Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


30 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 128


Wyszłam z hotelu tylnym wejściem w towarzystwie wysokiego mężczyzny. Szybko wsiadłam do podstawionego samochodu i rozsiadłam się wygodnie. Telefon nagle zabrzęczał sygnalizując nowy SMS. Szybko wysunęłam go z kieszonki torby i przejechałam po ekranie w celu odblokowania. „Już tęsknię. Za dwa tygodnie będę już przy tobie. Kocham, Justin”. Uśmiechnęłam się szeroko i szybo odpisałam „Dobry początek kochanie”. Przycisnęłam twarz do szyby myśląc, że w środku budynku, od którego właśnie się oddalaliśmy był on. Na lotnisku kilka osób zwróciło na mnie uwagę, ale wydaję mi się, że to przez tego ochroniarza, który cały czas był do mnie prawie przyciśnięty żeby przypadkiem nikt mi nic nie zrobił. Czekałam na moment, kiedy wreszcie zostawi mnie w spokoju, bo przez niego wyglądałam dziwnie. Myślałam, że coś sobie zrobię kiedy wsiadł ze mną do samolotu. Na całe szczęście nie siedzieliśmy obok siebie. Moją głowę zaczęła ogarniać myśl, że Justin kazał mu polecieć ze mną i pilnować mnie w LA. Po czterogodzinnym locie byłam trochę wykończona, ale aby uniknąć kontaktu z ochroniarzem prawie wybiegłam z samolotu. Wypuściłam powietrze dopiero na płycie lotniska. Szybko wyciągnęłam z kieszeni telefon żeby zadzwonić po taksówkę. Nagle aparat zatrząsł się w mojej ręce.
-Kasiu, dlaczego uciekłaś?-usłyszałam trochę zmęczony głos Justina.
-Nie wiem o co ci chodzi-skłamałam nie dowierzając, że to się na serio dzieje.
-Michael zaraz cię znajdzie, więc nie próbuj znowu tego robić.
-Justin... On jest jakiś nieprzyjemny. Nie chcę żeby był moim ochroniarzem-zaskomlałam.
-Spokojnie-zaśmiał się.-Twój ochroniarz przyjedzie dopiero jutro rano żeby odwieźć cię do szkoły. Spodoba ci się-zachichotał.
-Nienawidzę jak robisz coś za moimi plecami-warknęłam do słuchawki.
-Hej, to ty przyjechałaś nagle do Waszyngtonu.
-Uczę się od najlepszych. Paryż, sylwester, zaręczyny, ślub... Mam wyliczać dalej?-powiedziałam widząc podjeżdżający srebrny samochód z Michaelem w środku.-Muszę iść.
Szybko wsiadłam do samochodu i na poczekaniu wymyśliłam historyjkę, że nie wiedziałam o tym, że mamy razem wracać. Po drodze nie rozmawialiśmy, bo do najrozmowniejszych to on nie należał. Zastanawiałam się jakiego ochroniarza przyśle mi potem Justin. Chyba bardzo go to wszystko śmieszyło.
Będąc już w domu ściągnęłam szybko z siebie spodnie i koszulkę. Byłam zmęczona i strasznie chciało mi się spać, więc pomimo wczesnej godziny wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. W środku nocy usłyszałam najgorszy dźwięk na świecie. Mój telefon wibrował na idealnie płaskim szklanym stoliku. Szybko przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam go do ucha.
-Witaj kochanie-usłyszałam spokojny głos.
-Justin-ziewnęłam.-Jest środek nocy.
-Bez przesady, dopiero 22.
-Może u ciebie, ale tutaj jest później.
-Nie. U ciebie jest 22, a u mnie 1.
-Nie denerwuj mnie i idź spać.
-Nie dzwonię-źle. Dzwonię-też źle.
-Przepraszam skarbie, ale po prostu śpię od 18 i jestem wybita z rytmu. Podoba mi się, że do mnie dzwonisz i nawet mogę zobaczyć twoje naprężone ciało-zaśmiałam się.
-Nie śmiej się-powiedział przekręcając czapkę daszkiem do tyłu.-Dlaczego u ciebie jest tak czarno?
-Bo jestem pod kołdrą.
-Czemu cała jesteś pod kołdrą? Wysuń tyłek i zapal lampkę. Chciałbym cię zobaczyć.
Szybko, a właściwie w miarę szybko to zrobiłam. Po chwili złe emocje odpłynęły i cieszyłam się z rozmowy. Oczywiście wyglądałam fatalnie, ale Justin pocieszył mnie, że wie jak wyglądam. Nie gadaliśmy zbyt długo, bo chciałam żeby Justin poszedł spać o przyzwoitej godzinie. Kiedy na moim zegarku pojawiła się 11:00 powiedziałam, że musimy kończyć. Zaczęłam śmiać się kiedy Biebs machał mi na pożegnanie językiem. Potem zaczął mi jeszcze przesyłać buziaki. Ruszał jeszcze brwiami w taki sposób żeby mnie zawstydzić. Zawsze kiedy to robił było mi głupio i uśmiechałam się. W końcu rozłączyłam się i wróciłam do spania.
Kiedy obudziłam się na dworze dopiero robiło się jasno. Naciągnęłam na siebie bluzę i zeszłam na dół coś zjeść. W lodówce unosił się dziwny zapach. Szybko wzięłam karton z mlekiem i jakieś dziwne taco, które kupiłam w czwartek, ale w końcu zapomniałam zjeść i wrzuciłam wszystko do kosza na śmieci. Szybko umyłam ręce i jeszcze raz zajrzałam do lodówki. Wzięłam opakowanie mini marchewek i wstawiłam wodę na herbatę. Kiedy już się ugotowała zalałam torebkę i wróciłam na górę do łóżka. Dmuchając w kubek włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakieś wiadomości. Po chwili miałam już dość i przełączyłam na kanał z młodzieżowymi serialami. To był od zawsze mój słaby punkt. Uwielbiałam wszystkie amerykańskie seriale, które dla normalnych ludzi były głupie i odmóżdżające. Mi to nie przeszkadzało i oglądałam wszystko jak leci. Napchałam do buzi kilka marchewek i delektowałam się jakąś miłosną aferą. Telefon zabrzęczał ogłaszając przyjście nowego SMSa. „Dzień dobry skarbie”. Uśmiechnęłam się lekko, ale przypomniało mi się, że on powinien jeszcze spać.
-Idź spać-powiedziałam szybko kiedy odebrał telefon.
-Wyspałem się-powiedział oczywiście zaspanym głosem.-Pocałuj mnie skarbie.
-Musisz być w dobrej formie na koncert-powiedziałam i cmoknęłam głośno do telefonu.-Dobrze się czujesz?
-Tak Kasiu. Nie martw się o mnie. Zaraz wyślę ci zdjęcie twojego ochroniarza żebyś wiedziała kogo masz wpuścić. Będzie u ciebie przed 8.
-To jest gruba przesada. Przecież nic mi nie będzie. Już się przyzwyczaiłam do bycia samej.
-Nie jesteś sama... Jestem cały czas z tobą, chociaż dzieli nas trochę kilometrów.
-Wiem kochanie-uśmiechnęłam się do siebie.-Muszę iść się wyszykować do szkoły. Kocham cię Justin.
-Zadzwonię potem. Pa skarbie.
Po skończonej rozmowie poszłam do łazienki wziąć prysznic. Nic mi się nie chciało, ale nie mogłam opuszczać szkoły. Przez kilka minut pozwalałam wodzie oblewać moją twarz. Po rozmowie z Justinem nie mogłam przestać się uśmiechać. Było tak jak powiedział czyli niezależnie od tego jak byliśmy oddaleni na mapie czułam, że jest ze mną cały czas. W garderobie wybrałam jakieś czyste ubrania, a potem zeszłam na dół coś zjeść. Czułam się głodna, więc zrobiłam sobie jajecznice. Usiadłam przed telewizorem i spokojnie jadłam. Robiło się coraz później, a ochroniarza jak nie było tak nie było. Zaczęłam się denerwować, bo nie lubię kiedy ktoś spóźnia się chociaż wie, że druga osoba ma coś z góry zaplanowane. Chodziłam z kółko coraz bardziej się denerwując. Chciałam zadzwonić nawet do Justina, ale nie chciałam mu jakoś przeszkadzać. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Poprawiłam ubranie i poszłam otworzyć. Trochę się stresowałam, ale wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam na klamkę.
-Witaj Kasiu. Jestem twoim ochroniarzem-zobaczyłam szeroki uśmiech na twarzy nowego gościa.

2 komentarze:

  1. W końcu się doczekałam :)
    Ciekawe czy ten ochroniarz jest fajny :D

    OdpowiedzUsuń