Wyszłam z hotelu tylnym wejściem w
towarzystwie wysokiego mężczyzny. Szybko wsiadłam do podstawionego
samochodu i rozsiadłam się wygodnie. Telefon nagle zabrzęczał
sygnalizując nowy SMS. Szybko wysunęłam go z kieszonki torby i
przejechałam po ekranie w celu odblokowania. „Już tęsknię. Za
dwa tygodnie będę już przy tobie. Kocham, Justin”. Uśmiechnęłam
się szeroko i szybo odpisałam „Dobry początek kochanie”.
Przycisnęłam twarz do szyby myśląc, że w środku budynku, od
którego właśnie się oddalaliśmy był on. Na lotnisku kilka osób
zwróciło na mnie uwagę, ale wydaję mi się, że to przez tego
ochroniarza, który cały czas był do mnie prawie przyciśnięty
żeby przypadkiem nikt mi nic nie zrobił. Czekałam na moment, kiedy
wreszcie zostawi mnie w spokoju, bo przez niego wyglądałam dziwnie.
Myślałam, że coś sobie zrobię kiedy wsiadł ze mną do samolotu.
Na całe szczęście nie siedzieliśmy obok siebie. Moją głowę
zaczęła ogarniać myśl, że Justin kazał mu polecieć ze mną i
pilnować mnie w LA. Po czterogodzinnym locie byłam trochę
wykończona, ale aby uniknąć kontaktu z ochroniarzem prawie
wybiegłam z samolotu. Wypuściłam powietrze dopiero na płycie
lotniska. Szybko wyciągnęłam z kieszeni telefon żeby zadzwonić
po taksówkę. Nagle aparat zatrząsł się w mojej ręce.
-Kasiu, dlaczego uciekłaś?-usłyszałam
trochę zmęczony głos Justina.
-Nie wiem o co ci chodzi-skłamałam
nie dowierzając, że to się na serio dzieje.
-Michael zaraz cię znajdzie, więc
nie próbuj znowu tego robić.
-Justin... On jest jakiś
nieprzyjemny. Nie chcę żeby był moim ochroniarzem-zaskomlałam.
-Spokojnie-zaśmiał się.-Twój
ochroniarz przyjedzie dopiero jutro rano żeby odwieźć cię do
szkoły. Spodoba ci się-zachichotał.
-Nienawidzę jak robisz coś za moimi
plecami-warknęłam do słuchawki.
-Hej, to ty przyjechałaś nagle do
Waszyngtonu.
-Uczę się od najlepszych. Paryż,
sylwester, zaręczyny, ślub... Mam wyliczać dalej?-powiedziałam
widząc podjeżdżający srebrny samochód z Michaelem w
środku.-Muszę iść.
Szybko wsiadłam do samochodu i na
poczekaniu wymyśliłam historyjkę, że nie wiedziałam o tym, że
mamy razem wracać. Po drodze nie rozmawialiśmy, bo do
najrozmowniejszych to on nie należał. Zastanawiałam się jakiego
ochroniarza przyśle mi potem Justin. Chyba bardzo go to wszystko
śmieszyło.
Będąc już w domu ściągnęłam
szybko z siebie spodnie i koszulkę. Byłam zmęczona i strasznie
chciało mi się spać, więc pomimo wczesnej godziny wzięłam
szybki prysznic i położyłam się spać. W środku nocy usłyszałam
najgorszy dźwięk na świecie. Mój telefon wibrował na idealnie
płaskim szklanym stoliku. Szybko przejechałam palcem po ekranie i
przyłożyłam go do ucha.
-Witaj kochanie-usłyszałam spokojny
głos.
-Justin-ziewnęłam.-Jest środek
nocy.
-Bez przesady, dopiero 22.
-Może u ciebie, ale tutaj jest
później.
-Nie. U ciebie jest 22, a u mnie 1.
-Nie denerwuj mnie i idź spać.
-Nie dzwonię-źle. Dzwonię-też źle.
-Przepraszam skarbie, ale po prostu
śpię od 18 i jestem wybita z rytmu. Podoba mi się, że do mnie
dzwonisz i nawet mogę zobaczyć twoje naprężone ciało-zaśmiałam
się.
-Nie śmiej się-powiedział
przekręcając czapkę daszkiem do tyłu.-Dlaczego u ciebie jest tak
czarno?
-Bo jestem pod kołdrą.
-Czemu cała jesteś pod kołdrą?
Wysuń tyłek i zapal lampkę. Chciałbym cię zobaczyć.
Szybko, a właściwie w miarę szybko
to zrobiłam. Po chwili złe emocje odpłynęły i cieszyłam się z
rozmowy. Oczywiście wyglądałam fatalnie, ale Justin pocieszył
mnie, że wie jak wyglądam. Nie gadaliśmy zbyt długo, bo chciałam
żeby Justin poszedł spać o przyzwoitej godzinie. Kiedy na moim
zegarku pojawiła się 11:00 powiedziałam, że musimy kończyć.
Zaczęłam śmiać się kiedy Biebs machał mi na pożegnanie
językiem. Potem zaczął mi jeszcze przesyłać buziaki. Ruszał
jeszcze brwiami w taki sposób żeby mnie zawstydzić. Zawsze kiedy
to robił było mi głupio i uśmiechałam się. W końcu rozłączyłam
się i wróciłam do spania.
Kiedy obudziłam się na dworze dopiero
robiło się jasno. Naciągnęłam na siebie bluzę i zeszłam na dół
coś zjeść. W lodówce unosił się dziwny zapach. Szybko wzięłam
karton z mlekiem i jakieś dziwne taco, które kupiłam w czwartek,
ale w końcu zapomniałam zjeść i wrzuciłam wszystko do kosza na
śmieci. Szybko umyłam ręce i jeszcze raz zajrzałam do lodówki.
Wzięłam opakowanie mini marchewek i wstawiłam wodę na herbatę.
Kiedy już się ugotowała zalałam torebkę i wróciłam na górę
do łóżka. Dmuchając w kubek włączyłam telewizor i zaczęłam
oglądać jakieś wiadomości. Po chwili miałam już dość i
przełączyłam na kanał z młodzieżowymi serialami. To był od
zawsze mój słaby punkt. Uwielbiałam wszystkie amerykańskie
seriale, które dla normalnych ludzi były głupie i odmóżdżające.
Mi to nie przeszkadzało i oglądałam wszystko jak leci. Napchałam
do buzi kilka marchewek i delektowałam się jakąś miłosną aferą.
Telefon zabrzęczał ogłaszając przyjście nowego SMSa. „Dzień
dobry skarbie”. Uśmiechnęłam się lekko, ale przypomniało mi
się, że on powinien jeszcze spać.
-Idź spać-powiedziałam szybko kiedy
odebrał telefon.
-Wyspałem się-powiedział oczywiście
zaspanym głosem.-Pocałuj mnie skarbie.
-Musisz być w dobrej formie na
koncert-powiedziałam i cmoknęłam głośno do telefonu.-Dobrze się
czujesz?
-Tak Kasiu. Nie martw się o mnie.
Zaraz wyślę ci zdjęcie twojego ochroniarza żebyś wiedziała kogo
masz wpuścić. Będzie u ciebie przed 8.
-To jest gruba przesada. Przecież nic
mi nie będzie. Już się przyzwyczaiłam do bycia samej.
-Nie jesteś sama... Jestem cały czas
z tobą, chociaż dzieli nas trochę kilometrów.
-Wiem kochanie-uśmiechnęłam się do
siebie.-Muszę iść się wyszykować do szkoły. Kocham cię Justin.
-Zadzwonię potem. Pa skarbie.
Po skończonej rozmowie poszłam do
łazienki wziąć prysznic. Nic mi się nie chciało, ale nie mogłam
opuszczać szkoły. Przez kilka minut pozwalałam wodzie oblewać
moją twarz. Po rozmowie z Justinem nie mogłam przestać się
uśmiechać. Było tak jak powiedział czyli niezależnie od tego jak
byliśmy oddaleni na mapie czułam, że jest ze mną cały czas. W
garderobie wybrałam jakieś czyste ubrania, a potem zeszłam na dół
coś zjeść. Czułam się głodna, więc zrobiłam sobie jajecznice.
Usiadłam przed telewizorem i spokojnie jadłam. Robiło się coraz
później, a ochroniarza jak nie było tak nie było. Zaczęłam się
denerwować, bo nie lubię kiedy ktoś spóźnia się chociaż wie,
że druga osoba ma coś z góry zaplanowane. Chodziłam z kółko
coraz bardziej się denerwując. Chciałam zadzwonić nawet do
Justina, ale nie chciałam mu jakoś przeszkadzać. W końcu
usłyszałam dzwonek do drzwi. Poprawiłam ubranie i poszłam
otworzyć. Trochę się stresowałam, ale wzięłam głęboki oddech
i nacisnęłam na klamkę.
-Witaj Kasiu. Jestem twoim
ochroniarzem-zobaczyłam szeroki uśmiech na twarzy nowego gościa.
W końcu się doczekałam :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy ten ochroniarz jest fajny :D
Mega <3
OdpowiedzUsuń