jedzenie mój telefon zaczął wibrować. Justin wysłał mi zdjęcie
hotelowego pokoju z dopiskiem „Chciałbym żebyś tu była”.
Uśmiechnęłam się lekko patrząc na ekran telefonu. Wolałabym do
niego zadzwonić, ale jeśli on wysłał mi wiadomość wiedziałam,
że nie ma jak rozmawiać. Wstukałam więc jednego SMSa, a potem
jeszcze kilka, albo trochę więcej. W końcu zrobiło się późno i
Biebs musiał iść jeszcze poćwiczyć. Trochę się o niego
martwiłam, ale pocieszałam się, że na pewno sobie poradzi i da
niesamowite show. Poszłam odrobić lekcje i ogólnie przygotować
się do szkoły. Siedząc potem w wannie czułam się bardzo sama, a
kiedy szłam już spać i gasiłam wszędzie światła zrobiło mi
się smutno. Samej w łóżku było mi dziwnie zimno i wręcz
niewygodnie. Wzięłam na chwilę komputer na kolana i sprawdziłam
Twittera Justina i Fredo. Były tam tylko przedkoncertowe tweety,
więc stwierdziłam, że musi on jeszcze trwać i nie ma co dzwonić.
Nie kontrolując tego zebrałam część kołdry i wtuliłam się w
nią. Chyba bez tego bym nie zasnęła.
Rano znowu byłam sama. Niechętnie
poszłam pod prysznic i później ubrałam się. Nie byłam głodna,
więc odpuściłam sobie śniadanie. Miałam straszną ochotę
zadzwonić do Justina, ale nie chciałam go budzić. Mając chwilę
czasu usiadłam przed telewizorem i przez pół godziny gapiłam się
w Disney Channel. Od kiedy poznałam tylu sławnych ludzi oglądanie
telewizji było dla mnie trochę dziwne, bo przecież znałam tych
aktorów osobiście. Potem musiałam już wychodzić, więc szybko
wzięłam z komody kluczyki, a na ramie zarzuciłam torebkę.
Oczywiście każdy może zgadnąć kogo zobaczyłam na parkingu przed
szkołą. Zacisnęłam szczęki czekając aż Morgan podejdzie do
mnie i z jej różowych ust zacznie wydobywać się jakiś monolog.
Jednak tak się nie stało. Mimo że nie chciałam żeby do mnie
podchodziła zrobiło mi się jakoś dziwnie kiedy dziewczyna udała,
że mnie nie widzi.
Poszłam szybkim krokiem w stronę
szkoły. Po kilku minut rozszedł się dzwonek i wszyscy zaczęli
wchodzić do klas. Na biologi mieliśmy dobrać sobie partnerów, z
którymi mieliśmy współpracować przez cały rok. Zerknęłam na
Morgan, ale dziewczyna już sobie kogoś znalazła. Zaczęłam się
trochę martwić, bo wokół były już same pary.
-Kate, może będziemy razem?
Szybko odwróciłam się i zobaczyłam
przed sobą szafirowe oczy. W myślach poczułam jakby ktoś mnie
spoliczkował.
-Spokojnie-uśmiechnął się
lekko.-Ja nie gryzę, nie jestem Edwardem.
Przez zdenerwowanie chwilę zajęło mi
poukładanie wszystkiego w głowie. Chodziło mu o scenę ze
„Zmierzchu”. Skrzywiłam się lekko.
-Nie widziałaś tego filmu?-zapytał
zdezorientowany.
-Widziałam-zachichotałam.-Żaden
chłopak jeszcze się mi nie przyznał, że to oglądał. No a już
na pewno nie miał takich żarcików jak ty Jacob-powiedziałam
bardzo wyraźnie jego imię.
-Widząc twoją minę nie mogłem się
powstrzymać-zaśmiał się.
-Gotowi?-usłyszeliśmy głos
nauczyciela.
Chłopak spojrzał na mnie pytająco.
Nie wiedziałam czy na pewno dobrze robię, ale pokiwałam głową
zgadzając się na współpracę. Z klasy wyszliśmy razem nie mogąc
przerwać bardzo głupiej rozmowy o filmach, do których oglądania
lepiej się nie przyznawać. Rozstaliśmy się dopiero koło mojej
szafki, bo on musiał jeszcze iść do swojej, a dzwonek na kolejną
lekcję właśnie zadzwonił.
Na przerwie obiadowej próbowałam
wypatrzeć Phoebe, ale zauważyłam ją otoczoną wielką grupą
znajomych, która mnie trochę onieśmieliła. Postanowiłam usiąść
sama z pomarańczowym koktajlem. Wysunęłam z kieszeni telefon i
wykręciłam numer Justina.
-Kasia?-usłyszałam w słuchawce jego
głos.
-Nie słyszałam twojego głosu ponad
24 godziny. Zastanawiam się czy przypadkiem o mnie nie zapomniałeś
i nie siedzisz teraz z jakąś fanką.
-Jestem na siłowni-powiedział lekko
zziajany.-A koncert późno się wczoraj skończył, więc nie
chciałem cię obudzić.
-Smutno mi trochę bez
ciebie-powiedziałam cicho.
-Popraw jakoś sobie humor. Urządźcie
z koleżankami babskie wyjście, zakupy czy coś takiego.
-Aha-powiedziałam bez wyrazu nie
wierząc w to, że dał mi taką radę.-Zadzwonisz do mnie za jakieś
trzy godziny jak będziesz mniej zajęty?
-Dobrze. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Ojej <3
OdpowiedzUsuń