Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga. Posty będą zamieszczane często(2/tydzień). Jeśli Wam się spodoba dodawajcie komentarze(lub wciskajcie reakcje), a wtedy będzie mi bardzo miło. Możecie również kontaktować się ze mną(dane w rubryce 'o mnie') lub śledzić na twitterze (@JnnRock). Wszystkim chętnie odpiszę ;)
Oprócz tego bardzo dziękuję za odwiedzanie i komentowanie bloga. Nigdy nie myślałam, że moje 'wypociny' przeczyta tak dużo osób. Nie jestem pewna czy jest w tym trochę mojej pasji, ale lubię pisać tego bloga. Od czasu do czasu wczuwam się w główną bohaterkę i jest to bardziej moi niż pisanie na konkursy literackie. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz, bo dzięki nim uśmiecham się zawsze jak tu wchodzę i naprawdę daje mi to dużo wewnętrznego szczęścia, kiedy widzę choć jeden pod najnowszą notką. Gdy są trzy umieram już z podniecenia i myślę, że wolę moje trzy od trzydziestu na innym blogu, bo tutaj widzę osoby, które komentują już od pierwszych postów.
Chciałabym podziękować też osobom, które mnie inspirują, bo to dzięki nim stwarzam coraz bardziej rozwinięte i moim zdaniem ciekawsze postacie. Jestem również wdzięczna wspierającym i pomagającym mi, w szczególności K. i N.


Na koniec mam malutką prośbę. Chciałabym, dla własnej satysfakcji, zyskać większą ilość czytelników i to byłoby bardzo miłe gdyby ktoś skomentował mój blog na swoim lub umieścił gdziekolwiek link. Po prostu sama nie wiem co zrobić i proszę o małą pomoc.
Z góry dziękuję.


Peace&Love
J.


30 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 161


 -Trzy razy, serio?-odparłam biorąc spory łyk herbaty.
-Jeżeli wrócisz teraz do łóżka możemy poprawić wynik.
-Nie, już dałeś mi w kość.
-Kto to mówi? Nie widziałaś chyba moich pleców-parsknął śmiechem.
Nie chcąc dalej słuchać jego wywodów poszłam pod prysznic. Pewnie byłby chętny na wspólną wizytę w łazience, ale aż tak dobrze nie było. Gorący prysznic dodał mi uspokoił moje nerwy, które jeszcze myślały o dotyku Justina. Od razu umyłam włosy, które nie nadawały się do niczego. Będąc już czystą stanęłam przed lustrem i po starciu z niego pary zaczęłam robić sobie przedziałek , a potem natarłam się cała balsamem. Była zimna, ale zupełnie tego nie czułam, bo było po prostu ciepło. Może nie gorąco, ale dość ciepło. Kiedy byłam już cała lepiąca od smarowidła narzuciłam na ramiona szlafrok i wróciłam do Justina, który cały czas leżał w łóżku, ale teraz towarzyszył mu jeszcze laptop. Widząc mnie szybko go zamknął i ręką namawiał mnie do powrotu pod kołdrę. Miałam wielką ochotę pociągnąć go za włosy, które stercząc w każdą stronę stwarzały dzieło sztuki. Jakby czytając mi w myślach przeczesał je lewą ręką zwracając moją uwagę na tatuaże. Zaczęłam myśleć o nich, bo na moment zrobiły się czymś interesującym. Z trudem powstrzymałam się od wskoczenia na niego i złożenia kilku pocałunków na jego umięśnionym torsie. Kiedy w końcu udało mi się oderwać od niego wzrok podniosłam z komody ostudzoną herbatę i dopiłam ją duszkiem. Justin w między czasie też się przemógł i poszedł do łazienki. W czasie jego prysznica poszłam do garderoby się ubrać. Wiedząc, że tego dnia nie będę musiała już nigdzie wychodzić włożyłam obcisły top na cienkich ramiączkach i krótkie dresowe szorty. Później zdecydowałam się pójść do kuchni i zrobić coś do jedzenia, bo oboje umieraliśmy z głodu. Nie mając ochoty stać nad garnkami usmażyłam dwa omlety i zrobiłam smoothie z mrożonych malin. Oczywiście jako, że Justin nigdy nie może zachowywać się jak przystoi kiedy jesteśmy sami w domu stając za mną z zaskoczenia złapał mnie za biust i przyciągnął do tyłu. Wtedy coś mu krzyknęłam komentując jego inteligencje, na co tylko się roześmiał. Chcąc mnie udobruchać położył ręce na moim brzuchu i przytulając mnie od tyłu oparł brodę na moim ramieniu aby przyglądać się moim poczynaniom. Kiedy przełożyłam jedzenie na talerze odsunął się i usiadł przy stole.
-Dlaczego nigdy nie możesz się ubrać do jedzenia?
-U siebie w domu mogę jeść nawet nago. Właściwie możemy przyjąć zasadę, że zawsze będziemy jedli nadzy-zaśmiał się ze swojego pomysłu.
Wywróciłam oczami widząc jego rozbawienie. Nie zapowiadało się, że kiedykolwiek wyrośnie z takich żartów.
Po południu razem z Justinem poszliśmy do Hanny, która organizowała z Dylan świąteczną imprezę u siebie w domu. Ogólnie pomysł uważałam za naprawdę fajny, bo miło uczcić jakoś święta również ze znajomymi. Ludzi nie było dużo, co było zdecydowanym plusem. Nawet Justin, który zazwyczaj nie bawił się dobrze na imprezach z ludźmi z mojej szkoły, wydawał się być zadowolony. Na początku wszyscy trochę ponarzekali jacy to nie są zmęczeni kilkoma dniami świąt. Dziewczyny „chwaliły się” ile przytyły w święta, o czym nie chciałam nawet słyszeć. Oczywiście każdy powiedział co ciekawego dostał. Co ciekawe nikt nie mówił o jakiś drogich prezentach, ale skupił się na drobiazgach. Drogie prezenty każdy dostał, ale ludzie byli jakby nimi znudzeni i woleli mówić o jakiś kubkach z głupimi zdjęciami. Co i raz ktoś mówił coś o sylwestrze, na który większość zaplanowała wspólny wyjazd do Meksyku. Hannah z Phoebe namawiały mnie na to przez jakiś miesiąc, ale było to bezcelowe, bo od początku obiecywałam Justinowi, że spędzimy tę noc z jego znajomymi. Nie będę kłamać, że wolałabym Cabo, ale Biebsowi też się coś należało. Wieczorem zaczęła się właściwa impreza. Przybyło więcej ludzi i zrobiło się głośno. Goście zaczęli tańczyć i dogadzać sobie drinkami. Urządzanie takiej imprezy kilka dni przed Sylwestrem było dla mnie niezrozumiałe, ale to była przecież Hannah. Było to niezwykle zadziwiające, ale Justin naprawdę zakumplował się z Jacobem. Bardzo mnie to cieszyło, bo dzięki temu wiedziałam, że zawsze będzie miał z kim pogadać na jakiś wyjściach czy szkolnych imprezach. Chyba JB uwierzył, że Jake'a interesuje tylko Hannah jeżeli chodzi o kontakty damsko-męskie i nigdy by nawet nie pomyślał o mnie w taki sposób, o co bał się Justin. Koło północy czułam się już zmęczona i razem z Justinem zdecydowaliśmy się na powrót do domu. Chłopak nie wydawał się być zmęczonym i nie opuszczał go dobry nastrój, więc przez całą drogę do domu słuchaliśmy głośno muzyki. Na miejscu szybko zaliczyłam łazienkę i położyłam się. Justin pocałował mnie na dobranoc i zajął się komputerem. Nie jestem w stanie określić ile czasu to robił, bo chwilę później już spałam.

-Pięknotka już wstała?-Justin założył mi za ucho kosmyk włosów.
-Jeszcze śpi-uśmiechnęłam się wtulona w kołdrę.
Justin pozwolił mi jeszcze trochę pospać, ale nie trwało to za długo, bo zaczęło mu się nudzić i mnie zaczepiał. W końcu wyszłam spod kołdry i poszłam do łazienki umyć zęby. Nie było mnie dosłownie przez pięć minut, a kiedy wróciłam do sypialni Justin rozmawiał o czymś z moją mamą. Zaczęłam się martwić, że powiedział jej o naszym wyjściu na imprezę, więc postanowiłam szybko pojawić się obok niego. Justin niedyskretnie zaśmiał się patrząc na to jak wyglądam w kamerce. Jego top ledwo zasłaniał mi biust, więc w komputerze wyglądało to już naprawdę nie za dobrze. Szybko sięgnęłam na po pluszowy szlafrok leżący na podłodze i zarzuciłam go na siebie. Oczywiście mama zdążyła powiedzieć, że powinnam się bardziej szanować po chorobie. Pochyliłam się lekko żeby ukryć moje wywracanie oczami. Potem mama elegancko wykluczyła Justina z rozmowy, bo zaczęła nagle mówić po polsku. Chłopak zrobił dziwną minę, ale uznał chyba, że mama dzwoni poplotkować o jakiś głupotach, które i tak go nie interesowały. Powiedział, że idzie wziąć prysznic i pomachał żegnając się z moją mamą.
-Wy się chyba zamieniacie w jakiś nudystów. Ten odbiera z gołą klatą, a ty potem pojawiasz się wydekoltowana do pasa-zaśmiała się.-Ale nieważne, róbcie co chcecie. Ja wam nie będę wchodziła w życie jak babcia.
-Dobra mamo. Czegoś potrzebujesz? Dopiero wstałam i chętniej bym potem pogadała.
-Dobra, dobra. Mam jedną sprawę. Zadzwoń do Pawła i mu wytłumacz, że nie ma jak do was przyjechać, bo ten już sobie ubzdurał, że się do was przeprowadzi i teraz cały czas truje cioci Gosi dupę.
-Dzisiaj mam to zrobić?
-Teraz to zrób, bo przed chwilą Gośka dzwoniła, że znowu go na to naszło. On zaraz do Ciebie napisze czy coś na Skype.
Nie miałam pojęcia co się właściwe dzieje, bo nigdy wcześniej nie słyszałam o takich pomysłach Pawła. Właściwie nie miałam nawet takiej okazji, bo rzadko się widywaliśmy i żadne z nas nie było zainteresowanie rozmową ze sobą. Mama nic już więcej nie mówiła i szybko się pożegnała. W tym samym czasie pojawił się Justin i po upewnieniu się, że z nikim już nie rozmawiam dosłownie na mnie wskoczył. Odłożyła szybko komputer na bok i zaczęłam próbować się wyrwać. On zostawił mnie jednak w spokoju kiedy powiedziałam, że jestem głodna i muszę koniecznie coś zjeść. Wychodząc z pokoju powiedziałam mu żeby pilnował komputera, bo ktoś za chwilę może zadzwonić mój kuzyn. Jakoś specjalnie się nie śpieszyłam, więc przygotowanie płatków zajęło mi trochę więcej niż zazwyczaj. Potem podniosłam Swaggyiego z podłogi razem poszliśmy na górę. Wchodząc z psem na łóżko zapytałam Justina czy ktoś się odezwał.
-No ten kuzyn się na chwilę dzwonił. Ale już z nim pogadałem.
-Ale co mu powiedziałeś?
-No on się pytał czy mógłby kiedyś do nas przyjechać w wakacje, więc mu powiedziałem, że nie ma problemu i gdyby chciał wpaść to zawsze jest mile widziany. Chyba dobrze się spisałem, prawda?-delikatnie cmoknął mnie w usta.
-Ale nic nie mówił o tym, że teraz chce przyjeżdżać?
-Nie. Pytał ogólnie. Śmieszny z niego chłopak. Trochę się zdziwił kiedy mnie zobaczył, ale zadał tylko jedno pytanie i powiedział, że musi iść.
-No to chyba wszystko dobrze-przyciągnęłam psa bliżej siebie i zaczęłam go głaskać po grzbiecie.
Przez cały dzień nie robiliśmy nic ciekawego. Siedzieliśmy całkowicie bezczynnie i tylko zmienialiśmy miejsce siedzenia chociaż wcześniej obiecywałam sobie, że zajmę się odrobinę jakimiś przygotowaniami do Sylwestra, który zbliżał się wielkimi krokami, a moje paznokcie i włosy nie wyglądały najlepiej.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz