Z góry przepraszam, że taki krótki. Kolejny będzie lepszy :) Pozdrawiam!
twitter: JnnRock
twitter: JnnRock
Zastanawiałam się co w niego
wstąpiło. Nigdy tak się przecież do mnie nie odzywał. Zrobiło
mi się smutno i zaczęłam wyć na łóżku. Miałam już dość.
Chciałam wracać do domu, do mamy i taty. Czułam, że tu nikomu na
mnie nie zależy. Justin przez ostatni czas był cudowny, ale teraz
wszystko popsuł. Zaczęłam wszystko analizować i wyszło mi na to,
że w zasadzie uprawialiśmy tylko seks i wszystko kręciło się
wokół tego. Zastanawiałam się czy gdyby nie sypianie ze sobą,
cały czas byśmy się kłócili. Ale przecież wcześniej wszystko
było idealne. Zasnęłam bez mycia i bez przebierania się w jakieś
wygodniejsze ubranie. Rano byłam ledwo żywa. Szybko wzięłam
palący plecy prysznic i naciągnęłam na siebie sukienkę i
dżinsową kurtkę. Włosów nie chciało mi się już układać,
więc bez patrzenia w lustro rozczesałam je i założyłam na głowę
okulary przeciwsłoneczne dzięki którym pojedyncze kosmyki nie
wpadały mi w oczy. Jadąc samochodem włączyłam bardzo głośno
muzykę próbując o niczym nie myśleć. Niby nic specjalnego się
nie działo, ale jednak to, że Justin się do mnie nie odzywał i
byłam sama jak palec w wielkim mieście nie było za przyjemnym
uczuciem. Na miejscu spotkałam zobaczyłam Monicę z Phoebe.
Podeszłam do nich się przywitać.
-Wszystko dobrze?-zapytała niepewnie
Phoebe.
-Tak-powiedziałam spuszczając
wzrok.-Trochę się nie wyspałam.
-Pewnie gadałaś z
Justinem-powiedziała miło Monica.-Pewnie ci smutno kiedy jest tak
daleko.
-Tak-odparłam spokojnie.-Dzisiaj do
niego jadę.
-A gdzie teraz jest?
-Nie wiem do końca, ale w sobotę
będzie w Washingtonie i tam się spotkamy.
-O rany! Aż tak daleko?-Phoebe
powiedziała z niedowierzaniem.
-Tak wyszło-uniosłam kąciki ust w
półuśmiechu.
Razem poszłyśmy na lekcje. Zupełnie
nie mogłam skupić się na zajęciach. Cały czas gapiłam się
przez okno albo przyglądałam się jak tusz spływa z mojego pióra
kiedy przyciskam mocniej stalówkę do kartki zeszytu. Kiedy
słyszałam dzwonek szybko budziłam się z tego odrętwienia i
szybkim krokiem szłam do szafki, a potem do następnej sali. Czułam
się okropnie i pewnie tak też wyglądałam. Nie chciałam psuć
nastroju dziewczynom, więc długą przerwę spędziłam sama przy
parkingu gapiąc się w ekran telefonu.
-Co tam stoisz Kate?-nagle pojawiła
się obok mnie Hannah ciągnąc za sobą Jake'a.-Myślałam, że nas
olałaś i wolisz siedzieć z kimś innym.
-No coś ty-powiedziałam lekko się
uśmiechając.
-Chcieliśmy zaproponować ci wyjście
z nami do klubu dziś wieczorem, ale podobno lecisz do
ukochanego-Jacob wyszczerzył się.
-Może przydałaby ci się jakaś
pomoc? Moglibyśmy cię odwieźć z Jacobem na lotnisko. Byłaś taka
wystraszona kiedy robili nam zdjęcia pod Starbucksem, a my nie
chcemy żeby coś ci się stało.
-Nie ma takiej potrzeby. Pojadę
taksówką.
-Daj spokój. Ogarnęłaś w weekend
Phoebe, teraz mu musimy się zrewanżować. O której lecisz?
-O 23:30, ale na serio nie trzeba.
-W takim razie do zobaczenia u ciebie
o 22:30-powiedział Jake odciągając ode mnie Hannę, bo chwilę
wcześniej rozbrzmiał dzwonek.-Spakuj ciepłe rzeczy, bo podobno nie
ma tam teraz za ciekawej pogody.
Zrobiło mi się jakoś przyjemnie po
tej krótkiej rozmowie. Poczułam jakby naprawdę mnie lubili i
przejmowali się mną. Wychodziło na to, że przejmowali się mną
bardziej niż Justin...
Po szkole od razu pojechałam do domu.
Chciałam mieć z głowy pakowanie, więc ruszyłam do garderoby. W
telefonie sprawdziłam jaka jest tam pogoda. Padało, ale było dość
ciepło, więc wzięłam trzy koszulki, dżinsy i sukienkę na
wypadek jakbyśmy gdzieś wychodzili. Z butów wzięłam tylko ciemne
botki. Dopchałam małą walizkę ręcznikiem i kosmetyczką z
produktami do kąpieli, szamponem itp. Oczywiście jak zawsze
docisnęłam w wolne miejsca kilka par majtek, biustonosz i
skarpetki. Z torebki wyjęłam jakieś zeszyty i w zamian za nie
wsadziłam paszport, ładowarkę do telefonu, lekturę i odtwarzacz
mp3. Oczywiście wtedy przypomniało mi się, że powinnam wziąć
jakąś kurtkę albo płaszcz. Szybko wcisnęłam je do walizki i
ostatecznie ją zamknęłam. Przez chwilę przyglądałam się
bagażom zastanawiając się czy czegoś nie zapomniałam. Nic nie
przychodziło mi do głowy, więc poszłam coś zjeść. Usiadłam
przed telewizorem żeby wyprać sobie trochę mózg. Telefon nagle
zawibrował w mojej kieszeni. Przez ułamek sekundy pomyślałam, że
Justin chce mnie przeprosić. Kiedy na ekranie pojawiła się
wiadomość od Alfredo bardzo się nie rozczarowałam. Wysłał mi
dokładne numery lotu itp. Była już prawie 7, więc postanowiłam
wziąć kąpiel przed kilkugodzinnym lotem i doprowadzić się do
porządku żeby nie straszyć ludzi w samolocie. W ciepłej wodzie
było mi dobrze i aż nie chciałam z niej wychodzić. Jednak czułam
presje czasu i po kilkudziesięciu minutach wyszłam z wanny i
owinęłam się ręcznikiem. Potem potrzebowałam jeszcze trochę
czasu na wysuszenie włosów i pomalowanie paznokci, które były w
strasznym stanie. Chciałam jak najlepiej prezentować się mówiąc
Lil Twistowi żeby spieprzał gdzie pieprz rośnie. Taką miałam
wizję, ale byłam pewna, że raczej nic z niej nie wyjdzie. Kiedy
byłam już całkowicie ubrana w dżinsowe legginsy, luźną liliową
bluzkę i białe, krótkie conversy, a włosy miałam związane w
kucyk żeby mi nie przeszkadzały okazało się, że za niecała
godzinę powinni być już Hannah i Jacob. Postanowiłam pozamykać
dokładnie garaż i okna na piętrze, a potem posprawdzałam krany
czy przypadkiem czegoś nie dokręciłam.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że co jak co, ale punktualni
to są. Szybkim krokiem podeszłam do wejścia i otworzyłam drzwi.
Przed moimi oczami był tylko Jacob. Spojrzałam na niego
podejrzliwie.
-Hannah nie zdążyła się
wyszykować, więc jestem sam-powiedział uśmiechając się lekko.
Nie chodzi o to, że się go bałam,
ale taka sytuacja wydała mi się po prostu dziwna i jakaś
niekomfortowa. Co innego siedzieć z nim w szkole, a co innego wizyty
domowe. Nie chciałam jednak urządzać jakiś scen i wykręcać się
ze wszystkiego. Poszłam na górę po walizkę i zniosłam ją na
dół.
-Możemy już iść-powiedziałam
zarzucając torbę na ramię.
Jake energicznie wrzucił walizkę do
bagażnika auta i otworzył mi drzwi. Cicho dziękując wsiadłam do
środka. W drodze trochę mnie uspokoił i rozluźniłam się.
-Pewnie Justin już nie może się
ciebie doczekać-oderwał wzrok od kierownicy.
-Tak-uśmiechnęłam się jakby
zapominając o tym, że on o niczym nie wie i może nawet nie chce
mnie widzieć.
Po kilkunastu minutach byliśmy już na
lotnisku. Na początku poszłam do kasy po kartę pokładową, a
potem ruszyliśmy w stronę odpraw.
-Serio nie musisz tu ze mną
czekać-powiedziałam.
-To żaden problem.
-Walizkę też mogę ciągnąć sama.
-Daj spokój. Niezależnie od
wszystkiego jestem chłopakiem i powinienem ci pomóc.
-Dzięki-uśmiechnęłam się
łagodnie.
Po kolejnych kilkunastu minutach mogłam
już ruszać za barierki i czekać po drugiej stronie. Czułam się
trochę niezręcznie mając pożegnać się z Jacobem, ale
przytuliłam go po przyjacielsku i pomachałam jeszcze z szerokim
uśmiechem. Od to odwzajemnił i zniknął z moich oczu.
Jak Justin coś odwali to będzie źle :/
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na NN :)
będzie jutro? :D
SUPER ! :)
OdpowiedzUsuńjaaaaaaaaaaaaa dawaj szybko nowyy . jestem ciekwa reakcji jb
OdpowiedzUsuń